Twoja sprawa o odszkodowanie za błąd medyczny jest już wystarczająco stresująca. Nie powinieneś rozbijać banku tylko po to, aby upewnić się, że jesteś chroniony

Niezdiagnozowanie przez lekarza ataku serca i zawału serca jako błąd medyczny

Przesłankami odpowiedzialności cywilnej lekarza są więc wina, szkoda oraz występujący między zawinionym postępowaniem lekarza a szkodą tzw. adekwatny związek przyczynowy. Wina obejmuje zarówno element obiektywny (bezprawność) czyli naruszenie reguł prawidłowego postępowania, jak również subiektywny (przypisywalność) w postaci np. niedbalstwa czy lekceważenia obowiązków. Błąd w sztuce medycznej jest powszechnie zaliczany do obiektywnych przesłanek zawinienia. Błędem w sztuce medycznej nazywamy takie postępowanie, które jest obiektywnie sprzeczne z powszechnie uznanymi zasadami wiedzy i praktyki medycznej (wyrok Sądu Najwyższego z dnia 18 stycznia 2013 r. IV CSK 431/12). W literaturze podkreśla się jednak, że nie stanowi błędu w sztuce tzw. „zwykłe” niedbalstwo, lecz „rażące niedbalstwo”. Zgodnie z art. 4 ustawy z 5 grudnia 1996 r. o zawodach lekarza i lekarza dentysty (t.j. Dz.U. 2011 r. Nr 277, poz. 1634) lekarz ma obowiązek wykonywać zawód zgodnie ze wskazaniami aktualnej wiedzy medycznej, dostępnymi mu metodami i środkami zapobiegania, rozpoznawania i leczenia chorób, zgodnie z zasadami etyki zawodowej oraz z należytą starannością. Wysokie wymagania stawiane lekarzowi nie oznaczają jego odpowiedzialności za wynik (rezultat) leczenia, ani odpowiedzialności na zasadzie ryzyka. Lekarz odpowiada na zasadzie winy, którą można mu przypisać tylko w wypadku wystąpienia jednocześnie elementu obiektywnej i subiektywnej niewłaściwości postępowania. Element obiektywny łączy się z naruszeniem zasad wynikających z zasad wiedzy medycznej, doświadczenia i deontologii i w jego ramach mieści się tzw. błąd lekarski, przez który rozumie się naruszenie obowiązujących lekarza reguł postępowania oceniane w kontekście nauki i praktyki medycznej. Dlatego stwierdzenie błędu lekarskiego wyczerpuje zasadniczo tylko obiektywny element winy (z tym zastrzeżeniem, że są takie kategorie błędu lekarskiego, które będą wystarczające dla stwierdzenia winy także w ujęciu subiektywnym). Element subiektywny odnosi się do zachowania przez lekarza staranności ocenianej pod kątem określonego wzorca, standardu postępowania, przy przyjęciu kryterium wysokiego poziomu przeciętnej staranności każdego lekarza jako jego staranności zawodowej (wyrok Sądu Najwyższego z dnia 10 lutego 2010 r. V CSK 287/09).

