Podstawą odpowiedzialności zakładu opieki zdrowotnej określa art. 430 KC, zgodnie z którym jeśli szkoda powstała wskutek działania lub zaniechania personelu medycznego, zakład leczniczy odpowiada za nią na zasadzie ryzyka z tytułu odpowiedzialności za podwładnych. Art. 444 § 1 KC stanowi, iż w razie uszkodzenia ciała lub wywołania rozstroju zdrowia naprawienie szkody obejmuje wszelkie wynikłe z tego powodu koszty. Zaś art. 445 § 1 KC stanowi, iż w wypadkach przewidzianych w artykule poprzedzającym sąd może przyznać poszkodowanemu odpowiednią sumę tytułem zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę. Natomiast ochrony z tytułu naruszenia dóbr osobistych z art. 23 KC , czy też art. 24 KC w powiązaniu z art. 448 KC można domagać się tylko od osoby, która dopuściła się takiego naruszenia.
Wobec powołanych okoliczności faktycznych, należało się odnieść do tzw. odpowiedzialności za „błąd lekarski”. Jako błąd w sztuce medycznej (błąd medyczny, błąd lekarski, niepowodzenie w leczeniu) definiuje się takie działania lub zaniechania lekarza, które są obiektywnie sprzeczne z powszechnie uznanymi zasadami wiedzy i praktyki z zakresu medycyny, tj. zachowania naruszające obowiązujące w konkretnym przypadku reguły postępowania zawodowego wypracowane na gruncie nauki i w praktyce.
Sąd Najwyższy zajął w tym przedmiocie następujące stanowisko: „uszkodzenia ciała, będące następstwami zabiegów leczniczych, a więc czynności zmierzających również do ochrony życia i zdrowia ludzkiego, pozbawione są cech materialnej bezprawności pod warunkiem dokonania zabiegu w sposób zgodny z powszechnie uznanymi zasadami wiedzy i sztuki lekarskiej” (tak w: wyroku z dn. 30 września 1960 r., II K 675/60); „błędem w sztuce lekarskiej jest czynność (zaniechanie) lekarza w zakresie diagnozy i terapii, niezgodna z nauką medyczną w zakresie dla lekarza dostępnym” (tak w: orzeczeniu z dn. 01.04.1955 r.; IV CR 39/54); „ustalenie błędu w sztuce lekarskiej zależy od odpowiedzi na pytanie, czy postępowanie lekarza w konkretnej sytuacji i z uwzględnieniem całokształtu okoliczności istniejących w chwili zabiegu, a zwłaszcza tych danych, którymi wówczas dysponował lub mógł dysponować, zgodne było z wymaganiami aktualnej wiedzy i nauki medycznej oraz powszechnie przyjętej praktyki lekarskiej” (tak w: wyroku z dn. 08.09.1972 r.; I KR 116/72).
Doktryna i orzecznictwo rozróżniają trzy rodzaje błędów lekarskich: diagnostyczne, rozpoznania (prognozy) oraz terapeutyczne (lecznicze). Z błędem diagnostycznym mamy do czynienia w sytuacji, w której lekarz – wskutek obiektywnie nieprawidłowego w świetle zasad medycyny postępowania – stawia niewłaściwą diagnozę. Błąd ten występuje w dwóch postaciach: błędu pozytywnego, tj. rozpoznania u pacjenta choroby, podczas gdy jest on zdrowy albo błędu negatywnego, czyli nierozpoznania choroby albo rozpoznania innej choroby niż ta, na którą pacjent rzeczywiście cierpi. Następstwa błędu diagnostycznego najczęściej ujawniają się w czasie stosowania terapii, chyba że w rezultacie popełnionego błędu lekarz zaniechał podjęcia jakiegokolwiek leczenia. Przykładowymi przyczynami popełniania błędów diagnostycznych są: pominięcie podczas wywiadu lekarskiego istotnych dla rozpoznania choroby pytań albo niezalecenie odpowiednich badań specjalistycznych; mylna ocena objawów obiektywnie wystarczających do postawienia trafnej diagnozy; zaniechanie weryfikacji wyników badań budzących uzasadnione wątpliwości.
