Twoja sprawa o odszkodowanie za błąd medyczny jest już wystarczająco stresująca. Nie powinieneś rozbijać banku tylko po to, aby upewnić się, że jesteś chroniony

Odszkodowanie za zakażenie pooperacyjne nogi i kolana w szpitalu jako błąd medyczny

Podstawę odpowiedzialności szpitala czy lekarza stanowić będą przepisy art. 415 KC w zw. z art. 430 KC. Zgodnie z tym drugim przepisem „kto na własny rachunek powierza wykonanie czynności osobie, która przy wykonywaniu tej czynności podlega jego kierownictwu i ma obowiązek stosować się do jego wskazówek, ten jest odpowiedzialny za szkodę wyrządzoną z winy tej osoby przy wykonywaniu powierzonej jej czynności”. Nie ulega wątpliwości, że za zawinione błędy personelu medycznego zatrudnionego w szpitalu odpowiedzialność cywilną ponosi zakład leczniczy. Lekarz, czy pielęgniarka, udzielający świadczeń zdrowotnych w związku z zatrudnieniem w zakładzie leczniczym nie ponosi indywidualnej odpowiedzialności za szkody wyrządzone pacjentom z winy nieumyślnej przy wykonywaniu czynności zawodowych. Odpowiedzialność w takim przypadku ponosi wyłącznie szpital. Zasada ta nie budzi większych wątpliwości w orzecznictwie sądowym. Sąd Najwyższy np. w wyroku z 13 grudnia 2007 r. (sygn.. I CSK 384/07) przyjął odpowiedzialność szpitala za zawiniony błąd diagnostyczny zatrudnionego w nim lekarza i podjęciu w związku z tym błędnej decyzji co do dalszego postępowania medycznego.

Szpital ponosi odpowiedzialność nie tylko za działanie personelu medycznego, ale także zaniechanie dokonania określonego świadczenia zdrowotnego, lub zwłokę w jego dokonaniu. Zaznaczyć przy tym trzeba, że w przypadku tzw. odpowiedzialności zastępczej szpitala za zatrudniony w nim personel medyczny, nie ma potrzeby wskazywania konkretnej osoby, której działanie, bądź zaniechanie z powodu braku należytej staranności, spowodowało powstanie szkody. Wystarczy wykazanie, że błędu, czy też niedbalstwa dopuściła się osoba wchodząca w skład zespołu pracowników szpitala (tzw. wina anonimowa, czy też bezimienna) – patrz np. wyrok Sądu Najwyższego z 21 listopada 1974 r., sygn.. II CR 638/74, OSPiKA 1975, poz. 108, wyrok Sądu Apelacyjnego w Poznaniu z dnia 8 lutego 2006 r., sygn. I ACa 1131/05, wyrok Sądu Okręgowego w Lublinie z 4 kwietnia 2002 r. , sygn. I C656/99, PiM 2004/2. Podobnie Kinga Bączyk – Rozwadowska „Odpowiedzialność cywilna za szkody wyrządzone przy leczeniu – zarys wykładu”. UMK Toruń. W uchwale z 21 listopada 1967 r. Sąd Najwyższy stwierdził, że „imienne wskazanie sprawcy nie jest konieczne. Wystarcza ustalenie, że sprawcą jest organ zakładu pracy albo którykolwiek z jego pracowników bądź osoba, za której postępowanie zakład pracy jest odpowiedzialny w myśl art. 429 i 430 KC” (sygn. III PZP 34/67, OSNCP 1968, z. 6, poz. 94).

Dodać należy, że w tzw. procesach lekarskich nie wymaga się ustalenia związku przyczynowego w sposób absolutnie pewny. Sąd Najwyższy w wielu orzeczeniach podkreślał, że w sytuacjach w których chodzi o życie i zdrowie ludzkie nie można mówić o całkowitej pewności, lecz co najwyżej o wysokim stopniu prawdopodobieństwa faktu, że szkoda wynikła z określonego zdarzenia. Jeśli prawdopodobieństwo to zostanie wykazane, związek przyczynowy należy uznać za wykazany (patrz np. wyrok Sądu Najwyższego z 5 lipca 1967 r., I PR 74/67, OSN z 1968 r. poz. 26, wyrok Sądu Najwyższego z 13 czerwca 2000 r., V CKN 34/00, wyrok Sądu Najwyższego z 27 lutego 1998 r., II CKN, 625/97).

