Twoja sprawa o odszkodowanie za błąd medyczny jest już wystarczająco stresująca. Nie powinieneś rozbijać banku tylko po to, aby upewnić się, że jesteś chroniony

Zakażenia bakterią Escherichia coli w szpitalu przez lekarza podczas operacji czy zabiegu

Struktura organizacyjna podmiotów udzielających świadczeń zdrowotnych i zakres ich zadań określa ramy odpowiedzialności za szkody wyrządzone osobom korzystającym z tych świadczeń. Samodzielne publiczne zakłady opieki zdrowotnej, uzyskujące osobowość prawną z chwilą wpisu do Krajowego Rejestru Sądowego, prowadzące działalność usługową w zakresie służby zdrowia ponoszą odpowiedzialność deliktową jak każda osoba prawna.

Stosownie do art. 430 KC, ten kto na własny rachunek powierza wykonanie czynności osobie podlegającej przy jej wykonywaniu jego kierownictwu i mającej obowiązek stosować się do jego wskazówek, odpowiada za szkodę wyrządzoną z winy tej osoby. W judykaturze i piśmiennictwie został ukształtowany model tej odpowiedzialności, w którym pojęcie podporządkowania rozumie się szeroko, uznając za wystarczające stwierdzenie „ogólnego” czy też „ogólno-organizacyjnego” kierownictwa, jak również ogólnego charakteru wiążących wskazówek. Przy tej interpretacji, zachowanie przez wykonującego powierzone czynności określonej samodzielności nie wyłącza istnienia podporządkowania w rozumieniu art. 430 KC Nawet w odniesieniu do osób posiadających wysokie kwalifikacje zawodowe i podejmujących decyzje na podstawie specjalistycznej wiedzy, co dotyczy między innymi szkód wyrządzonych przez lekarzy, a więc osoby niewątpliwie zachowujące niezależność w procesie leczenia, diagnozy i terapii, przyjąć należy, że niezależność zawodowa lekarza w zakresie sztuki medycznej nie sprzeciwia się stwierdzeniu stosunku podporządkowania w rozumieniu art. 430 KC Dotyczy w szczególności sytuacji, w których lekarz był pracownikiem zakładu opieki zdrowotnej, co miało miejsce w niniejszej sprawie, bowiem lekarze oraz personel medyczny zajmujący się leczeniem powódki byli zatrudnieni przez Wojewódzki Szpital (…) im. św. B. w S., działający jako samodzielny publiczny zakład opieki zdrowotnej.

Odpowiedzialność samodzielnego publicznego zakładu opieki zdrowotnej na podstawie art. 430 KC w zw. z art. 415 KC zachodzi tylko wówczas, gdy spełnione są wszelkie przesłanki tej odpowiedzialności deliktowej, w postaci wyrządzenia szkody osobie trzeciej przez podwładnego – personel medyczny, zawinionego działania lub zaniechania podwładnego, normalnego związku przyczynowego pomiędzy tym działaniem lub zaniechaniem, a wyrządzoną szkodą oraz wyrządzenia szkody przy wykonywaniu powierzonej czynności. Ciężar dowodu w myśl art. 6 KC w zakresie wykazania zarówno istnienia szkody i związku przyczynowego między powstaniem szkody a działaniem lub zaniechaniem sprawcy szkody, a także faktu, iż szkoda została wyrządzona z winy osoby pociągniętej do odpowiedzialności, spoczywa na poszkodowanym.

Warunkiem koniecznym do pociągnięcia danego podmiotu do odpowiedzialności cywilnej jest wykazanie wszystkich przewidzianych prawem przesłanek tej odpowiedzialności. W przedmiotowej sprawie odpowiedzialność pozwanej uzależniona była od wykazania odpowiedzialności Szpitala, udzielającego świadczeń zdrowotnych powódce w ramach świadczeń refundowanych przez NFZ.

W judykaturze i piśmiennictwie został ukształtowany model tej odpowiedzialności, w którym pojęcie podporządkowania rozumie się szeroko, uznając za wystarczające stwierdzenie „ogólnego” czy też „ogólno-organizacyjnego” kierownictwa, jak również ogólnego charakteru wiążących wskazówek. Przy tej interpretacji, zachowanie przez wykonującego powierzone czynności określonej samodzielności nie wyłącza istnienia podporządkowania w rozumieniu art. 430 KC Nawet w odniesieniu do osób posiadających wysokie kwalifikacje zawodowe i podejmujących decyzje na podstawie specjalistycznej wiedzy, co dotyczy między innymi szkód wyrządzonych przez lekarzy, a więc osoby niewątpliwie zachowujące niezależność w procesie leczenia, diagnozy i terapii, przyjąć należy, że niezależność zawodowa lekarza w zakresie sztuki medycznej nie sprzeciwia się stwierdzeniu stosunku podporządkowania w rozumieniu art. 430 KC Dotyczy w szczególności sytuacji, w których lekarz był pracownikiem zakładu opieki zdrowotnej, co miało miejsce w niniejszej sprawie, bowiem lekarze oraz personel medyczny zajmujący się leczeniem powoda byli zatrudnieni przez Wojewódzki Szpital (…) im. św. B. w S..

Szkodą jest każdy uszczerbek na dobrach prawnie chronionych. Szkoda może być zarówno majątkowa, stanowiąc uszczerbek materialny na osobie lub mieniu, jak i niemajątkowa, jako doznana krzywda, czyli cierpienia fizyczne i psychiczne. Ustalenie wysokości szkody następuje poprzez porównanie stanu, w jakim znajdowałby się pacjent, gdyby nie postępowanie lekarza, a stanem, jaki powstał w wyniku tego postępowania. Uwzględnieniu podlega także samoistny rozwój choroby pacjenta wpływający na pogorszenie jego stanu zdrowia, a także szkodę przyszłą, będącą wynikiem postępowania lekarza.

Zakład leczniczy jest zobowiązany – poza świadczeniem usług leczniczych – do zapewnienia pacjentowi „bezpieczeństwa” pobytu, jest to obowiązek starannego działania. Pacjent nie ma żadnego wpływu na funkcjonowanie zakładów leczniczych, stosowane środki lecznicze i podejmowane przez lekarzy decyzje nie może, więc tak daleko ponosić ryzyka szkody (orzeczenie SN z 28 listopada 1983 r. II CR 358/83 OSPiKA 1984 r. poz. 197). A zatem odpowiedzialność za skutek powinien ponosić zakład leczniczy. Zakres czynności powierzonych lekarzowi traktuje się bardzo szeroko, jako czynności związane z całym procesem leczenia, wszelkich badań i opieki nad pacjentem. Istotne jest, bowiem tylko, aby jego działanie lub zaniechanie było związane z realizacją celu, dla którego jest zatrudniony w zakładzie leczniczym.

