Wysokie wymagania stawiane lekarzowi nie oznaczają jego odpowiedzialności za wynik (rezultat) leczenia, ani odpowiedzialności na zasadzie ryzyka. Lekarz odpowiada na zasadzie winy, którą można mu przypisać tylko w wypadku wystąpienia jednocześnie elementu obiektywnej i subiektywnej niewłaściwości postępowania. Element obiektywny łączy się z naruszeniem zasad wynikających z zasad wiedzy medycznej, doświadczenia i deontologii, i w jego ramach mieści się tzw. błąd lekarski, przez który rozumie się naruszenie obowiązujących lekarza reguł postępowania, oceniane w kontekście nauki i praktyki medycznej. Dlatego stwierdzenie błędu lekarskiego wyczerpuje zasadniczo tylko obiektywny element winy (z tym zastrzeżeniem, że są takie kategorie błędu lekarskiego, które będą wystarczające dla stwierdzenia winy także w ujęciu subiektywnym). Element subiektywny odnosi się do zachowania przez lekarza staranności, ocenianej pod kątem określonego wzorca, standardu postępowania, przy przyjęciu kryterium wysokiego poziomu przeciętnej staranności każdego lekarza, jako jego staranności zawodowej (por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 10 lutego 2010 r., V CSK 287/09). Odpowiedzialność lekarza powstanie zatem w wypadku „błędu w sztuce”, czyli przeprowadzenia zabiegu niezgodnie z zasadami wiedzy medycznej, jeżeli był to błąd zawiniony, czyli polegający na zachowaniu odbiegającym od ustalonego wzorca. Przy ocenie postępowania lekarza należy też mieć na względzie uzasadnione oczekiwanie nienarażenia pacjenta na pogorszenie stanu zdrowia, przydatny może być również test oparty na pytaniu, czy niekorzystnego skutku można było uniknąć oraz czy lekarz w danym przypadku powinien był i mógł zrobić więcej (lepiej). (por. wyrok S.A. w Gdańsku – V Wydział Cywilny z dnia 9 kwietnia 2013 r. VCa 147/13).
Wymaganie wyrządzenia szkody przy wykowaniu powierzonej czynności oznacza, że między powierzeniem czynności a działaniem, w którego wyniku nastąpiła szkoda, powinien zachodzić związek przyczynowy, i to związane tego rodzaju, jaki w myśl obowiązujących zasad usprawiedliwia odpowiedzialność zobowiązanego do odszkodowania. Chodzi tu więc o związek w rozumieniu art. 361 § 1 KC, ograniczający się do następstwa normalnych, tj. takich, jakie na podstawie doświadczenia życiowego należy uznać za stanowiące z reguły skutki danego rodzaju działań lub zaniechań.
Lekarz nie odpowiada za nadzwyczajne, nie do przewidzenia komplikacje oraz za inne nie pozostające w normalnym związku przyczynowym z jego postępowaniem skutki. Adekwatny związek przyczynowy między zachowaniem się lekarzy, a szkodą może być bezpośredni lub pośredni. Obojętnym jest, czy przyczyna powstania szkody jest dalsza, czy bliższa, byleby tylko skutek pozostawał jeszcze w graniach „normalności”. Oznacza to, że wystarczający jest związek przyczynowy pośredni pomiędzy szkodą a zdarzeniem (zaniedbaniem lekarza), które doprowadziło do wyrządzenia szkody (por. wyrok Sądu Apelacyjnego w Białymstoku – I Wydział Cywilny z dnia 9 maja 2013 r. I ACa 119/13).
Miernikiem właściwego zachowania odpowiedzialnego jest kryterium należytej staranności ( art. 355 KC). Od lekarzy wymaga się staranności wyższej niż przeciętna z uwagi na przedmiot ich zabiegów, którym jest człowiek i skutki, które często są nieodwracalne (por. wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z dnia 9 marca 2001 roku, I ACa 124/01).
