Podstawę odpowiedzialności szpitala czy lekarza stanowić będą przepisy art. 415 KC w zw. z art. 430 KC. Zgodnie z tym drugim przepisem „kto na własny rachunek powierza wykonanie czynności osobie, która przy wykonywaniu tej czynności podlega jego kierownictwu i ma obowiązek stosować się do jego wskazówek, ten jest odpowiedzialny za szkodę wyrządzoną z winy tej osoby przy wykonywaniu powierzonej jej czynności”. Nie ulega wątpliwości, że za zawinione błędy personelu medycznego zatrudnionego w szpitalu odpowiedzialność cywilną ponosi zakład leczniczy. Lekarz, czy pielęgniarka, udzielający świadczeń zdrowotnych w związku z zatrudnieniem w zakładzie leczniczym nie ponosi indywidualnej odpowiedzialności za szkody wyrządzone pacjentom z winy nieumyślnej przy wykonywaniu czynności zawodowych. Odpowiedzialność w takim przypadku ponosi wyłącznie szpital. Zasada ta nie budzi większych wątpliwości w orzecznictwie sądowym. Sąd Najwyższy np. w wyroku z 13 grudnia 2007 r. (sygn.. I CSK 384/07) przyjął odpowiedzialność szpitala za zawiniony błąd diagnostyczny zatrudnionego w nim lekarza i podjęciu w związku z tym błędnej decyzji co do dalszego postępowania medycznego.
Szpital ponosi odpowiedzialność nie tylko za działanie personelu medycznego, ale także zaniechanie dokonania określonego świadczenia zdrowotnego, lub zwłokę w jego dokonaniu. Zaznaczyć przy tym trzeba, że w przypadku tzw. odpowiedzialności zastępczej szpitala za zatrudniony w nim personel medyczny, nie ma potrzeby wskazywania konkretnej osoby, której działanie, bądź zaniechanie z powodu braku należytej staranności, spowodowało powstanie szkody. Wystarczy wykazanie, że błędu, czy też niedbalstwa dopuściła się osoba wchodząca w skład zespołu pracowników szpitala (tzw. wina anonimowa, czy też bezimienna) – patrz np. wyrok Sądu Najwyższego z 21 listopada 1974 r., sygn.. II CR 638/74, OSPiKA 1975, poz. 108, wyrok Sądu Apelacyjnego w Poznaniu z dnia 8 lutego 2006 r., sygn. I ACa 1131/05, wyrok Sądu Okręgowego w Lublinie z 4 kwietnia 2002 r. , sygn. I C656/99, PiM 2004/2. Podobnie Kinga Bączyk – Rozwadowska „Odpowiedzialność cywilna za szkody wyrządzone przy leczeniu – zarys wykładu”. UMK Toruń. W uchwale z 21 listopada 1967 r. Sąd Najwyższy stwierdził, że „imienne wskazanie sprawcy nie jest konieczne. Wystarcza ustalenie, że sprawcą jest organ zakładu pracy albo którykolwiek z jego pracowników bądź osoba, za której postępowanie zakład pracy jest odpowiedzialny w myśl art. 429 i 430 KC” (sygn. III PZP 34/67, OSNCP 1968, z. 6, poz. 94).
Dodać należy, że w tzw. procesach lekarskich nie wymaga się ustalenia związku przyczynowego w sposób absolutnie pewny. Sąd Najwyższy w wielu orzeczeniach podkreślał, że w sytuacjach w których chodzi o życie i zdrowie ludzkie nie można mówić o całkowitej pewności, lecz co najwyżej o wysokim stopniu prawdopodobieństwa faktu, że szkoda wynikła z określonego zdarzenia. Jeśli prawdopodobieństwo to zostanie wykazane, związek przyczynowy należy uznać za wykazany (patrz np. wyrok Sądu Najwyższego z 5 lipca 1967 r., I PR 74/67, OSN z 1968 r. poz. 26, wyrok Sądu Najwyższego z 13 czerwca 2000 r., V CKN 34/00, wyrok Sądu Najwyższego z 27 lutego 1998 r., II CKN, 625/97).