Zakażenia bakterią Escherichia coli w szpitalu przez lekarza podczas operacji czy zabiegu

Dla przyjęcia odpowiedzialności zakładu leczniczego konieczne jest ustalenie winy jego pracownika (lekarza, personelu pomocniczego) w znaczeniu obiektywnym. Nie zwalnia jednak tego zakładu z odpowiedzialności niemożność ustalenia sprawcy szkody, jeżeli zostanie udowodnione, że winę ponosi jedna osoba z określonego kręgu. Ma to szczególne znaczenie w „procesach lekarskich”, gdy niejednokrotnie trudno jest ustalić, który z lekarzy leczących pacjenta lub z personelu pomocniczego dopuścił się winy, a dowiedzione zostało, że popełniono zaniedbanie. Zachodzi wówczas tzw. „wina bezimienna”. Po stronie podwładnego zawsze musi występować wina rozumiana w świetle art. 415 KC jako psychiczne nastawienie sprawcy do czynu. Koniecznym jest także zaistnienie elementu obiektywnego, jakim jest bezprawność, to jest naruszenie obowiązującego w danym czasie porządku prawnego. W świetle okoliczności przedmiotowej sprawy należało mieć na względzie, iż na mocy art. 4 ustawy z dnia 5 grudnia 1996 r. o zawodach lekarza i lekarza dentysty (Dz.U. z 1997 r. Nr 28, poz. 152 ze zm.) lekarz ma obowiązek wykonywać zawód, zgodnie ze wskazaniami aktualnej wiedzy medycznej, dostępnymi mu metodami i środkami zapobiegania, rozpoznawania i leczenia chorób, zgodnie z zasadami etyki zawodowej oraz z należytą starannością. Zgodnie z art. 31 ust. 1 tej ustawy lekarz ma obowiązek udzielać pacjentowi przystępnej informacji o jego stanie zdrowia, rozpoznaniu, proponowanych oraz możliwych metodach diagnostycznych, leczniczych, dających się przewidzieć następstwach ich zastosowania albo zaniechania, wynikach leczenia oraz rokowaniu. Pacjent powinien więc zostać poinformowany o mogących powstać skutkach zabiegu operacyjnego, zwłaszcza gdy zachodzi ryzyko powikłań (wyrok SA w Katowicach z dnia 26 października 2012 r., I ACa 575/12, publ.).

W zakresie odpowiedzialności lekarzy wyróżnia się szczególny obiektywny element winy, a mianowicie błąd lekarski. Pojęcie to w orzecznictwie Sądu Najwyższego rozumiane jest jako czynność, w tym także zaniechanie, lekarza w zakresie diagnozy i terapii, niezgodna z nauką medyczną w zakresie dla niego dostępnym. Zatem błąd lekarski stanowi naruszenie obowiązujących lekarza reguł postępowania, wypracowanych na podstawie nauki i praktyki medycznej, lecz jednocześnie podkreślenia wymagał fakt, iż błąd lekarski sam przez się nigdy nie pociąga za sobą odpowiedzialności, a jego stwierdzenie nie decyduje jeszcze automatycznie o powstaniu odpowiedzialności cywilnej (zob. M. Filar, S. Krześ, E. Marszałkowska-Krześ, P. Zaborowski, Odpowiedzialność lekarzy i zakładów opieki zdrowotnej, Wyd. Prawnicze LexisNexis, W-wa 2004; por. B. Lewaszkiewicz-Petrykowska, Wina lekarza i zakładu opieki zdrowotnej jako przesłanka odpowiedzialności cywilnej za szkody wyrządzone przy leczeniu, „Prawo i Medycyna”, 1999, nr 1).

Zasadą jest, że tylko błąd zawiniony subiektywnie przez lekarza pociąga za sobą odpowiedzialność cywilną przy spełnieniu się pozostałych przesłanek tej odpowiedzialności. W razie uznania, że postępowanie lekarza było niezgodne ze sztuką lekarską, należy dokonać oceny, czy błąd w sztuce lekarskiej był zawiniony, tzn. czy stanowi on następstwo niedołożenia należytej staranności. Żeby natomiast stwierdzić, czy lekarzowi można postawić zarzut, że gdyby nie dopuścił się niedbalstwa i zachował wymaganą w danych warunkach staranność, wykorzystując wszelkie dostępne mu metody i środki, mógł błędu uniknąć i tym samym nie dopuścić do wyrządzenia szkody, koniecznym jest porównanie jego postępowania z przyjętym dla niego standardem powinnego działania. Jeśli porównanie to doprowadzi do wniosku, że wzorcowy dobry lekarz w identycznych okolicznościach uniknąłby popełnienia błędu w sztuce lekarskiej i wyrządzenia pacjentowi szkody, oznacza to, że błąd był zawiniony. Ocena postępowania lekarza z punktu widzenia możliwości postawienia mu zarzutu winy wymaga uwzględnienia stanu wiedzy medycznej istniejącego w chwili, w której konkretny lekarz podjął decyzję co do sposobu postępowania. W myśl art. 355 KC należytą staranność należy rozumieć jako taką, która w danych warunkach jest niezbędna dla uniknięcia szkody.

Odpowiedzialność zakładu leczniczego, przy przyjęciu winy, występuje jedynie wtedy, gdy między zawinionym zachowaniem a szkodą istnieje adekwatny związek przyczynowy. Oznacza to, że zobowiązany do odszkodowania ponosi odpowiedzialność tylko za normalne następstwa działania lub zaniechania, z którego szkoda wynikła (art. 361 § 1 KC). Za normalne skutki działania lub zaniechania uznaje się takie, które zwykle w danych okolicznościach następują. Adekwatny związek przyczynowy między zachowaniem się personelu zakładu medycznego a szkodą może być zarówno bezpośredni jak i pośredni. W orzecznictwie Sądu Najwyższego utrwalił się pogląd, iż nie jest wymagane, by związek przyczynowy pomiędzy postępowaniem lekarza (personelu leczniczego) a powstałą szkodą został udowodniony w sposób pewny. Szczególnie w „procesach lekarskich” jest to, bowiem niemożliwe, gdyż w świetle wiedzy medycznej w większości przypadków można mówić o prawdopodobieństwie wysokiego stopnia, a rzadziej o pewności czy wyłączności przyczyny. Na powstanie szkody może mieć wpływ wiele czynników i należy tylko ustalić, w jakim stopniu prawdopodobieństwa wobec innych czynników pozostaje niedbalstwo lekarza (personelu zakładu leczniczego). Jeżeli zachodzi prawdopodobieństwo wysokiego stopnia, że działanie lub zaniechanie personelu było przyczyną szkody, można uznać związek przyczynowy za ustalony.

Wysokie wymagania stawiane lekarzowi nie oznaczają jego odpowiedzialności za wynik (rezultat) leczenia, ani odpowiedzialności na zasadzie ryzyka. Lekarz odpowiada na zasadzie winy, którą można mu przypisać tylko w wypadku wystąpienia jednocześnie elementu obiektywnej i subiektywnej niewłaściwości postępowania. Element obiektywny łączy się z naruszeniem zasad wynikających z zasad wiedzy medycznej, doświadczenia i deontologii, i w jego ramach mieści się tzw. błąd lekarski, przez który rozumie się naruszenie obowiązujących lekarza reguł postępowania, oceniane w kontekście nauki i praktyki medycznej. Dlatego stwierdzenie błędu lekarskiego wyczerpuje zasadniczo tylko obiektywny element winy (z tym zastrzeżeniem, że są takie kategorie błędu lekarskiego, które będą wystarczające dla stwierdzenia winy także w ujęciu subiektywnym). Element subiektywny odnosi się do zachowania przez lekarza staranności, ocenianej pod kątem określonego wzorca, standardu postępowania, przy przyjęciu kryterium wysokiego poziomu przeciętnej staranności każdego lekarza, jako jego staranności zawodowej (por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 10 lutego 2010 r., V CSK 287/09). Odpowiedzialność lekarza powstanie zatem w wypadku „błędu w sztuce”, czyli przeprowadzenia zabiegu niezgodnie z zasadami wiedzy medycznej, jeżeli był to błąd zawiniony, czyli polegający na zachowaniu odbiegającym od ustalonego wzorca. Przy ocenie postępowania lekarza należy też mieć na względzie uzasadnione oczekiwanie nienarażenia pacjenta na pogorszenie stanu zdrowia, przydatny może być również test oparty na pytaniu, czy niekorzystnego skutku można było uniknąć oraz czy lekarz w danym przypadku powinien był i mógł zrobić więcej (wyrok SN z dnia 18 stycznia 2013 r., IV CSK 431/12, publ.).

