Podstawę odpowiedzialności szpitala czy lekarza stanowić będą przepisy art. 415 KC w zw. z art. 430 KC. Zgodnie z tym drugim przepisem „kto na własny rachunek powierza wykonanie czynności osobie, która przy wykonywaniu tej czynności podlega jego kierownictwu i ma obowiązek stosować się do jego wskazówek, ten jest odpowiedzialny za szkodę wyrządzoną z winy tej osoby przy wykonywaniu powierzonej jej czynności”. Nie ulega wątpliwości, że za zawinione błędy personelu medycznego zatrudnionego w szpitalu odpowiedzialność cywilną ponosi zakład leczniczy. Lekarz, czy pielęgniarka, udzielający świadczeń zdrowotnych w związku z zatrudnieniem w zakładzie leczniczym nie ponosi indywidualnej odpowiedzialności za szkody wyrządzone pacjentom z winy nieumyślnej przy wykonywaniu czynności zawodowych. Odpowiedzialność w takim przypadku ponosi wyłącznie szpital. Zasada ta nie budzi większych wątpliwości w orzecznictwie sądowym. Sąd Najwyższy np. w wyroku z 13 grudnia 2007 r. (sygn.. I CSK 384/07) przyjął odpowiedzialność szpitala za zawiniony błąd diagnostyczny zatrudnionego w nim lekarza i podjęciu w związku z tym błędnej decyzji co do dalszego postępowania medycznego.
W tzw. procesach lekarskich ustalenie w sposób pewny związku przyczynowego pomiędzy postępowaniem lekarza (personelu medycznego), a powstałą szkodą jest najczęściej niemożliwe, gdyż w świetle wiedzy medycznej w większości wypadków można mówić tylko o prawdopodobieństwie wysokiego stopnia, a rzadko o pewności, czy wyłączności przyczyny. Na powstanie szkody ma lub może mieć wpływ wiele czynników i należy tylko ustalić, w jakim stopniu prawdopodobieństwa wobec innych czynników pozostaje zaniedbanie lekarza. W orzecznictwie podkreśla się, że żądanie absolutnej pewności związku przyczynowego nie byłoby ani realne, ani uzasadnione (vide: wyroki Sądu Najwyższego z dnia 17 października 2007 r., sygn. akt II CSK 285/07 oraz z dnia 27 lutego 1996 r., sygn. akt II CKN 625/97).Wysokie wymagania stawiane lekarzowi (personelowi medycznemu) nie oznaczają jego odpowiedzialności za wynik (rezultat) leczenia, ani odpowiedzialności na zasadzie ryzyka. Lekarz odpowiada na zasadzie winy, którą można mu przypisać tylko w wypadku wystąpienia jednocześnie elementu obiektywnej i subiektywnej niewłaściwości postępowania. Element obiektywny łączy się z naruszeniem zasad wynikających z zasad wiedzy medycznej, doświadczenia i deontologii, i w jego ramach mieści się tzw. błąd lekarski, przez który rozumie się naruszenie obowiązujących lekarza reguł postępowania, oceniane w kontekście nauki i praktyki medycznej. Dlatego stwierdzenie błędu lekarskiego wyczerpuje zasadniczo tylko obiektywny element winy (z tym zastrzeżeniem, że są takie kategorie błędu lekarskiego, które będą wystarczające dla stwierdzenia winy także w ujęciu subiektywnym). Element subiektywny odnosi się do zachowania przez lekarza staranności, ocenianej pod kątem określonego wzorca, standardu postępowania, przy przyjęciu kryterium wysokiego poziomu przeciętnej staranności każdego lekarza, jako jego staranności zawodowej (por. wyrok Sądu Najwyższego z 10 lutego 2010 r., V CSK 287/09). Odpowiedzialność lekarza powstanie zatem w wypadku „błędu w sztuce”. W nieodłącznym związku z określeniem podstaw odpowiedzialności lekarza pozostaje zjawisko określane mianem ryzyka medycznego. Nawet bowiem przy postępowaniu zgodnym z aktualną wiedzą medyczną i przy zachowaniu należytej staranności nie da się wykluczyć ryzyka powstania szkody. Pojęciem dozwolonego ryzyka jest objęte także niepowodzenie medyczne (vide: wyrok Sądu Apelacyjnego w Łodzi z dnia 12 lipca 2016 roku sygn. akt I ACa 57/16). W sprawie niniejszej nie ma jednak żadnych wątpliwości, co do tego, iż działanie operatora podczas przedmiotowego zabiegu było zarówno niezgodne z ówczesną wiedzą medyczną, jak i niedbałe i jego wynik tj. uszkodzony nerw strzałkowy nie jest tylko i wyłącznie niepowodzeniem lekarskim, jak twierdzą to pozwani.
