W literaturze przedmiotu podkreśla się, że błędem lekarskim jest zaniechanie lekarza w zakresie diagnozy i terapii, niezgodne z nauką medyczną w zakresie lekarzowi dostępnym. Błąd lekarski czy to pod postacią błędu diagnostycznego, terapeutycznego, wykonawczego sam nie pociąga za sobą odpowiedzialności cywilnej. Dla przyjęcia istnienia takiej odpowiedzialności konieczne jest stwierdzenie zawinienia przez lekarza, czyli braku należytej staranności w wykonywaniu swoich obowiązków. Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 10 lutego 2010 r. (sygn. akt V CSK 287/09) wskazał, że „jeżeli zachowanie lekarza przy dokonywaniu zabiegu medycznego odbiega na niekorzyść od przyjętego, abstrakcyjnego wzorca postępowania lekarza, przemawia to za jego winą w razie wyrządzenia szkody. Wzorzec jest budowany według obiektywnych kryteriów takiego poziomu fachowości, poniżej którego postępowanie danego lekarza należy ocenić negatywnie. Właściwy poziom fachowości wyznaczają kwalifikacje (specjalizacja, stopień naukowy), posiadane doświadczenie ogólne i przy wykonywaniu określonych zabiegów medycznych, charakter i zakres dokształcania się w pogłębianiu wiedzy medycznej i poznawaniu nowych metod leczenia. O zawinieniu lekarza może zdecydować nie tylko zarzucenie mu braku wystarczającej wiedzy i umiejętności praktycznych, odpowiadających aprobowanemu wzorcowi należytej staranności, ale także niezręczność i nieuwaga przeprowadzanego zabiegu, jeżeli oceniając obiektywnie nie powinny one wystąpić w konkretnych okolicznościach. Nie chodzi, zatem o staranność wyższą od przeciętnej wymaganą wobec lekarza, jak to formułuje się w niektórych wypowiedziach, lecz o wysoki poziom przeciętnej staranności każdego lekarza, jako staranności zawodowej (art. 355 § 2 KC) i według tej przeciętnej ocenianie konkretnego zachowania.” Oceniając należytą staranność działania lekarza należy uwzględniać poziom wiedzy i umiejętności praktycznych, jaką powinien każdy z wykonujących zawód lekarza mieć oraz jego dokładność, sumienność przy wykonywaniu interwencji lekarskiej. Nie ma natomiast potrzeby sięgania do staranności wyższej niż przeciętna i wymagać przewidywania skutków nietypowych, wyjątkowych. Nie można pomijać, że przepis art. 355 KC stanowi, że nie ma jednego, powszechnie obowiązującego wzorca, lecz trzeba go określić z uwzględnieniem ”staranności ogólnie wymaganej w stosunkach danego rodzaju”. W doktrynie i judykaturze utrwalił się słuszny pogląd, że ma to być wzorzec formułowany według kryteriów obiektywnych. Nie są, więc uwzględniane indywidualne cechy podmiotu, jego właściwości osobiste. Powszechnie akceptowane jest konstruowanie mierników staranności dla typowych sytuacji, uwzględniając stronę podmiotową stosunku oraz treść i przedmiot zobowiązania. Oznacza to, że pewne przymioty, uzdolnienia i kwalifikacje będą uwzględniane w takim zakresie, w jakim objęte są powszechnie żywionymi oczekiwaniami dla stosunków danego rodzaju. W konsekwencji, ich brak u dłużnika oznaczać będzie jego winę, nawet, jeżeli nie zdawał sobie sprawy ze swoich ograniczeń (tak A. Olejniczak – Kodeks cywilny. Komentarz Tom III pod redakcją A. Kidyby).
Dla przyjęcia ewentualnej winy lekarza (za błąd lekarski), która ma najczęściej postać niedbalstwa koniecznym jest ustalenie, że zachowanie sprawcy świadczy o nieprzestrzeganiu zasad, które są oczywiste w aktualnym stanie wiedzy i zasad staranności dla prezentującego określoną specjalizację lekarza. Dotyczy to takich działań, które mógł i powinien podjąć w normalnym przebiegu leczenia, nie można natomiast wymagać przewidywania powikłań, które występują z minimalnym prawdopodobieństwem. W niniejszej sprawie wina pozwanej została ustalona przez Sąd Okręgowy w oparciu o opinie Instytutu Medycznego, która Sąd uznał za przekonującą i pełną, a z której w sposób nie budzący wątpliwości wynika, iż doszło do zaniedbań ze strony pozwanego szpitala w zakresie zachowania należytej troski o zdrowie powódki w okresie po drugiej operacji. Należy zwrócić uwagi na fakt, iż czynem zawinionym są nie tylko działania czy zaniechania sprzeczne z obowiązującymi przepisami, ale również z zasadami współżycia społecznego. Nawet jeśli przenoszenie pacjenta do innego szpitala jest skomplikowane ze względu na obowiązujące procedury, to pozwana winna była jak najszybciej podjąć takie działania w celu ratowania zdrowia powódki. Zbyt późne podjęcie takich działań uzasadnia przypisanie pozwanej winy (co najmniej nienależytej staranności) w zakresie braku zapewnienia powódce właściwej opieki zdrowotnej.