W nieodłącznym związku z określeniem podstaw odpowiedzialności lekarza pozostaje zjawisko określane mianem ryzyka medycznego. Nawet bowiem przy postępowaniu zgodnym z aktualną wiedzą medyczną i przy zachowaniu należytej staranności nie da się wykluczyć ryzyka powstania szkody. Pojęciem dozwolonego ryzyka jest objęte także niepowodzenie medyczne. Zasadniczo, pacjent poinformowany o istniejącym ryzyku, wyrażając zgodę na zabieg przyjmuje je na siebie. Ryzyko, jakie bierze na siebie pacjent, wyrażając zgodę na zabieg operacyjny obejmuje tylko zwykle powikłania pooperacyjne, nie można natomiast uznać, by ryzykiem pacjenta były objęte komplikacje powstałe wskutek pomyłki, nieuwagi lub niezręczności lekarza, zwłaszcza – uszkodzenia innego organu, także w sposób przypadkowy i niezamierzony (wyrok SN z dnia 18 stycznia 2013 r., IV CSK 431/12, publ.).

Zgodnie z ogólnymi regułami rozkładu ciężaru dowodu, ciężar udowodnienia faktu spoczywa na osobie, która z faktu tego wywodzi skutki prawne (art. 6 KC). W związku z tym to pacjent, a nie lekarz czy zakład opieki zdrowotnej, obowiązany jest do udowodnienia wszystkich przesłanek odpowiedzialności deliktowej (zdarzenia, z którym ustawa wiąże odpowiedzialność, szkody oraz adekwatnego związku przyczynowego między zdarzeniem a szkodą). W praktyce, najmniej problemów dostarcza zwykle udowodnienie powstałej szkody, natomiast sporne i trudne do udowodnienia są pozostałe przesłanki, tj. zawinione zachowanie lekarza lub zakładu oraz związek przyczynowy. Szczególnie dużo wątpliwości powstaje przy ustalaniu, czy do zakażenia doszło w szpitalu czy w innym miejscu, tym samym czy doszło do niego w tym konkretnym szpitalu, który występuje jako strona pozwana – tak jak w przedmiotowej sprawie. Doktryna i orzecznictwo wypracowały pewnego rodzaju „listę” okoliczności uzasadniających zastosowanie domniemania faktycznego. Są nimi fakt, że pacjent w czasie przyjmowania do szpitala nie był zarażony chorobą, stwierdzenie w tym samym czasie w tym samym szpitalu innych przypadków zakażenia, negatywne oceny sanitarno-epidemiologicznego, niezachowywanie wymagań czystości sprzętu i personelu medycznego, „szpitalny” lub „pozaszpitalny” typ bakterii będącej źródłem choroby, upływ czasu od pobytu w szpitalu do stwierdzenia objawów zakażenia, odpowiadający przyjętym w medycynie okresom inkubacji choroby. Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 13 czerwca 2000 roku, stwierdził iż „wykazanie znacznego prawdopodobieństwa związku przyczynowego między określonymi działaniami (lub ich brakiem) szpitala, a zakażeniem pozwala przyjąć, że powód spełnił obowiązek wynikający z art. 6 KC. Nie można bowiem stawiać przed powodem nierealnego wymagania ścisłego wykazania momentu i drogi przedostania się infekcji do organizmu”.

Zgodnie z art. 445 § 1 KC w wypadku uszkodzenia ciała lub rozstroju zdrowia Sąd może przyznać poszkodowanemu odpowiednią sumę pieniężną tytułem zadośćuczynienia za doznaną krzywdę. Na krzywdę składają się cierpienia fizyczne w postaci bólu i innych dolegliwości oraz cierpienia psychiczne polegające na ujemnych uczuciach przeżywanych, bądź w związku z cierpieniami fizycznymi, bądź w związku z następstwami uszkodzenia ciała lub z rozstroju zdrowia, zwłaszcza trwałymi i nieodwracalnymi. Zadośćuczynienie ma na celu łagodzenie doznanych cierpień fizycznych i moralnych. Przy ocenie wysokości zadośćuczynienia za krzywdę należy uwzględniać przede wszystkim intensywność cierpień, długotrwałość choroby, rozmiar kalectwa, trwałość zdarzenia oraz konsekwencje uszczerbku na zdrowiu w życiu osobistym i społecznym (por. wyrok Sądu Najwyższego z 10 czerwca 1999 r., UKN 681/98, OSNP 2000/16/626).

Wskazać należy, iż stopień utraty zdrowia nie jest równoznaczny z rozmiarem krzywdy i wielkością należnego zadośćuczynienia (por. wyrok Sądu Najwyższego z 5 października 2005 r., I PK 47/05, Mon. Pr. Pr. 2006, nr 4, s. 208). Przy oznaczeniu zakresu wyrządzonej krzywdy za konieczne uważa się uwzględnienie również innych następstw zdarzenia wywołujących uszkodzenia ciała lub utratę zdrowia. Chodzi tu przede wszystkim o rodzaj naruszonego dobra, zakres (natężenie i czas trwania) naruszenia, trwałość skutków naruszenia i stopień ich uciążliwości, a także stopień winy sprawcy i jego zachowanie po dokonaniu naruszenia (por. wyroki Sądu Najwyższego z 20 kwietnia 2006 r., IV CSK 99/05, z 1 kwietnia 2004 r., II CK 131/03, z 19 sierpnia 1980 r., IV CR 283/80, OSN 1981, nr 5, poz. 81; z 9 stycznia 1978 r., IV CR 510/77, OSN 1978, nr 11, poz. 210). Na rozmiar kompensaty może mieć również wpływ trwałość skutków uszkodzenia ciała lub rozstroju zdrowia (por. wyrok Sądu Najwyższego z 5 maja 1967 r., I PR 118/67).

Należy również wskazać, iż pojęcie „sumy odpowiedniej” ma w istocie charakter niedookreślony, bowiem przepisy prawa nie dają wyraźnych podstaw pozwalających ustalić wysokość takiego zadośćuczynienia. Dla uściślenia tej ogólnej wskazówki konieczna jest zatem analiza bogatego dorobku judykatury i doktryny, który wskazuje kryteria, którymi należy kierować się przy ustalaniu wysokości zadośćuczynienia. Określając kwotę zadośćuczynienia sąd nie może korzystać z kryteriów, które zastosowanie mają do określenia wysokości odszkodowania za szkodę majątkową. Z uwagi na fakt, iż celem zadośćuczynienia jest rekompensata za szkodę o charakterze niewymiernym, dlatego sąd ma daleko idącą swobodę przy określeniu kwoty zadośćuczynienia.

Zgodnie z art. 444 § 1 zd. 1 KC w razie uszkodzenia ciała lub wywołania rozstroju zdrowia naprawienie szkody obejmuje wszelkie wynikłe z tego powodu koszty. Odszkodowanie przewidziane w art. 444 § 1 KC obejmuje wszelkie wydatki (koszty) pozostające w związku z uszkodzeniem ciała lub rozstrojem zdrowia, jeżeli są konieczne (niezbędne) i celowe (por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 9 stycznia 2008 r., II CSK 425/07, M. Praw. 2008, nr 3, s. 116).