Zaznaczyć także należy, że w przypadku szkód związanych z leczeniem, poszkodowany z reguły nie jest w stanie w sposób ścisły udowodnić oddziaływania czynnika szkodzącego. W celu ułatwienia poszkodowanym dochodzenia odszkodowania w orzecznictwie przyjmowana jest konstrukcja tzw. dowodu prima facie, który polega na wykazaniu prawdopodobieństwa istnienia związku przyczynowego. W wyroku z 17.6.1969 r. (II CR 165/69, L.) Sąd Najwyższy stwierdził, że „Istnienie takiego związku, gdy chodzi o zdrowie ludzkie z reguły nie może być absolutnie pewne, to też do przyjęcia go wystarcza, gdy jest on ustalony z dostateczną dozą prawdopodobieństwa”. W wyroku z 4.10.1974 r. (II CR 415/74, L.) Sąd Najwyższy uznał, że dla ustalenia odpowiedzialności za zakażenie w trakcie pobytu w szpitalu wystarczające jest udowodnienie złego stanu sanitarnego placówki, który stwarzał prawdopodobieństwo takiego zakażenia, nierealne jest stawianie przed poszkodowanym wymogu ścisłego udowodnienia, jakimi drogami infekcja przedostała się do organizmu. Podobnie w wyroku z 4.11.2005 r. (V CK 182/05) Sąd Najwyższy przyjął, że dla przyjęcia istnienia związku przyczynowego między pobytem pacjenta w szpitalu a doznanym zakażeniem wystarczające jest ustalenie istnienia „prawdopodobieństwa wysokiego stopnia”.
Zgodnie z art. 445 § 1 KC, Sąd może przyznać poszkodowanemu odpowiednią sumę tytułem zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę. W praktyce najczęstszą podstawą zadośćuczynienia za krzywdę jest właśnie uszkodzenie ciała lub rozstrój zdrowia. Chodzi tu o krzywdę ujmowaną jako cierpienie fizyczne (ból i inne dolegliwości), cierpienia psychiczne (ujemne uczucia przeżywane w związku z cierpieniami fizycznymi lub następstwami uszkodzenia ciała albo rozstroju zdrowia w postaci np. zeszpecenia, niemożności uprawienia działalności artystycznej, naukowej, wyłączenie z normalnego życia itp.). Zadośćuczynienie pieniężne ma na celu przede wszystkim złagodzenie tych cierpień. Obejmuje ono wszystkie cierpienia fizyczne i psychiczne, zarówno już doznane, jak i te, które zapewne wystąpią w przyszłości. Ma więc ono charakter całościowy i winno stanowić rekompensatę pieniężną za całą krzywdę doznaną przez poszkodowanego, ponieważ mowa jest o „odpowiedniej sumie tytułem zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę”, przyznawaną jednorazowo.
Przepisy kodeksu cywilnego nie zawierają żadnych kryteriów, jakie należy uwzględniać przy ustalaniu wysokości zadośćuczynienia pieniężnego, ponieważ wypracowała je judykatura, szczególnie Sądu Najwyższego. Kierując się tymi wskazaniami można ogólnie stwierdzić, że określając wysokość zadośćuczynienia, Sąd powinien wziąć pod uwagę wszystkie okoliczności mające wpływ na rozmiar doznanej krzywdy, a zwłaszcza stopień i czas trwania cierpień fizycznych i psychicznych (pobyt w szpitalu, bolesność zabiegów, dokonywane operacje, leczenie sanatoryjne itp.), trwałość skutków czynu niedozwolonego (kalectwo, oszpecenie, bezradność życiową, poczucie nieprzydatności), prognozy na przyszłość (polepszenie lub pogorszenie stanu zdrowia), wiek poszkodowanego (zwykle większą krzywdą jest kalectwo dla osoby młodszej), niemożność wykonywania ulubionego zawodu, uprawienia sportu, pracy twórczej, artystycznej, zawarcie związku małżeńskiego, posiadania dzieci, utratę kontaktów towarzyskiego, możliwości atrakcyjnych wyjazdów, wycieczek, chodzenia do teatru, kina, na plażę itp., a także ewentualne przyczynienie się poszkodowanego do powstania lub zwiększania szkody ( art. 362 KC).
Zadośćuczynienie z art. 445 KC ma, więc przede wszystkim charakter kompensacyjny i tym samym jego wysokość musi przedstawiać jakąś ekonomicznie odczuwalną wartość. Wysokość ta nie może być jednak nadmierna w stosunku do doznanej krzywdy i aktualnych stosunków majątkowych społeczeństwa, a więc powinna być utrzymana w rozsądnych granicach (tak SN w wyroku z dnia 26 lutego 1962 r., IV CR 902/61, OSNCP z 1963., poz. 105; w wyroku z dnia 24 czerwca 1965 r., I CR 203/65, OSPiKA z 1966 r. poz. 92; w wyroku z dnia 22 marca 1978 r., IV CR 79/79).