Ściśle skorelowany z błędem diagnostycznym jest błąd rozpoznania (prognozy). Ten rodzaj błędu można zobrazować następującymi przykładami: wydanie przez lekarza zaświadczenia o częściowej niezdolności pacjenta faktycznie całkowicie niezdolnego do jej wykonywania albo przekazanie pacjentowi błędnych informacji na temat prognozowanego stanu zdrowia co prowadzi do jego załamania psychicznego i spowolnienia procesu leczenia.
Błąd terapeutyczny (leczniczy) jest natomiast popełniony w razie wyboru przez lekarza metody leczenia obiektywnie nieodpowiedniej dla danego przypadku z punktu widzenia medycznego. Błąd ten może być pierwotny, kiedy rozpoznanie było co prawda prawidłowe, ale dobrano niewłaściwą terapię albo wtórny, wówczas gdy jest następstwem błędnej diagnozy. Do kategorii błędów terapeutycznych zalicza się również błędy operacyjne.
Błędy lekarskie są w literaturze i orzecznictwie odróżniane od „zwykłych” zaniedbań (zaliczanych niekiedy do błędów technicznych lub organizacyjnych) mogących stanowić jedną z przesłanek odpowiedzialności zakładu opieki zdrowotnej, a nie konkretnego lekarza. Za niedbalstwo nie będące błędem w sztuce medycznej uznaje się: nieprawidłowe wykonanie zastrzyku, zamianę leku, niewysterylizowanie narzędzi, transfuzję krwi niewłaściwej grupy, pozostawienie ciała obcego w polu operacyjnym, pomylenie pacjentów, przekroczenie czasu naświetlania promieniami Roentgena. Zaniedbania takie polegają na naruszeniu powszechnych reguł obligujących do starannego postępowania oraz zasad zdrowego rozsądku, więc żeby stwierdzić ich popełnienie nie potrzeba odwoływać się do specjalistycznej wiedzy medycznej. Wynikają one bowiem z niestaranności bądź braku umiejętności technicznych lekarzy lub personelu pomocniczego, a nie z pogwałcenia zasad wynikających z medycyny jako nauki i jej praktykowania.
Zaznaczyć trzeba, że popełnienie błędu medycznego nie jest wystarczającym warunkiem zaistnienia po stronie lekarza odpowiedzialności cywilnej. Osoba dochodząca renty, odszkodowania lub zadośćuczynienia musi ponadto udowodnić, że:
1) poniosła szkodę;
2) lekarz dopuścił się wobec niej błędu w sztuce medycznej, przy czym błąd ten musi być zawiniony, tzn. lekarz musi chcieć go popełnić albo popełnić błąd wskutek niedbalstwa lub lekceważenia ciążących na nim obowiązków;
3) pomiędzy szkodą, a działaniem lekarza zachodzi bezpośredni, adekwatny związek przyczynowy.
Aby roszczenia poszkodowanego były prawnie uzasadnione, wszystkie wymienione warunki muszą być spełnione kumulatywnie (łącznie).
Diagnozowanie a w konsekwencji leczenie pacjenta jest to złożony proces, w ramach którego na podstawie obserwacji w powiązaniu z wynikami badań, lekarz ustala jednostkę chorobową i metodę zwalczenia lub przeciwstawienia się chorobie. Proces ten może być obarczony błędami z uwagi na złożoność funkcjonowania organizmu człowieka. Z błędem medycznym mamy do czynienia jedynie w sytuacji, gdy podczas procesu leczenia z winy personelu medycznego popełniono błąd, którego z uwagi na takie okoliczności jak: wiedza medyczna, diagnostyka, badania, doświadczenie nie powinno się popełnić.