Można także mówić o winie własnej zakładu leczniczego (tzw. organizacyjnej). Szpital odpowiada bowiem m.in. za to, by zatrudniać odpowiednią liczbę personelu w stosunku do przebywających na oddziałach pacjentów, tak, by zapewnić im należytą i staranną opiekę. Należy pamiętać bowiem, że pacjenci znajdują się w zakładzie opieki zdrowotnej gdzie mogą oczekiwać na wzmożoną, np. w stosunku do warunków domowych, opiekę zdrowotną, która zapewni im polepszenie a nie pogorszenie ich stanu zdrowia, z tego tylko powodu, że poszczególne pielęgniarki mają pod opieką zbyt dużą liczbę pacjentów. Powszechnie znane są problemy polskiej służby zdrowia, nie usprawiedliwia to jednak kierownictw poszczególnych szpitali, w których zatrudnia się zbyt małą liczbę pracowników w stosunku do liczby przyjmowanych pacjentów, czy też wadliwie organizuje się ich dyżury.
Zgodnie z art. 4 ustawy „o zawodach lekarza i lekarza dentysty” z 5 grudnia 1996 r. lekarz ma obowiązek wykonywać zawód, zgodnie ze wskazaniami aktualnej wiedzy medycznej, dostępnymi mu metodami i środkami zapobiegania, rozpoznawania i leczenia chorób, zgodnie z zasadami etyki zawodowej oraz z należytą starannością. Z opisanym obowiązkiem lekarza skorelowane jest prawo pacjenta do uzyskania świadczeń zdrowotnych odpowiadających wymaganiom wiedzy medycznej ( art. 19 ustawy z dnia 30 sierpnia 1991 r. o zakładach opieki zdrowotnej, t.j. Dz.U. z 2007 r. Nr 14, poz. 89 ze zm.). Od lekarzy wymaga się staranności wyższej niż przeciętna, z uwagi na przedmiot ich działań, którym jest człowiek a skutki ewentualnego błędu mogą być nieodwracalne (patrz. np. Małgorzata Serwach. „Odpowiedzialność cywilna zakładów opieki zdrowotnej na tle planowanej komercjalizacji”. Łódzki Uniwersytet Medyczny, wyrok Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu z dnia 11 października 2013 r., sygn. akt I ACa 898/13, biuletyn Orzeczeń SA we Wrocławiu,wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z dnia 9 marca 2001 r. I ACa 124/01). „Należyta staranność w stosunku do lekarzy powinna być rozumiana jako obiektywnie istniejący wzorzec postępowania obowiązujący każdego lekarza w tym samym stopniu. W literaturze, na podstawie analizy orzecznictwa sądowego, twierdzi się, że musi to być jednak staranność wysokiego stopnia, oznaczająca, że powstanie wypadku czy innego ujemnego dla pacjenta zdarzenia wyrządzającego mu szkodę było nie do uniknięcia nawet przez najbardziej przezornego, starannego i kwalifikowanego lekarza (wyrok Sądu Apelacyjnego w Łodzi z dnia 12 kwietnia 2017 r., sygn. akt I ACa 1327/16, Biuletyn Orzeczeń SA w Łodzi). Wymaga się od lekarza staranności wyższej niż przeciętna, określana jako „staranność znawców”(patrz – glosa do wyroku SN z dnia 10 lutego 2010 r., V CSK 287/09 (w:) M. Nesterowicz, Prawo medyczne. Komentarze i glosy do orzeczeń sądowych, WK 2017). „Od lekarza oczekuje się zachowania staranności, ocenianej pod kątem określonego wzorca, standardu postępowania, przy przyjęciu kryterium wysokiego poziomu przeciętnej staranności każdego lekarza, jako jego staranności zawodowej. Przy ocenie postępowania lekarza należy też mieć na względzie uzasadnione oczekiwanie nie narażenia pacjenta na pogorszenie stanu zdrowia, przydatny może być również test oparty na pytaniu, czy niekorzystnego skutku można było uniknąć oraz czy lekarz w danym przypadku powinien był i mógł zrobić więcej (lepiej)” –wyrok Sądu Najwyższego z dnia 18 stycznia 2013 r., IV CSK 431/12. Chodzi tu o wysoki poziom przeciętnej staranności każdego lekarza jako staranności zawodowej ( art. 355 § 2 KC) i według tej przeciętnej ocenianie konkretnego zachowania (wyrok Sądu Najwyższego z dnia 10 lutego 2010 r., V CSK 287/09).