Stosownie do treści art. 444 § 2 KC w zw. z art. 444 § 1 KC jeżeli na skutek uszkodzenia ciała lub wywołania rozstroju zdrowia poszkodowany utracił całkowicie lub zdolność do pracy zarobkowej albo jeżeli zwiększyły się jego potrzeby lub zmniejszyły widoki powodzenia na przyszłość, może on żądać od zobowiązanego do naprawienia odpowiedniej renty. Zwiększenie się potrzeb poszkodowanego stanowi szkodę przyszłą, wyrażając się w stale powtarzających się wydatkach na ich zaspokojenie np. konieczność stałych zabiegów, rehabilitacji, specjalnego odżywania. Przyznanie renty z tytułu zwiększonych potrzeb na podstawie art. 444 § 2 KC nie jest uzależnione od wykazania, że poszkodowany te potrzeby faktycznie zaspokaja i ponosi związane z tym wydatki. Do przyznania renty z tego tytułu wystarcza samo istnienie zwiększonych potrzeb jako następstwa czynu niedozwolonego (por. wyrok SN z 11 marca 1976 r., IV CR 50/76, OSNCP 1977, nr 1, poz. 11). Prawo poszkodowanego w wypadku przy pracy do ekwiwalentu z tytułu zwiększonych potrzeb, polegających na korzystaniu z opieki osoby trzeciej, nie jest uzależnione od wykazania, że poszkodowany efektywnie wydał odpowiednie kwoty na koszty opieki. Okoliczność zaś, że opiekę nad poszkodowanym sprawowali jego domownicy, nie pozbawia go prawa żądania zwiększonej z tego tytułu renty uzupełniającej opartej na art. 161 k.z. (obecnie art. 444 § 2 KC –por. wyrok SN z 4 marca 1969 r. I PR 28/69, OSNCP 1969, nr 12, poz. 229).
Sprawa sądowa opracowana przez Kancelarię
B. W. był poddany wielokrotnemu leczeniu operacyjnemu w odcinku L/S oraz jednej operacji w odcinku szyjnym kręgosłupa wykonanym w Oddziale Klinicznym Neurochirurgii i Onkologii Centralnego Układu Nerwowego (…) w Ł. (zwanym dalej Szpitalem w Ł.). Podczas pobytu w Szpitalu w Ł. wykonano B. W. następujące badania: 4 sierpnia – wymaz nosa i pachwiny (wyhodowano Staphylococcus aureus MSSA (metycylinowrażliwy), oznaczono CRP – 137,9 mg/L), 12 sierpnia – posiewy krwi, wyniki były ujemne (wynik 14 sierpnia oraz 20 sierpnia ) i 10 sierpnia (pobrano wymaz z rany pooperacyjnej, wynik był ujemny (wynik 17 sierpnia 2015)).
Z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością, do zakażenia B. W. gronkowcem doszło podczas hospitalizacji w Szpitalu w Ł. w okresie od 3 do 14 sierpnia – było to zakażenie szpitalne. Wyhodowany Staphylococcus aureus MSSA w nosie i pachwinie pacjenta świadczy o tym, że B. W. był nosicielem gronkowca metycylinowrażliwego, który z dużym prawdopodobieństwem stał się czynnikiem etiologicznym zakażenia endogennego. Zakażenie to obejmowało z dużym prawdopodobieństwem miejsce operowane, gdzie wkręcono 4 pary śrub w nasady trzonów kręgów S1, L5, L3.
B. W. wypisano ze Szpitala w Ł. 14 sierpnia bez kontynuacji leczenia. Przede wszystkim przed wypisem nie wykonano badań kontrolnych: poziomu CRP, prokalcytoniny, posiewu krwi. Badania te – zgodnie ze sztuka winny być wykonane; B. W. nie powinien być wypisany do czasu spadku parametrów stanu zapalnego, zakończenia rozpoczętej antybiotykoterapii i spadku gorączki. Pojawienie się gorączki w trakcie antybiotykoterapii mogło świadczyć o nowej bakterii, dającej objawy zakażenia. Należało przerwać antybiotykoterapię na 24 do 48 godzin i po tym czasie ponownie wykonać posiew. Gdyby dalej prowadzono prawidłowe leczenie w warunkach szpitalnych, to z dużym prawdopodobieństwem udałoby się opanować zakażenie endogenne, któremu uległ B. W.. Oszczędziłoby to kolejnych hospitalizacji, bólu i cierpienia.