Celem podjęcia leczenia jest podjęcie przez placówkę medyczną czynności leczniczych według najlepszej wiedzy, doświadczenia i możliwości technicznych by pacjenta wyleczyć, ograniczyć skutki choroby bądź przynajmniej zatrzymać proces chorobowy. Biegli określili zabieg operacyjny u pacjenta jako banalny. Nie wiązał się on zatem z wyjątkowym zagrożeniem bądź trudnościami w aspekcie medycznym. Jeśli u pacjenta po tego typu zabiegu dochodzi do następstw, które po prawidłowo przeprowadzonym zabiegu wystąpić nie powinny to wypływa domniemanie faktyczne, iż po stronie szpitala zaistniały przyczyny, które do tego doprowadziły (por. wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z dnia 9 marca 2001 roku, I ACa 124/01).
Wzorzec należytej staranności względem placówki medycznej jest z racji charakteru wykonywanych zadań podwyższony stosownie do art. 355 § 2 KPC Nie sposób wymagać od pacjenta obserwacji pod czas zabiegu każdej czynności medycznej zwłaszcza, że w czasie samej operacji byłoby to wręcz niemożliwe .
Podwyższony wzorzec postępowania w relacji do służby zdrowia skutkuje tym, że wszelkie nieprawidłowości stanowią podstawę do przypisania pozwanemu szpitalowi zarzutu nienależytej staranności choćby w najlżejszej postaci (levissima culpa). (por. wyrok Sądu Apelacyjnego w Łodzi -1 Wydział Cywilny z dnia 5 marca 2013 r. I ACa 982/12).
W doktrynie i orzecznictwie przyjmuje się, że błędem lekarskim jest postępowanie sprzeczne z powszechnie uznanymi zasadami wiedzy medycznej. Sąd Najwyższy w orzeczeniu dnia 1 kwietnia 1955 roku w sprawie sygn. akt IV CR 39/54 skonstatował, iż błędem w sztuce lekarskiej jest czynność lekarza w zakresie diagnozy i terapii, niezgodna z nauką medyczną w zakresie dla lekarza dostępnym.
Przez pojęcie „błąd w sztuce medycznej”, zwany także „błędem lekarskim”, należy rozumieć naruszenie obowiązujących lekarza reguł postępowania, wypracowanych na podstawie nauki i praktyki. Dla przyjęcia, iż wystąpił błąd lekarski, czyli obiektywna sprzeczność z powszechnie przyjętymi zasadami i regułami postępowania dyktowanymi przez naukę i praktykę medyczną, koniecznym byłoby wykazanie przez powoda, na którym spoczywa w tym zakresie ciężar dowodu ( art. 6 KC), że popełniono błąd diagnostyczny, czyli wadliwie rozpoznano stan jego zdrowia, bądź – przy prawidłowym rozpoznaniu – zastosowano niewłaściwe leczenie, bądź wreszcie- przy prawidłowej diagnozie i prawidłowo podjętej decyzji co do sposobu leczenia – popełniono błąd w zakresie sposobu jego wykonania (por. wyrok Sądu Apelacyjnego w Białymstoku -1 Wydział Cywilny z dnia 14 grudnia 2012 r. I ACa 673/12).
Zatem, dla powstania odpowiedzialności na podstawie powołanych wyżej przepisów konieczne jest zatem ustalenie wyrządzenia szkody oraz normalnego związku przyczynowego pomiędzy działaniem lub zaniechaniem, a powstałą szkodą. Konieczne jest także ustalenie winy lekarza w znaczeniu subiektywnym, tj. podmiotowej zarzucalności działania lekarza. Błąd lekarski jest zawiniony subiektywnie, jeżeli stanowi następstwo niedbalstwa, tj. niedołożenia przez lekarza należytej staranności w działaniu. W celu oceny ewentualnej odpowiedzialności za wyrządzoną pacjentowi szkodę zbadać zatem należy, czy lekarzowi można postawić zarzut, że gdyby nie dopuścił się niedbalstwa (zachował wymaganą staranność i wykorzystał wszelkie dostępne w danym czasie i okolicznościach metody i środki działania), mógłby uniknąć błędu i tym samym nie doprowadzić do powstania negatywnych następstw na zdrowiu pacjenta.