Art. 445 KC przewiduje możliwość przyznania zadośćuczynienia za krzywdę obejmującą miedzy innymi uszkodzenia ciała. Przez krzywdę w rozumieniu przepisu rozumie się cierpienie fizyczne, a więc ból i inne dolegliwości oraz cierpienia psychiczne, jak również dalsze następstwa w postaci m.in. przyszłych perspektyw życiowych, odczuwanego dyskomfortu w wyglądzie, ograniczeń w bieżącym funkcjonowaniu. Zadośćuczynienie, którego celem jest złagodzenie cierpień, powinno mieć charakter całościowy i obejmować wszystkie cierpienia fizyczne i psychiczne, zarówno te już doznane jak i te, które przy uwzględnieniu aktualnego stanu zdrowia poszkodowanego w sposób przewidywalny mogą wystąpić w przyszłości. W aktualnych poglądach doktryny dominuje zapatrywanie, według którego spośród funkcji spełnianych przez zadośćuczynienie na czoło wysuwa się funkcja kompensacyjna. Przyznana z tego tytułu suma pieniężna „powinna wynagrodzić doznane przez poszkodowanego cierpienia fizyczne i psychiczne oraz utratę radości życia. Ma mu wreszcie ułatwić przezwyciężenie ujemnych przeżyć (…). Dzięki temu zostaje przywrócona – przynajmniej częściowo – równowaga, która została zachwiana wskutek popełnienia przez sprawcę czynu niedozwolonego” (zob. A. Szpunar, Zadośćuczynienie za szkodę niemajątkową, s. 78). Zadośćuczynienie powinno mieć charakter kompensacyjny a więc przedstawiać ekonomicznie odczuwalną wartość i być tak ukształtowane, by stanowić ekwiwalent doznanej krzywdy (por. wyrok SA w Poznaniu z dnia 28 lutego 2012r, I ACa 69/12).
Rozmiar doznanej krzywdy zależy od wielu czynników, np. wieku, nieodwracalności skutków naruszenia, osobistej sytuacji poszkodowanego, w tym również przyszłych perspektyw życiowych. Należy pamiętać, iż wysokość zasądzonej sumy powinna być tak ukształtowana, aby stanowiła odzwierciedlenie doznanego uszczerbku i była zauważalna i przynosiła poszkodowanemu satysfakcję, kompensacja bowiem dokonuje się głównie w sferze psychicznej poszkodowanego. Przywrócona zostaje wtedy pewna równowaga emocjonalna, naruszona przez doznane cierpnie psychiczne (por. dr J. M., Glosa do wyroku SN z dnia 10.03.2006 r., IV CSK 80/05, Monitor Prawniczy 2/2008). Ustalając kryteria mające wpływ na wysokość zadośćuczynienia za szkodę niemajątkową wynikającą z naruszenia zdrowia doktryna i orzecznictwo wskazują, że należy także uwzględniać ciężkie następstwa, czas trwania cierpień, ich intensywność, długotrwałość, rodzaj odniesionych obrażeń, wpływ na dalsze życie poszkodowanego, trwałe zmiany w psychice, trwałe kalectwo, poczucie bezradności, brak możliwości korzystania z określonych rozrywek, wykonywania określonej pracy, konsekwencji w życiu społecznym i osobistym (por. między innymi wyrok SN z dnia 29 września 2004 r., II CK 531/03, wyrok SA w Białymstoku z dnia 1 lutego 2005 r., III APa 9/04, OSA 2005, z. 2, poz. 40, wyrok SA we Wrocławiu z dnia 4 kwietnia 2012r, I ACa 256/12). Niewątpliwie do czynników zwiększających poczucie krzywdy należy zaliczyć również poczucie nieprzydatności w życiu rodzinnym i społecznym, konieczność pomocy ze strony najbliższych w czynnościach życiowych, rezygnację z wykonywania ulubionych zajęć. Zadośćuczynienie musi uwzględniać krzywdę, która powstanie w przyszłości (por. wyrok SA we Wrocławiu z dnia 23 lutego 2012 r. I ACa 67/12). Pojęcie „odpowiedniej sumy” ma niedookreślony charakter i w judykaturze wypracowane zostały kryteria, którymi należy się kierować określając rozmiar przysługującego poszkodowanemu świadczenia. Należą do nich czynniki obiektywne, takie jak czas trwania oraz stopień intensywności cierpień fizycznych i psychicznych, nieodwracalność skutków urazu, wiek poszkodowanego, szanse na przyszłość. Za czynniki subiektywne uznane zostały poczucie nieprzydatności społecznej, bezradność życiowa, niemożność czynnego uczestniczenia w sprawach rodziny, konieczność korzystania z pomocy innych osób w sprawach życia codziennego. Poziom stopy życiowej społeczeństwa może rzutować na wysokość zadośćuczynienia jedynie uzupełniająco, w aspekcie urzeczywistnienia zasady sprawiedliwości społecznej (por.orzeczenie Sądu Apelacyjnego w Łodzi, IACa 398/14).