Odpowiedzialność lekarza powstanie zatem w wypadku „błędu w sztuce” czyli przeprowadzenia zabiegu niezgodnie z zasadami wiedzy medycznej, jeżeli był to błąd zawiniony czyli polegający na zachowaniu odbiegającym od ustalonego wzorca. Przy ocenie postępowania lekarza należy też mieć na względzie uzasadnione oczekiwanie nie narażania pacjenta na pogorszenie stanu zdrowia, przydatny może być również test oparty na pytaniu czy niekorzystnego skutku można było uniknąć oraz czy lekarz w danym przypadku powinien był i mógł zrobić więcej (lepiej). W nieodłącznym związku z określeniem podstaw odpowiedzialności lekarza pozostaje zjawisko określane mianem ryzyka medycznego. Nawet bowiem przy postępowaniu zgodnym z aktualną wiedzą medyczną i przy zachowaniu należytej staranności nie da się wykluczyć ryzyka powstania szkody. Pojęciem dozwolonego ryzyka jest objęte także niepowodzenie medyczne. Zasadniczo pacjent poinformowany o istniejącym ryzyku, wyrażając zgodę na zabieg przyjmuje je na siebie (pacjent nie obejmuje zgodą skutków żadnej postaci winy lekarza). Ryzyko, jakie bierze na siebie pacjent wyrażając zgodę na zabieg operacyjny obejmuje tylko zwykłe powikłania pooperacyjne, nie można natomiast uznać, by ryzykiem pacjenta były objęte komplikacje powstałe wskutek pomyłki, nieuwagi lub niezręczności lekarza, zwłaszcza uszkodzenia innego organu, także w sposób przypadkowy i niezamierzony (wyroki Sądu Najwyższego z dnia 19 października 1971 r. II CR 421/74, niepublikowany, z dnia 29 września 2000 r. V CKN 527//00, OSNC 2001, nr 3, poz. 42, z dnia 29 października 2003 r. III CK 34/02, OSP 2005, nr 4, poz. 54, z dnia 13 stycznia 2005 r. III CK 143/04 niepublikowany i z dnia 10 lutego 2010 r. V CSK 287/09, niepublikowany).

Wzorcem, do którego należy sięgać jest w odniesieniu do lekarza wzorzec „dobrego fachowca”. Przyjmuje się pewien poziom fachowości, poniżej którego postępowanie lekarza należy ocenić ujemnie. Od lekarzy wymaga się staranności wyższej niż przeciętna z uwagi na przedmiot ich zabiegów, którym jest człowiek i skutki wadliwego leczenia, często nieodwracalne (por. glosa M. Nesterowicz do wyroku Sądu Najwyższego z 1 grudnia 1998 r. III CKN 741/98, PiM 2000/6-7/163). Granice wyznaczające możliwości dowodowe stron na płaszczyźnie art. 361 § 1 KC wyznacza aktualny stan wiedzy medycznej. W konsekwencji nie wymaga się, aby związek przyczynowy pomiędzy postępowaniem lekarza a powstałą szkodą został ustalony w sposób pewny. W tzw. „procesach lekarskich” ustalenie w sposób pewny związku przyczynowego pomiędzy postępowaniem lekarza a powstałą szkodą jest najczęściej niemożliwe, gdyż w świetle wiedzy medycznej w większości wypadków można mówić tylko o prawdopodobieństwie wysokiego stopnia, a rzadko o pewności, czy wyłączności przyczyny. Na powstanie szkody ma lub może mieć wpływ wiele czynników i należy tylko ustalić, w jakim stopniu prawdopodobieństwa wobec innych czynników powstaje zaniedbanie lekarza. Podkreśla się również, że żądanie absolutnej pewności związku przyczynowego nie byłoby ani realne, ani uzasadnione. Dowód zatem, że jakieś inne przyczyny (oprócz niedbalstwa lekarza) mogły, lecz nie musiały spowodować u pacjenta szkodę, nie zwolni lekarza od odpowiedzialności. Ani wielość przyczyn, ani zwiększone ryzyko zabiegu (ze względu na stan zdrowia chorego) nie może wyłączyć odpowiedzialności lekarza, jeśli przynajmniej jedną z przyczyn jest niedbalstwo (por.: wyrok SN z 17 października 2007 r. II CSK 285/07).

Sąd może przyznać najbliższym członkom rodziny zmarłego odpowiednią sumę tytułem zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę w wyniku czynu niedozwolonego, a zatem w celu naprawienia szkody niemajątkowej. Prawidłowa wykładnia art. 446 § 4 KC wymaga przede wszystkim podkreślenia, że roszczenie oparte na tym przepisie jest rodzajowo i normatywnie odmienne od roszczenia zmierzającego do naprawienia szkody majątkowej, opartego na treści art. 446 § 3 KC Zadośćuczynienie przewidziane w art. 446 § 4 KC nie jest zależne od pogorszenia sytuacji życiowej osoby bliskiej w wyniku śmierci bezpośrednio poszkodowanego, lecz ma na celu złagodzenie cierpienia psychicznego wywołanego śmiercią osoby najbliższej i pomoc członkom rodziny tej osoby w dostosowaniu się do zmienionej sytuacji życiowej (patrz wyrok Sądu Najwyższego z dnia 12 września 2013 roku, IV CSK 87/13).