W grupie wydatków celowych i koniecznych, pozostających w związku z uszkodzeniem ciała lub rozstrojem zdrowia tradycyjnie wymienia się koszty leczenia (pobytu w szpitalu, pomocy pielęgniarskiej, koszty lekarstw), specjalnego odżywiania się, nabycia protez i innych specjalistycznych aparatów i urządzeń (np. protez, kul, aparatu słuchowego, wózka inwalidzkiego). Do grupy tej zalicza się również wydatki związane z transportem chorego na zabiegi i do szpitala, koszty związane z odwiedzinami chorego w szpitalu czy wynikające z konieczności specjalnej opieki i pielęgnacji nad chorym, koszty zabiegów rehabilitacyjnych, wreszcie koszty przygotowania do innego zawodu (por. Agnieszka Rzetecka-Gil Komentarz do art. 444 Kodeksu cywilnego, Lex/el. 2011).

Sprawa sądowa opracowana przez Kancelarię nr 1

Biorąc pod uwagę przytoczone przez powódkę uzasadnienie faktyczne żądania na gruncie niniejszej sprawy czyn niedozwolony stanowić ma zaniedbanie w zakresie zapewnienia należytego stanu sanitarnego szpitala skutkujące zarażeniem powódki Gram-ujemną pałeczką okrężnicy o nazwie rodzajowej Escherichia coli, a w rezultacie powstaniem stanu zapalnego i jego dalszych konsekwencji w postaci kilkakrotnej hospitalizacji, kolejnych zabiegów operacyjnych, ograniczenia w samodzielnym poruszaniu się.

W tym miejscu należy podkreślić, iż do obowiązków pracowników służby zdrowia w tym przede wszystkim lekarzy jako fachowców jest nadzór nad zachowaniem właściwych warunków higienicznych w szpitalach. Szpital jest idealnym środowiskiem do rozprzestrzeniania się zakażeń, bowiem skupia w jednym miejscu wiele osób podatnych na zakażenia z racji ich schorzeń, niskiej odporności, a z drugiej strony osoby personelu medycznego będące nosicielami patogenów właściwego dla danego środowiska szpitalnego Niewątpliwie bowiem zakażenia są zawsze skutkiem niewłaściwego stosowania zasad higieny i odpowiedniego rygoru sanitarnego.

Przenosząc powyższe rozważania na grunt przedmiotowej sprawy stwierdzić należy, iż zasadniczym zagadnieniem wymagającym rozstrzygnięcia, wobec stanowiska strony pozwanej, było ustalenie czy do zakażenia powódki bakterią o nazwie rodzajowej Escherichia coli, doszło u pozwanego w związku z wykonywanym wzabiegiem operacyjnym, oraz to czy pracownikom pozwanego szpitala można przypisać winę za powstałe zakażenie.

Najistotniejsza dla rozstrzygnięcia sprawy okazała, się opinia biegłego W. G. (2) specjalisty chorób zakaźnych i epidemiologii. Autor opinii na podstawie przeprowadzonego wywiadu, badania przedmiotowego powódki i znajdujących się w aktach sprawy dokumentacji medycznej, kart informacyjnych oraz wyników badań, w tym wyniku badań mikrobiologicznych wymazu z rany powódki ustalili, że u E. T. doszło do zakażenia miejsca operowanego w pozwanym szpitalu podczas zabiegu operacyjnego. Chociaż z przedmiotowej historii choroby wynika, że przebieg zabiegu oraz przebieg pooperacyjny nie były powikłane i chora została wypisana w stanie ogólnym dobrym do domu to nie ulega wątpliwości, że E. T.. znalazła się ponownie w szpitalu gdyż wymagała pilnej interwencji chirurgicznej z powodu zaawansowanych zmian ropnych w obrębie operowanego trzy tygodnie wcześniej stawu biodrowego.

Zakażenia bakterią Escherichia coli w szpitalu przez lekarza podczas operacji czy zabiegu

Umiejscowienie zakażenia w stawie biodrowym spełnia warunki uznania tego zakażenia za zakażenie głębokie miejsca operacyjnego. Oprócz tego, zakażenie to spełnia warunki do uznania go za zakażenie wewnątrzszpitalne (inaczej szpitalne albo zakładowe). Z dostępnych wyników posiewów bakteriologicznych, pobranych od powódki trzykrotnie z rejonu biodra wynika, że na pożywkach wyhodowano ogromne ilości bakterii rodzaju Escherichia coli, to jest patogenu należącego do dużej rodziny pałeczek jelitowych Enterobacteriaceae, bytujących w jelitach. Bakterie te okazały się wrażliwe na wszystkie rodzaje antybiotyków i sulfonamidów, w liczbie 18 sztuk, które zostały użyte w szpitalnym Zakładzie (…) do nastawienia testów lekooporności.

Samo jednak ustalenie, iż do zakażenia doszło w pozwanym szpitalu, nie daje podstaw do automatycznego przyjęcia, że zakażenie nastąpiło z winy personelu szpitala. Dopiero wykazanie w postępowaniu dowodowym ewentualnych uchybień personelu w trakcie zabiegu, podczas którego doszło do zakażenia, stanowi podstawę do przyjęcia odpowiedzialności pozwanego.

Na podstawie analizy dostępnej dokumentacji medycznej można przyjąć, ze w pozwanym szpitalu stosowano obowiązujące procedury higienicznosanitarne, a także profilaktykę antybiotykową w celu ograniczenia możliwości pojawienia się u powódki zakażenia, a w czasie późniejszym, to jest po uzyskaniu dodatnich posiewów wdrożono także leczenie antybiotykowe celowane, to jest w oparciu o wynik antybiogramu. Jak zauważył to biegły, w opisie przebiegu operacji, której powódka została poddana brak jest wzmianki na temat przygotowania higienicznego powłok w miejscu planowanego zabiegu operacyjnego. Pacjentce podano jednorazowo oraz dożylnie – 2,0g antybiotyku B-laktamowego o nazwie Tarfazolin, i w dniu zabiegu podano jej ten sam antybiotyk, w tej samej dawce dwukrotnie. Zdaniem biegłego, ze względu na bardzo zaawansowany wiek oraz dodatkowe i bardzo znacznie obciążające jej stan zdrowia dodatkowe schorzenia, jak nadścielenie, stan po implantacji zastawki aortalnej i stentu, stan po dwóch operacjach alloplastyki, przebytym urazowym złamaniu kości udowej, a także kręgów w odcinku piersiowo-lędźwiowym kręgosłupa, osteoporozy, a także zmian zwyrodnieniowych w innych stawach itp., – o było wiadomym personelowi medycznemu pozwanego szpitala – E. T. znajdowała się niewątpliwie w grupie wzmożonego ryzyka na zakażenie i z tego względu wymagała nie standardowej, a raczej indywidualnej kwalifikacji do przeprowadzenia bardziej odpowiadającej faktycznemu stanowi zdrowia pacjentki, a także stopniowi narażenia jej osoby na powikłania pooperacyjne – profilaktyki antybiotykowej.