Sprawa sądowa opracowana przez Kancelarię
Powódka podała, że pozwany popełnił błąd diagnostyczny polegający na zaniechaniu wykonania badań ukierunkowanych na rozpoznanie u powódki nowotworu przed przystąpieniem do leczenia chirurgicznego. Powódka zgłosiła się do szpitala z podejrzeniem nowotworu, który ostatecznie nie został zdiagnozowany. Wykonano szereg badań, które nowotworu nie potwierdziły. Po przyjęciu powódki do szpitala jako rozpoznanie wpisano „guz szyi” i nie określono bliżej jego charakteru. Zabieg na jaki powódka została skierowana miał mieć charakter ściśle diagnostyczny – miał pozwolić na ustalenie charakteru zmian w węzłach chłonnych (planowano usunąć tylko jeden węzeł i migdałek, by poddać je szczegółowemu badaniu histopatologicznemu). Z nieznanych przyczyn pozwany założył istnienie nowotworu i wykonał radykalny zabieg chirurgiczny. Takie postępowanie jest sprzeczne ze standardami przyjętymi w onkologii, które stanowią, że podejrzenie nowotworu należy potwierdzić lub wykluczyć przed rozpoczęciem leczenia, zwłaszcza chirurgicznego. W wyniku popełnionego błędu powódka została poddana zbędnemu zabiegowi radykalnej zmodyfikowanej limfadenektomii sposobem Crile’a (radykalna operacja węzłowa). Dodatkowo zabieg został przeprowadzony bez zgody powódki. Naruszono też prawo powódki do informacji.
W lipcu u powódki wystąpiło po raz pierwszy powiększenie węzłów chłonnych szyi po stronie prawej, które ustąpiło po zastosowanej antybiotykoterapii, jednakże dodatkowe badania nie pozwoliły wykryć przyczyny dolegliwości. W marcu dolegliwość powróciła. Towarzyszyła jej gorączka, odczyny skórne, bóle stawów i nadmierna potliwość. Powódka została poddana szczegółowej diagnostyce – z powodu podejrzenia chłoniaka Hodgkina (nowotworu) zlecono pobranie wycinka węzła chłonnego do badania histopatologicznego. W dniu 18 marca wykonano u powódki biopsję, w wyniku której rozpoznano wyłącznie odczynowy charakter węzłów, nie zdiagnozowano natomiast nowotworu złośliwego. Biopsję powtarzano jeszcze później nadal nie wykrywając nowotworu. Po kolejnej kuracji antybiotykowej dolegliwości ustąpiły, by ponownie powrócić w sierpniu . Wówczas po konsultacji hematologicznej i laryngologicznej powódkę skierowano na hospitalizację z rozpoznaniem limfadenopatii (powiększenia węzłów chłonnych) szyjnej prawostronnej i ponownie z podejrzeniem chłoniaka, z prośbą o wykonanie tonsillektomii i usunięcie jednego węzła chłonnego szyi. W dniu 26 sierpnia powódka została skonsultowana przez lekarzy pozwanego szpitala: prof. G. N. i prof. M. M. W efekcie konsultacji poinformowano powódkę, że poza tymi czynnościami przeprowadzona zostanie kontrola nosogardla z pobraniem wycinków z nasady języka. Termin przyjęcia do szpitala zaplanowano na 30 sierpnia, termin zabiegu na dzień później.
