Odpowiedzialność zakładu leczniczego występuje jedynie wtedy, gdy między zawinionym zachowaniem a szkodą istnieje adekwatny związek przyczynowy. Oznacza to, że zobowiązany do odszkodowania ponosi odpowiedzialność tylko za normalne następstwa działania lub zaniechania, z którego szkoda wynikła ( art. 361 § 1 KC). Za normalne skutki działania lub zaniechania uznaje się takie, które zwykle w danych okolicznościach następują. Orzecznictwo Sądu Najwyższego utrwaliło pogląd, że nie jest wymagane, by związek przyczynowy pomiędzy postępowaniem lekarza (personelu leczniczego), a powstałą szkodą został udowodniony w sposób pewny. Szczególnie właśnie w „procesach lekarskich” jest to bowiem często niemożliwe, gdyż w świetle wiedzy medycznej w większości przypadków można mówić o prawdopodobieństwie wysokiego stopnia, a rzadziej o pewności czy wyłączności przyczyny. Na powstanie szkody może mieć wpływ wiele czynników i należy tylko ustalić, w jakim stopniu prawdopodobieństwa wobec innych czynników pozostaje niedbalstwo lekarza (personelu zakładu leczniczego). Jeżeli zachodzi prawdopodobieństwo wysokiego stopnia, że działanie lub zaniechanie personelu było przyczyną szkody, można uznać związek przyczynowy za ustalony.
Na gruncie art. 430 KC, do przyjęcia winy osoby wskazanej w powołanym przepisie, nie jest potrzebne wykazanie, że osoba ta naruszyła przepisy dotyczące bezpieczeństwa życia i zdrowia ludzkiego. Wystarczy, jeżeli wina tej osoby polega na zaniechaniu zasad ostrożności i bezpieczeństwa, wynikających z doświadczenia życiowego i okoliczności danego wypadku.
Wysokie wymagania, stawiane lekarzowi, nie oznaczają jego odpowiedzialności za wynik (rezultat) leczenia, ani odpowiedzialności na zasadzie ryzyka. Lekarz odpowiada na zasadzie winy, którą można mu przypisać tylko w wypadku wystąpienia jednocześnie elementu obiektywnej i subiektywnej niewłaściwości postępowania. Element obiektywny łączy się z naruszeniem zasad wynikających z zasad wiedzy medycznej, doświadczenia i deontologii i w jego ramach mieści się tzw. błąd lekarski, przez który rozumie się naruszenie obowiązujących lekarza reguł postępowania, oceniane w kontekście nauki i praktyki medycznej. Dlatego stwierdzenie błędu lekarskiego wyczerpuje zasadniczo tylko obiektywny element winy (z tym zastrzeżeniem, że są takie kategorie błędu lekarskiego, które będą wystarczające dla stwierdzenia winy także w ujęciu subiektywnym). Element subiektywny odnosi się do zachowania przez lekarza staranności, ocenianej pod kątem określonego wzorca, standardu postępowania, przy przyjęciu kryterium wysokiego poziomu przeciętnej staranności każdego lekarza, jako jego staranności zawodowej (vide: wyrok Sądu Najwyższego z dnia 10 lutego 2010 r., V CSK 287/09). Odpowiedzialność lekarza powstanie zatem w wypadku „błędu w sztuce”, czyli przeprowadzenia zabiegu niezgodnie z zasadami wiedzy medycznej, jeżeli był to błąd zawiniony, czyli polegający na zachowaniu odbiegającym od ustalonego wzorca, ale również wtedy, gdy nie zachował on należytej staranności. Przy ocenie postępowania lekarza należy mieć bowiem na względzie uzasadnione oczekiwanie nienarażania pacjenta na pogorszenie stanu zdrowia i w tym zakresie przydatny może być test oparty na pytaniu, czy niekorzystnego skutku można było uniknąć oraz czy lekarz w danym przypadku powinien był i mógł zrobić więcej (lepiej).