W tym miejscu wskazać należy, iż w zakresie odpowiedzialności za szkody na zdrowiu wyrządzone przez lekarzy przyjmuje się, że istnienie związku przyczynowego z reguły nie może być absolutnie pewne, wystarczy więc jego ustalenie z dostateczną dozą prawdopodobieństwa (por. wyrok Sądu Apelacyjnego w Katowicach z dnia 30 października 2012 r., sygn. akt I ACA 650/12). W orzecznictwie utrwalony jest bowiem pogląd, zgodnie z którym w procesach lekarskich niemożliwe jest poczynienie takiego ustalenia, ponieważ w większości wypadków można mówić tylko o prawdopodobieństwie wysokiego stopnia, rzadko natomiast o pewności, czy wyłączności przyczyny. Jeżeli zachodzi prawdopodobieństwo wysokiego stopnia, że działanie lub zaniechanie ze strony personelu szpitala było przyczyną szkody, można uznać związek przyczynowy za ustalony (wyrok Sądu Najwyższego z dnia 8 maja 2014 r., sygn. akt V CSK 353/13).
Za normalne skutki działania i zaniechania uznaje się takie, które zwykle w danych okolicznościach następują. Nie jest przy tym istotne, aby skutek pojawiał się zawsze. Lekarz nie odpowiada za nadzwyczajne, nie do przewidzenia komplikacje oraz za inne, nie pozostające w normalnym związku przyczynowym z jego postępowaniem skutki. Adekwatny związek przyczynowy między zachowaniem lekarzy, a szkodą może być bezpośredni lub pośredni. Nie ma znaczenia, czy przyczyna powstania szkody jest dalsza, czy bliższa, byleby tylko skutek pozostawał jeszcze w granicach ”normalności”. Oznacza to, że wystarczający jest związek przyczynowy pośredni pomiędzy szkodą, a zdarzeniem (zaniedbaniem lekarza), które doprowadziło do wyrządzenia szkody (vide: wyrok SA w Białymstoku z 7 marca 2013 r. w sprawie o sygn. akt I ACA 879/12, wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z dnia 7 marca 2014 r. I ACA 1244/13, wyrok Sądu Apelacyjnego w Łodzi z dnia 10 czerwca 2014 r., sygn. akt I ACA 1570/13).
Naprawienie szkody niemajątkowej, tzw. krzywdy, może polegać na przyznaniu poszkodowanemu odpowiedniej sumy pieniężnej. Wyrażenie ”odpowiednia suma” pozostaje w związku z tym, że ze względu na istotę krzywdy nie da się jej wyliczyć w sposób ścisły, w przeciwieństwie do szkody rzeczowej. Zasadniczym kryterium decydującym o wysokości należnego zadośćuczynienia stanowi przede wszystkim rozmiar (zakres) doznanej przez pokrzywdzonego krzywdy, a niewymierny charakter takiej krzywdy sprawia, że ocena w tej mierze winna być dokonywana na podstawie całokształtu okoliczności sprawy. O wysokości zadośćuczynienia decyduje zatem sąd po szczegółowym zbadaniu wszystkich okoliczności sprawy, kierując się podstawową zasadą, że przyznane zadośćuczynienie powinno przedstawiać realną wartość dla pokrzywdzonego.
