Zgodnie z art. 430 KC, kto na własny rachunek powierza wykonanie czynności osobie, która przy wykonywaniu tej czynności podlega jego kierownictwu i ma obowiązek stosować się do jego wskazówek, ten jest odpowiedzialny za szkodę wyrządzoną z winy tej osoby przy wykonywaniu powierzonej jej czynności. W treści przywołanego art. 430 KC uregulowana została odpowiedzialność zwierzchnika za czyn niedozwolony podwładnego. Jest to tzw. odpowiedzialność na zasadzie ryzyka, dla której nie ma znaczenia wina powierzającego, ale wina osoby, której powierzono wykonanie czynności. Dla przyjęcia tej odpowiedzialności konieczne jest spełnienie następujących przesłanek: wyrządzenie szkody przez podwładnego, wina podwładnego, wyrządzenie szkody przy wykonywaniu czynności powierzonej podwładnemu, związek przyczynowy pomiędzy czynem niedozwolonym a szkodą. Ciężar wykazania wyżej wymienionych przesłanek spoczywa na powodzie, jako osobie wywodzącej skutki prawne z nieprawidłowego opisu badania tomografii komputerowej z dnia 26 września 2011 roku, co skutkowało nierozpoznaniem guza i opóźnieniem jego leczenia (tak Sąd Apelacyjny w Warszawie w wyroku z dnia 03 czerwca 2014 roku, I ACa 1494/13, por. wyrok SN z 8 stycznia 1965 roku, II CR 2/65, OSP 1967, z. 9, poz. 220, z glosą A. Szpunara tamże, oraz W. Czachórski, Zobowiązania, 2002, s. 224; Z. Radwański, A. Olejniczak, Zobowiązania, 2008, nb 546; M. Sośniak, Cywilna odpowiedzialność lekarza, Warszawa 1977, s. 37-43).
Powołany przepis statuuje odpowiedzialność z tytułu czynu niedozwolonego za szkody wyrządzone osobie trzeciej przez podwładnego z jego winy. Przyjęcie odpowiedzialności podmiotu leczniczego na podstawie powyższego przepisu wymaga więc uprzedniego stwierdzenia, iż jego pracownik wyrządził szkodę w sposób zawiniony i odpowiada z tego tytułu na zasadach ogólnych ( art. 415 KC) (wyrok SN z dnia 26 stycznia 2011 roku, IV CSK 308/10, OSNC z 2011 roku Nr 10, poz. 116).
Za Sądem Najwyższym stwierdzić należy, że błędem w sztuce lekarskiej jest czynność (zaniechanie) lekarza w zakresie diagnozy i terapii, niezgodna z nauką medycyny w zakresie dla lekarza dostępnym (wyrok Sądu Najwyższego z dnia 01 kwietnia 1955 roku, IV CR 39/54, OSNCK 1957/1/7). Wśród błędów lekarskich wyróżnia się błędy diagnostyczne (rozpoznania) i terapeutyczne (błąd w leczeniu). Błąd diagnostyczny jest tym, który wywiera zwykle najdonioślejsze konsekwencje. Wpływa bowiem ujemnie na cały dalszy proces leczenia chorego, a często rodzi nieodwracalne skutki. Polega bądź na mylnym stwierdzeniu nieistniejącej choroby, bądź częściej na nierozpoznaniu rzeczywistej choroby pacjenta, co prowadzi następnie do pogorszenia jego stanu zdrowia. Błąd taki wynika zwykle z wadliwych przesłanek, na których oparł się lekarz stawiający diagnozę. O zaistnieniu elementu obiektywnego winy lekarza decyduje naruszenie przez niego praw pacjenta, zaś element subiektywny wiąże się z możliwością postawienia lekarzowi w konkretnej sytuacji zarzutu podjęcia niewłaściwej decyzji, a w rezultacie nagannego zachowania się. Wśród praw pacjenta, o których mowa w art. 6 ustawy z dnia 6 listopada 2008 r. o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta (Dz.U. 2009 Nr 52, poz. 417), w kontekście podstawy faktycznej powództwa, na pierwszy plan należy wysunąć prawo do świadczeń zdrowotnych odpowiadających wymaganiom aktualnej wiedzy medycznej. Z prawem tym skorelowany jest obowiązek lekarza wynikający z art. 4 ustawy z dnia 5 grudnia 1996 roku o zawodach lekarza i lekarza dentysty (w brzmieniu obowiązującym w czasie badania powoda w szpitalu w T., t.j. Dz.U. z 2008 r., nr 136, poz. 857) polegający na wykonywaniu zawodu zgodnie ze wskazaniami aktualnej wiedzy medycznej, dostępnymi mu metodami i środkami zapobiegania, rozpoznawania i leczenia chorób, zgodnie z zasadami etyki zawodowej oraz z należytą starannością. Błąd lekarski staje się zawiniony, jeżeli wynika z niedbalstwa albo z braku ostrożności lekarza, ponieważ działając z wymaganą przezornością mógłby błędu tego uniknąć. Ogólnie przyjęte w judykaturze jest stanowisko, iż „błędy diagnostyki i terapii stanowią przesłanki odpowiedzialności lekarza z tytułu czynu niedozwolonego” (por. wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 27 czerwca 2007 r. w sprawie VI ACa 108/07).