W konkluzji – wydaje się, że już samo zakończenie chemoterapii około zabiegowej w dniu operacji, bez dostatecznego uwzględnienia wieku i obciążenia chorobami organizmu chorej, a także bez uwzględnienia bardzo długiego czasu operacji, mogło w sposób istotny przyczynić się do powstania sprzyjających warunków do rozwoju stanu septycznego, który okazał się główną przyczyną braku oczekiwanego, pozytywnego rezultatu przeprowadzonej u powódki operacji naprawczej. Z medycznego punktu widzenia, w analizowanym przypadku chorobowym nie sposób wskazać innej drogi zakażenia, niż tę najbardziej prawdopodobną, to jest przypadkowe zainfekowanie miejsca operacyjnego pałeczką okrężnicy w czasie operacji naprawczej obluzowanej protezy biodrowej. Miejscem wniknięcia drobnoustrojów w głąb stawu biodrowego stały się tzw. wrota zakażenia, do powstania których doszło w wyniku cięcia chirurgicznego, wykonanego w starej bliźnie.

Chociaż nie sposób ustalić w którym momencie trwania operacji mogło dojść do zakażenia, to całość obrazu pojawienia się symptomów stanu septycznego w miejscu zabiegu, przebieg leczenia zakażenia, a także niepomyślny dla chorego i lekarzy wynik tego leczenia wskazują na to, że istnieje niewątpliwie związek przyczynowo -skutkowy między działaniem zespołu operacyjnego, a zakażeniem stawu pałeczką okrężnicy, Escherichia coli. W rozumieniu klinicznym nie ma wątpliwości, że konieczność przeprowadzenia u powódki kolejnych zabiegów w obrębie prawego stawu biodrowego była przede wszystkim konsekwencją powikłania infekcyjnego operacji rewizyjnej artroplastki z modernizacją endoprotezy, to jest pierwszej operacji, której poddano powódkę po wcześniejszej implantacji protezy prawego stawu biodrowego i która stała się początkiem długiego okresu leczenia powódki.

Powikłanie to skomplikowało proces leczenia. Naraziło pacjentkę na okresowe pobyty w szpitalu połączone z dolegliwościami bólowymi i psychicznymi, a także wydłużyło czas leczenia i skutkowało upośledzeniem sprawności ruchowej w stopniu znacznym. W końcowej fazie, przedmiotowe leczenie m.in. skutkowało operacyjnym usunięciem z ciała powódki protezy stawu biodrowego, całkowitą utratą funkcji ruchowej kończyny i mobilności powódki z powodu skrócenia prawej kończyny i braku stawu biodrowego, wtórnym przykurczem w prawym stawie kolanowym, zanikiem funkcji i masy mięśniowej całej kończyny itd., co w sumie stało się powodem trwałego (stałego) inwalidztwa E. T.

Biorąc pod uwagę bardzo duży stopień uszkodzenia prawej kończyny powódki (zupełny brak stawu biodrowego, a także brak warunków na protezowanie stawu), jak również z uwagi na wtórne zmiany anatomiczno czynnościowe dotyczące stawu kolanowego i skokowego kończyny, bloków mięśniowych uda i podudzia, a także ograniczone możliwości rehabilitacji z powodu wieku chorej oraz specyfiki upośledzenia czynności narządu ruchu, w ocenie biegłego, zresztą adekwatnie do istniejącej sytuacji, należy ocenić uszczerbek na zdrowiu na 60 %. Należy przyjąć, że w trakcie leczenia powódka była narażona na dolegliwości bólowe z powodu interwencji chirurgicznych, wykonywania iniekcji, pobierania krwi do badań, utrzymywania się i okresowego narastania objawów stanu zapalnego itp. W wyniku zakażenia i niesatysfakcjonującego wyniku leczenia, powódka wymaga już na stałe opieki oraz pomocy innych osób w zakresie niemal wszystkich czynności życiowych, to jest: wstawania z łóżka, poruszania się, utrzymywania higieny osobistej, prania, gotowania, robienia zakupów, załatwiania spraw urzędowych, korzystania z pomocy lekarskiej.

W ocenie biegłego, zachodzi duże prawdopodobieństwo, że gdyby nie doszło do zakażenia prawego biodra pałeczką okrężnicy i gronkowcem naskórkowym, to powódka byłaby dzisiaj osobą mobilną i samodzielną, przynajmniej w zakresie codziennego funkcjonowania. Można oprócz tego z dużym prawdopodobieństwem domniemywać, że w wypadku braku powikłań zapalnych oraz przyjęcia się panewki i sprawnego funkcjonowania zmodernizowanej protezy, powódka mogłaby nawet w przeciągu kilkunastu lat w ogóle nie kwalifikować się do sprawowania nad nią stałej opieki, a ewentualna pomoc ze strony najbliższych mogła być znacznie ograniczona w stosunku do stopnia opieki oraz pomocy, których E. T. wymaga w obecnym czasie.

Podsumowując biegły wywiódł, że zebrany w aktach sprawy materiał dowodowy pozwala przyjąć, że w pozwanym szpitalu zawiodła skuteczność procedur prewencyjnych i profilaktycznych, które miały chronić powódkę przed zakażeniem, co doprowadziło do powikłania septycznego operacji i niesatysfakcjonującego wyniku leczenia operacyjnego powódki.

Sąd w pełni podzielił ustalenia i wnioski opinii biegłego, albowiem spełniała ona stawiane jej wymogi, odzwierciedlała staranność i wnikliwość w badaniu zleconego zagadnienia. Odpowiadała w sposób wyczerpujący, stanowczy i zrozumiały na postawione pytania, a przytoczona na ich uzasadnienie, argumentacja jest w pełni przekonująca, a równocześnie poparta znajomością literatury przedmiotu jak i praktyki klinicznej. Przedmiotem opinii biegłego nie jest przedstawienie faktów, lecz ich ocena na podstawie wiedzy fachowej (wiadomości specjalnych). Nie podlega ona zatem weryfikacji jak dowód na stwierdzenie faktów, na podstawie kryterium prawdy i fałszu. Do wskazanych kryteriów oceny dowodu z opinii biegłych pełnomocnik pozwanego nie nawiązał.

Według Sądu zarzuty do opinii zostały przez biegłego przekonująco odparte i należy je traktować jak polemikę z wynikami w konsekwencji niekorzystnej dla strony pozwanej opinii, opartą jedynie na subiektywnym przekonaniu o swoich racjach, a nie na rzetelnej, obiektywnej i popartej wiedzą fachową argumentacji merytorycznej. Biegły w opinii uzupełniajcej jeszcze raz stanowczo stwierdził, że na podstawie dostępnego materiału dowodowgo, można przyjąć z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością, że do zakażenia prawego stawu biodrowego doszło u E. T. w wyniku ortopedycznego zabiegu operacyjnego, a nie w wyniku zabiegów pielęgnacyjnych i zmian opatrunków w okresie pooperacyjnym. Uzasadniając powyższe biegły podkreślił, że przedmiotowe zakażenie było od razu głębokie i jak wynika z posiewów mikrobiologicznycłi było także bardzo zaawansowane jeśli chodzi o ilość patogenów. Przy tego rodzaju okolicznościach przebiegu pooperacyjnego trudno jest znaleźć uzasadnienie dla domniemań o wtórnym charakterze zakażenia u powódki, do którego miałoby dojść dopiero w przebiegu pooperacyjnym.