Można także mówić o winie własnej zakładu leczniczego (tzw. organizacyjnej). Szpital odpowiada bowiem m.in. za to, by zatrudniać odpowiednią liczbę personelu w stosunku do przebywających na oddziałach pacjentów, tak, by zapewnić im należytą i staranną opiekę. Należy pamiętać bowiem, że pacjenci znajdują się w zakładzie opieki zdrowotnej gdzie mogą oczekiwać na wzmożoną, np. w stosunku do warunków domowych, opiekę zdrowotną, która zapewni im polepszenie a nie pogorszenie ich stanu zdrowia, z tego tylko powodu, że poszczególne pielęgniarki mają pod opieką zbyt dużą liczbę pacjentów. Powszechnie znane są problemy polskiej służby zdrowia, nie usprawiedliwia to jednak kierownictw poszczególnych szpitali, w których zatrudnia się zbyt małą liczbę pracowników w stosunku do liczby przyjmowanych pacjentów, czy też wadliwie organizuje się ich dyżury.

Zgodnie z art. 4 ustawy „o zawodach lekarza i lekarza dentysty” z 5 grudnia 1996 r. lekarz ma obowiązek wykonywać zawód, zgodnie ze wskazaniami aktualnej wiedzy medycznej, dostępnymi mu metodami i środkami zapobiegania, rozpoznawania i leczenia chorób, zgodnie z zasadami etyki zawodowej oraz z należytą starannością. Z opisanym obowiązkiem lekarza skorelowane jest prawo pacjenta do uzyskania świadczeń zdrowotnych odpowiadających wymaganiom wiedzy medycznej ( art. 19 ustawy z dnia 30 sierpnia 1991 r. o zakładach opieki zdrowotnej, t.j. Dz.U. z 2007 r. Nr 14, poz. 89 ze zm.). Od lekarzy wymaga się staranności wyższej niż przeciętna, z uwagi na przedmiot ich działań, którym jest człowiek a skutki ewentualnego błędu mogą być nieodwracalne (patrz. np. Małgorzata Serwach. „Odpowiedzialność cywilna zakładów opieki zdrowotnej na tle planowanej komercjalizacji”. Łódzki Uniwersytet Medyczny, wyrok Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu z dnia 11 października 2013 r., sygn. akt I ACa 898/13, biuletyn Orzeczeń SA we Wrocławiu,wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z dnia 9 marca 2001 r. I ACa 124/01). „Należyta staranność w stosunku do lekarzy powinna być rozumiana jako obiektywnie istniejący wzorzec postępowania obowiązujący każdego lekarza w tym samym stopniu. W literaturze, na podstawie analizy orzecznictwa sądowego, twierdzi się, że musi to być jednak staranność wysokiego stopnia, oznaczająca, że powstanie wypadku czy innego ujemnego dla pacjenta zdarzenia wyrządzającego mu szkodę było nie do uniknięcia nawet przez najbardziej przezornego, starannego i kwalifikowanego lekarza (wyrok Sądu Apelacyjnego w Łodzi z dnia 12 kwietnia 2017 r., sygn. akt I ACa 1327/16, Biuletyn Orzeczeń SA w Łodzi). Wymaga się od lekarza staranności wyższej niż przeciętna, określana jako „staranność znawców”(patrz – glosa do wyroku SN z dnia 10 lutego 2010 r., V CSK 287/09 (w:) M. Nesterowicz, Prawo medyczne. Komentarze i glosy do orzeczeń sądowych, WK 2017). „Od lekarza oczekuje się zachowania staranności, ocenianej pod kątem określonego wzorca, standardu postępowania, przy przyjęciu kryterium wysokiego poziomu przeciętnej staranności każdego lekarza, jako jego staranności zawodowej. Przy ocenie postępowania lekarza należy też mieć na względzie uzasadnione oczekiwanie nie narażenia pacjenta na pogorszenie stanu zdrowia, przydatny może być również test oparty na pytaniu, czy niekorzystnego skutku można było uniknąć oraz czy lekarz w danym przypadku powinien był i mógł zrobić więcej (lepiej)” –wyrok Sądu Najwyższego z dnia 18 stycznia 2013 r., IV CSK 431/12. Chodzi tu o wysoki poziom przeciętnej staranności każdego lekarza jako staranności zawodowej ( art. 355 § 2 KC) i według tej przeciętnej ocenianie konkretnego zachowania (wyrok Sądu Najwyższego z dnia 10 lutego 2010 r., V CSK 287/09).