Rozważając odpowiedzialność pozwanego Szpitala, należy zaznaczyć, że ciężar wykazania zaistnienia błędu w sztuce lekarskiej spoczywał zgodnie z art. 6 KC na powódce. Należy jednak pamiętać, że z uwagi na specyfikę tzw. spraw medycznych, orzecznictwo dopuszcza stosowanie w tych sprawach tzw. dowodu prima facie, opartego na konstrukcji domniemań faktycznych. Jak wskazał Sąd Najwyższy w uzasadnieniu wyroku z dnia 05 lutego 2014 r. (sygn. akt V CSK 140/2013), nie ma żadnych podstaw do twierdzenia, iż w tzw. sprawach medycznych, na stronie powodowej nie ciąży obowiązek wykazania wszystkich przesłanek odpowiedzialności odszkodowawczej pozwanego, w tym związku przyczynowego. Biorąc jednak pod uwagę, że w tego rodzaju procesach wykazywanie przez powoda wszystkich etapów związku przyczynowego pomiędzy zdarzeniem, wskazywanym jako sprawcze, a szkodą może być nader utrudnione, a nawet niemożliwe, orzecznictwo dopuściło tzw. dowód prima facie oparty na konstrukcji domniemań faktycznych ( art. 231 KPC), co wymaga wykazania wysokiego prawdopodobieństwa istnienia pierwszego i kolejnych zdarzeń sprawczych, pozwalających traktować je jako oczywiste. Związek przyczynowy między zachowaniem pozwanego a szkodą, w postaci pogorszenia stanu zdrowia pacjenta, nie musi być zatem ustalony w sposób pewny, wystarczy wysoki stopień prawdopodobieństwa istnienia takiego związku, a w przypadku wielości możliwych przyczyn – przeważające prawdopodobieństwo związku przyczynowego szkody z jedną z tych przyczyn.
W myśl art. 445 § 1 KC w zw. z art. 444 § 1 KC sąd może przyznać poszkodowanemu w razie uszkodzenia ciała lub wywołania rozstroju zdrowia odpowiednią sumę tytułem zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę. Krzywda w rozumieniu tego przepisu to szkoda niemajątkowa, ujmowana jako cierpienie fizyczne, a więc ból i inne dolegliwości, oraz cierpienia psychiczne, to jest ujemne uczucia, przeżywane w związku z cierpieniami fizycznymi. Przyznanie zadośćuczynienia ma przede wszystkim na celu złagodzenie tych cierpień, przy czym jego wysokość nie może być dowolna i musi uwzględniać stopień doznanej krzywdy.
Podkreślenia wymaga, że zadośćuczynienie na podstawie art. 445 § 1 KC stanowi naprawienie krzywdy jako szkody niematerialnej, wywołanej uszkodzeniem ciała lub rozstrojem zdrowia. W związku z tym same uciążliwości i przykrości, odczuwane przez poszkodowanego, nie uzasadniają przyznania zadośćuczynienia. Wymagane jest zaistnienie uszkodzenia ciała lub rozstroju zdrowia. Zważyć należy, że art. 444 § 1 KC dokonuje rozróżnienia dwóch pojęć – uszkodzenie ciała i rozstrój zdrowia, których wystąpienie implikuje możność żądania wypłaty zadośćuczynienia. Terminy te nie są definiowane przez ustawę, stąd należy im nadać znaczenie zgodnie z regułami semantycznymi języka ogólnego. Odwołując się do tych reguł, „uszkodzenie ciała” oznacza zerwanie ciągłości czy jednolitości jakiejkolwiek komórki, tkanki lub organu organizmu. „Rozstrój zdrowia” oznacza zaś najogólniej naruszenie normalnego funkcjonowania organizmu, spowodowanie jego dysfunkcjonalności w określonym zakresie. Niewątpliwie spełniona została ta przesłanka w przypadku powódki.