Podkreślenia wymaga kompensacyjny charakter zadośćuczynienia jako sposobu naprawienia szkody niemajątkowej, wyrażającej się krzywdą w postaci doznanych cierpień fizycznych i psychicznych. W orzecznictwie Sądu Najwyższego przyjęto jako niepodważalną zasadę, że poszkodowany powinien otrzymać zawsze pełne zadośćuczynienie (por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 4 czerwca 1968 r., sygn. akt I PR 175/68 OSNCP rok 1969, nr 2 poz. 37; uchwała Pełnego Składu Izby Cywilnej z dnia 8 grudnia 1973 r., sygn. akt III CZP 37/73 OSNCP rok 1974, nr 9 poz. 145; wyrok Sądu Najwyższego z dnia 30 stycznia 2004 r., sygn. akt I CK 131/2003 OSNC rok 2005, nr 2 poz. 4). Pojęcie „odpowiedniej sumy” ma niedookreślony charakter i w judykaturze wypracowane zostały kryteria, którymi należy się kierować, określając rozmiar przysługującego poszkodowanemu świadczenia. Należą do nich czynniki obiektywne, jak czas trwania oraz stopień intensywności cierpień fizycznych i psychicznych, nieodwracalność skutków urazu, wiek poszkodowanego, szanse na przyszłość. Za czynniki subiektywne uznane zostały: poczucie nieprzydatności społecznej, bezradność życiowa, niemożność czynnego uczestniczenia w sprawach rodziny, konieczność korzystania z pomocy innych osób w sprawach życia codziennego.
Nadto, zgodnie z utrwalonym orzecznictwem Sądu Najwyższego, zarzut niewłaściwego określenia wysokości zadośćuczynienia mógłby być uwzględniony tylko wtedy, gdyby nie zostały wzięte pod uwagę wszystkie istotne kryteria wpływające na tę postać kompensaty. Uwzględnienie omawianego zarzutu mogłoby nastąpić także wtedy, gdyby Sąd uczynił jedno z wielu kryteriów decydujących o wysokości zadośćuczynienia elementem dominującym i przede wszystkim w oparciu o nie określił wysokość takiego zadośćuczynienia. Oceniając wysokość przyjętej sumy zadośćuczynienia, jako „odpowiedniej”, sąd korzysta z daleko idącej swobody. Natomiast zmiana przez sąd drugiej instancji zasądzonego zadośćuczynienia może być aktualna tylko wtedy, gdy przy uwzględnieniu wszystkich okoliczności sprawy, mających wpływ na jego wysokość, jest ono niewspółmiernie nieodpowiednie, czyli albo rażąco wygórowane, albo rażąco niskie (wyrok Sądu Apelacyjnego w Łodzi z dnia 27 września 2012 r., sygn. akt I ACA 607/12).
Sprawa sądowa opracowana przez Kancelarię
W dniu 16 maja K. J. został przyjęty na Oddział Urologiczny pozwanego szpitala z powodu rozpoznanego guza nerki. Wierzył, że po przeprowadzonym zabiegu operacyjnym będzie wciąż normalnie żył. W dniu 17 maja około godziny 17.00 przeszedł zabieg operacyjny laparoskopowy. Była to standardowa operacja, podczas której istnieje ryzyko uszkodzenia innych organów. Statystycznie u 2,5 % pacjentów dochodzi do uszkodzenia jelita.
W dniu 21 maja K. J. został wypisany ze szpitala. Po powrocie do domu nie czuł się dobrze, miał wymioty, odczuwał ból. Już w kolejnym dniu w godzinach popołudniowych zgłosił się na Szpitalny Oddział Ratunkowy pozwanego szpitala z powodu bólu i wymiotów. Po podaniu środków przeciwbólowych i kroplówki został wypisany do domu. Wciąż czuł się osłabiony. Nadal odczuwał dolegliwości bólowe, ale po wizycie na (…) zarówno on, jak i jego najbliżsi uznali, że jest to typowy skutek przebytego zabiegu i po prostu „dochodził do siebie”.
W dniu 25 maja stan jego zdrowia znacznie pogorszył się, odczuwał silny ból i miał trudności z oddychaniem, w związku z czym wezwano pogotowie ratunkowe. Po dwóch godzinach od przyjęcia do pozwanego szpitala był operowany z powodu powikłań pooperacyjnych – rozległego, trwającego już ponad 12 godzin zapalenia otrzewnej i wstrząsu septycznego. Przez pięć dni znajdował się w śpiączce farmakologicznej. W wyniku wstrząsu septycznego przestała funkcjonować druga nerka, wobec czego wdrożono dializoterapię. Do dnia 5 czerwca przebywał na Oddziale Intensywnej Terapii, później przez trzy tygodnie na Oddziale (…). Doszło do kolejnego wstrząsu septycznego, więc został ponownie przewieziony na Oddział Intensywnej Terapii. Nie doszło do samoczynnego zarośnięcia przetoki i nastąpiło krwawienie. Następnie przeprowadzono u niego jeszcze cztery kolejne operacje. W dniu 3 sierpnia doszło do jego zgonu w wieku 32 lat. Przed wykryciem guza nerki w zasadzie nie chorował i nie korzystał ze świadczeń opieki zdrowotnych w innych placówkach medycznych.