Zgodnie z treścią art. 445 § 1 KC. w zw. z art. 444 § 1 zd. 1 KC. w razie uszkodzenia ciała lub wywołania rozstroju zdrowia, sąd może przyznać poszkodowanemu odpowiednią sumę tytułem za­dośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę. Chodzi tu o krzywdę ujmowaną jako cier­pienie fizyczne (ból i inne dolegliwości) oraz cierpienie psychiczne (ujemne uczucia przeży­wane w związku z cierpieniami fizycznymi lub następstwami uszkodzenia ciała, rozstroju zdrowia). Zadośćuczynienie obejmuje cierpienia zarówno już doznane, jak i te, które wystąpią w przyszłości. Ma więc ono charakter całościowy i powinno stanowić rekompensatę za całą krzywdę doznaną przez poszkodowanego. Przepisy kodeksu cywilnego nie zawierają żadnych kryteriów, jakie należy uwzględnić przy ustalaniu wysokości zadośćuczynienia pieniężnego, jednakże judykatura wskazuje kryteria, którymi należy się kierować przy ustalaniu tej wysokości. Zadośćuczynienie z art. 445 § 1 KC. ma cha­rakter kompensacyjny, a o jego rozmiarze powinien decydować w zasadzie rozmiar doznanej krzywdy, tj. stopień cierpień psychicznych i fizycznych, ich intensywność, czas trwania, nieodwracalność następstwa zdarzenia (por. wyrok SN z 15.07.1977 r., IV CR 244/97, L.). Ponadto zadośćuczynienie nie może stanowić zapłaty symbolicznej, ale również niewspółmiernej. Przy określaniu wysokości zadośćuczynienia należy wziąć pod uwagę całokształt okoliczności sprawy, zadość­uczynienie bowiem ma na celu naprawienie krzywd niematerialnych, więc trudno je wymie­rzyć i jego wysokość zależy od każdego, indywidualnego przypadku. Sąd ustalając wysokość zadośćuczynienia, uwzględnia również uszczerbek na zdrowiu, jednakże jest to tylko jeden z elementów tego ustalania, bowiem o wysokości zadośćuczynienia decyduje szereg czynników, nie tylko związanych z wielkością uszczerbku na zdrowiu.

Przepis art. 444 § 2 KC stanowi, że jeżeli poszkodowany utracił całkowicie lub częściowo zdolność do pracy zarobkowej albo jeżeli zwiększyły się jego potrzeby lub zmniejszyły widoki powodzenia na przyszłość, może on żądać od zobowiązanego do naprawienia szkody odpowiedniej renty.  Wymienione następstwa powinny mieć charakter trwały (co nie oznacza, że nieodwracalny). Każda z tych okoliczności może stanowić samodzielną podstawę zasądzenia renty, jednakże konieczną przesłanką jest powstanie szkody bądź to w postaci zwiększenia wydatków, bądź to zmniejszenia dochodów. Renta przewidziana w art. 444 KC nie ma charakteru alimentacyjnego, lecz wyłącznie odszkodowawczy i przesłanką jej ustalenia nie może być koszt utrzymania osoby poszkodowanej, ale wyłącznie odszkodowanie za utratę zdolności do pracy (za utratę zarobków) oraz odszkodowanie za zwiększenie się potrzeb poszkodowanego na skutek wyrządzenia mu szkody na zdrowiu (tak Sąd Najwyższy w wyroku z 20 grudnia 1977 roku., IV CR 486/77). „Przyznanie renty z tytułu zwiększonych potrzeb na podstawie art. 444 § 2 KC nie jest uzależnione od wykazania, że poszkodowany te potrzeby faktycznie zaspokaja i ponosi związane z tym wydatki. Do przyznania renty z tego tytułu wystarcza samo istnienie zwiększonych potrzeb jako następstwa czynu niedozwolonego” (por. wyrok SN z 11 marca 1976 r., IV CR 50/76, LexisNexis nr 301141, OSNCP 1977, nr 1, poz. 11).

Sprawa sądowa opracowana przez Kancelarię

W ocenie Sądu powód zdołał wykazać, że w związku z zabiegiem operacyjnym z dnia 22 października 2010 r. doznał zakażenia szpitalnego, które wymagało długotrwałego leczenia oraz doprowadziło do aktualnego stanu zdrowia powoda i ograniczeń z nim związanych. Oceniając przesłankę związku przyczynowego pomiędzy działaniami lekarzy i personelu medycznego a faktem wystąpienia zakażenia, Sąd miał na uwadze, że w sprawach o błąd medyczny (z jaką mamy tu do czynienia) precyzyjne wykazanie przez powoda okoliczności związanych z niedołożeniem przez lekarzy i personel medyczny należytej staranności oraz wpływem tych zaniedbań na stan zdrowia powoda jest z reguły niezwykle trudne bądź wręcz niewykonalne.