Po przyjęciu do szpitala powódka kilkukrotnie potwierdzała u lekarzy zakres mającego się odbyć zabiegu (ustalony w konsultacjach z prof.N. i prof.M.). W dniu 31 sierpnia przeprowadzono zabieg. Po przeprowadzonym zabiegu powódka zorientowała się, że ma zabandażowaną całą szyję i dren w ranie. Lekarz prowadząca poinformowała powódkę, że „na wszelki wypadek” wykonano u niej (rozszerzając pierwotnie planowaną procedurę) zabieg limfadenektomii (usunięcia wszystkich węzłów chłonnych danego regionu). Wiadomość ta wywołała u powódki szok. Jako chirurg z wieloletni stażem pracy w onkologii powódka wiedziała, że jedynym wskazaniem do wykonania takiego zabiegu jest rozpoznanie litego nowotworu złośliwego. Z uwagi na fakt, że nigdy wcześniej nie zdiagnozowano u powódki nowotworu, była ona przekonana, że w trakcie zabiegu wykonano śródoperacyjne badanie histopatologiczne, usuniętego zgodnie z zamierzeniem pojedynczego węzła i migdałka, a badanie to pozwoliło bez żadnej wątpliwości rozpoznać raka. Powódka sądziła, że po operacji czeka ją chemioterapii i radioterapia, co wzbudziło u niej duże zdenerwowanie (rodzina – mąż, dorastająca córka, których mogła nie zobaczyć). Celem uzyskania pewności powódka poprosiła o przekazanie protokołu operacyjnego. Otrzymała go w formie skierowania na konsultację do jej macierzystego Centrum (…)w G.. Po badaniu hispatologicznym pobranych podczas operacji tkanek, lekarz patolog stwierdziła, że wstępne badanie preparatów pozwala rozpoznać wyłącznie masywny stan zapalny, nie ma natomiast podstaw do rozpoznania nowotworu. Podobny był wynik ostatecznego badania immunohistochemicznego. Po okazaniu wyników badań lekarzom diagnostom sprawiali oni wrażenie zaskoczenia.
Podczas leczenia powódki w pozwanym szpitalu, dopuszczono się wobec niej kilku uchybień. Przede wszystkim nie poinformowano jej o stanie zdrowia i rozpoznaniu, a także proponowanym leczeniu zwłaszcza, jeśli miało ono wykraczać poza zakres, o którym była mowa w przeprowadzonych konsultacjach. Przeprowadzona u powódki diagnostyka nie wskazywała w najmniejszym stopniu na istnienie choroby nowotworowej (w szczególności rozsianej). Optymalnym postępowaniem w przypadku zmian w węzłach chłonnych jest wykonanie badania w kierunku wszystkich schorzeń powodujących ich powiększenie. Gdy kilkukrotnie po badaniu uzyskano wynik, że zmiana ma charakter reaktywny, należało ukierunkować postępowanie diagnostyczne w kierunku schorzeń zakaźnych i układowych, zwłaszcza że prowadzący diagnostykę i leczenie wiedzieli, że dochodziło do remisji po kolejnym zastosowaniu antybiotykoterapii. Zaplanowane u powódki leczenie miało charakter dowolny i sprzeczny z obowiązującą wiedzą medyczną. albowiem węzłów chłonnych przerośniętych odczynowo nie leczy się metodami operacyjnymi, a jedynie prowadzi diagnostykę w kierunku skutecznego określenia przyczyn stwierdzonej reakcji węzłów chłonnych. W przypadku powódki nie zostały wyczerpane możliwości diagnostyczne w kierunku schorzeń, które wywołują reaktywne powiększenie węzłów chłonnych. Powiększony prawy migdałek z zalegającą ropą mógł budzić podejrzenie, że jest ogniskiem prowadzącym do odczynu węzłów po stronie prawej. Intencja kierujących powódkę do zabiegu usunięcia prawego migdałka i pobrania sąsiedniego węzła była jasna, nie budząca wątpliwości. Z kolei wykonanie zabiegu usunięcia węzłów chłonnych grup II – V bez rozpoznania choroby nowotworowej było całkowicie nieuzasadnione., nie miało charakteru ratującego życie ani nagłego. Pozwany o koncepcji diagnostycznej i leczniczej w stosunku do powódki nie poinformował jej w żaden sposób, w szczególności nie uzyskał zgody na zabieg w obrębie szyi. W trakcie zabiegu nie ujawniono żadnej nowej okoliczności, która nie byłaby znana przed rozpoczęciem zabiegu, a która stanowiłaby bezpośrednie niebezpieczeństwo dla życia powódki lub powodowałaby ryzyko ciężkiego uszczerbku na jej zdrowiu. Zabieg operacyjny po stronie prawej wykonano bez zachowania należytej staranności, co skutkowało przecięciem nerwu dodatkowego, uszkodzeniem korzeni szyjnych tworzących górną część splotu barkowego prawego rozległym gojeniem bliznowatym w poszczególnych