Zgodnie z prezentowanym w orzecznictwie stanowiskiem na rozmiar krzywdy, o której mowa w art. 446 § 4 KC , mają wpływ przede wszystkim: wstrząs psychiczny i cierpienia moralne wywołane śmiercią osoby bliskiej, poczucie osamotnienia i pustki po jej śmierci, rodzaj i intensywność więzi łączącej pokrzywdzonego ze zmarłym, rola w rodzinie pełniona przez osobę zmarłą, wystąpienie zaburzeń będących skutkiem śmierci osoby bliskiej, wiek pokrzywdzonego i jego zdolność do zaakceptowania nowej rzeczywistości oraz umiejętność odnalezienia się w niej (patrz wyrok Sądu Najwyższego z dnia 03 czerwca 2011 roku, III CSK 279/10). O wysokości zadośćuczynienia decydują zatem w ostateczności realia każdej sprawy, co oznacza, że wysokość sum orzekanych w innych sprawach, objęta wszak dyskrecjonalną władzą sędziowską, może mieć znaczenie jedynie pośrednie w tym sensie, że nie powinna od nich rażąco odbiegać (patrz wyrok SN z dnia 11 lipca 2000 roku, II CKN 1119/98, Lex Polonica nr 388287).

Ustawodawca nie wskazuje zasad ustalania wysokości omawianego zadośćuczynienia, zatem posiłkować należy się w tym zakresie poglądami wypracowanymi w judykaturze na tle stosowania art. 445 KC Niewątpliwie krzywdę doznaną w wyniku śmierci osoby bliskiej bardzo trudno ocenić i wyrazić w formie pieniężnej. W orzecznictwie Sądu Najwyższego dotyczącym zasad ustalania wysokości zadośćuczynienia wskazuje się, iż każdy przypadek powinien być traktowany indywidualnie z uwzględnieniem wszystkich okoliczności sprawy. Należy przy tym zaznaczyć, że zadośćuczynienie przewidziane w art. 446 § 4 KC jest odzwierciedleniem w formie pieniężnej rozmiaru krzywdy, która, jak słusznie wskazuje się w literaturze i orzecznictwie, nie zależy od statusu materialnego pokrzywdzonego. Jedynie zatem rozmiar zadośćuczynienia może być odnoszony do stopy życiowej społeczeństwa, która pośrednio może rzutować na jego umiarkowany wymiar. Przesłanka „przeciętnej stopy życiowej społeczeństwa” ma więc charakter uzupełniający i ogranicza wysokość zadośćuczynienia tak, by jego przyznanie nie prowadziło do wzbogacenia osoby uprawnionej, nie może jednak pozbawiać zadośćuczynienia jego zasadniczej funkcji kompensacyjnej i eliminować innych czynników kształtujących jego rozmiar (patrz: wyrok SN z dnia 12 września 2002 roku, IV CKN 1266/00; wyrok SN z dnia 03 czerwca 2011 roku, III CSK 279/10; wyrok SN z dnia 30 stycznia 2004 roku, I CK 131) 03, OSNC 2005, nr 2, poz. 40, wyrok SN z dnia 10 marca 2006 roku, IV CSK 80/05, OSNC 2006, nr 10, poz. 175).

Sprawa sądowa opracowana przez Kancelarię

W niniejszej sprawie powodowie wystąpili z żądaniem zapłaty zadośćuczynienia i odszkodowania w związku ze śmiercią G. Ł., do której miało dojść w wyniku nieprawidłowych działań pozwanego J. R., członka zespołu ratowniczego, działającego na zlecenie Falc M. Sp. z o.o. z siedzibą w W.. Z opinii biegłego z zakresu ratownictwa medycznego A. C. (1) wynika niezbicie, że działania wykonywane przez zespół ratowniczy były nieprawidłowe i niezgodne ze sztuką medyczną. Biegły wskazał, że nie wolno było zezwolić G. Ł. na samodzielne zejście po schodach do karetki, gdyż zasadą postępowania przy zawale jest ograniczenie ruchu pacjenta. Wskazał, że w braku jego zgody na zniesienie winno być sporządzone stosowne oświadczenie przez niego podpisane. Brak takiego oświadczenia jest równoznaczny z brakiem poinformowania pacjenta o konsekwencjach, jakie może ponieść schodząc z trzeciego piętra. Ponadto biegły stwierdził, że podstawowe standardy i procedury nie zostały zachowane: nie był wykonany dostęp żylny, pomiar saturacji i decyzja o tlenoterapii, nie podano pacjentowi żadnych leków.