W razie uszkodzenia ciała lub wywołania rozstroju zdrowia Sąd może przyznać poszkodowanemu odpowiednią sumę tytułem zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę. Podstawą żądania zadośćuczynienia mogą być cierpienia fizyczne i psychiczne występujące oddzielnie bądź łącznie.
W przepisach obowiązującego prawa ustawodawca nie sprecyzował sposobu ustalenia wysokości zadośćuczynienia, odwołując się do sędziowskiego uznania, opartego na całokształcie okoliczności sprawy. Przeprowadzona w ten sposób analiza konkretnego przypadku ma doprowadzić do wyliczenia „odpowiedniej sumy”, to jest takiej kwoty, która odpowiada krzywdzie, ale nie jest wygórowana na tle stosunków majątkowych społeczeństwa.
Przez krzywdę należy rozumieć cierpienia fizyczne w postaci bólu i innych dolegliwości oraz cierpienia psychiczne polegające na ujemnych doznaniach przeżywanych w związku z cierpieniami fizycznymi i następstwami, zwłaszcza trwałymi lub nieodwracalnymi uszkodzenia ciała lub rozstroju zdrowia, przy czym, w pojęciu krzywdy mieszczą się nie tylko cierpienia fizyczne i psychiczne już doznane, ale również te, które mogą powstać w przyszłości (na tym polega całościowy charakter zadośćuczynienia). W orzecznictwie powszechnie przyjmuje się, że ocena rozmiarów krzywdy wymaga uwzględnienia nasilenia cierpień, długotrwałości choroby, rozmiaru kalectwa, trwałości następstw zdarzenia oraz konsekwencji uszczerbku na zdrowiu w dziedzinie życia osobistego i społecznego (patrz, np. wyrok SN z dnia 10 czerwca 1999 r., II UKN 681/98, opubl. OSNAP 16/00, poz. 626).
Badając odpowiedniość zadośćuczynienia pod kątem stosunków majątkowych społeczeństwa należy wziąć pod uwagę, że zadośćuczynienie ma przede wszystkim charakter kompensacyjny. Wobec tego jego wysokość nie może stanowić zapłaty sumy symbolicznej, lecz musi przedstawiać ekonomicznie odczuwalną wartość. Jednocześnie zadośćuczynienie powinno być utrzymane w rozsądnych granicach, nawiązując do warunków i przeciętnej stopy życiowej społeczeństwa. Wielkość zadośćuczynienia zależy od oceny całokształtu okoliczności sprawy, w tym rozmiaru doznanych cierpień, ich intensywności, trwałości, czy nieodwracalnego charakteru. Przy ustalaniu rozmiaru cierpień i ujemnych doznań psychicznych powinny być uwzględniane zobiektywizowane kryteria oceny, jednakże w relacji do indywidualnych okoliczności danego przypadku. Od osoby odpowiedzialnej za szkodę poszkodowany winien otrzymać sumę pieniężną, o tyle w danych okolicznościach odpowiednią, by mógł za jej pomocą zatrzeć lub złagodzić poczucie krzywdy i odzyskać równowagę psychiczną. Nie ma natomiast podstaw do uwzględnienia żądania w takiej wysokości, by przyznana kwota stanowiła ponadto, ze względu na swoją wysokość, represję majątkową (por. uchwała SN z dnia 8 grudnia 1973 roku, OSNCP 10/74 poz. 145).