W związku z tym w praktyce sądowej wykształcona została konstrukcja dowodu prima facie mającego zastosowanie szczególnie w sprawach, w których udowodnienie okoliczności faktycznych jest niezwykle trudne (np. szkody komunikacyjne czy lekarskie). Oparty jest on na konstrukcji domniemań faktycznych ( art. 231 KPC) i zwalnia stronę ponoszącą ciężar dowodu od wykazania wszystkich etapów związku przyczynowego między pierwotnym zdarzeniem sprawczym a szkodą, wymaga jednak wysokiego prawdopodobieństwa istnienia pierwszego i kolejnych zdarzeń sprawczych, pozwalających traktować je, jako oczywiste (wyrok Sądu Najwyższego z dnia 2 czerwca 2010 r., III CSK 245/09). Jednocześnie posłużenie się konstrukcją dowodu prima facie pozwala na przeniesienie na stronę przeciwną, która zna okoliczności towarzyszące powstaniu szkody i może je wykazać, ciężaru wykazania prawidłowości i staranności swojego działania (wyrok Sądu Najwyższego z dnia 11 kwietnia 2014 r., I CSK 291/13).

W okolicznościach niniejszej sprawy powód wykazał bardzo wysokie prawdopodobieństwo tego, że do zakażenia doszło wskutek nieprawidłowo wykonanego zabiegu operacyjnego. Świadczy o tym w szczególności fakt wystąpienia objawów zakażenia bezpośrednio po wypisaniu powoda do domu po zabiegu operacyjnym, a także nietypowy przebieg samej operacji – trudności techniczne (problemy z wprowadzeniem pinu, destabilizacja wszczepu) i związane z tym dalsze uszkodzenie tkanki, przedłużający się czas zabiegu. Dodatkowo, powód miał już wcześniej wykonywane zabiegi operacyjne w obrębie lewego kolana. W związku z tym, wobec przedłużającego się czasu zabiegu i dalszych zarysowanych okoliczności, zasadnym było podanie powodowi dodatkowej dawki antybiotyku, w trakcie wykonywania zabiegu operacyjnego, czego jednak zaniechano. Na okoliczność tę zwrócili uwagę biegli sporządzający opinię w niniejszej sprawie: biegły sądowy z zakresu chirurgii urazowej i ortopedii S. L. oraz biegła sądowa z zakresu chorób zakaźnych B. D. (2). Z obu opinii wynika, że zabieg operacyjny nie był wykonany poprawnie, co skutkowało zakażeniem miejsca, w którym dokonywano rekonstrukcji więzadła stawu kolanowego (rekonstrukcja (…)). Zdaniem Sądu obie opinie, wraz z uzupełniającymi opiniami pisemnymi i ustnymi, są we wskazanym zakresie spójne logicznie i dobrze uzasadnione. Natomiast strony pozwane nie zdołały wykazać, że do zakażenia doszło w jakimś innym momencie niż podczas hospitalizacji powoda w dawnym (…) Szpitalu (…), w szczególności nie zdołały wykazać, że źródło zakażenia miały charakter endogenny (wewnętrzny) bądź też, że przyczyną stanu zdrowia powoda była jego własna reakcja alergiczna.

Powód wykazał również, że zakażenie było następstwem niedołożenia należytej staranności przez lekarzy i personel szpitala w związku z wykonywaniem zabiegu operacyjnego. Przy tak długo trwającym zabiegu konieczne było ponowne podanie antybiotyku w trakcie operacji, w ramach okołooperacyjnej profilaktyki antybiotykowej. W przypadku powoda zaniechano jednak podania dodatkowej dawki antybiotyku w czasie operacji. Jak wynika z opinii biegłej B. D. (2), wobec zwiększonego ryzyka zakażenia występującego u powoda, celowym byłoby podjęcie dodatkowych środków ostrożności w postaci dalszego podawania antybiotyku (B.), przy czym lek ten powinien być stosowany co 6 – 8 godzin przez okres 3 – 5 dni. U powoda antybiotyk ten był stosowany jednak jedynie 2 razy na dobę, a zatem tylko co 12 godzin. Z kolei biegły S. L. wskazał, iż w związku ze zwiększonym ryzykiem zakażenia zasadnym było także dłuższe zatrzymanie powoda w szpitalu, gdy nastąpił wypis lub chociażby zalecenie dalszej antybiotykoterapii. Sąd akceptuje te ustalenia biegłych, przyjmując iż znajdują one oparcie w całokształcie zgromadzonego materiału dowodowego (dotyczącego przebiegu operacji, wcześniejszych zabiegów wykonywanych na kolanie powoda) i dlatego nie budzą wątpliwości.