Zgodnie z treścią art. 445 § 1 KC. w zw. z art. 444 § 1 zd. 1 KC. w razie uszkodzenia ciała lub wywołania rozstroju zdrowia, sąd może przyznać poszkodowanemu odpowiednią sumę tytułem zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę. Chodzi tu o krzywdę ujmowaną jako cierpienie fizyczne (ból i inne dolegliwości) oraz cierpienie psychiczne (ujemne uczucia przeżywane w związku z cierpieniami fizycznymi lub następstwami uszkodzenia ciała, rozstroju zdrowia). Zadośćuczynienie obejmuje cierpienia zarówno już doznane, jak i te, które wystąpią w przyszłości. Ma więc ono charakter całościowy i powinno stanowić rekompensatę za całą krzywdę doznaną przez poszkodowanego. Przepisy kodeksu cywilnego nie zawierają żadnych kryteriów, jakie należy uwzględnić przy ustalaniu wysokości zadośćuczynienia pieniężnego, jednakże judykatura wskazuje kryteria, którymi należy się kierować przy ustalaniu tej wysokości. Zadośćuczynienie z art. 445 § 1 KC. ma charakter kompensacyjny, a o jego rozmiarze powinien decydować w zasadzie rozmiar doznanej krzywdy, tj. stopień cierpień psychicznych i fizycznych, ich intensywność, czas trwania, nieodwracalność następstwa zdarzenia (por. wyrok SN z 15.07.1977 r., IV CR 244/97, L.). Ponadto zadośćuczynienie nie może stanowić zapłaty symbolicznej, ale również niewspółmiernej. Przy określaniu wysokości zadośćuczynienia należy wziąć pod uwagę całokształt okoliczności sprawy, zadośćuczynienie bowiem ma na celu naprawienie krzywd niematerialnych, więc trudno je wymierzyć i jego wysokość zależy od każdego, indywidualnego przypadku. Sąd ustalając wysokość zadośćuczynienia, uwzględnia również uszczerbek na zdrowiu, jednakże jest to tylko jeden z elementów tego ustalania, bowiem o wysokości zadośćuczynienia decyduje szereg czynników, nie tylko związanych z wielkością uszczerbku na zdrowiu.
Przepis art. 444 § 2 KC stanowi, że jeżeli poszkodowany utracił całkowicie lub częściowo zdolność do pracy zarobkowej albo jeżeli zwiększyły się jego potrzeby lub zmniejszyły widoki powodzenia na przyszłość, może on żądać od zobowiązanego do naprawienia szkody odpowiedniej renty. Wymienione następstwa powinny mieć charakter trwały (co nie oznacza, że nieodwracalny). Każda z tych okoliczności może stanowić samodzielną podstawę zasądzenia renty, jednakże konieczną przesłanką jest powstanie szkody bądź to w postaci zwiększenia wydatków, bądź to zmniejszenia dochodów. Renta przewidziana w art. 444 KC nie ma charakteru alimentacyjnego, lecz wyłącznie odszkodowawczy i przesłanką jej ustalenia nie może być koszt utrzymania osoby poszkodowanej, ale wyłącznie odszkodowanie za utratę zdolności do pracy (za utratę zarobków) oraz odszkodowanie za zwiększenie się potrzeb poszkodowanego na skutek wyrządzenia mu szkody na zdrowiu (tak Sąd Najwyższy w wyroku z 20 grudnia 1977 roku., IV CR 486/77). „Przyznanie renty z tytułu zwiększonych potrzeb na podstawie art. 444 § 2 KC nie jest uzależnione od wykazania, że poszkodowany te potrzeby faktycznie zaspokaja i ponosi związane z tym wydatki. Do przyznania renty z tego tytułu wystarcza samo istnienie zwiększonych potrzeb jako następstwa czynu niedozwolonego” (por. wyrok SN z 11 marca 1976 r., IV CR 50/76, LexisNexis nr 301141, OSNCP 1977, nr 1, poz. 11).