Sprawa sądowa opracowana przez Kancelarię
Zdaniem Sądu ze zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego, a zwłaszcza sporządzonych opinii biegłych wynika w sposób niebudzący wątpliwości, że personel pozwanego szpitala dopuścił się szeregu zaniedbań, które w efekcie doprowadziły do śmierci S. K.. Podstawowym błędem były nieprawidłowości na etapie prowadzenia porodu. W swej opinii biegły R. D. stanowczo podkreślił, że w trakcie opieki śródporodowej błędem było przerwanie zapisu kardiotokograficznego, pomimo faktu, że nie był to zapis w pełni prawidłowy. Wprawdzie ani pierwszy zapis KTG, ani pierwsza część zapisu drugiego nie spełniały kryteriów zapisu patologicznego i nie kwalifikowały porodu do cesarskiego cięcia, ale były to zapisy wątpliwe, co powinno być uzasadnieniem do kontynuacji zapisu. Biegły zwrócił także uwagę na fakt, że powyższe zaniechanie uniemożliwiło wychwycenie momentu rozpoczęcia się patologicznego zapisu. Podkreślić należy, że powodowie zgłosili się do szpitala około 2:00 w nocy, licząc na to, że podczas pobytu w szpitalu powódka będzie miała zapewnioną fachową opiekę lekarską i położniczą. Wprawdzie wykonano badania KTG, na podstawie których można było monitorować pracę serca płodu, ale trwały one zbyt krótko (od 2:24 do 2:39 oraz od 4:50 do 5:08), mimo, że powinny być kontynuowane ze względu na „wątpliwość” zapisu. W ocenie Sądu pracownicy pozwanego szpitala nie dokonali prawidłowej analizy odczytu KTG, całkowicie pomijając fakt braku reakcji płodu na skurcze macicy. W takiej sytuacji koniecznym było kontynuowanie badania. Okoliczność ta miała szczególne znaczenie, bowiem – co jednoznacznie wynika z opinii biegłego – przeprowadzone tuż po urodzeniu badania lekarskie (a zwłaszcza parametry równowagi kwasowo-zasadowej z krwi pępowinowej) wskazywały na ciężkie i długotrwałe niedotlenienie, które – według biegłego – trwało co najmniej półtorej godziny. Przeprowadzenie kolejnego badania KTG dopiero o godzinie 7:10, czyli po ponad dwugodzinnej przerwie, pomimo że wcześniejsze badania budziły (a przynajmniej powinny wzbudzić) wątpliwości, było ewidentnym błędem, który uniemożliwił zauważenie momentu, gdy zapis stał się patologiczny, a stan dziecka zaczął się pogarszać i podjęcia w porę akcji ratunkowej. Podkreślić przy tym należy, że przez ten cały czas powódka przebywała w szpitalu, gdzie była teoretyczna możliwość zarówno zrobienia badania KTG, jak i przeprowadzenia operacji cesarskiego cięcia. Decyzja o cesarskim cięciu została podjęta wówczas, gdy stan dziecka był już bardzo poważny, a oprócz ciężkiego niedotlenienia doszło do rozwinięcia się zespołu aspiracji smółki.
Drugim błędem lekarskim, na który zwróciła uwagę biegła I. W., były nieprawidłowości w czasie akcji ratunkowej prowadzonej bezpośrednio po porodzie. Skoncentrowano się wówczas na walce z zagrażającą zamartwicą, zaniechano natomiast całkowicie diagnostyki w kierunku MAS. O ile postępowanie lekarzy w związku z niedotlenieniem było prawidłowe, to niewykonanie (mimo zaleceń) badania gazometrii z krwi pępowinowej było ewidentnym błędem lekarskim. Pierwsze badanie gazometrii wykonano dopiero trzy godziny później (o 10:22), stwierdzono wówczas skrajną kwasicę metaboliczną. Wcześniejsze wykonanie tego badania pozwoliłoby skuteczniej sterować wentylacją pacjenta i w porę zauważyć rozwijający się zespół aspiracji smółki (MAS), który okazał się bezpośrednią przyczyną śmierci S. K.. Z dokumentacji lekarskiej wynika także, że również później nie próbowano walczyć z kwasicą i poprawić utlenowania poprzez zwiększanie parametrów wentylacji, bądź podanie wodorowęglanu sodowego. Wątpliwości wzbudziła także decyzja o przewiezieniu dziecka do Szpitala (…).
Pomiędzy stwierdzonymi błędami lekarskimi a śmiercią dziecka istnieje adekwatny związek przyczynowy. O ile rację ma pełnomocnik skarżącej, że nie można zapobiec okręceniu się dziecka pępowiną, to w sytuacji, gdy ciężarna matka znajdowała się w szpitalu pod kontrolą lekarską, odpowiednio przeprowadzone badanie KTG (dłuższe i częściej powtarzane) oraz właściwe monitorowanie stanu matki i dziecka pozwoliłoby w porę zauważyć moment, gdy zapis KTG stał się patologiczny i odpowiednio wcześniej podjąć decyzję o cesarskim cięciu, jeszcze zanim doszło do tak poważnego niedotlenienia, zwłaszcza, że już we wcześniejszych zapisach KTG (z godziny 2:24 i 4:50) zaczęły pojawiać się pierwsze nieprawidłowości.
