Twoja sprawa o odszkodowanie za błąd medyczny jest już wystarczająco stresująca. Nie powinieneś rozbijać banku tylko po to, aby upewnić się, że jesteś chroniony

Odszkodowanie za niezauważanie oraz niezdiagnozowanie złamania kości i wypuszczenie oraz wypisanie ze szpitala jako błąd medyczny

W doktrynie i orzecznictwie przyjmuje się, że błędem lekarskim jest postępowanie sprzeczne z zasadami wiedzy medycznej. Sąd Najwyższy w orzeczeniu dnia 1 kwietnia 1955 roku w sprawie sygn. akt IV CR 39/54 skonstatował, iż błędem w sztuce lekarskiej jest czynność lekarza w zakresie diagnozy i terapii, niezgodna z nauką medyczną w zakresie dla lekarza dostępnym. Lekarz odpowiada na zasadzie winy, którą można mu przypisać tylko w wypadku wystąpienia elementu obiektywnej i subiektywnej niewłaściwości postępowania. Element obiektywny występuje w wypadku naruszenia zasad wiedzy medycznej, doświadczenia i deontologii, zaś element subiektywny wiąże się z zachowaniem przez lekarza staranności, ocenianej przy przyjęciu kryterium wysokiego poziomu przeciętnej staranności zawodowej. Natomiast w wyroku z dnia 18 stycznia 2013 r., sygn. akt IV CSK 431/12 Sąd Najwyższy dookreślił: „tzw. błąd lekarski, przez który rozumie się naruszenie obowiązujących lekarza reguł postępowania, oceniane w kontekście nauki i praktyki medycznej. Dlatego stwierdzenie błędu lekarskiego wyczerpuje zasadniczo tylko obiektywny element winy (z tym zastrzeżeniem, że są takie kategorie błędu lekarskiego, które będą wystarczające dla stwierdzenia winy także w ujęciu subiektywnym). Element subiektywny odnosi się do zachowania przez lekarza staranności, ocenianej pod kątem określonego wzorca, standardu postępowania, przy przyjęciu kryterium wysokiego poziomu przeciętnej staranności każdego lekarza, jako jego staranności zawodowej (por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 10 lutego 2010 r., V CSK 287/09). Odpowiedzialność lekarza powstanie zatem w wypadku „błędu w sztuce”, czyli przeprowadzenia zabiegu niezgodnie z zasadami wiedzy medycznej, jeżeli był to błąd zawiniony, czyli polegający na zachowaniu odbiegającym od ustalonego wzorca”.

Dodać należy, że w tzw. procesach lekarskich nie wymaga się ustalenia związku przyczynowego w sposób absolutnie pewny. Sąd Najwyższy w wielu orzeczeniach podkreślał, że w sytuacjach w których chodzi o życie i zdrowie ludzkie nie można mówić o całkowitej pewności, lecz co najwyżej o wysokim stopniu prawdopodobieństwa faktu, że szkoda wynikła z określonego zdarzenia. Jeśli prawdopodobieństwo to zostanie wykazane, związek przyczynowy należy uznać za wykazany (patrz np. wyrok Sądu Najwyższego z 5 lipca 1967 r., I PR 74/67, OSN z 1968 r. poz. 26, wyrok Sądu Najwyższego z 13 czerwca 2000 r., V CKN 34/00, wyrok Sądu Najwyższego z 27 lutego 1998 r., II CKN, 625/97).

Można także mówić o winie własnej zakładu leczniczego (tzw. organizacyjnej). Szpital odpowiada bowiem m.in. za to, by zatrudniać odpowiednią liczbę personelu w stosunku do przebywających na oddziałach pacjentów, tak, by zapewnić im należytą i staranną opiekę. Należy pamiętać bowiem, że pacjenci znajdują się w zakładzie opieki zdrowotnej gdzie mogą oczekiwać na wzmożoną, np. w stosunku do warunków domowych, opiekę zdrowotną, która zapewni im polepszenie a nie pogorszenie ich stanu zdrowia, z tego tylko powodu, że poszczególne pielęgniarki mają pod opieką zbyt dużą liczbę pacjentów. Powszechnie znane są problemy polskiej służby zdrowia, nie usprawiedliwia to jednak kierownictw poszczególnych szpitali, w których zatrudnia się zbyt małą liczbę pracowników w stosunku do liczby przyjmowanych pacjentów, czy też wadliwie organizuje się ich dyżury.