Reasumując, podstawowe dyrektywy postępowania lekarza wyznacza art. 4 ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty. Pod ich kątem następuje badanie bezprawności oraz zawinienia lekarza w każdym wypadku powstania tzw. szkody medycznej (por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 10 lutego 2010 r., w sprawie V CSK 287/09, opubl. w nr 10 OSP z 2012 r. pod poz. 95). Jeżeli więc zachowanie lekarza odbiega na niekorzyść od przyjętego, abstrakcyjnego wzorca postępowania, przemawia to za jego winą w razie wyrządzenia szkody. Wzorzec jest budowany według obiektywnych kryteriów takiego poziomu fachowości, poniżej którego postępowanie danego lekarza należy ocenić negatywnie. Właściwy poziom fachowości wyznaczają kwalifikacje zawodowe (specjalizacja, stopień naukowy), posiadane doświadczenie, charakter i zakres dokształcania się w pogłębianiu wiedzy medycznej i poznawaniu nowych metod leczenia. O zawinieniu lekarza może zdecydować nie tylko zarzucenie mu braku wystarczającej wiedzy i umiejętności praktycznych, odpowiadających aprobowanemu wzorcowi należytej staranności, ale także niezręczność i nieuwaga, jeżeli oceniając obiektywnie nie powinny one wystąpić w konkretnych okolicznościach. Nie chodzi zatem o staranność wyższą od przeciętnej wymaganej wobec lekarza, lecz o wysoki poziom przeciętnej staranności każdego lekarza jako staranności zawodowej ( art. 355 § 2 KC) (por. również wyroki: Sądu Najwyższego z dnia 18 stycznia 2013 r., w sprawie IV CSK 431/12, opubl. w systemie informatycznym Lex i Sądu Apelacyjnego w Poznaniu z dnia 5 marca 2014 r., w sprawie I ACa 1274/13, opubl. w nr 8 OSA z 2014 r. na str. 36-48).
W ramach tego ogólnego rysu odpowiedzialności zakładu leczniczego wskazać także trzeba, że zakład ten jest zobowiązany, poza świadczeniem usług leczniczych, do zapewnienia pacjentowi „bezpieczeństwa” pobytu, jest to obowiązek starannego działania. Pacjent nie ma żadnego wpływu na funkcjonowanie szpitala, stosowane środki lecznicze i podejmowane przez lekarzy decyzje, nie może więc tak daleko ponosić ryzyka szkody (orzeczenie SN z 28 listopada 1983 r. II CR 358/83 OSPiKA 1984 r. poz. 197). A zatem odpowiedzialność za skutek powinien ponosić zakład leczniczy. Zakres czynności powierzonych lekarzowi traktuje się bardzo szeroko, jako czynności związane z całym procesem leczenia, wszelkich badań i opieki nad pacjentem. Istotne jest bowiem tylko, aby jego działanie lub zaniechanie było związane z realizacją celu, dla którego jest zatrudniony w zakładzie leczniczym. Dla przyjęcia odpowiedzialności zakładu leczniczego konieczne jest ustalenie winy jej pracownika (lekarza, personelu pomocniczego) w znaczeniu obiektywnym. Nie zwalnia jednak tego zakładu z odpowiedzialności niemożność ustalenia sprawcy szkody, jeżeli zostanie udowodnione, że winę ponosi osoba (osoby) z określonego kręgu. Ma to szczególne znaczenie w „procesach lekarskich”, gdy niejednokrotnie trudno jest ustalić, który z lekarzy leczących pacjenta lub kto z personelu pomocniczego dopuścił się winy, a dowiedzione zostało, że popełniono zaniedbanie. Zachodzi wówczas tzw. „wina bezimienna”. Odpowiedzialność zakładu leczniczego, przy przyjęciu winy, występuje jedynie wtedy, gdy między zawinionym zachowaniem a szkodą istnieje adekwatny związek przyczynowy. Oznacza to, że zobowiązany do odszkodowania ponosi odpowiedzialność tylko za normalne następstwa działania lub zaniechania, z którego szkoda