Sprawa opracowana przez Kancelarię
Powódka przebywała na Oddziale Położniczo – Ginekologicznym Szpitala (…) w W. przy ul. (…), będąc w chwili przyjęcia w 39 tygodniu ciąży. Podczas pobytu na sali porodowej, pacjentkę nadzorowali lek. R.K. oraz lek. D.T. (1), natomiast odpowiedzialny za blok porodowy był lek. K.C., który przebywał na urlopie, a zastępował go lek. R.P. Powódka zgłosiła się do szpitala, bez czynności skurczowej, z zachowanymi wodami płodowymi, z obrzękami kończyn dolnych oraz znaczną otyłością. Z powodu krótkowzroczności pacjentki oraz objawów E-gestozy, odbyła się konsultacja okulistyczna, w wyniku której stwierdzono brak przeciwwskazań okulistycznych do porodu siłami natury. Pacjentka miała w tym czasie prawidłowe ciśnienie oraz napięcie macicy. Płód również miał właściwe (miarowe 140/min.) tętno, a pacjentka odczuwała ruchy płodu prawidłowo.
O godz. 8:00 powódkę przyjęto do sali porodowej w celu wykonania testu oksytocynowego. O godzinie 8:25 podłączono kroplówkę z oksytocyny. Po podaniu kroplówki pojawiła się nieregularna czynność macicy. Początkowo tętno płodu wynosiło 140/min. Następnie, jak wynika z zapisu KTG, między godz. 9:20 a 11:30 pięciokrotnie wystąpiły zwolnienia tętna płodu (dwukrotnie do 80-90/min. między 9:20 a 9:30, do 70/min. o 9:40, do 90/min. o 10:05 i między 11:20 a 11:25). Fakt zwolnienia tętna nie został odnotowany w kartogramie i historii choroby. W czasie między 12:30 a 12:45 w kartogramie zanotowano po raz pierwszy wahania tętna płodu (90-120/min.), a w historii choroby zwolnienie tętna do godz. 12:40 do 80/min. przy czym nie ulegało ono wyrównaniu po skurczu. Wtedy z powodu zwolnienia tętna płodu zdecydowano o odłączeniu kroplówki i na podłączenie tlenu. Główka płodu była już ułożona w miednicy. Wobec zagrażającej zamartwicy wewnątrzmacicznej podjęto decyzję o zakończeniu porodu przy pomocy próżnociągu. Decyzję tę podjął dr K.W., który został wezwany na salę porodową na prośbę młodszego kolegi. W wyniku porodu przy użyciu próżnociągu, urodziło się dziecko płci męskiej, będące w ciężkiej zamartwicy. Chłopiec dostał 1 punkt w skali Apgar.
Pomimo intensywnego leczenia dziecko pozostawało w skrajnie ciężkim stanie. W dniu zostało odesłane na OIOM w (…) Szpitalu (…) przy ul. (…) w W. U chłopca rozpoznano ciężką zamartwicę wewnątrzmaciczną i okołoporodową, niewydolność oddechową i krążenia, drgawki, podejrzenie wylewu do nadnerczy i OUN, zakażenie płodowe oraz zaburzenia metaboliczne. Podczas pobytu na OIOM ostatecznie rozpoznano wstrząs niedotlenieniowy, ciężką zamartwicę urodzeniową, niedotlenieniowe uszkodzenie mózgu (bez cech wylewu do OUN ani innych zmian ogniskowych) oraz wrodzony brak grasicy. W wyniku nagłego zatrzymania krążenia dziecko powodów zmarło.