Zadośćuczynienie ma charakter kompensacyjny. Oznacza to, że – z jednej strony – powinno ono przedstawiać ekonomicznie odczuwalną wartość, a z drugiej strony – nie może być nadmierne. Trzeba również mieć na uwadze, że ww. świadczenie nie może mieć charakteru represyjnego. Przy ustalaniu wysokości zadośćuczynienia uwzględnia się: rodzaj naruszonego dobra, zakres (natężenie i czas trwania) naruszenia, trwałość skutków naruszenia i stopień ich uciążliwości, a także stopień winy sprawcy i jego zachowanie po dokonaniu naruszenia. Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 09 listopada 2007 r., V CSK 245/07, OSNC-ZD 2008, nr 4, poz. 95, wyjaśnił, że ustalenie wysokości zadośćuczynienia, przewidzianego w art. 445 § 1 KC, wymaga uwzględnienia wszystkich okoliczności istotnych dla określenia rozmiaru doznanej krzywdy, takich jak: wiek poszkodowanego, stopień cierpień fizycznych i psychicznych, ich intensywność i czas trwania, nieodwracalność następstw uszkodzenia ciała lub wywołania rozstroju zdrowia (kalectwo, oszpecenie), rodzaj wykonywanej pracy, szanse na przyszłość, poczucie nieprzydatności społecznej, bezradność życiowa oraz inne czynniki podobnej natury. (por. wyrok SN z dnia 20 kwietnia 2006 r., IV CSK 99/05, wyrok SN z dnia 1 kwietnia 2004 r., II CK 131/03, wyrok SN z dnia 19 sierpnia 1980 r., IV CR 283/80, OSN 1981, nr 5, poz. 81; wyrok SN z dnia 9 stycznia 1978 r., IV CR 510/77, OSN 1978, nr 11, poz. 210). Zważyć nadto należy, że orzecznictwo wskazuje, iż „podstawą odmowy nie może też być fakt, że w chwili wytoczenia powództwa o zadośćuczynienie doznana krzywda przestała już istnieć” (tak SN w wyroku z dnia 14.11.1961 r., sygn. akt 4 CR 193/61, NP 1962, nr 9, s. (…)).
Podkreślić należy, że orzecznictwo opowiedziało się za możliwością żądania zadośćuczynienia nawet w wypadku przemijających zaburzeń w funkcjonowaniu organizmu. W wyroku Sądu Najwyższego z dnia 19 listopada 2008 r., sygn. akt III CSK 171/08, wskazano, że „uszkodzenie ciała, o którym mowa w art. 444 § 1 KC, obejmuje naruszenie integralności cielesnej, natomiast wywołanie rozstroju zdrowia, obejmuje wszelkie, chociażby przemijające, zaburzenia w funkcjonowaniu organizmu. Dlatego przepis art. 445 § 1 KC może stanowić podstawę do żądania przez poszkodowanego pieniężnego zadośćuczynienia także w przypadku przemijających zaburzeń w funkcjonowaniu organizmu, jeżeli ich następstwem są cierpienia fizyczne i psychiczne poszkodowanego.”. Sąd rozpoznający niniejszą sprawę podziela stanowisko Sądu Najwyższego, wyrażone w wyroku z dnia 31 stycznia 1974 r. (sygn. akt II CR 763/73, OSPiKA 1975/7, poz. 171.), zgodnie z którym „z możliwości nieprzyznania zadośćuczynienia powinien sąd korzystać z reguły, gdy w okolicznościach sprawy krzywda poszkodowanego polegała tylko na odczuciu bardzo nieznacznej dolegliwości fizycznej, a osoba odpowiedzialna uczyniła wszystko, aby zapobiec szkodzie i załagodzić wspomnianą dolegliwość. W takim bowiem wypadku poczucie słuszności nie wymaga wyrównania szkody zadośćuczynieniem pieniężnym.”
W pojęciu „odpowiednia suma zadośćuczynienia” zawarte jest uprawnienie dokonania swobodnej oceny przez Sąd, motywowanej dodatkowo niematerialną, a zatem z natury rzeczy trudną do oszacowania „wartością” doznanej krzywdy. Dlatego, określając wysokość należnego tytułem zadośćuczynienia świadczenia pieniężnego, Sąd musi kierować się całokształtem okoliczności każdego rozpoznawanego przypadku.