W dniu wypisu powoda ze Szpitala w Ł. – 14 sierpnia – konieczne było co najmniej zalecenie pilnej kontroli parametrów zapalnych i ewentualne podjęcie dalszych kroków leczniczych. Zakażenie głębokie stanowiło realne zagrożenie dla zdrowia i życia B. W..
Wszystkie kolejne zabiegi operacyjne, a także długotrwałe leczenie przeciwzapalne, były wynikiem zakażenia szpitalnego. Niewątpliwie stan zapalny trwał od sierpnia Z powodu zakażenia rozmiar cierpień fizycznych i psychicznych pacjenta był ogromny. Kolejne hospitalizacje, zabiegi, cierpienia bólu oraz brak zdecydowanej poprawy, mimo upływającego czasu. Same zmiany związane z zakażeniem głębokim, w tym tkanek miękkich w listopadzie 2015 roku, przysporzyły ogromnego bólu i były realnym zagrożeniem dla zdrowia i życia.
Ustalenia w kwestii przyczyny zakażenia powoda wymagały wiadomości specjalnych, dlatego w tym zakresie Sąd dopuścił dowód z opinii biegłego specjalisty w dziedzinie chorób zakaźnych oraz biegłego mikrobiologa. Wnioski specjalistów są jednoznaczne; zakażenie powoda miało charakter zakażenia szpitalnego, do którego – z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością – doszło podczas hospitalizacji w dniach od 3-14 sierpnia. Natomiast biegły mikrobiolog jednoznacznie wskazał, że wyhodowany Staphylococcus aureus MSSA w nosie i pachwinie z dużym prawdopodobieństwem stał się czynnikiem etiologicznym zakażenia endogennego. Szpital w Ł., tak jak każda placówka medyczna zobowiązana była podejmować działania uniemożliwiające zakażenie rany pooperacyjnej pacjentów bakteriami chorobotwórczymi w celu zapewnienia im bezpieczeństwa pobytu i procesu leczenia. Treść opinii jednoznacznie wskazuje, że doszło do nieprawidłowości ze strony personelu szpitala oraz zawinionej, niewłaściwej organizacji placówki, pozostających w związku przyczynowym z zakażeniem powoda. Biegła z zakresu mikrobiologii opisała nieprawidłowości na etapie diagnozy zakażenia, skutkujące opóźnieniem w podjęciu leczenia oraz nieprawidłowości w samym leczeniu zakażenia. Wnioski są o tyle obciążające, że zgodnie z opinią, właściwy tryb leczenia pozwoliłby zapobiec rozwojowi zakażenia; a daleko idące okazały się skutki dla zdrowia powoda – ogrom bólu, cierpienia oraz konieczność usunięcia stabilizatora, pozbawiająca go de facto możliwości poprawy swojej kondycji (powodu, dla którego w ogóle poddał się leczeniu operacyjnemu).
W konsekwencji zakażenia, B. W. doznał szkody niemajątkowej – krzywdy w postaci uszczerbku na zdrowiu. Z powodu zakażenia rozmiar cierpień fizycznych i psychicznych został przez biegłych zobiektywizowany i określony jako ogromny z uwagi na kolejne hospitalizacje, zabiegi, cierpienia, ból oraz brak zdecydowanej poprawy, mimo upływającego czasu. Same zmiany związane z zakażeniem głębokim, w tym tkanek miękkich zwiększał poziom odczuwanego bólu i były realnym zagrożeniem dla zdrowia i życia. Co więcej, ze względu na proces zapalny, nie dający się kontrolować przy pomocy leczenia zachowawczego, usunięcie stabilizacji było jedyną możliwością leczenia. Z punktu widzenie neurochirurgicznego nie było innych powodów usunięcia stabilizacji. Zatem błędy w leczeniu zakażenia doprowadziły również do pogorszenia poziomu życia i egzystencji poprawie której poświęcone było całe leczenie powoda. Różnica w poziomie doznanego uszczerbku (50 %) a poziomem, który by występował ze względu na neurologiczne, samoistne problemy poszkodowanego, gdyby do zakażenia nie doszło wynosi 30 %. Mając na uwadze powyższe, Sąd uwzględnił żądanie zadośćuczynienia w tej części w całości, zasądzając kwotę 100.000 zł. Wyrok Sądu Okręgowego w Łodzi – II Wydział Cywilny z dnia 20 lipca 2020 r. II C 1342/17
W przypadku jakichkolwiek pytań bądź wątpliwości w zakresie błędu medycznego lekarza albo szpitala, odszkodowania czy zadośćuczynienia pozostajemy do Państwa dyspozycji.
Z wyrazami szacunku.