Również biegły z zakresu kardiologii M. D. w swoich obszernych, ale jasnych i logicznych opiniach potwierdził wnioski biegłego A. C. (1). Biegły stwierdził, że J. R. nie podjął w ogóle żadnego leczenia wobec G. Ł.. Powinien był podać mu leki uspokajające i przeciwbólowe – nitroglicerynę, lub polopirynę, polocard lub acard, relanium lub palvix, założyć drogę żylną, podać tlen. Niewłaściwie postąpił zezwalając G. Ł. na samodzielne schodzenie do karetki. Nie zabrał ze sobą koca ani krzesełka do transportu chorego, a z łatwością mógł wnioskować z opisu dyspozytora pogotowia, że pacjent ma zawał, który z minuty na minutę się pogłębiał, doprowadzając ostatecznie do utraty przytomności i niedotlenienia mózgu na skutek długotrwałej reanimacji. Ponadto biegł stwierdził, że wszelkie działania zespołu ratowniczego, którym kierował J. R. były opieszałe i skutkowały pogłębianiem się zawału serca – opóźnienie w wykonaniu pierwszego zapisu EKG, zbędne wykonywanie kolejnych zapisów EKG, odwlekanie decyzji o transporcie do szpitala.

Biegły M. D. w sposób bardzo jasny i logiczny wyjaśnił, dlaczego te błędy spowodowały zatrzymanie akcji serca, niedotlenienie mózgu i ostatecznie śmierć G. Ł.. Podał, że przeprowadzone przez zespół badania elektrokardiograficzne wskazywały jednoznacznie, że u zmarłego tworzył się zawał serca w ostrej fazie na ścianie dolnej, powikłany ciężkimi, groźnymi dla życia zaburzeniami przewodnictwa przedsionkowo – komorowego blokiem naprzemiennym. Obraz EKG był jednoznacznym i bezwzględnym wskazaniem do zabezpieczenia pacjenta czasową stymulacją. W takiej sytuacji J. R. powinien natychmiast podjąć decyzję o jak najszybszym przetransportowaniu chorego do odpowiedniego zakładu chemodynamiki w celu wykonaniu zabiegu odblokowania najprawdopodobniej zablokowanej tętnicy czy też przewiezienia pacjenta na najbliższy odział kardiologiczny (w tym przypadku oddalony o 1 km od miejsca udzielania pomocy) w celu wszczepienia elektrody. Podłączenie elektrody w sytuacji nagłego zatrzymania krążenia i bloku przedsionkowo – komorowego, niweluje bowiem ich skutki w ten sposób, że stymuluje bezpośrednio mięsień sercowy, nie dopuszczając do nagłego zatrzymania krążenia i zaburzonej perfuzji przez mózg – co chroni pacjenta przed uszkodzeniem mózgu i wstrząsem kardiogennym. Wykonanie tych czynności w odpowiednim czasie pozwoliłoby na przetransportowanie pacjenta do najbliższego zakładu, gdzie po otworzeniu tętnicy miałby założony stent, co umożliwiłoby uszkodzonym tętnicom na ich pełne zregenerowanie – po okresie roku zawał nie pozostawiłby po sobie żadnego śladu w organizmie pacjenta, nie doszłoby do uszkodzenia mózgu na skutek jego niedotlenienia, co następuje zwykle po upływie 5 minut.