Sprawa sądowa opracowana przez Kancelarię
Przeprowadzone w sprawie dowody, a w szczególności opinia sądowo-medyczna Instytutu (…) w K., dają pełne podstawy do przyjęcia, że personel medyczny pozwanego Szpitala nie zachował należytej staranności, dopuszczając się zaniechań i błędów w procesie leczenia powódki. Eksperci, wydający opinię w sprawie, w sposób jednoznaczny stwierdzili, że diagnoza medyczna powódki, postawiona w Szpitalu co do pęknięcia krocza była nieprawidłowa, pomimo iż pozwany Szpital, zatrudniający doświadczonych ginekologów-położników miał realną możliwość prawidłowego rozpoznania uszkodzenia zwieracza odbytu u powódki. Błędne rozpoznanie pęknięcia krocza jako II stopnia, zamiast III stopnia, doprowadziło do podjęcia błędnych procedur medycznych, w szczególności nieprzeprowadzenia leczenia operacyjnego powódki bezpośrednio po porodzie, co naraziło ją na konieczność dalszych trzech zabiegów operacyjnych, wyłonienia stomii jelitowej oraz związanej z tym krzywdy. W takiej sytuacji rekonwalescencja powódki przebiegałaby szybciej, a kolejne zabiegi byłyby zbędne.
Eksperci podkreślili, że opóźnione leczenie operacyjne oraz konieczność wykonania trzech zabiegów operacyjnych wiązało się z występowaniem u powódki bólu i cierpienia, które było większe niż gdyby jej leczenie nastąpiło bezpośrednio po porodzie. Biorąc pod uwagę zakres uszkodzeń tkanek macicy po porodzie i czynności zmierzające do zaopatrzenia ran, w szczególności widoczną linię pęknięcia od szczytu pochwy do anatomicznej granicy odbytu, możliwe było wyciągnięcie wniosku przez personel medyczny pozwanego Szpitala, że doszło do przerwania ciągłości zwieracza odbytu. Co więcej, eksperci podkreślali, że sposób zaopatrzenia pęknięcia krocza powódki był również z uwagi na błąd diagnostyczny niewłaściwy. Błędem medycznym było także niewykonanie badań kontrolnych krocza i odbytu w okresie połogu, kiedy powódka zgłaszała dolegliwości bólowe krocza. Nadto eksperci podkreślali istnienie ścisłego związku przyczynowo – skutkowego pomiędzy złą kwalifikacją kliniczną urazu okołoporodowego kanału rodnego i niezastosowaniem prawidłowego leczenia chirurgicznego bezpośrednio po porodzie, a późniejszymi objawami związanymi z nietrzymaniem kału i gazów oraz koniecznością długiego i bolesnego leczenia proktologicznego. Wszystkie dolegliwości zgłaszane przez powódkę, cierpienie i ból, uszczerbek na zdrowiu, były spowodowane nieprawidłowym leczeniem pęknięcia krocza.
Nadto eksperci podkreślali, że nieprawidłowe leczenie pęknięcia krocza III stopnia może powodować szereg zaburzeń normalnego funkcjonowania kobiety po porodzie. Nietrzymanie kału i gazów zaburza wszystkie sfery życia człowieka w wymiarze osobistym (nieprzyjemny zapach, konieczność ciągłych zabiegów higienicznych), w wymiarze społecznym (strach przed kontaktami z innymi ludźmi), w pożyciu intymnym. Co więcej, podkreślali jeszcze, że stopień krzywdy doznanej przez powódkę, ból, cierpienie, związane z koniecznością trzech dodatkowych operacji chirurgicznych, wyłonienia stomii, może jeszcze przez wiele lat powodować u niej zaburzenia sfery psychicznej i osobowościowej. Eksperci jednocześnie zwracali uwagę na inne nieprawidłowości, w tym w zakresie braku sporządzenia planu porodu powódki i braku uzyskania świadomej jej zgody na przeprowadzane zabiegi medyczne, a nadto na niestaranny sposób prowadzenia dokumentacji medycznej, w tym w zakresie lakoniczności wpisów, ich odręczności i małej czytelności.