wynikła ( art. 361 § 1 KC). Za normalne skutki działania lub zaniechania uznaje się takie, które zwykle w danych okolicznościach następują. Orzecznictwo Sądu Najwyższego utrwaliło pogląd, iż nie jest wymagane, by związek przyczynowy pomiędzy postępowaniem lekarza (personelu leczniczego), a powstałą szkodą został udowodniony w sposób pewny. Szczególnie właśnie w „procesach lekarskich” jest to bowiem niemożliwe, gdyż w świetle wiedzy medycznej w większości przypadków można mówić o prawdopodobieństwie wysokiego stopnia, a rzadziej o pewności czy wyłączności przyczyny. Na powstanie szkody może mieć wpływ wiele czynników i należy tylko ustalić, w jakim stopniu prawdopodobieństwa wobec innych czynników pozostaje niedbalstwo lekarza (personelu zakładu leczniczego). Jeżeli zachodzi prawdopodobieństwo wysokiego stopnia, że działanie lub zaniechanie personelu było przyczyną szkody, można uznać związek przyczynowy za ustalony. Na gruncie art. 430 KC, do przyjęcia winy osoby wskazanej w powołanym przepisie, nie jest potrzebne wykazanie, że osoba ta naruszyła przepisy dotyczące bezpieczeństwa życia i zdrowia ludzkiego – wystarczy, jeżeli wina tej osoby polega na zaniechaniu zasad ostrożności i bezpieczeństwa, wynikających z doświadczenia życiowego i okoliczności danego wypadku (por. wyrok s. apel. w Łodzi z dnia 18 marca 2013 roku, I ACa 852/12).
Instytucję zadośćuczynienia normuje przepis art. 445 KC, zgodnie z którym zadośćuczynienie stanowi formę rekompensaty pieniężnej z tytułu szkody niemajątkowej, określanej również jako krzywda, która przejawia się w ujemnych doznaniach (cierpieniach) fizycznych i psychicznych wywołanych uszkodzeniem ciała lub rozstrojem zdrowia ( § 1art. 445 KC w zw. z art. 444 § 1 KC). Uszkodzenie ciała jest to naruszenie integralności cielesnej pozostawiające ślady zarówno zewnętrzne, jak i wewnętrzne, tj. uszkodzenie narządów wewnętrznych. Rozstrój zdrowia to natomiast inne postaci zakłócenia w funkcjonowaniu organizmu. Krzywda jest zatem następstwem uszkodzenia ciała lub rozstroju zdrowia. Jeżeli nie doszło do uszkodzenia ciała lub nie nastąpił rozstrój zdrowia, brak podstaw do żądania zadośćuczynienia.
Krzywda polega na odczuwaniu cierpienia fizycznego (bólu i innych dolegliwości) i psychicznego (ujemnych uczuć przeżywanych w związku z wypadkiem). Zadośćuczynienie pieniężne ma na celu przede wszystkim złagodzenie cierpienia osoby poszkodowanej (tak Gerard Bieniek w Komentarzu do kodeksu cywilnego, Księga trzecia, Zobowiązania, teza 13 i 14 do art. 445, Warszawa 1999). Ustawa stwierdza jedynie, że Sąd może przyznać poszkodowanemu odpowiednią sumę tytułem zadośćuczynienia.
Sprawa sądowa opracowana przez Kancelarię
Odnosząc powyższe rozważania do poczynionych w sprawie ustaleń Sąd doszedł do przekonania, że powód dowiódł wystąpienie przesłanek odpowiedzialności pozwanego szpitala w T., za który w niniejszym sporze odpowiedzialność cywilną ponosi – obok szpitala także pozwany zakład ubezpieczeń. W ocenie Sądu powód wykazał za pomocą dokumentacji medycznej oraz dowodów z opinii biegłych: P. T. (1), M. S., M. F., B. B., że w czasie wykonywania badania tomografii komputerowej doszło do błędu medycznego w postaci niewykrycia guza, czego konsekwencją było niewdrożenie odpowiedniego leczenia, zaś opóźnienie w leczeniu doprowadziło do nieusuwalnych skutków, które obrazuje ustalony przez biegłych łącznie kilkudziesięcioprocentowy trwały uszczerbek na zdrowiu.