Ostatecznie biegły wskazał, że istniało duże prawdopodobieństwo, graniczące z pewnością, że przy odpowiednich działaniach J. R., nie doszłoby do zgonu G. Ł.. Te okoliczności dają Sądowi podstawę do stwierdzenia, że J. R., a co za tym idzie (…) Sp. z o.o. z siedzibą w W. ponoszą winę za śmierć G. R.. Jednak, co już wcześniej było wskazane przy omówieniu wystąpienia w sprawie adekwatnego związku przyczynowego między działaniem lub brakiem działania J. R. a powstaniem szkody, odpowiadają oni za nią w 70 % z uwagi na chorobę samoistną G. Ł.. W dalszej kolejności Sąd uznał, że powodowie bezdyskusyjnie doznali szkody w związku ze śmiercią najbliższej im osoby. Mając na uwadze przedstawione wywody, w ocenie Sądu w niniejszej sprawie doszło do wykazania wszystkich przesłanek odpowiedzialności odszkodowawczej pozwanego J. R., a w konsekwencji (…) Sp. z o.o. z siedzibą w W. i pozostałych pozwanych ubezpieczycieli.

Biorąc pod uwagę powyższe przesłanki, przy uwzględnieniu wszystkich istotnych w sprawie okoliczności mających wpływ na rozmiar cierpień i sytuację powodów po śmierci męża i ojca, należy uznać, iż odpowiednią kwotą zadośćuczynienia dla powódki K. Ł. jest kwota 90 000,00 złotych, a dla pozostałych powodów kwota po 70 000,00 zł. Uwzględniając to, że pozwani w 70 % odpowiadają za szkodę, Sąd zasądził na rzecz powódki od pozwanych kwotę 63 000,00 zł (70 % z 90 000,00 zł), o czym orzekł, ja w pkt 1 a wyroku, na podstawie art. 446 § 4 KC, a na rzecz powodów kwoty po 49 000,00 zł (70 % z 70 000,00 zł), o czym orzekł, jak w pkt 7a, 13 oraz 19 wyroku, na podstawie art. 446 § 4 KC

Należy przede wszystkim zauważyć, że powodowie utracili najważniejszą osobę, tj. męża i ojca, co potęguje niepomiernie uczucie osamotnienia i krzywdy. Powodowie mogli jeszcze przez wiele lat oczekiwać wsparcia emocjonalnego i pomocy z jego strony. K. Ł. został pozbawiona pomocy ze strony kochającego męża w codziennych obowiązkach, została odarta z marzeń o wspólnej przyszłości i wspólnej wzajemnej opiece i wsparciu, również finansowym. Została zmuszona wziąć na siebie trud życia codziennego, zmierzyć się z samotnością. Natomiast P. Ł., R. Ł. i A. Ł. zostali również pozbawieni pomocy ze strony ojca, zarówno mentalnej, jak i w odniesieniu do P. Ł. pomocy finansowej. Pomimo własnych cierpień powodowie musieli być silni, by nie potęgować poczucia smutku i żalu. Śmierć G. Ł. była i jest dla powodów tragedią wręcz niewyobrażalną i trudną do wycenienia. Nie budzi też najmniejszych wątpliwości to, że więź łącząca małżonków i rodzica z dzieckiem jest jedną z najsilniejszych więzi międzyludzkich. Brutalne zerwanie tej więzi przez śmierć męża, czy ojca jest dla żony, czy dziecka przeżyciem pozostawiającym ślad na całe dalsze jego życie. W rozpoznawanej sprawie krzywda jest tym bardziej dotkliwa, że śmierć nastąpiła nagle i dotknęła osobę jeszcze w sile wieku, która miał wiele lat życia przed sobą i plany do zrealizowania. Dla powodów była to utrata osoby, z którą byli silnie związani i tworzyli zgodną i zgraną rodzinę, a także pokładali w niej swoje liczne nadzieje.