Podzielając wnioski opinii Instytutu, Sąd uznał, że pozwany Szpital dopuścił się zawinionego błędu w sztuce lekarskiej, polegającego na: diagnozie niezgodnej z aktualną wiedzą medyczną, polegającą na nierozpoznaniu uszkodzenia krocza powódki jako uszkodzenia III stopnia, którego wynikiem było niewłaściwe leczenie, przedłużenie procesu leczniczego, w tym konieczność odbycia trzech dodatkowych operacji zamiast jednej oraz zwiększenie zakresu krzywdy, doznanej przez powódkę. W ocenie Sądu pozwany Szpital z racji posiadanej renomy na rynku lokalnym zatrudnia doświadczonym ginekologów – położników, którzy na podstawie niezbędnych badań mogli postawić trafną diagnozę stanu zdrowia powódki, pomimo istniejących u niej komplikacji (żylaków, rozerwania pochwy, zakażenia bakteryjnego utrudniającego prawidłowe zszycie powódki). Jednocześnie w ocenie Sądu, gdyby lekarz przyjmujący poród powódki w sposób prawidłowy wykonał badania kontrolne krocza i odbytu, także już po zaopatrzeniu rany, gdy powódka zgłaszała dolegliwości bólowe krocza, była możliwość uniknięcia dalszego przedłużającego się procesu leczniczego. W razie wątpliwości co do stanu zwieracza możliwe było przeprowadzenie badania palpacyjnego, którego w istocie nie przeprowadzono.
Z dowodów, zgromadzonych w sprawie, w tym w szczególności z dokumentacji medycznej i zeznań powódki wynika, że pozwany Szpital nie zareagował z należytą starannością na zgłaszane przez nią dolegliwości bólowe odbytu i nie doprowadziło to u niej do przeprowadzenia dodatkowych badań. Zaniedbania dotyczyły również obowiązku informowania pacjenta o stanie jego zdrowia.
Przypisanie odpowiedzialności pozwanemu Szpitalowi za szkodę, jakiej doznała powódka, wymaga także ustalenia, że pomiędzy wskazanymi powyżej zaniedbaniami i błędami medycznymi, a doznaną szkodą zachodzi adekwatny związek przyczynowy. W ocenie Sądu rozpoznającego sprawę pomiędzy krzywdą, doznaną przez powódkę, a popełnieniem przez pozwany Szpital błędu w sztuce lekarskiej istnieje adekwatny związek przyczynowy, bowiem jak wskazali eksperci, wydający opinię w sprawie – brak możliwości, aby zwieracz odbytu powódki pękł po porodzie. Wyjaśnili oni, że zwieracz odbytu może rozerwać jedynie działanie siły fizycznej, tj. działanie czynników mechanicznych, bowiem jest to bardzo silny mięsień. Brak jest fizjologicznych możliwości, aby zwieracz odbytu u powódki pękł w kilka tygodni po porodzie. Prowadzi to do wniosku, że jego uszkodzenie nastąpiło w czasie porodu w dniu 12 grudnia. Potwierdza to karta położnicza powódki (k.16-17), w której lekarz położnik odnotował dwukrotnie uszkodzenie zwieracza odbytu. Świadczy to niezbicie o tym, że miał on wszelkie podstawy (wiedza teoretyczna, doświadczenie zawodowe, wyposażenie szpitala), aby postawić prawidłową diagnozę i w konsekwencji wdrożyć prawidłowe leczenie powódki. Mimo to ostatecznie zakwalifikował pęknięcie krocza jako stopień II, w konsekwencji czego powódka była traktowana jak każda inna pacjentka. Biorąc pod uwagę anatomię krocza i odbytu możliwe było wyciągnięcie wniosku przez personel medyczny, że