Biegły specjalista z zakresu radiologii P. T. (2) stwierdził w swojej opinii, że opis badania spiralnego tomografii komputerowej głowy u powoda przeprowadzonego w Wojewódzkim Szpitalu im. (…) z Z. (…) w T. nie obejmuje głównej patologii i jako niekompletny mija się z przyjętymi standardami. Opis badania TK głowy według zasad powinien bowiem zawierać wszystkie uwidocznione patologie w obrazie bez względu na cel sformułowany w skierowaniu. W przedmiotowym badaniu powoda widoczny był już guz o wymiarach 29 mm na 18 mm, który powinien zostać opisany jako patologia. W wyniku tego badania pozwany szpital powinien przeprowadzić dalszą, pogłębioną diagnostykę głowy w postaci badania MR (rezonansu magnetycznego), które uwidoczniłoby korzystniej niż TK obraz podejrzanego guza i ułatwiło postępowanie neurochirurgiczne. Brak opisu guza spowodował opóźnione leczenie powoda.
Wniosek ten potwierdził w swojej opinii biegły neurochirurg M. S., wskazując w oparciu o dołączone do akt zdjęcia z badania, że już w sekwencjach podstawowych (bez kontrastu) widoczne są nieprawidłowe struktury, a mianowicie obszar hipodensji w okolicy zasiodłowej i liczne patologiczne zwapnienia okolicy nadsiodłowej, a po podaniu środka cieniującego widoczny jest patologiczny obszar poniżej dołu międzykonarowego na poziomie mostu i tętnicy podstawnej mózgu; komora IV i pień mózgu wyraźnie uciśnięte. Jak przekonująco wytłumaczył biegły nieprawidłowy opis CT w głównej mierze przyczynił się do dalszych zaniechań i przedłużenia trwania procesu chorobowego aż do stanu zagrożenia życia. Biegły ten podkreślił nadto, że: „przewijający się w pismach procesowych aspekt urazowy nie ma żadnego wpływu na powinność prawidłowego opisu z uwzględnieniem obecnej patologii mózgu. Opisujący nie może stricte odpowiadać na sugestie, czy wstępne rozpoznanie zawarte w skierowaniu na badanie. Tym bardziej, że guz był takich rozmiarów, że nie mógł być przeoczony. Jego struktura była również ewidentnie nieprawidłowa. Błąd diagnostyczny w postaci nieprawidłowego opisu był kluczowym czynnikiem w dalszym przebiegu choroby. Lekarz powinien przeprowadzić wszelkie postępowanie diagnostyczne z należyta starannością, poświęcając im niezbędny czas. Tego zabrakło w procedowanej sprawie.” Biegły ten zauważył też, że uporczywe i narastające bóle głowy, dołączające się wymioty z odwodnieniem, zaburzenia zachowania i w końcu ślepota oka – to typowe objawy patologii OUN. Guzy mózgu są na drugim miejscu wśród nowotworów u dzieci, stąd podejrzenie takiego procesu powinno być brane pod uwagę na wielu etapach kontaktu powoda z placówkami służby zdrowia. Tym bardziej, że objawy trwały w czasie i stopniowo się nasilały, a leczenie zachowawcze nie przynosiło żadnego efektu”. W swojej opinii ustnej biegły kategorycznie ocenił, że pozwany szpital miał szansę naprawić swój błąd popełniony nieprawidłowym opisem badania, gdy powód trafił do niego ponownie w lipcu 2012 roku – czego jednakże nie dopełnił, nie zlecając wykonania ponownego badania tomografii komputerowej i opierając się wyłącznie na badaniu sprzed niemalże roku, mimo objawów wskazujących na występowanie u powoda patologii OUN.