Ze związku powódki M. O. z K. J. urodziła się w dniu (…) powódka J. J.. K. J. bardzo cieszył się z narodzin córki, chciał być jak najlepszym ojcem dla niej. W dziesiątym dniu życia córki lekarze pozwolili na to, aby mogła odwiedzić ojca, który przebywał w szpitalu po zabiegu operacyjnym. Powódka nie miała możliwości poznania swojego ojca, spędzania z nim czasu, zaznania jego opieki i miłości. Nabyła spadek po K. J. w całości na podstawie ustawy jako jego jedyne dziecko.
Sąd opisał następnie szczegółowo, w jaki sposób choroba, a potem śmierć K. J. wpłynęła na powódkę M. O. i jaka jest obecnie jej sytuacja osobista i materialna. Podobnie przedstawił także sytuację powódki J. J.. Sąd podkreślił, że skutki psychiczne, cierpienia i krzywdy na skutek śmierci K. J. są przez obie powódki doświadczane do chwili obecnej, a konsekwencje wynikające z jego śmierci bardzo istotnie zmieniły ich cale życie. Przeżycia odczuwane przez powódkę M. O. odpowiadały objawom pourazowego zaburzenia stresowego. Stopień i zakres jej cierpień są rozległe i obejmują wszystkie dziedziny życia i nadal są odczuwane mimo upływu wielu lat od śmierci K. J..
Na podstawie sporządzonych w niniejszej sprawie opinii biegłych z zakresu chirurgii ogólnej i onkologicznej, z zakresu urologii i z zakresu epidemiologii i chorób zakaźnych Sąd przedstawił następnie okoliczności dotyczące charakteru i możliwych powikłań w wypadku takiego zabiegu operacyjnego, jaki został wykonany u K. J. w pozwanym szpitalu, a także przebiegu i prawidłowości jego leczenia zarówno podczas pobytu na Oddziale Urologicznym w dniach 16 – 21 maja , kiedy przeprowadzono u niego zabieg laparoskopowego usunięcia zmienionej chorobowo nerki, jak i podczas jego kolejnych pobytów w pozwanym szpitalu począwszy od dnia 22 maja , następnie od 25 maja aż do jego śmierci w dniu 3 sierpnia Wskazał zwłaszcza, że gdy K. J. w piątej dobie po nefrektomii laparoskopowej został przyjęty na (…) z powodu uporczywych wymiotów i z tzw. „ciszą nad brzuchem” (brakiem perystaltyki), powinien zostać co najmniej skonsultowany przez urologa lub chirurga, najlepiej po wykonaniu podstawowych badań obrazowych USG i RTG jamy brzusznej na stojąco, ponieważ cechy perforacji jelita być może ujawniłyby się wówczas już w dniu 22 maja, w związku z czym operacja ratunkowa mogłaby zostać przeprowadzona wcześniej z o wiele lepszym skutkiem.
W konsekwencji postępowanie diagnostyczne zastosowane w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym pozwanego szpitala w dniu 22 maja po zgłoszeniu się K. J. było niewystarczające, ponieważ nie uwzględniało badań mających na celu ustalenie przyczyny odczuwanych przez niego dolegliwości. Wobec tego zaobserwowana poprawa jego stanu po wizycie na (…) nie świadczyła o braku przyczyny choroby, skoro w dniu 25 maja rozpoznano u niego zapalenie otrzewnej, które na pewno nie rozwinęło się w krótkim czasie. Przeprowadzenie poszerzonej diagnostyki nie musiałoby wprawdzie być skuteczne, ale jej brak z pewnością uniemożliwił uzyskanie jakichkolwiek informacji o stanie chorego z ryzykiem wystąpienia powikłań pooperacyjnych.
Zastosowane w dniu 22 maja leczenie jedynie zmniejszyło dolegliwości, niemniej postępowanie medyczne pozwanego w tym dniu nie było prawidłowe. K. J. znajdował się bowiem w grupie wzmożonego ryzyka, ponieważ był świeżo po operacji usunięcia ważnego narządu ciała, a mimo to nie podjęto działań w kierunku zdiagnozowania jego stanu i wykluczenia związku objawów chorobowych z przebytym kilka dni wcześniej zabiegiem. Odstąpienie od szerszej diagnostyki i konsultacji specjalistycznych miało negatywny wpływ na wybór metody leczenia. Stosunkowo szybko okazało się, że leczenie objawowe przyniosło jedynie okresową ulgę, lecz nie mogło zahamować rozwijających się powikłań.