doszło do przerwania ciągłości zwieracza odbytu. Jednocześnie w sprawie nie zostało wykazane, że pęknięcie zwieracza powódki mogło mieć podłoże fizjologiczne. Obiektywnym dowodem na uszkodzenie mięśnia zwieracza są przeprowadzone u powódki badania ultrasonograficzne, wykonane w dniu 03 kwietnia. Eksperci, wydający opinię w sprawie podkreślali, że następcze leczenie powódki, w tym konieczność wykonania trzech dodatkowych operacji zamiast jednej bezpośrednio po zdarzeniu medycznym, było konieczne ze względów medycznych, a nadto dla polepszenia standardu życia powódki. Jednocześnie powódka nie potrzebowałaby dodatkowych operacji i przedłużającego się procesu leczniczego, który w istocie zwiększył krzywdę przez nią odczuwaną, gdyby pozwany Szpital postawił trafną diagnozę medyczną i zakwalifikował uraz jako uszkodzenie zwieracza odbytu (uszkodzenie krocza w III stopniu), co według standardów medycznych wymaga przeprowadzenia stosownych zabiegów chirurgicznych bezpośrednio po porodzie. W niniejszej sprawie istnieje ścisły związek przyczynowo – skutkowy pomiędzy złą kwalifikacją kliniczną urazu okołoporodowego i niezastosowaniem prawidłowego leczenia chirurgicznego bezpośrednio po porodzie, a późniejszymi objawami, związanymi z nietrzymaniem kału i gazów oraz koniecznością długiego i bolesnego leczenia proktologicznego.
Sąd w szczególności uwzględnił, że w wyniku błędu medycznego pozwanego Szpitala powódka zmuszona była do odbycia długiego leczenia operacyjnego w szpitalu w W., które byłoby niepotrzebne, gdyby pozwany w sposób właściwy postawił diagnozę uszkodzenia zwieracza odbytu i przeprowadził stosowne zabiegi chirurgiczne niezwłocznie po porodzie. Spowodowało to przedłużenie procesu leczniczego powódki i zwiększenie doznanej przez nią krzywdy w szczególności, że leczenie powódki miało charakter intensywny i wiązało się ze znaczną ingerencją w jej organizm, w tym z koniecznością wyłonienia stomii. Brak właściwej diagnozy doprowadził bowiem u powódki do problemów z nietrzymaniem gazów oraz stolca. Powyższa okoliczność drastycznie wpłynęła na w zasadzie wszystkie sfery życia powódki, która zamknęła się w sobie i zaniechała kontaktów towarzyskich. Charakter objawów wywoływał zawstydzenie i skrępowanie, co prowadziło z kolei do utraty pewności siebie i poczucia wyobcowania. Z uwagi na konieczność wyłonienia stomii powódka miała także problemy z utrzymaniem niezbędnej higieny osobistej, która była nieodzownym elementem procesu jej leczenia. Konieczność noszenia worka stomijnego powodowała u powódki szczególnie w okresie letnim powstanie odparzeń, znaczny dyskomfort. Co więcej, w efekcie wielomiesięcznego leczenia powódka przebywała w rozłączeniu z mężem, miała poczucie nieatrakcyjności, co jest szczególnie istotne biorąc pod uwagę młody staż związku małżeńskiego powódki i R. T. R. T. – mąż powódki podkreślał, że po porodzie powódka nie wychodziła z domu, często płakała i zamknęła się w sobie. Stan powódki doprowadził do niemożności sprawowania przez nią opieki nad nowonarodzonym synem, czego konsekwencji na ten moment nie można oszacować.