Sad Okręgowy ustalił, że nowonarodzony syn miał być trzecim dzieckiem powodów, którzy mają już dwie córki: 16-letnią K., która jest dzieckiem niepełnosprawnym oraz 12- letnią W. Trzecia ciąża nie była planowana, jednak powodowie cieszyli się, że ponownie zostaną rodzicami chłopca, co miało szczególne znaczenie dla R.O., który liczył na to że syn będzie spadkobiercą nazwiska. Powódka przez całą ciążę regularnie poddawała się badaniom lekarskim.
Z ustaleń Sądu wynika, że po porodzie dziecko zostało zabrane na oddział intensywnej terapii, a powódka nie była informowana, co się z dzieckiem dzieje. Otrzymała tylko informację, że podczas porodu doszło do komplikacji i dziecko jest w inkubatorze. Po porodzie powódkę umieszczono w czteroosobowej Sali, na której przebywały inne matki z dziećmi. Powodowie mieli możliwość zobaczenia dziecka, które leżało w inkubatorze podłączone do licznych urządzeń. Nie mieli możliwości wzięcia go na ręce i przytulenia. Początkowo powódka nie była informowana o stanie zdrowia dziecka z uwagi na przeciwwskazania psychologa, który powódkę konsultował podczas pobytu w pozwanym szpitalu. Stan dziecka był na tyle zły, że powód zdecydował się na ochrzczenie chłopca w szpitalu. O stanie dziecka powodowie zostali poinformowani przy podpisywaniu zgody na transport noworodka do Szpitala (…) na ul. (…). Powódka początkowo nie chciała wyrazić na to zgody, była załamana, zdezorientowana, w złym stanie psychicznym. Ostatecznie za namową męża wyraziła zgodę. W szpitalu na ul. (…) powodowie uzyskali informację, że stan syna jest krytyczny. Powodowie codziennie przyjeżdżali do syna, w opiece nad pozostałymi dziećmi pomagali rodzice powodów. R.O. wziął bezpłatny urlop w pracy, aby móc codziennie wraz z żoną przebywać u syna lub opiekować się dziećmi. W tym czasie stan zdrowia małoletniego D. był zmienny, były okresy, że powodowie nabierali nadziei, że dziecko przeżyje. Jednocześnie mieli świadomość, że z uwagi na uszkodzenie mózgu, o ile przeżyje, dziecko będzie niepełnosprawne w znacznym stopniu. Liczyli się też z tym, że w każdej chwili mogą otrzymać ze szpitala informację o śmierci syna. Okres ten był niezwykle trudny dla powodów, a szczególnie dla powódki, która jednocześnie musiała sprawować opiekę nad dwójką pozostałych dzieci. Po śmierci dziecka powódka korzystała z pomocy psychologa. Mąż próbował namówić ją na kolejną ciążę, ale I.O. zdecydowanie odmawia, obawiając się ponownych komplikacji. Do dziś powodowie nie otrząsnęli się po śmierci dziecka, o czym świadczyły emocje towarzyszące im podczas składania zeznań.
Sąd Okręgowy podkreślił, że śmierć dziecka powodów spowodowała u nich ogromne cierpienie. Co prawda ciąża miała charakter nieplanowany, ale rodzice przyjęli wiadomość o ciąży z zadowoleniem. Pierwszy w ich życiu syn miał być nie tylko spadkobiercą rodowego nazwiska, ale przede wszystkim podporą dla rodziców w podeszłym wieku. Powodowie wiązali z przyjściem dziecka na świat duże nadzieje. Ciąża była donoszona (poród w 39 tygodniu), przebiegała bez komplikacji. Powódka systematycznie przeprowadzała zalecane badania, o czym świadczy dokumentacja medyczna oraz fakt, że powódka uczestniczyła w Programie Opieki Nad Kobietą w Ciąży Niepowikłanej.