Nadto odpierajac dalsze zarzuty pozwanego wskazał, że chociaż nie da się bardziej dokładnie wskazać mechanizmu zakażenia. to jednak nie może to podważać faktu, że do zakażenia niewątpliwie doszło w wyniku operacyjnego leczenia prawego biodra powódki. W ocenie biegłego nie zachodzą żadne przesłanki, które mogłyby wskazywć na powstanie zakażenia z przyczyn niezależnych od leczenia operacyjnego, które zostało przeprowadzone w pozwanym szpitalu.

W ocenie Sądu w przypadku powódki – co potwierdza opinia biegłego – szpital nie wykonał wszystkich czynności, które mogłyby uniemożliwić lub znacznie utrudnić powstanie zakażenia. Z powyższy względów można mówić o oczywistym zaniedbaniu pracowników pozwanego szpitala, których bezpośrednim skutkiem było zakażenie tkanek miejsca operacji Gram-ujemną pałeczką okrężnicy, o nazwie rodzajowej E. coli, a w konsekwencji wydłużyło proces leczenia powódki, doprowadziło do powikłań w postaci stanu zapalnego. Tym samym nie można zgodzić się z argumentacją strony pozwanej, że zrobiła ona wszystko, co można było zrobić aby uniknąć zakażenia. Z tych też względów nie można było zakażenia miejsca operowanego uznać za normalne powikłanie. Równocześnie pozwany nie uprawdopodobnił innych możliwych źródeł zakażenia, niż zabieg.

Zakażenia bakterią Escherichia coli w szpitalu przez lekarza podczas operacji czy zabiegu

Wymaganie zatem od powódki w tych okolicznościach, wykazania bezpośredniego i pewnego związku przyczynowego pomiędzy zachowaniem zwiększającym ryzyko zakażenia, a zakażeniem, powodowałoby trudności nie dające się w praktyce pokonać. W związku z tym odstąpić należało od tego wymagania i poprzestać na ustaleniu wysokiego stopnia prawdopodobieństwa zakażenia, uznając za wystarczające do istnienia związku przyczynowego, że ustalony on zostanie z dostateczną dozą prawdopodobieństwa. W takiej sytuacji ciężar wykazania innej, co najmniej równie lub bardziej prawdopodobnej przyczyny zakażenia powódki obciążał stronę pozwaną, co nie było przedmiotem jej dowodzenia. W sprawach dotyczących tzw. zakażeń szpitalnych możliwe i uzasadnione jest przyjęcie niedbalstwa placówki służby zdrowia w drodze domniemania faktycznego, przy braku dowodu przeciwnego. Sąd może bowiem korzystać zarówno z dowodów bezpośrednich i pewnych jak i dowodów pośrednich o dużym stopniu prawdopodobieństwa uznając za ustalone fakty dające się wyprowadzić z innych ustalonych faktów (art. 231 KPC) – wyrok SN z dnia 17 maja 2007 r. (…).

W tym miejscu przywołać należy spostrzeżenia biegłego zawartego w opinii, a mianowicie, że znajdujący się w aktach raport z ewidencji zakażeń szpitalnych w pozwanym szpitalu budzi poważne wątpliwości co do wiarygodności danych, które podaje pozwany szpital. W wykazie zakażonych w szpitalu chorych, sporządzonym przez szpitalną komisję do zwalczania zakażeń szpitalnych, nie ma bowiem nie tylko inicjałów imienia oraz nazwiska opiniowanej i jej numeru Księgi głównej szpitala, lecz także inicjałów jakiegokolwiek chorego, który byłby leczony w przeciągu w podstawowych oddziałach zabiegowych szpitala – chirurgii ogólnej i ortopedii. Z punktu widzenia doświadczenia medycznego biegłego, jest to kuriozalna sytuacja, polegającą na zupełnym braku w szpitalu powikłań septycznych u operowanych chirurgicznie pacjentów przez „okrągły” rok. W świetle zatem zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego nie ulega wątpliwości fakt powstania po stronie powódki – w następstwie zakażenia – szkody o charakterze niemajątkowym.

Przechodząc do oceny zasadności zgłoszonego w pozwie roszczenia o zadośćuczynienie wskazać należy, iż na chwilę obecną stan zdrowia powódki jest zły i nie sposób pominąć faktu, że proces leczenia powódki był bolesny, wiązał się z długotrwałym bólem i spowodował trwałą niepełnosprawność. U powódki występuje bardzo duży stopień uszkodzenia prawej kończyny i zupełny brak stawu biodrowego, a także brak warunków na protezowanie stawu, jak również z uwagi na wtórne zmiany anatomiczno czynnościowe dotyczące stawu kolanowego i skokowego kończyny, bloków mięśniowych uda i podudzia, także ograniczone możliwości rehabilitacji z powodu wieku chorej oraz specyfiki upośledzenia czynności narządu ruchu. , powódka wymaga już na stałe opieki oraz pomocy innych osób w zakresie niemal wszystkich czynności życiowych, to jest, wstawania z łóżka, poruszania się, utrzymywania higieny osobistej, sprzątania mieszkania, prania, gotowania, robienia zakupów, korzystania z pomocy lekarskiej, a także innych usług.

Kierując się powyższymi względami stwierdzić trzeba, że rozmiar cierpień fizycznych i psychicznych jakich doznała powódka w związku z zaistniałym zakażeniem był znaczny. Wiązał się koniecznością poddania się kilku zabiegom operacyjnym, ingerencji w niegojącą się ranę. Powódka od dnia zabiegu nie mogła poruszać się swobodnie w sposób samodzielny, co niewątpliwie powodowało dyskomfort fizyczny i psychiczny. Z ustaleń poczynionych w sprawie wynika, że proces leczenia powódki był długotrwały, bolesny i uciążliwy na co wskazywano w wydanej w sprawie opinii. Leczenie operacyjne, szczególnie w przypadku dużych zabiegów, wymagających znieczulenia ogólnego, do tego powikłanych zakażeniami, koniecznością przeprowadzenia reoperacji, do tego zakończonych inwalidztwem z powodu usztywnienia stawu biodrowego, trudno jest zaliczyć do bezbolesnych i pozytywnych doświadczeń chorego. Nie bez znaczenia dla określenia kwoty zadośćuczynienia było również to, iż w następstwie zakażenie nastąpił u powódki trwały uszczerbek na zdrowiu wynoszący 60 % z powodu specyfiki upośledzenia czynności narządu ruchu.

Równie dotkliwy charakter miały cierpienia psychiczne powódki, w tym poczucie wyłączenia z aktywności życiowej, niepewność, stres i strach co do dalszych rokowań, psychiczne zmęczenie nieskutecznością podejmowanych metod leczniczych, poczucie bezradności. Nie sposób pominąć przy tym cierpienia towarzyszącego przystosowaniu się, czy zaakceptowaniu siebie jako osoby całkowicie niepełnosprawnej.