warstwach szyi. Przecięcie nerwu dodatkowego prowadzi do natychmiastowego niedowładu wiotkiego i utraty funkcji ruchowej mięśnia motskowo-obojczykowo-sutkowego, czworobocznego. Może to być niewidoczne w krótkim okresie po rozległym zabiegu na szyi. W toku nieprawidłowego postępowania pozwanego pozbawiono powódkę utkania chłonnego szyi po stronie prawej, bez jakiegokolwiek merytorycznego uzasadnienia. Uszkodzono pień nerwu dodatkowego, uszkodzono trwale nerw nadłopatkowy, doprowadzono do bliznowatej immobilizacji mięśnia czworobocznego i jego odnerwiennego zaniku oraz uszkodzono częściowo korzenie szyjne nerwów rdzeniowych po stronie prawej, trwale zmieniając sprawność kończyny górnej prawej, w sposób istotny zeszpecono ciało powódki, pozbawiono częściowo możliwości wykonywania zawodu lekarza z zakresie posiadanej specjalizacji.
Przez miesiąc po operacji, ze względu na ból pooperacyjny gardła przy przełykaniu, powódka przyjmowała duże ilości leków przeciwbólowych. Początkowo nie zwróciła też uwagi, że leżąc płasko nie może podnieść głowy do góry i coraz trudniej jej zaczesać włosy. Po odstawieniu leków przeciwbólowych rozpoczęły się u powódki problemy z barkiem – silne bóle i osłabienie siły mięśniowej. Ból był tak silny, że wykonywanie przez powódkę kilkugodzinnych zabiegów operacyjnych, kiedyś na porządku dziennym, stało się niemożliwe. Do tego dołączyło opadanie barku i jego przemieszczenie do przodu oraz postępujące osłabienie mięśni obręczy barkowej. Lekarze i fizjoterapeuci, zajmujący się powódką, sugerowali, że podczas operacji doszło do uszkodzenia nerwu XI, które to uszkodzenie nie zostało opisane w protokole operacyjnym. Powódka poddała się badaniom USG, rezonansu magnetycznego barku i EMG. Badanie EMG wykazało rozległe uszkodzenie nerwu dodatkowego prawego. Powstało podejrzenie, że operujący lekarze przecięli nerw podczas zabiegu i nie zauważyli tego faktu.
Aktualnie u powódki stwierdza się deformację stawu barkowego prawego, polegającą na wyraźnym opadnięciu ku dołowi i przemieszczeniu ku przodowi z wyraźnym poszerzeniem obrysu stawu obojczykowo-mostkowego prawego, cechy neurologiczne uszkodzenia nerwu dodatkowego i części górnej splotu barkowego, niską samoocenę poczucie utraty atrakcyjności i satysfakcjonującego funkcjonowania zawodowego. Rokowanie co do powrotu do stanu zdrowia sprzed operacji jest niekorzystne. Uszkodzenie struktur nerwowych ma charakter nieodwracalny. Można poprawić jedynie funkcjonalność kończyny górnej prawej przez odpowiednią, intensywną rehabilitację. Powódka prowadzi taka rehabilitację. Trwały uszczerbek na zdrowiu powódki kształtuje się następująco: trwałe zeszpecenie 30 %, całkowite uszkodzenie nerwu dodatkowego prawego 15 %, uszkodzenie górnej części splotu barkowego prawego 20 %, zaburzenia adaptacyjne 10 %. Łącznie trwały uszczerbek na zdrowiu powódki wynosi 75 %. Stan zdrowia i sprawności powódki nie wróciły jednak do normy. Zakres ruchów w prawej ręce jest o wiele mniejszy, powódka ma trudności z podnoszeniem prawego ramienia do góry, powódce cały czas towarzyszy ból, co zmusza ją do rezygnowania z niektórych zabiegów. Po wykonaniu dwóch zabiegów, trzeciego nie jest w stanie wykonać, bo drży jej ręka. Z tego powodu więcej czasu spędza w ambulatorium konsultując. Nie może uczestniczyć w zabiegach pod mikroskopem, z uwagi na drżenie ręki. Także w codziennym życiu brak pełnej sprawności prawej ręki jest bardzo uciążliwy dla powódki (czesanie się, suszenie włosów, zakładanie/zdejmowanie bielizny, wieszanie firanek). Powódka musiała ograniczyć uprawianie sportów – jazdy na rowerze, na nartach, wspinaczki, tenisa. Nie może też często brać na ręce swojej małej córeczki. Powódka ma dużą bliznę na szyi z prawej strony, dlatego nosi wysokie kołnierzyki. W okolicy obojczyka ma duży ubytek tkanek, z powodu którego widoczna jest asymetria. Różnica w rękawach wynosi 4cm (prawy rękaw musi być dłuższy). Przebywanie powódki w restauracjach podczas spożywania posiłków jest dla niej krępujące, bo musi opierać łokieć o stół. Cały czas ma wrażenie, jakby prawa strona była cięższa. Wszystko to wiąże się z jej dużym dyskomfortem psychicznym.