Brak leczenia i odesłanie K. J. do domu miały wpływ na wydłużenie drogi do zidentyfikowania rodzaju powikłań pooperacyjnych, które wystąpiły u niego w obrębie jamy brzusznej, co w konsekwencji opóźniło wdrożenie kompletnego i przyczynowego leczenia oraz istotnie przyczyniło się do zgonu chorego. Wdrożenie niezbędnej diagnostyki i rozpoczęcie przyczynowego leczenia trzy doby wcześniej dawałoby realne szanse na uratowanie jego zdrowia i życia. Chybiona diagnoza z dnia 22 maja , zaniechanie rozszerzenia diagnostyki, nieskorzystanie z konsultacji i odstąpienie od przyjęcia pacjenta do szpitala niewątpliwie negatywnie wpłynęło na skuteczność leczenia.
Wyjściową przyczyną zgonu K. J. był nowotwór złośliwy lewej nerki, a przyczyną wtórną – powikłanie zabiegu operacyjnego usunięcia nerki w postaci perforacji jelita z zakażeniem otrzewnej, a w czasie późniejszym także przetoki brzusznej, niewydolność zdrowej nerki, zaburzenia odżywiania itp., co doprowadziło do bezpośredniej przyczyny jego śmierci w postaci ustania krążenia i oddychania w przebiegu wstrząsu septycznego. Istnieje związek przyczynowy między postępowaniem medycznym w pozwanym szpitalu a zgonem K. J., ponieważ postępowanie diagnostyczne i lecznicze w dniu 22 maja było nieprawidłowe, chociaż nie można jednoznacznie stwierdzić, że przeprowadzenie poszerzonej diagnostyki w tym dniu potwierdziłoby konieczność pozostawienia pacjenta w szpitalu i wdrożenia prawidłowego leczenia. Nie można przy tym przypisać K. J. jakiegokolwiek przyczynienia się do śmierci z powodu nieskorzystania z pomocy lekarskiej w dniach 23 i 24 maja
Sąd podkreślił, że biegli sądowi w zasadzie w sposób jednoznaczny wskazywali na związek przyczynowy między zaniechaniem w diagnostyce medycznej pracowników pozwanego szpitala w dniu 22 maja a rozstrojem zdrowia i w konsekwencji śmiercią K. J.. Wobec tego możliwe jest przypisanie pozwanemu winy za zdarzenia z maja , ponieważ gdyby K. J. został wtedy poddany specjalistycznym badaniom obrazowym oraz laboratoryjnym, to z dużym prawdopodobieństwem można byłoby ustalić, że doszło do powikłań zabiegu operacyjnego, zagrażających jego życiu i odpowiednio wcześniej wdrożyć stosowne procedury medyczne.
Rozważając kwestię wysokości zadośćuczynienia, przysługującego powódkom od pozwanego z tytułu krzywdy wynikającej ze śmierci K. J., Sąd Okręgowy wskazał najpierw, że decydujące znaczenia mają faktyczne relacje łączące zmarłego z najbliższymi, a nie formalne więzy pokrewieństwa. Ponadto zauważył, że rozmiar krzywdy w wyniku śmierci osoby bliskiej jest bardzo trudno ocenić i wyrazić w formie pieniężnej, w związku z czym każdy przypadek trzeba traktować indywidualnie z uwzględnieniem wszystkich okoliczności konkretnej sprawy.
Biorąc zatem pod uwagę przesłanki, determinujące wysokość zadośćuczynienia przewidzianego w art. 446 § 4 KC i uwzględniając wszystkie istotne w sprawie okoliczności, mające wpływ na rozmiar cierpień i sytuację powódek po śmierci K. J., Sąd Okręgowy uznał, że w wypadku powódki M. O. odpowiednia tytułem zadośćuczynienia jest kwota 100.000 zł. Powódka pozostawała w bardzo bliskich i serdecznych relacjach ze zmarłym, z którym planowała swoją przyszłość i chciała zawrzeć z nim związek małżeński oraz wychowywać wspólnie ich dziecko. Do dnia chwili obecnej odczuwa żal i ból związany z jego nagłą śmiercią, nie może pogodzić się z jego stratą, czuje się opuszczona i samotna. Szczególnie dramatyczne było to, że zmarł on w krótkim okresie po urodzeniu przez powódkę ich wspólnej córki, kiedy powinna znajdować się ona pod szczególną opieką swojego partnera. Jej życie uległo diametralnej zmianie, aktualnie skupia się przede wszystkim na zaspokojeniu potrzeb córki i zapewnieniu jej, jak najlepszych warunków, aby w jak najmniejszym stopniu odczuwała brak ojca. Nie związała się z innym mężczyzną, ponieważ do dnia dzisiejszego nie pogodziła się ze śmiercią K. J., a ponadto najważniejsze dla niej jest dobro córki i chciałaby, aby osoba, z którą się zwiąże, nie tylko zaakceptowała jej córkę, ale także pokochała ją. W tej sytuacji kwota 100.000 zł jest odpowiednia, ponieważ nie ma charakteru symbolicznego, a jednocześnie spełnia funkcję kompensacyjną.