Rodzice nawiązali silną więź emocjonalną z dzieckiem, znali jego płeć, nadali mu dwa imiona (D.N.). Okres opieki nad dzieckiem był dla nich czasem pełnym cierpienia, zmartwień i troski. Syn znajdował się w stanie bardzo ciężkim. Powodowie od chwili narodzin bardzo interesowali się dzieckiem – wypytywali lekarzy o jego stan, odwiedzali je codziennie w szpitalu (po 6-7 godzin dziennie), oboje nie pracowali w tym okresie. Nie zaniedbywali wykupywania zapisywanych przez lekarzy lekarstw. Ochrzcili dziecko zgodnie ze swoimi wierzeniami religijnymi. Systematycznie kupowali środki higieny osobistej dla dziecka. Śmierć dziecka i zerwanie silnej więzi rodzinnej było dla powodów bardzo ciężkim doświadczeniem, świadczącym o intensywności tej więzi. Wizyta w prosektorium i pogrzeb były dla nich połączone z silnymi emocjami. Powódka miała objawy depresji, korzystała z konsultacji psychologa. Powodowie pochowali dziecko, opłacili koszty pogrzebu i nagrobka. Od wielu lat regularnie odwiedzają grób dziecka na cmentarzu. Sąd Okręgowy podkreślił, że o silnej więzi rodzinnej świadczy również fakt, iż oboje bardzo emocjonalnie reagowali (płacz) podczas przesłuchania przed sądem.
Zdaniem Sądu Okręgowego, zebrany w toku postępowania materiał dowodowy jednoznacznie wskazuje, że liczne zaniedbania personelu pozwanego doprowadziły do urodzenia syna powodów w stanie krytycznym i w konsekwencji jego późniejszej śmierci. O powyższym świadczy treść opinii biegłego sądowego dr. hab. med. prof. CMKP R.D., który podkreślił, że „nieprawidłowa analiza lub raczej brak analizy zapisów kardiotokograficznych wykonywanych w trakcie pobytu pacjentki na sali porodowej przyczynił się do opóźnienia decyzji o konieczności ukończenia porodu, co w konsekwencji przyczyniło się do urodzenia dziecka w ciężkiej zamartwicy”. Biegły stwierdził również, że „odchodzenie cuchnącego płynu owodniowego oraz zaburzenia czynności serca płodu stanowiły podstawę do podjęcia decyzji o wykonaniu cięcia cesarskiego, co powinno zapobiec ciężkiej zamartwicy płodu”. Biegły stwierdził również, że do dnia 15 marca stan dziecka był prawidłowy, co wynika z dokumentacji medycznej, prawidłowego zapisu kardiotokograficznego w chwili przyjęcia do szpitala, oraz prawidłowego wyniku badania ultrasonograficznego. Biegły zwrócił także uwagę na „niemożność ustalenia, kto w tym czasie był odpowiedzialny za opiekę na sali porodowej, kto wydawał zlecenia, oceniał zapisy kardiotokograficzne” oraz „niesamowity chaos organizacyjny”. Zdaniem biegłego, „przebieg ciąży powódki nie miał znaczenia dla finiszu tej ciąży” oraz że „do niedotlenienia płodu doszło w trakcie porodu na skutek braku nadzoru nad rodzącą”. Biegły wykluczył też przewlekłą niewydolność wskazując, że w takiej sytuacji dziecko byłoby niedotlenione przez dłuższy okres czasu, wówczas doszłoby do hipotrofii i dziecko nie ważyłoby 3 kg.
W ocenie Sądu o zawinionych działaniach (zaniechaniach) personelu pozwanego świadczą również postępowania dyscyplinarne toczące się przeciwko lekarzom pracującym w szpitalu, gdzie rodziła Powódka. W uzasadnieniu swojego wyroku w sprawie Okręgowy Sąd Lekarski w W. podkreślił, że „dowody wskazują na to, że poród był prowadzony obiektywnie nieprawidłowo” oraz że „w Szpitalu (…) musiał panować wyjątkowy chaos organizacyjny, skoro nie sposób obecnie ustalić, kto i za co był wtedy odpowiedzialny”.