W konsekwencji Sąd uznał, że aktualny stan zdrowia jest następstwem niepodjęcia przez lekarzy i personel medyczny stosownych działań mających chronić powoda przez ryzykiem powstania zakażenia w związku z wykonywanym zabiegiem operacyjnym. Natomiast stan zakaźny, który w istocie wystąpił, konieczność jego długotrwałego leczenia i obecny stan zdrowia powoda są już tylko konsekwencją tych początkowych błędów. Przy czym Sąd miał na uwadze, że powód w przeszłości doznawał już urazów lewego kolana a obecnie stan tego stawu kolanowego jest tak zły, że nie da się stwierdzić, jakie były następstwa tych wcześniejszych urazów. Biegły S. L. w toku ustnej opinii uzupełniającej obrazowo wyjaśnił, że powód praktycznie „nie ma już kolana”. Tym niemniej w zgromadzonym materiale dowodowym nie ma żadnych danych wskazujących na to, że po udanym zabiegu operacyjnym powód miałby nie mieć sprawnego stawu kolanowego. Operacja była właśnie wykonywana po to, żeby powód mógł prawidłowo funkcjonować – chodzić, jeździć rowerem i tak właśnie przedstawiano powodowi potrzebę wykonania tego zabiegu, co wynika z zeznań samego powoda, niepodważonych w tym zakresie przez strony pozwane. Dodatkowo, z ustnej uzupełniającej opinii biegłego sądowego S. L. wynika, że w razie powodzenia operacji (braku zakażenia) możliwe byłoby, że u powoda nie dałoby się stwierdzić żadnego uszczerbku. Bardziej prawdopodobnym jest jednak, że wystąpiłoby niewielkie ograniczenie ruchomości w stawie, które nie wpływałoby jednak na możliwość normalnego funkcjonowania przez powoda.

W ocenie Sądu rozmiar krzywdy doznanej przez powoda jest znaczny i uzasadnia zasądzenie na jego rzecz kwoty 125.000 zł jako zadośćuczynienia za krzywdę doznaną w wyniku zakażenia pooperacyjnego powstałego po zabiegu wykonanym. W konsekwencji doznanego zakażenia powód zmuszony był poddać się kilkumiesięcznej hospitalizacji, w ramach której dokonywano kolejnych zabiegów operacyjnych, mających na celu oczyszczenie kolana. Pierwotny zabieg okazał się nieskuteczny i, pomimo prób ratowania implementowanego wszczepu, konieczne stało się jego operacyjne usunięcie. Nadto powód był zmuszony do dalszej hospitalizacji, podejmowanej kilkukrotnie w szpitalu w O., związanej z dalszymi zabiegami operacyjnymi oraz koniecznością usztywnienia lewego kolana. Ta hospitalizacja i długotrwałe leczenie musiało stanowić dla powoda znaczne obciążenie psychiczne i wyłączało go z normalnego, codziennego funkcjonowania, co potwierdzają zeznania powoda, jak również jego byłej małżonki, B. S..

W wyniku nieudanej operacji rekonstrukcji więzadła lewego kolana w chwili obecnej lewa noga powoda jest krótsza od prawej o 4 cm (lewa ma 89 cm, a prawa 93 cm). Występują także znaczne ograniczenia ruchomości stawu. Staw kolanowy jest usztywniony, co umożliwia jedynie śladowe, 10-stopniowe zgięcie. W związku z tym na co dzień powód porusza się o jednej kuli. Powód nie ma czucia w lewym kolanie. Takie ograniczenia ruchomości muszą być uznane za bardzo znaczące, szczególnie że powód w chwili operacji miał 43 lata, a obecnie ma lat 48, a zatem jest stosunkowo młodym mężczyzną.