Biorąc pod uwagę zgromadzony materiał dowodowy, Sąd uznał, iż pozwany dopuścił się naruszenia praw pacjenta polegającym na naruszeniu prawa powódki do informacji oraz prawa do wyrażenia zgody na udzielane świadczenia zdrowotne. Powódka jest lekarzem chirurgiem specjalizującym się w chirurgii onkologicznej i z pewnością byłaby dobrym partnerem do prowadzenia rozmowy i ustalenia zakresu mającego się odbyć zabiegu. Powódka mając informacje o planowanym zakresie zabiegu mogłaby wyrazić swą wolę w tym przedmiocie, oceniając świadomie dające się przewidzieć następstwa zabiegu, wyniki leczenia oraz rokowania. Do powódki należała więc decyzja o zastosowanym leczeniu. Brak należytej informacji naraził powódkę na przeprowadzenie zbędnego okaleczającego zabiegu, czemu mogłaby się przeciwstawić. Powódka nie wyraziła zgody na piśmie na przeprowadzony rozmiar zabiegu. Wprawdzie na pierwszej karcie historii choroby widnieje podpis powódki pod zgodą na zabieg, jednak niemożliwym jest by dokument ten miał identyczną treść przed operacją, skoro wpisana w nim jest data operacji i data wypisu ze szpitala (naniesione inna czcionką), w sytuacji gdy daty te, w szczególności wypisu ze szpitala, nie były w momencie podpisywania przez powódkę dokumentu znane; oznacza to, że treść dokumentu została w późniejszym czasie uzupełniona. Na wiarygodność twierdzeń i zeznań powódki odnośnie braku zgody na rozmiar zabiegu wskazują zeznania świadków A. M. i A. d. Jak przy tym zeznali świadkowie M. M. i G. N., nie pamiętają oni szczegółów rozmów z pacjentka przeprowadzonych przed operacją.