W wypadku powódki J. J. Sąd Okręgowy wziął pod uwagę, że trwale utraciła ona możliwość wzrastania w pełnej rodzinie, poznania swojego ojca i doznania z jego strony opieki i miłości. Została więc pozbawiona możliwości powstania szczególnej więzi, jaką może mieć dziecko z rodzicem, która pozwala mu na dorastanie w po-czuciu miłości, akceptacji i bezpieczeństwa. Tylko ze wspomnień swojej mamy i fotografii może poznać swojego biologicznego ojca. Odczuwa jego brak w swoim życiu, jest jej smutno i przykro, gdy inne dzieci opowiadają o swoich ojcach lub gdy widzi, że oni uczestniczą w ich życiu. Rozmiar jej krzywdy jest zatem ogromny i żadna suma nie jest w stanie jej skompensować. Wobec tego żądana przez nią tytułem zadośćuczynienia kwota 150.000 zł nie może zostać uznana za wygórowaną, ponieważ uwzględnia rozmiar krzywdy doznanej przez małoletnią córkę zmarłego.
Za uzasadnione w całości zostało uznane roszczenie powódki M. O. w kwocie 50.000 zł o przyznanie na podstawie art. 446 § 3 KC odszkodowania z tytułu znacznego pogorszenia jej sytuacji życiowej po śmierci K. J.. Pogorszenia sytuacji życiowej nie można bowiem sprowadzać wyłącznie do zmniejszenia dochodów lub zwiększenia wydatków członków rodziny zmarłego, lecz uwzględnić należy wszystkie ujemne następstwa natury majątkowej, wynikające w szczególności z utraty wsparcia ze strony zmarłego w przyszłości zarówno w zakresie materialnym, jak i niematerialnym. Konieczne jest zatem porównanie sytuacji, w jakiej bliski zmarłego znajduje się w związku ze śmiercią poszkodowanego, do hipotetycznego stanu, w jakim znajdowałby się w przyszłości, gdyby nie doszło do śmierci poszkodowanego.
Z tego punktu widzenia Sąd Okręgowy wziął pod uwagę, że powódka M. O. utraciła osobę bardzo bliską, z którą planowała małżeństwo i miała wspólne dziecko. Gdyby nie doszło do śmierci poszkodowanego, mogłaby oczekiwać większej stabilizacji ekonomicznej i możliwości wspólnego rozwoju ekonomicznego, ponieważ zmarły uzyskiwał wyższe od niej zarobki, zamiast tego musi samodzielnie utrzymywać gospodarstwo domowe, spłacać wspólnie zaciągnięty kredyt i zaspokajać wszelkie potrzeb córki, gdyż otrzymywana przez J. J. renta rodzinna nie zrekompensowała braku środków, które przeznaczałby zmarły na wspólne potrzeby i wydatki. Ponadto można przyjąć, że z czasem wynagrodzenie K. J. uległoby jeszcze wzrostowi, co umożliwiłyby lepsze funkcjonowanie gospodarstwa domowego i podniosłoby stopę życiową całej rodziny. W tej sytuacji zasadne jest zasądzenie na rzecz powódki M. O. kwoty 50.000 zł tytułem odszkodowania za znaczne pogorszenie się jej sytuacji życiowej. Wyrok Sądu Apelacyjnego w Gdańsku – I Wydział Cywilny z dnia 10 listopada 2020 r. I ACa 410/20
W przypadku jakichkolwiek pytań bądź wątpliwości w zakresie błędu medycznego lekarza albo szpitala, odszkodowania czy zadośćuczynienia pozostajemy do Państwa dyspozycji.
Z wyrazami szacunku.