Mając powyższe na uwadze, po przeanalizowaniu wszystkich okoliczności sprawy, Sąd uznał, że G. Ł. nie przyczynił się do powstania szkody. Pozwany nie udźwignął obowiązku wynikającego z treści art. 6 KC, nie wykazał, że G. Ł. swoim zachowaniem przyczynił się do swojej śmierci. Z opinii biegłych bowiem wynika, że J. R. nie zachował odpowiednich procedur zezwalając pacjentowi na samodzielne zejście ze schodów i nie udowodnił ponadto, że G. Ł. nie chciał poddać się badaniu i odmawiał współpracy. Trzeba mieć na uwadze to, że stan zdrowia G. Ł. był bardzo ciężki, z cała pewnością odczuwał olbrzymi ból, niepokój i rozdrażnienie. To lekarz, jako profesjonalista powinien tak komunikować się z pacjentem, aby ten mógł podejmować świadome decyzje dotyczące leczenia. Relacja pacjenta z przedstawicielem zawodu medycznego nie jest w końcu równorzędna, ponieważ pacjent najczęściej nie ma specjalistycznej wiedzy i jest uzależniony od pomocy i zaangażowania tych osób – co miało miejsce w tym przedmiotowym przypadku. Zdaniem Sądu, G. Ł. w tym stanie zdrowia, w jakim się znajdował, mógł zachowywać się irracjonalnie, a rzeczą J. R., poprzez odpowiednie działania i leczenie, było uspokoić sytuację, podjąć natychmiastowe leczenie i nie dopuścić do samodzielnego schodzenia pacjenta po schodach do karetki.

Zadośćuczynienie dla powódki musiało być wyższe niż dla pozostałych powodów, gdyż wskutek śmierci męża doznała ona trwałego uszczerbku na zdrowiu psychicznym. W przebiegu żałoby wystąpiły u niej zaburzenia adaptacyjne pod postacią reakcji depresyjno – lękowej. W wyniku braku odpowiedniego i skutecznego leczenia zaburzenia adaptacyjne zaczęły się utrwalać i w konsekwencji nabrały charakteru długotrwałych zaburzeń pod postacią zaburzeń depresyjnych i lękowych mieszanych. Objawiają się one w poczuciu znacznego dyskomfortu psychicznego, obniżeniem nastroju, okresowo występującym uczuciem lęku, z towarzyszącym niepokojem, nieco wzmożoną chwiejnością emocjonalną, okresowo występującym smutkiem, niezadowoleniem, czasem poczuciem bezradności, negatywnym obrazem siebie i świata, trudnościami w odczuwaniu satysfakcji i radości, pesymistycznym myśleniem. Zaburzenia te pogarszają jakość jej życia. Obecnie stan psychiczny powódki nie jest w pełni stabilny, a obniżony komfort funkcjonowania psychicznego i jego objawy nie pozwalają jej czerpać pełnej satysfakcji z życia. Objawy te mogą jednak w przyszłości ustąpić, w tym celu powódka powinna podjąć terapię psychologiczną i farmakoterapię psychiatryczną. W razie nie podjęcia leczenia, istnieje szansa, że stan psychiczny powódki ulegnie dalszemu pogorszeniu.

Jak już wcześniej Sąd wskazywał, wycena bólu, rozpaczy i cierpienia po stracie bliskiej osoby jest bardzo trudna. Biorąc pod uwagę to, że wysokość przyznawanej kwoty zadośćuczynienia powinna być ukształtowana tak, by stanowić „ekwiwalent wycierpianego bólu”, jak też i to, że kwota zadośćuczynienia powinna zawierać się w rozsądnych granicach, by nie prowadzić do bezpodstawnego wzbogacenia, Sąd oddalił żądanie zadośćuczynienia w pozostałej części, o czym orzekł, jak w pkt 2, 8, 14 i 20 wyroku. W ocenie Sądu kwota 90 000,00 zł dla powódki i kwota po 70 000,00 zł dla pozostałych powodów odpowiada aktualnym warunkom i sytuacji majątkowej społeczeństwa, stanowi odczuwalną wartość i pozwoli na zrekompensowanie w takim jak jest to możliwe stopniu przebytych cierpień.

Sąd przyznał na rzecz synów G. Ł. taką samą kwotę zadośćuczynienia, choć niewątpliwie mogli oni inaczej przeżywać stratę ojca oraz w odmienny sposób mogła ona wpływać na ich codzienne życie. Sąd nie dostrzegł przyczyn, które nakazywałyby wyżej wyceniać krzywdę doznaną przez któregokolwiek z nich, tym bardziej, że sami swoje cierpienia i krzywdę ocenili tak samo, żądając takich samych kwot.