W ocenie sądu naruszenia prawa powódki jako pacjentki jest rażące, ma charakter ciężki, stąd uzasadnione jest zasądzenie zadośćuczynienia z tego tytułu w wysokości 50.000 zł. Sąd uznał, iż suma cierpień, jakich doznał powódka w związku z błędem lekarskim była wysoka. Zasądzając zadośćuczynienie w kwocie 300.000,00 zł Sąd wziął pod uwagę rozmiar wyrządzonej powódce krzywdy. Przypomnienia wymaga fakt, że po operacji przeprowadzonej 31 sierpnia, poznawszy jej zakres i mając świadomość, że typowo taką operację wykonuje się w razie rozpoznania nowotworu, powódka zmagała się z uzasadnionym, choć szczęśliwie błędnym przekonaniem, że cierpi na raka – ciężką chorobę z trudnym leczeniem i zasadniczo śmiertelną. Powódka obawiała się śmierci, obawiała się, że nie będzie mo0gła wychowywać córki, że pozostawi męża. Lęk ten spowodował u niej negatywne przeżycia psychiczne. Co prawda po poznaniu prawidłowej diagnostyki powódka poczuła z jednej strony ulgę, jednak z drugiej strony dowiedziała się, że operacja nie była potrzebna i doprowadziła do jej okaleczenia. Powódka odczuwała bardzo silne dolegliwości bólowe, miała kłopoty z ruchomością barku, odczuwała znaczne osłabienie siły mięśniowej, do tego doszło opadanie barku i przemieszczenie go do przodu. Prowadzona początkowo fizjoterapia nie pomagała, a jedynie potęgowała dolegliwości bólowe. Gdy okazało się, że u powódki doszło do uszkodzenia nerwu, zmuszona została ona do poddania się rekonstrukcji nerwu, co także wywołało u niej lęk, z uwagi na nowatorski charakter tego zabiegu. Rekonstrukcja nerwu powiodła się jedynie w części. Anatomiczne odtworzenie nerwu okazało się niemożliwe. Niemożliwe było także, odtworzenie usuniętego mięśnia mostkowo-obojczykowo-sutkowego. Po operacji powódka wymagała dalszej rehabilitacji, a proces rekonwalescencji trwał do września . Powódka podlega rehabilitacji samodzielnej domowej oraz pod kierunkiem specjalistów z Centrum (…)” i Centrum (…) w G.. Stan zdrowia i sprawności powódki nie wróciły jednak do normy. Zakres ruchów w prawej ręce jest o wiele mniejszy, powódka ma trudności z podnoszeniem prawego ramienia do góry, powódce cały czas towarzyszy ból, co zmusza ją do rezygnowania z niektórych zabiegów wykonywanych jako lekarz, zwłaszcza długotrwałych. Z tego powodu więcej czasu spędza w ambulatorium konsultując. Samo przygotowanie do zabiegu także jest uciążliwe. Aby zawiązać czapkę i maskę chirurgiczną powódka musi opierać prawy łokieć o ścianę lub szafkę, nie potrafi ustawić prawą ręką lampy operacyjnej. Nie może uczestniczyć w zabiegach pod mikroskopem, z uwagi na drżenie ręki. U powódki zostały ograniczone możliwości rozwoju zawodowego i kariery zawodowej. Także w codziennym życiu brak pełnej sprawności prawej ręki jest bardzo uciążliwy dla powódki (czesanie się, suszenie włosów, wieszanie firanek). Powódka musiała zrezygnować ze sportów bądź ograniczyć ich uprawianie – jazdy na rowerze, na nartach, wspinaczki, tenisa. Nie może też często brać na ręce swojej małej córeczki. Powódka nie może spać na prawy boku, a w samochodzie podczas ostrego ruszania czy hamowania bardzo dokucza jej siła bezwładności. Powódka ma dużą (kilkunastocentymetrową) bliznę na szyi z prawej strony, dlatego nosi wysokie kołnierzyki. W okolicy obojczyka ma duży ubytek tkanek, z powodu którego widoczna jest asymetria. Różnica w rękawach wynosi 4cm (prawy rękaw musi być dłuższy). Wszystko to wiąże się z gorszym odbiorem wizualnym powódki i jest dla niej jako kobiety, źródłem przykrych doznań. Przebywanie powódki w restauracjach podczas spożywania posiłków jest dla niej krępujące, bo musi opierać łokieć o stół. Cały czas ma wrażenie, jakby prawa strona była cięższa. Wszystko to wiąże się z jej dużym dyskomfortem psychicznym.
Reasumując, Sąd ustalając wysokość zadośćuczynienia wziął pod uwagę takie kryteria jak rozmiar cierpień fizycznych i psychicznych, dolegliwości bólowe powstałe w następstwie zabiegu, trudne i długotrwałe leczenie, nieodwracalne skutki zabiegu, występujące ograniczenia w życiu osobistym i zawodowym. Wyrok Sądu Okręgowego w Gliwicach – XII Wydział Cywilny Rodzinny z dnia 21 kwietnia 2015 r. XII C 197/12
W przypadku jakichkolwiek pytań bądź wątpliwości w zakresie błędu medycznego lekarza albo szpitala, odszkodowania czy zadośćuczynienia pozostajemy do Państwa dyspozycji.
Z wyrazami szacunku.