Wpływ opisanego wyżej błędu medycznego na stan zdrowia powoda zostały szeroko omówione zarówno w ww. opinii neurochirurgicznej, jak również w opinii okulisty – M. F. oraz psychologa B. B.. Biegli M. S. i M. F. byli zgodni co do tego, że to właśnie niewykrycie guza skutkowało wielonarządowymi powikłaniami u małoletniego powoda, aż do stanu zagrożenia życia. Gdyby podjęto leczenie operacyjne guza mózgu u powoda we wrześniu nie pojawiłyby się u niego liczne uszkodzenia wielonarządowe i psychiczne, gdyż na ówczesnym etapie rozwoju choroby jedynymi dominującymi objawami były bóle głowy związane ze wzrostem ciśnienia i uciskiem na naczynia krwionośne, lecz wówczas nie stwierdzano zaburzeń endokrynnych i uszkodzenia wzroku. Biegła z zakresu okulistyki M. F. potwierdziła, że zanik nerwu wzrokowego i zawężenie pola widzenia u powoda są bezpośrednim skutkiem opóźnionego wykrycia guza, który przez okres ponad roku od czasu pierwszego badania do jego usunięcia rozrósł się niemal dwukrotnie, uszkadzając bezpowrotnie nerw wzrokowy powoda i doprowadzając niemal do ślepoty prawego oka. Również i ta biegła, w odpowiedzi na zarzuty pozwanego szpitala, stwierdziła, że jej zdaniem w okresie omawianego badania tomografii komputerowej nie można mówić o wpływie guza na narząd wzroku, albowiem guz był wówczas na tyle mały, że nie powodował ucisku na nerw, a przy tym przeprowadzane w tym okresie badania wzroku nie dawały wyniku wskazującego na to, że pojawia się ciasnota wskazująca na obecność patologicznej zmiany, nie było więc podstaw, by zlecać ocenę włókien nerwowych i pola widzenia. Jednocześnie ww. biegli sądowi ocenili uszczerbek na zdrowiu powoda łącznie na 85 %.
Wreszcie, w niniejszej sprawie kwestią nader istotną była ocena stanu psychicznego powoda z uwzględnieniem przebiegu choroby (w tym doświadczanego przez niego długotrwałego bólu głowy) i leczenia, w którym to zakresie wypowiedział się biegły psycholog B. B.. W swej opinii biegły ten przytoczył wypowiedzi i opis przebiegu wydarzeń udzielony przez samego małoletniego powoda, co w ocenie Sądu pozwala dokładnie zrozumieć ogrom jego krzywdy i cierpienia. Na pytanie biegłego: „co było najgorsze dla ciebie?”, powód odpowiedział: „to, że przed operacją bardzo bolała mnie głowa, krótko przed operacją bardzo mnie denerwowało, że w każdej chwili może mnie zaboleć, a bolało tak bardzo, że musiałem usiąść z bólu na chodniku. (…) Te bóle głowy spowodowały, że byłem strasznie nerwowy, że nawet krzyczałem na mamę, złościły mnie nawet zwykłe żarty. Bałem się szpitala i operacji, a potem, najbardziej, że obudzę się podczas operacji. Wcześniej nie miałem styczności ze szpitalem. I bałem się, czy będę mógł normalnie potem chodzić.” Powód sam wskazywał, że czuł się „inny” i „gorszy”, jeżeli chodzi o aktywność fizyczną albo gdy nie mógł zrozumieć, co mówiła pani w szkole, obawiał się też, że jego koledzy będą o nim myśleli w ten sposób. Powód bardzo głęboko przeżył również czas bezpośrednio po obudzeniu po operacji, kiedy to czasowo stracił wzrok („Płakałem, że nie będę widział, było mi strasznie przykro, że nie widzę, że będą się ze mnie śmiać, że sobie nie dam rady, że jestem gorszy od nich, że sobie nie dam rady w życiu. Że na przykład będę taki gorszy, że nic nie będę mógł zrobić. Po operacji nie widziałem, nie pamiętam jak długo, kiedy mi się ten wzrok przywrócił. Nic nie widziałem, nic, jak rodzice coś do ranie mówili to się strasznie denerwowałem, po prostu nie widziałem nic.”). Należy podkreślić, że stan zdrowia powoda będący skutkiem zbyt późnej prawidłowej diagnozy jest dla niego ciągle przyczyną stresu i smutku („Najgorzej, że słabo widzę, musze podchodzić blisko na przykład do tablicy i za każdym razem boję się, że zaczną się śmiać, bo parę razy śmiali się i wtedy było mi strasznie smutno. Albo jak jest czysta kartka, lub coś, to jak pisze krzywo, to wtedy. (…) W szkole trudno jest mi nadążać z zapamiętywaniem. I nie wszystko umiałem, nawet przed lekcją sobie powtarzałem i powtarzałem, ale pod wpływem stresu nie mogłem tego zapamiętać. I bałem się, że najgorzej napiszę i będą się śmiali.”). W swojej opinii biegły omówił także konsekwencje nieprawidłowego leczenia dla dalszego życia powoda – problemy natury poznawczej skutkujące ograniczonymi możliwościami kształcenia i wyboru zawodu, zaburzenia w rozwoju emocjonalno-społecznym, podwyższona drażliwość, wybuchowość, obniżona samoocena, brak wiary w siebie, poczucie negatywnej odmienności od rówieśników, podwyższony poziom lęku – o czym była mowa już wyżej.