Powód ma obecnie problemy z dłuższym staniem, wchodzeniem po schodach. Powód mieszka na 4 piętrze i po nieudanej operacji przez pewien czas rzadko wychodził z domu. Przy dłuższym siedzeniu jego lewa noga powinna znajdować się w pozycji uniesionej. Powód w przeszłości potrafił i lubił wykonywać prace związane z majsterkowaniem, domowe remonty, lecz obecnie nie jest już w stanie tego sprawnie robić, co potwierdzają zeznania powoda oraz jego byłej małżonki B. S.. W przeszłości dużo jeździł rowerem (dojeżdżając do pracy oraz jeżdżąc na wycieczki). W chwili obecnej nie może jeździć tradycyjnym rowerem; pozostaje mu korzystanie z handbike’a (roweru poruszanego siłą rąk).

Powód został uznany za całkowicie niezdolnego do pracy w okresie, następnie został uznany za częściowo niezdolnego do pracy i przyznano mu z tego tytułu rentę. A zatem powód przez okres dwóch lat był pozbawiony możliwości świadczenia pracy, a obecnie możliwość ta pozostaje ograniczona. Sąd częściowo dał przy tym wiarę wyjaśnieniom powoda co do braku możliwości znalezienia kolejnego zatrudnienia. W istocie bowiem obecny stan zdrowia powoda może stanowić przeszkodę do wykonywaniu wielu prac, które w przeszłości powód mógł wykonywać. Tym niemniej już z samego faktu orzeczenia częściowej zdolności do pracy wynika, że pewne prace mogą być wykonywane przez powoda. Z zeznań powoda nie wynika natomiast, żeby powód przejawiał póki co większą inicjatywę w poszukiwaniu nowego zatrudnienia (korzystanie z pośrednictwa pracy oferowanego chociażby przez Powiatowy Urząd Pracy).

Przy tym rokowania co do stanu zdrowia powoda na przyszłość są niezbyt korzystne. Jak wynika z opinii biegłego S. L., pomimo wyleczenia stanu zapalnego kolana i kości piszczelowej można w przyszłości liczyć się z nawrotem zakażenia kości. Z tego powodu wszelkie operacje rekonstrukcyjne, na przykład egalizacja (wyrównanie kończyn) stoją pod znakiem zapytania. Wyjątkowo rzadko po artrodezie (operacyjnym usztywnieniu stawu), która miała miejsce u powoda, proponuje się pacjentom próbę implantacji endoprotezy stawu kolanowego, zwłaszcza gdy artrodeza została wykonana jako leczenie procesu ropnego. Nadto usztywnione kolano u osoby w sile wielu może z czasem powodować powstanie wtórnych zmian zwyrodnieniowych w innych stawach kończyn dolnych.

Wspomnieć przy tym należy, że na rozmiar doznanej przez powoda krzywdy wpływa również fakt naruszenia przez personel (…) Szpitalu (…) prawa do informacji jako jednego z praw pacjenta gwarantowanego zarówno przez przepisy prawnie powszechnie obowiązujące, jak i przez postanowienia Kodeksu Etyki Lekarskiej. Powoda nie poinformowano bowiem o tym, że odpowiednia rehabilitacja może wyłączyć konieczność podjęcia leczenia operacyjnego, a sam zabieg operacyjny może być powiązany z ryzykiem zakażenia. Sąd dał w tym zakresie wyjaśnieniom powoda, które nie były zresztą podważane przez strony pozwane. Wyrok Sądu Okręgowego we Wrocławiu – I Wydział Cywilny z dnia 23 października 2015 r. I C 1387/11

W przypadku jakichkolwiek pytań bądź wątpliwości w zakresie błędu medycznego lekarza albo szpitala, odszkodowania czy zadośćuczynienia pozostajemy do Państwa dyspozycji.

Z wyrazami szacunku.

Adwokat Mateusz Ziębaczewski

Mateusz Ziębaczewski to doświadczony adwokat i jedny w swoim rodzaju specjalista od błędów medycznych, odszkodowania i zadośćuczynienia. Swoją wiedzą i umiejętnościami służy klientom, pomagając im w najbardziej skomplikowanych sprawach. Z naszą kancelarią współpracują najbardziej znani profesorowie, doktorzy prawa oraz byli ministrowie, gdyż cenią jakość, pewność i bezpieczeństwo jakie oferujemy.

email telefon LinkedIn

Zobacz pozostałe wpisy autora

Odszkodowanie i zadośćuczynienie za błąd medyczny lekarza w szpitalu