Także podnoszone w apelacji sugestie, że przyczyną złego stanu dziecka była infekcja przebyta przez matkę w okresie przedporodowym, są całkowicie nieuzasadnione i pozostają w rażącej sprzeczności ze zgromadzonym w sprawie materiałem dowodowym. Bezsporne jest, że bezpośrednią przyczyną śmierci S. K. był zespół aspiracji smółki, który rozwinął się w związku z długotrwałym i ciężkim niedotlenieniem. Nieprawidłowa diagnostyka i niewłaściwe monitorowanie przebiegu porodu, a także nieprzeprowadzenie niezbędnych badań gazometrycznych oraz niepodjęcie skutecznego leczenia w związku z kwasicą metaboliczną, było bezpośrednią przyczyną zgonu dziecka, a okoliczności, czy u S. K. stwierdzono dodatkowo infekcję bakteryjną są wtórne i nie mają żadnego związku z jego śmiercią. Szpital był powiadomiony o chorobie matki, wiedział, jakie leki przyjmowała, prowadzący poród lekarze powinni zatem wziąć pod uwagę możliwość infekcji wrodzonej i podjąć w związku z tym odpowiednie działania.
Sąd Okręgowy poczynił szczegółowe i wnikliwe ustalenia faktyczne w zakresie przesłanek wpływających na wysokość należnego powodom zadośćuczynienia. Trafnie zwrócił ponadto uwagę na te okoliczności, które jego zdaniem uzasadniały przyznanie powodom zadośćuczynienia w kwocie po 125.000 zł. Sąd odwoławczy w znacznej części podzielił te rozważania, uznając, że zadośćuczynienie przyznane powodowi jest adekwatne do poniesionej przez niego krzywdy.
Zdaniem Sądu zgromadzony w sprawie materiał dowodowy, a w szczególności opinie psychologiczne, wskazują na konieczność zróżnicowania sytuacji życiowej powodów, a w konsekwencji zwiększenia zadośćuczynienia należnego powódce. Trafnie Sąd ustalił, że dla powoda śmierć syna była trudnym, traumatycznym doświadczeniem, ale zgodzić się jednocześnie należy z zarzutami, że w przypadku powódki jej krzywda była większa, a śmierć dziecka stanowiła jeszcze głębsze i boleśniejsze doświadczenie. Oprócz okoliczności podniesionych przez Sąd pierwszej instancji wyeksponować należy, że dziewięciomiesięczna ciąża i stała więź fizyczna z dzieckiem powodowały, że kontakt powódki z nienarodzonym synem był znacznie intensywniejszy i pełniejszy niż ojca. To matka przez dziewięć kolejnych miesięcy nosiła dziecko, obserwowała jak rośnie, czuła, jak się porusza, miała je cały czas przy sobie, a tragiczny poród i śmierć syna spowodowały w jej życiu pustkę i poczucie ogromnego żalu.
Dodatkowo krzywdę doznaną przez powódka pogłębiła ciąża siostry, która miesiąc po śmierci dziecka powodów urodziła zdrowego synka. Powódka bardzo przeżyła to wydarzenie, cieszyła się szczęściem siostry, ale jednocześnie na nowo przeżywała własną tragedię. W synku siostry powódka widzi własnego, zmarłego syna, który byłby teraz w tym samym wieku i uświadamia sobie, co straciła. Z opinii biegłego psychologa wynika jednoznacznie, że powódka nie jest w stanie i nie chce zamknąć etapu żałoby, analizuje przeszłe zdarzenia, wspomina syna i wyobraża sobie, jak by wyglądał i zachowywał się obecnie. Wspomnienie o zmarłym synu i związane z tym poczucie straty powodują, że miewa zmienne nastroje, często zamyka się w sobie, płacze, nie chce wówczas rozmawiać z bliskimi. Każda audycja telewizyjna dotycząca nieszczęśliwego porodu wzbudza u niej szczególne emocje i przywołuje negatywne wspomnienia związane z przebiegiem porodu i śmiercią syna. Pomimo upływu lat nadal przechowuje niektóre rzeczy synka, przynajmniej raz w tygodniu chodzi na cmentarz.