Sąd uznając te wyjaśnienia za wynik poprawnej logicznie metodologii oceny płynącej z wiedzy i doświadczenia zawodowego, przyjął je za podstawę swoich ustaleń w sprawie. Co prawda w niniejszym postępowaniu nie został przeprowadzony dowód z opinii biegłego z zakresu endokrynologii na okoliczność negatywnych skutków rozrostu guza w tej dziedzinie (usunięcie niemal całej przysadki mózgowej), jednakże nawet brak tego dowodu nie przeszkodził Sądowi w uznaniu zasadności wytoczonego powództwa. W ocenie Sądu w toku procesu powód wykazał w sposób niebudzący wątpliwości zarówno fakt zaistnienia błędu medycznego poprzez nieprawidłowy opis badania tomografii komputerowej skutkujący brakiem dalszego prawidłowego postępowania diagnostycznego i leczniczego, jak również rozmiar cierpienia oraz negatywnych skutków dla stanu zdrowia i jego sytuacji życiowej, będących wynikiem tego błędu.
To wszystko spowodowało, że Sąd uznał, iż wskutek zaniedbań personelu medycznego powód doznał naruszenia jego dobra osobistego w postaci zdrowia. K. K. z winy pozwanego Szpitala doznał wielonarządowych zaburzeń, co skutkowało 85 % uszczerbkiem na jego zdrowiu.
W ocenie Sądu powód wskutek bezprawnego zawinionego działania i zaniechania personelu medycznego szpitala w T. doznał rozstroju zdrowia, który spowodował powstanie znacznego uszczerbku na zdrowiu, co uzasadnia przyznanie mu zadośćuczynienia w oparciu o powołane wyżej przepisy. W ocenie Sądu istnienie związku przyczynowego pomiędzy bezprawnym i zawinionym działaniem i zaniechaniem personelu medycznego a powstaniem szkody niemajątkowej wywołanej nieprawidłowym opisem badania tomografii komputerowej jest bezdyskusyjne zważywszy wyniki postępowania dowodowego.
Zgodnie z dorobkiem judykatury określając wysokość zadośćuczynienia Sąd powinien wziąć pod uwagę wszystkie okoliczności mające wpływ na rozmiar doznanej krzywdy, a zwłaszcza stopień i czas trwania cierpień psychicznych i fizycznych, trwałość skutków czynu niedozwolonego, prognozy na przyszłość, wiek poszkodowanego, a także przyczynienie się poszkodowanego do powstania szkody. W tym kontekście Sąd zważył, że powód wskutek błędu medycznego doznał rozstroju zdrowia skutkującego trwałym uszczerbkiem wynoszącym 85 %, przy czym jego skutki będą dla powoda odczuwalne również w przyszłości (konieczność leczenia hormonalnego do końca życia, trwałe uszkodzenie nerwu wzrokowego). Biorąc pod uwagę młody wiek powoda, w którym doznał on omawianego uszczerbku na zdrowiu, brak jakiegokolwiek przyczynienia się do powstania szkody oraz ogrom związanych z tym cierpień fizycznych i psychicznych, wywołanych długotrwałym bólem głowy, uniemożliwiającym mu normalne funkcjonowanie przez okres ok. roku, przeżytym stresem związanym z operacją, lękiem o własne życie, obawą przed trwałym kalectwem, stwierdzić należy, że żądana przez niego kwota jest w pełni uzasadniona. Powód do końca życia będzie borykał się z trudnościami spowodowanymi przedmiotowym zdarzeniem, będą też one rzutowały na jego życie zawodowe oraz, być może, prywatne, a także na możliwość posiadania potomstwa.
Analizując okoliczności niniejszej sprawy Sąd żądanie 450.000 zł uznał za całkowicie adekwatne do ustalonego rozmiaru krzywdy i cierpień doznanych przez powoda K. K. a będącej następstwem błędu medycznego w postaci zaniedbania ze strony personelu lekarskiego szpitala w T. Wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie – I Wydział Cywilny z dnia 9 marca 2018 r. I C 1149/13
W przypadku jakichkolwiek pytań bądź wątpliwości w zakresie błędu medycznego lekarza albo szpitala, odszkodowania czy zadośćuczynienia pozostajemy do Państwa dyspozycji.
Z wyrazami szacunku.