Kierując się celami oraz charakterem zadośćuczynienia i przy uwzględnieniu zobrazowanego powyżej zakresu cierpień fizycznych i psychicznych powódki związanych z zakażeniem bakterią jelitową rodzaju – Escherichia coli. Sąd uznał, że żądana przez powódkę z tego tytułu kwota 80.000 zł jest adekwatna do krzywdy, jakiej doznała. Wyrok Sądu Okręgowego – I Wydział Cywilny z dnia 13 marca 2019 r. I C 19/16

Sprawa sądowa opracowana przez Kancelarię nr 2

Powód P. K. wniósł o zasądzenie od (…) S.A. z siedzibą w S. kwoty 100.000 zł z ustawowymi odsetkami do dnia zapłaty oraz o zasądzenie na jego rzecz od pozwanego kosztów procesu. W uzasadnieniu swego żądania wskazał, że przeszedł w (…) Centrum (…) w G. operacje repozycji zamkniętej kości udowej z zespoleniem DHS. W trakcie zabiegu został zarażony bakterią Escherichia coli, która spowodowała całkowite zniszczenie kości biodrowej, wskutek czego przeszedł operację jej resekcji, a następnie wszczepienia endoprotezy stawu biodrowego. Wskazał, że od operacji towarzyszył mu ogromny ból, bez przerwy przyjmował leki, z tego powodu zaprzestał jakiejkolwiek aktywności fizycznej i wyłączył się z życia towarzyskiego. Także aktywność zawodowa została przez niego tymczasowo zawieszona. Po resekcji mimo poczucia ulgi odczuwa nadal obawę przed kolejnymi operacjami, przed nieodzyskaniem sprawności.

W przedmiotowej sprawie Sąd badał czy w szpitalu, który posiadał umowę ubezpieczenia z pozwanym, doszło do zakażenia powoda bakterią Escherichia coli, gdyż powyższe miało zasadnicze znaczenie dla rozstrzygnięcia przedmiotowej sprawy. W świetle utrwalonej judykatury nie było konieczności udowodnienia zawinienia ze strony konkretnej osoby, za którą odpowiedzialność ponosi szpital, lecz wystarczyło wykazanie tzw. winy organizacyjnej, przejawiającej się np. w zaniedbaniach w zakresie organizacji, bezpieczeństwa, higieny i opieki nad chorym w stosunku do standardów, jakich wymagał stan pacjenta i zasady wiedzy medycznej. Oczywistym jest nadto, że konieczne było przy tym wykazanie, że to właśnie wskutek zaniedbań w tym zakresie powstało lub zwiększyło się ryzyko zakażenia (por. m.in. wyroki SN z 25-01-2001 r., IV CKN 232/00, z 11-05-2005 r., III CK 652/04).

W ocenie Sądu Okręgowego powód wykazał, że z najwyższym prawdopodobieństwem doszło do zakażenia go bakterią Escherichia coli w związku z wykonywany zabiegiem zamkniętej repozycji złamania i jego zespolenia typu DHS w szpitalu, który był ubezpieczony w pozwanym Towarzystwie.

Powyższa konstatacja wynika z opinii biegłego z zakresu chorób zakaźnych, hepatologii i epidemiologii szpitalnej. Przedmiotowa opinia jest pełna (udziela odpowiedzi na wszystkie postawione biegłemu pytania), jasna (w sposób zrozumiały wskazuje uzasadnienie wniosków końcowych), a przez to są merytorycznie zasadna.

Przedmiotowa opinia była negowana przez pozwanego początkowo jedynie w zakresie dotyczącym ustalonego przez biegłego trwałego uszczerbku na zdrowiu u powoda. Zasadniczych zatem wniosków opinii, a odnoszących się stwierdzonego przez biegłego wysokiego prawdopodobieństwa zakażenia powoda bakterią Escherichia coli, podczas zabiegu w terminie zakreślonym stronom na ustosunkowanie się do opinii, nie negowała żadna ze stron procesu.

W przedmiotowej opinii biegły w sposób klarowny opisał tok myślowy, poparty odpowiednimi dowodami, który doprowadził go do ostatecznych wniosków sformułowanych w opinii. Wywód biegłego jest logiczny, jasny i znajduje oparcie w jego fachowej wiedzy. Biegły podał, iż zgodnie z definicją zakażenia szpitalnego Europejskiego Centrum Zapobiegania i Kontroli Chorób głębokie zakażenie miejsca nacięcia należy rozpoznać wówczas gdy objawy zakażenia pojawiły się w ciągu 30 dni po zabieg operacyjnym, jeżeli nie wszczepiono implantu lub w ciągu jednego roku, jeśli użyto implantu. U powoda objawy pojawiły się po 30 dniach od zabiegu ale przed upływem roku. Tym samym spełnione zostały kryteria zakażenia szpitalnego czyli zakażenia związanego z opieką szpitalną, ponieważ w leczeniu powoda zastosowano implant.

Biegły szczegółowo wyjaśnił z jakich względów uznał, że oprócz zakażenia szpitalnego nie było innych czynników ryzyka wystąpienia tego zakażenia ze strony pacjenta ani ze strony szpitala. W sposób jasny krok po kroku wskazał w opinii na podstawie których badań, wyników powoda doszedł do przekonania, iż jedynie śruba szyjkowa użyta przy zabiegu była skontaminowana bakteriami Escherichia coli, co z kolei w konkluzji doprowadziło go do przekonania, iż istnieje związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy zabiegiem repozycji wykonanym w ww. szpitalu a zakażeniem bakteryjnym kości udowej prawej.

Zakażenia bakterią Escherichia coli w szpitalu przez lekarza podczas operacji czy zabiegu

Jednocześnie biegły wskazał, że izolowane z rany bakterie Escherichia coli nie posiadały żadnego mechanizmu lekoodporności i trudno je zaliczyć do flory szpitalnej. Nie było też możliwe, aby do kontaminacji jałowej śruby bakteriami Escherichia coli doszło przez te bakterie zasiedlające przewód pokarmowy powoda. Powyższe znajduje oparcie w zeznaniach świadków w osobach lekarzy i instrumentariuszy biorących udział w zabiegu, a także w protokołach procesów sterylizacji narzędzi używanych. Ostatecznie biegły w sposób jednoznaczny wskazał, że w tak ukształtowanych okolicznościach jedynym możliwym źródłem przeniesienia bakterii Escherichia coli na jałową śrubę szyjkową był personel szpitala. Jest wysoce prawdopodobnie, że to na skutek niedochowania należytej staranności przez personel powierzchnia śruby została podczas manipulacji przenoszenia jej na stół operacyjny skontaminowana bakteriami Escherichia coli.

Za argumentem tym przemawia także nietypowy rozkład procentowy zakażeń typu ZMO w oddziale szpitala, co zdaniem biegłego, wskazuje jako przyczynę tych zakażeń szpitalnych niedociągnięcia personelu w przestrzeganiu higieny rąk. Zarazem biegły wskazał, że trudno ustalić dokładnie w jakich okolicznościach doszło do zainfekowania jałowej śruby, niemniej przyczyna był przypadkowy kontakt tej śruby z powierzchnią skolonizowaną bakteriami Escherichia colii. O przypadkowości świadczy zaś fakt, że pozostałe elementy zespolenia tj. płytka i trzy śruby korowe nie uległy skażeniu bakteryjnemu. Przy tym, co istotne, biegły dodał, że prawidłowość wypełnienia kwestionariusza przez powoda przed zabiegiem nie miała żadnego znaczenia ponieważ u P. K. nie występowały czynniki podwyższające ryzyko wystąpienia zakażenia szpitalnego.