Podkreślić bowiem należy, że pierwsze miesiące po urodzeniu dziecka są szczególnym okresem budowania więzi pomiędzy matką a dzieckiem, co ma wpływ na rozwój osobowości młodego człowieka. Powódka przy wykonywaniu podstawowych czynności przy noworodku musiała posiłkować się pomocą męża i innych członków rodziny, w tym teściowej. Dziecko zaczęło się wówczas przywiązywać do innych członków rodziny, co powodowało u powódki poczucie osamotnienia, smutku i żalu. Jednocześnie proces leczniczy po pierwszej operacji w W. doprowadził do konieczności odstawienia noworodka od piersi. Powódka czuła się wyizolowana, pojawiły się u niej obawy również o przyszłe życie, w tym poczucie nieprzydatności i bezradności. Jednocześnie każdy wyjazd do szpitala powodował u niej ogromny stres. Powódka została pozbawiona dotychczasowej radości życia. Z uwagi na charakter dolegliwości zaprzestała uczęszczania do K., co było dla niej istotne jako osoby wierzącej.
Nadto zważyć należy, że uszkodzenie zwieracza odbytu generowało ból fizyczny. W ramach swoich zeznań powódka w sposób szczegółowy zrelacjonowała przebieg samego porodu oraz zdarzenia, jakie miały miejsce następczo, w tym dalsze leczenie proktologiczne. Podkreślała, że zgłaszała personelowi szpitala ból, jaki odczuwała w okolicach odbytu, na co zalecono jej okłady z lodu. Nadto opisywała przebieg badań podczas obchodów oraz przy wypisie ze szpitala, w tym brak badania palpacyjnego odbytu. Zwracała również uwagę na skrępowanie, jakie odczuwała w związku z objawami po porodzie, tj. z nietrzymaniem stolca i gazów. Jednocześnie opisywała ból i cierpienie związane z całym procesem leczenia, w tym stres, jaki odczuwała w związku z poddawaniem się kolejnym operacjom, rozłąką z dwójką małych dzieci, kontaktami międzyludzkimi, tęsknotę, a także bezradność, wynikającą z niemożliwości wykonywania czynności życia codziennego. Powódka wskazywała również, że szczególnie obciążające było noszenie przez nią worka stomijnego, zwłaszcza przy wysokich temperaturach, co powodowało odparzenia i odrazę, którą odczuwała. Zamknęła się w sobie, unikała kontaktu z ludźmi. Sytuacja powódki wystawiła także na poważną próbę jej relacje z mężem i stwarzała realne zagrożenie dla trwałości małżeństwa i rodziny, którą razem z dziećmi tworzyli małżonkowie T..
Przy ocenie zakresu doznanej przez powódkę krzywdy Sąd uwzględnił, że obawy, lęk i cierpienie mają bardzo indywidualny charakter, a ich zmierzenie pozostaje w zasadzie poza możliwościami dowodowymi poszkodowanego i Sądu. Nie można ich również ocenić, porównując do jakiegoś abstrakcyjnego, przeciętnego wzorca. Nie ma podstaw przy tym do uznania – jak to już wyżej nadmieniono – że powódka wyolbrzymia krzywdę, rozumianą jako cierpienie fizyczne i psychiczne, na potrzeby postępowania sądowego, w celu li tylko uzyskania jak największej rekompensaty pieniężnej. Nie ulega wątpliwości, iż przedmiotowe zdarzenie było dla powódki źródłem bólu i cierpienia. Wskazane okoliczności przemawiają jednoznacznie za koniecznością przyjęcia, że krzywda zaistniała i powinna zostać odpowiednio zadośćuczyniona.
W ocenie Sądu, kwota zadośćuczynienia przyznana przez pozwanego ubezpieczyciela, nie rekompensuje doznanej przez powódkę krzywdy. Adekwatną do poniesionej przez nią szkody jest – w ocenie Sądu – kwota 71.000,00 zł. Wyrok Sądu Rejonowego w Olsztynie – X Wydział Cywilny z dnia 1 lipca 2019 r. X C 2095/15
W przypadku jakichkolwiek pytań bądź wątpliwości w zakresie błędu medycznego lekarza albo szpitala, odszkodowania czy zadośćuczynienia pozostajemy do Państwa dyspozycji.
Z wyrazami szacunku.