Doznana trauma miała i ma dodatkowe przełożenie na obecne życie powódki. Cechuje ją obsesyjny strach o dzieci. Późniejsze ciąże były okresem strachu i obaw o szczęśliwy poród i życie dzieci, nie były to wydarzenia radosne. Fakt, że poród odbył się w tym samym szpitalu, nie oznacza, że złe wspomnienia z pierwszą ciążą uległy zatarciu. Powodowie podkreślali, że kolejna ciąża i poród zostały inaczej zorganizowane, lekarz był opłacony, zaplanowano także rozwiązanie porodu przez cesarskie cięcie, aby zminimalizować potencjalne ryzyko powikłań.
W związku ze śmiercią syna i okolicznościami porodu u powódki – na co zwrócił uwagę biegły psycholog – rozwinęły się zaburzenia adaptacyjne będące reakcją na ciężki stres, przejawiające się w postaci obniżonego nastroju, przygnębienia, lęku i obaw, żalu, zamartwiania się i poczucia winy. Zdaniem biegłego mimo upływu ponad 5 lat od zdarzenia, u powódki nadal występują niekorzystne symptomy wpływające negatywnie na jej stan psychiczny, takie jak nadmierna koncentracja i lękowe sfokusowanie na własne dzieci, obawy o przyszłość rodziny i przyszłe ciąże, rozpamiętywanie zmarłego syna z nadal żywymi reakcjami emocjonalnymi oraz lęk o zdrowie członków rodziny. Z poczynionych w sprawie ustaleń wynika, że powódka wymaga psychoterapii, na którą ostatecznie – co wynika z załączonego w toku postępowania odwoławczego dokumentu – powódka się zdecydowała. Wprawdzie biegły psycholog podkreślał, że rokowania co do poprawy stanu zdrowia psychicznego powódki są pomyślne, są one uzależnione od wsparcia specjalistów w ramach zaleconej terapii.
Dodatkowego wyeksponowania wymagają ponadto okoliczności towarzyszące pierwszemu porodowi. Powodowie trwali wówczas w poczuciu pozornego bezpieczeństwa, byli w szpitalu, pod opieką specjalistów i byli przekonani, że nic złego nie powinno się zdarzyć, zwłaszcza, że ciąża rozwijała się prawidłowo. Nie wiedzieli, że poprzednie odczyty KTG budziły wątpliwości. Przeżyli szok związany z porodem i śmiercią syna, zwłaszcza, że stan, w jakim urodził się S. K., świadczył o tym, że stan niedotlenienia trwał co najmniej przez 1,5 godziny. W swych zeznaniach podkreślali, że nikt do nich nie zaglądał i byli pozostawieni sami sobie. Nikt z pracowników szpitala nie zauważył, że dzieje się coś złego z dzieckiem. Dopiero o 7 rano, kiedy nastąpiła zmiana położnych, zrobiono kolejne KTG, ale wówczas stan dziecka był krytyczny. Decyzja o natychmiastowej „cesarce” była dla nich szokiem, nie spodziewali się jej, nie wiedzieli, że jest niedobrze z dzieckiem.
Powodowie akcentowali też brak informacji ze strony lekarzy i wsparcia w związku z żałobą. Nikt z nimi nie rozmawiał po śmierci synka, nie wyjaśnił, dlaczego tak się stało. Rada dla rodziców, którzy właśnie stracili swoje pierwsze wyczekane dziecko, aby postarali się o nowe, była okrutna i świadczyła o bezduszności i całkowitym braku empatii. Wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie – I Wydział Cywilny z dnia 7 czerwca 2017 r. I ACa 483/16
W przypadku jakichkolwiek pytań bądź wątpliwości, pozostajemy do Państwa dyspozycji, prosimy przejść do zakładki kontakt.
Z wyrazami szacunku.