Kwestionowany przez pozwanego procentowy uszczerbek określony przez tego biegłego na 60 % nie miał w gruncie rzeczy znaczenia dla rozstrzygnięcia sprawy w tym sensie, że nie zaważył on na ostatecznie przyjętej przez Sąd wysokości zadośćuczynienia. To samo tyczy się ujawnionej rozbieżności między opinią ww. biegłego a opinią biegłego z zakresu chirurgii urazowej i ortopedii. Ostatecznie jak wynika z opisanego wyżej stanu faktycznego Sąd doszedł do przekonania, że bardziej merytoryczna i tym samym wiarygodna w zakresie dotyczącym powstałego u powoda trwałego uszczerbku na zdrowiu jest opinia biegłego z zakresu chirurgii i ortopedii. Powyższe wynika jedynie z faktu, że w tym zakresie opinia ww. biegłego jest pełniejsza, albowiem biegły S. D., oprócz zapoznania się z dokumentacją medyczną powoda przeprowadził także jego badanie. Ten czynnik czyni ową opinię w tym zakresie bardziej wiarygodną. Podkreślenia jednak wymaga, iż przy ocenie jaka kwota należna jest osobie poszkodowanej z tytułu zadośćuczynienia uszczerbek na zdrowiu stanowi tylko jeden z czynników, na podstawie których tej oceny się dokonuje.

W rezultacie, w ocenie Sądu, powód wykazał istnienie łańcucha poszlak prowadzącego do niepodważalnej konkluzji, że do zakażenia doszło na skutek niedochowania należytej staranności przez personel szpitala.

O zawinionym zaniechaniu świadczy też wystąpienie w tej placówce aż 8 zakażeń szpitalnych typu zakażenia miejsca operowanego (ZMO). Spośród nich aż w 6 przypadkach przyczyną były bakterie grupy Enterobacteririacae. Jak to podkreślił biegły „… nietypowy rozkład procentowy zakażeń ZMO w oddziale jest powodem do niepokoju i wskazuje jako przyczynę niedociągnięcia personelu w przestrzeganiu higieny rąk.” (k.640).

Wobec przesądzenia kwestii odpowiedzialności pozwanego co do zasady, konieczne stało się omówienie wysokości należnego zadośćuczynienia. W wyniku przeprowadzonego postępowania dowodowego udowodniono fakt uszkodzenia ciała i rozstroju zdrowia powoda i określono na 40 % trwały uszczerbek na zdrowiu. Ustalając wysokość zadośćuczynienia za doznaną krzywdę, Sąd miał przede wszystkim na uwadze, konkluzję wywiedzioną z opinii biegłego A. K.. Rażące i powtarzające się braki organizacyjne w zakresie przestrzegania zasad higieny i dezynsekcji rąk personelu oddziału zniweczyły trud całego zespołu operacyjnego. Powód – młody sprawny człowiek utracił szansę na zdrowe i pełne życie, na perspektywę powrotu do normalnego i aktywnego życia. Przeszedł bardzo bolesną, kilkunastomiesięczną drogę, w której biegły ortopeda jego cierpienia jako ogromnie bolesne. Jak to wynika z opinii biegłego psychologa, w dalszym ciągu odczuwa poczucie krzywdy spowodowane efektami leczenia. Biegły ortopeda wyszacował aktualny uszczerbek na zdrowiu powoda na 40 % , przy przyjęciu, że i tak doznany uraz (gdyby nie doszło do zakażenia) dałby uszczerbek na poziomie 20 %.

Ustalając aktualny stan powoda nie sposób dokonać tego poprzez tylko arytmetyczne porównanie obu wielkości. 20 % uszczerbek nie niósł konieczności przeprowadzania endoprotezoplastyki, nie powstałby staw wiszący, nie rodziłby skrócenia kończyny i innych negatywnych perspektyw dla stanu zdrowia powoda i jakości jego życia.

Biegły ortopeda S. D. w sposób wyczerpujący w opinii i przesłuchaniu go na rozprawie odpowiedział na wszystkie istotne dla potrzeb rozstrzygnięcia kwestie. Sąd przyjął za biegłym zakaźnikiem A. K., że doszło w przypadku powoda do zrostu kości. Twierdzenia biegłego D., co do tej okoliczności były tu nieistotne, albowiem nie było to przedmiotem pytań postawionych temu biegłemu i kwestii tej on nie badał. Zgodnie z tezą dowodową miał ocenić aktualny stan zdrowia powoda i różnice gdyby doszło do prawidłowego wygojenia się nogi bez zakażenia. W sprawie mechanizmu i przyczyn zakażenia wypowiadał się zakaźnik i na jego wnioskach Sąd oparł się w tym przedmiocie.

Z tej przyczyny oddalono pytania pozwanego skierowane do ortopedy, celem obejścia skutków sprekludowania zastrzeżeń do zakaźnika. Oddalono też wnioski pełnomocnika powoda o dopuszczenie dowodu z opinii innego ortopedy jako nieistotne dla rozstrzygnięcia i zmierzające do przewleczenia postępowania jak i wnioski pozwanego o uzupełniające przesłuchanie biegłego K..

Mając powyższe na uwadze oraz uwzględniając fakt, że stan zdrowia powoda na skutek zawinionego niedbalstwa placówki medycznej, która miała przynieść mu pomoc, a doprowadziła go do trwałego poważnego kalectwa, Sąd uznał, że kwotą, która winna w pełni zaspokajać uzasadnione roszczenie z tytułu należnego mu zadośćuczynienia za doznaną w następstwie zaniedbań w trakcie operacji krzywdę, jest kwota 100.000 złotych. W realiach niniejszej sprawy oszacowanie krzywdy powoda było niezmiernie trudne. Z jednej strony powód utracił możliwość prowadzenia normalnego życia i perspektywy dla jego dobrostanu w przyszłości są dość ponure. Perspektywy, które z uwagi na młody wiek powoda byłyby dość dobre gdyby nie owo zakażenie. Ustalone zadośćuczynienie – w ocenie Sądu – jest rozsądnym kompromisem między rozmiarem krzywdy doznanej przez powoda a stopniem zawinienia placówki medycznej. Uwzględnia też swoistą powtarzalność tych uchybień ze strony Szpitala. Kwota ta będzie jednocześnie stanowiła dla powoda realną pomoc, rekompensującą doznane krzywdy. Tak określone zadośćuczynienie jest, zdaniem Sądu, należycie wyważone i pozostaje w odpowiedniej relacji do aktualnych stosunków majątkowych społeczeństwa i do poniesionej przez powoda szkody niemajątkowej. Dlatego też Sąd zasądził od pozwanego ubezpieczyciela Szpitala na rzecz powoda powyższą kwotę na podstawie art. 822 w zw. z art. 471 KC w zw. z art. 474 KC Oczywiście ustalony stan faktyczny pozwala na oparcie rozstrzygnięcia i na podstawie art. 822 KC w zw. z art. 445 § 1 KC w zw. z art. 444 § 1 KC i art. 415 KC). Wyrok Sądu Okręgowego – I Wydział Cywilny z dnia 19 stycznia 2016 r. I C 191/13

W przypadku jakichkolwiek pytań bądź wątpliwości w zakresie błędu medycznego lekarza albo szpitala, odszkodowania czy zadośćuczynienia pozostajemy do Państwa dyspozycji.

Z wyrazami szacunku.

Adwokat Mateusz Ziębaczewski

Mateusz Ziębaczewski to doświadczony adwokat i jedny w swoim rodzaju specjalista od błędów medycznych, odszkodowania i zadośćuczynienia. Swoją wiedzą i umiejętnościami służy klientom, pomagając im w najbardziej skomplikowanych sprawach. Z naszą kancelarią współpracują najbardziej znani profesorowie, doktorzy prawa oraz byli ministrowie, gdyż cenią jakość, pewność i bezpieczeństwo jakie oferujemy.

email telefon LinkedIn

Zobacz pozostałe wpisy autora

Odszkodowanie i zadośćuczynienie za błąd medyczny lekarza w szpitalu