Sąd Okręgowy wskazał, że ustalenia sądów lekarskich dotyczące licznych, rażących nieprawidłowości w funkcjonowaniu pozwanego szpitala zostały potwierdzone zeznaniami świadków: R.K., K.W., czy W.S. (1), które świadczą o chaosie organizacyjnym i nieprawidłowej pracy personelu szpitala. Podkreślił, że pod obserwacjami podpisywały się osoby, które ich nie dokonywały, że nie istniała funkcja lekarza prowadzącego, co powodowało nieład i rozmycie odpowiedzialności. Obserwacji pacjentki nie prowadzono ani regularnie, ani tym bardziej we właściwych odstępach czasu. Poród z komplikacjami początkowo odbierał niedoświadczony, młody stażem lekarz-rezydent. Zeznania świadków, opinie biegłych oraz ustalenia sądów lekarskich wskazują, że liczne nieprawidłowości w pracy szpitala były przyczyną stanu urodzeniowego dziecka powodów. Tym samym został wykazany adekwatny związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy śmiercią dziecka a krzywdą powodów spowodowaną zerwaniem silnej więzi rodzinnej oraz pomiędzy działaniami (zaniechaniami) personelu szpitala a stanem urodzeniowym dziecka (i jego późniejszą śmiercią).
W ocenie Sądu Okręgowego kwota 150.000 zł tytułem zadośćuczynienia za krzywdę związaną ze śmiercią syna nie jest kwotą wygórowaną. Gwałtowne zerwanie więzi rodzinnych poprzez niespodziewaną śmierć dziecka powoduje po stronie jego rodziców nieopisany ból i cierpienie, stanowiące ich krzywdę. Poczucie to dodatkowo potęguje fakt, że w wyniku błędów i nieprawidłowości w przebiegu porodu zmarł ich długo wyczekiwany i upragniony syn, zwłaszcza w świetle prawidłowego przebiegu ciąży i jej niespodziewanego, tragicznego zakończenia. Sąd Okręgowy zasądził każdemu z powodów połowę dochodzonej kwoty (po 75.000 zł), ponieważ w niniejszej sprawie brak podstaw do solidarnego jej zasądzenia. Krzywda została wyrządzona deliktem obojgu powodom i należy się im zadośćuczynienie z osobna. Sąd zważył, że ich krzywda była równa.
Sąd Okręgowy przychylił się również do żądania solidarnego zasądzenia na rzecz powodów kwoty 4.400 zł wraz z ustawowymi odsetkami tytułem odszkodowania za wydatki poniesione w związku z opieką nad dzieckiem oraz jego śmiercią i uznał także za słuszne zwrot przez pozwanego utraconych zarobków powoda (urlop bezpłatny w celu opieki nad dzieckiem, skutkujący utratą zarobków w kwocie 1.000 zł), kosztów pogrzebu dziecka (400 zł) oraz nagrobka (3.000 zł). Z uwagi na wspólność majątkową małżeńską powodów, Sąd zasądził odszkodowanie solidarnie. Okoliczność utraty zarobku powoda oraz poniesienia kosztów pogrzebu i nagrobka została wykazana przez stronę powodową odpowiednimi dokumentami. Z uwagi na fakt cofnięcia przez stronę powodową następujących żądań: przeprosin, zasądzenia kwoty 150.000 zł na cel społeczny, zasądzenia kwoty 1.600 zł oraz zasądzenia kwoty 520 zł, wraz ze zrzeczeniem się wymienionych roszczeń, Sąd umorzył postępowanie co do tych roszczeń. Wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie – I Wydział Cywilny z dnia 13 maja 2015 r. I ACa 1059/14
W przypadku jakichkolwiek pytań bądź wątpliwości w zakresie błędu medycznego lekarza albo szpitala, odszkodowania czy zadośćuczynienia pozostajemy do Państwa dyspozycji.
Z wyrazami szacunku.