W niniejszej sprawie należy zatem zauważyć, iż K. Ł. i jej mąż prowadzili wspólne gospodarstwo domowe, każdy z nich prowadził swoje działalności gospodarcze, ponadto utrzymywali się oni ze świadczeń rentowych, jednak znacznie większe dochody uzyskiwał G. Ł., przeznaczając tylko na utrzymanie rodziny kwotę około 5 000,00 zł miesięcznie z ponad milionowego rocznego przychodu. Natomiast po śmierci męża sytuacja K. Ł. w aspekcie materialnym uległa pogorszeniu nie tylko z tego powodu, że utracił dochody jakimi mąż dysponował i przyczyniał się do zaspokajania potrzeb rodziny, ale także z tego powodu, że przez pewien czas nie pracowała, nie zarobkowała, ponadto musiała przejąć na siebie w większości koszty utrzymania syna P., który jeszcze wtedy studiował i miał niewielka rentę rodzinną. Należy też dodać, że z opinii psychiatryczno – psychologicznej wynika, że powódka musi podjąć kosztowne leczenie, na które musi wydać kilkaset złotych miesięcznie. W konsekwencji porównując sytuację życiową powódki sprzed, jak i po feralnym zdarzeniu, należy stwierdzić, że w jej przypadku doszło do znacznego pogorszenia sytuacji życiowej, skoro od wielu lat powódka stanowiła z mężem zgrany i sprawnie funkcjonujący w życiu duet, zarówno w sferze emocjonalnej, jak i ekonomicznej. Porównując dochody małżonków należy zaznaczyć, iż dochody męża powódki były wyższe, pozwalały na komfortowe życie rodziny i realizowanie życiowych planów (wycieczki, podróże, wakacje, rozwój firmy, kształcenie syna, zapewnienie mu bardzo dobrych warunków życia).

Odnosząc się do kwestii odszkodowania na rzecz powoda P. Ł., to należy podnieść, że powód nie tylko mógł w przyszłości liczyć na swojego ojca i to jeszcze przez wiele lat, we wszystkich dziedzinach życia rodzinnego, ale również mógł korzystać z faktycznego finansowego wsparcia zmarłego. Z tego względu jego sytuacja materialna również uległa znacznemu pogorszeniu i bez znaczenia pozostaje fakt pobierania przez niego renty, gdyż świadczenie to ma charakter okresowy, a w chwili obecnej wygasło.

W tych warunkach uznać należy, że powódce należy się odszkodowanie za znaczne pogorszenie się sytuacji życiowej w wysokości 40 000,00 złotych, a powodowi P. Ł. w wysokości 20 000,00 złotych. Jednakże wobec ustalenia, że pozwani nie mogą odpowiadać za szkodę w 100 %, mając na uwadze adekwatny związek przyczynowy, Sąd obniżył te kwoty o 30 % i w związku z tym zasądził na rzecz powódki z tego tytułu 28 000,00 zł, a na rzecz powoda P. Ł. kwotę 14 000,00 zł, o czym orzekł, jak w pkt 1b i 7 b wyroku, na podstawie art. 446 § 3 KC. Wyrok Sądu Okręgowego w Sieradzu – I Wydział Cywilny z dnia 16 listopada 2017 r. I C 172/14

W przypadku jakichkolwiek pytań bądź wątpliwości w zakresie błędu medycznego lekarza albo szpitala, odszkodowania czy zadośćuczynienia pozostajemy do Państwa dyspozycji.

Z wyrazami szacunku.

Adwokat Mateusz Ziębaczewski

Mateusz Ziębaczewski to doświadczony adwokat i jedny w swoim rodzaju specjalista od błędów medycznych, odszkodowania i zadośćuczynienia. Swoją wiedzą i umiejętnościami służy klientom, pomagając im w najbardziej skomplikowanych sprawach. Z naszą kancelarią współpracują najbardziej znani profesorowie, doktorzy prawa oraz byli ministrowie, gdyż cenią jakość, pewność i bezpieczeństwo jakie oferujemy.

email telefon LinkedIn

Zobacz pozostałe wpisy autora

Odszkodowanie i zadośćuczynienie za błąd medyczny lekarza w szpitalu