Zgodnie z art. 445 § 1 KC w nawiązaniu do art. 444 KC sąd może przyznać poszkodowanemu, w razie uszkodzenia ciała lub wywołania rozstroju zdrowia odpowiednią sumę tytułem zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę. Art. 445 KC przewiduje możliwość przyznania zadośćuczynienia za krzywdę obejmującą między innymi uszkodzenia ciała. Przez krzywdę w rozumieniu przepisu rozumie się cierpienie fizyczne, a więc ból i inne dolegliwości oraz cierpienia psychiczne, jak również dalsze następstwa w postaci odczuwanego dyskomfortu w wyglądzie, mobilności, poczuciu osamotnienia, nieprzydatności społecznej. Zadośćuczynienie, którego celem jest złagodzenie cierpień, powinno mieć charakter całościowy i obejmować wszystkie cierpienia fizyczne i psychiczne, zarówno te już doznane jak i te, które przy uwzględnieniu aktualnego stanu zdrowia poszkodowanego w sposób przewidywalny mogą wystąpić w przyszłości. W aktualnych poglądach doktryny dominuje zapatrywanie, według którego spośród funkcji spełnianych przez zadośćuczynienie na czoło wysuwa się funkcja kompensacyjna. Przyznana z tego tytułu suma pieniężna „powinna wynagrodzić doznane przez poszkodowanego cierpienia fizyczne i psychiczne oraz utratę radości życia. Ma mu wreszcie ułatwić przezwyciężenie ujemnych przeżyć. Dzięki temu zostaje przywrócona – przynajmniej częściowo – równowaga, która została zachwiana wskutek popełnienia przez sprawcę czynu niedozwolonego” (zob. A. Szpunar, Zadośćuczynienie za szkodę niemajątkową, s. 78).

Sąd musi zawsze rozważyć jaka wysokość zadośćuczynienia będzie odpowiednia i pozwoli na zrekompensowanie doznanej krzywdy, której nie sposób przecież wyliczyć w sposób ścisły. Wynika to bowiem z jej charakteru – z braku możliwości przedstawienia wartości niemajątkowej w kategoriach finansowych i ekonomicznych, doznanego cierpienia fizycznego i psychicznego nie można bowiem wycenić, a przyznawana suma pieniężna nie odzwierciedla rzeczywistego rozmiaru negatywnych odczuć poszkodowanego. Rozmiar doznanej krzywdy zależy od wielu czynników, np. wieku, nieodwracalności skutków naruszenia, osobistej sytuacji poszkodowanego, w tym również przyszłych perspektyw życiowych. Należy pamiętać, iż wysokość zasądzonej sumy powinna być tak ukształtowana, aby stanowiła odzwierciedlenie doznanego uszczerbku i była zauważalna i przynosiła poszkodowanemu satysfakcję, kompensacja bowiem dokonuje się głównie w sferze psychicznej poszkodowanego. Przywrócona zostaje wtedy pewna równowaga emocjonalna, naruszona przez doznane cierpnie psychiczne (za dr J. M., Glosa do wyroku SN z dnia 10.03.2006 r., IV CSK 80/05, Monitor Prawniczy 2/2008). Ustalając kryteria mające wpływ na wysokość zadośćuczynienia za szkodę niemajątkową wynikającą z naruszenia zdrowia doktryna i orzecznictwo wskazują, że należy także uwzględniać ciężkie następstwa, czas trwania cierpień, ich intensywność, długotrwałość, rodzaj odniesionych obrażeń, wpływ na dalsze życie poszkodowanego, trwałe zmiany w psychice, trwałe kalectwo, poczucie bezradności, brak możliwości korzystania z określonych rozrywek, wykonywania określonej pracy, konsekwencji w życiu społecznym i osobistym (por. między innymi wyrok SN z dnia 29 września 2004 r., II CK 531/03, wyrok SA w Białymstoku z dnia 1 lutego 2005 r., III APa 9/04, OSA 2005, z. 2, poz. 40). Niewątpliwie do czynników zwiększających poczucie krzywdy należy zaliczyć również poczucie nieprzydatności w życiu rodzinnym i społecznym, konieczność pomocy ze strony najbliższych w czynnościach życiowych, rezygnację z wykonywania ulubionych zajęć.

Sprawa sądowa opracowana przez Kancelarię

Podczas wykonywania pracy powód uległ wypadkowi, a następnie został przewieziony karetką pogotowia do szpitala w B., gdzie po wykonaniu badania RTG rozpoznano u niego złamanie rzepki lewej, złamanie nasady bliższej kości ramiennej prawej oraz złamanie nasady dalszej kości promieniowej lewej. Podał także, że ze względu na odniesione obrażenia został przewieziony do wyspecjalizowanej jednostki jaką był Szpital Wojewódzki SP ZOZ w J., gdzie został opatrzony w Izbie Przyjęć, a następnie przeniesiony na oddział Traumatologii i Ortopedii, gdzie zastosowano leczenie zachowawcze, po czym wypisano go do domu z prawą ręką podwieszoną na chuście trójkątnej. Powód uzasadniał również, że ordynator oddziału lek. med. J. M. poinformował go o tym, że w jego przypadku nie ma konieczności leczenia operacyjnego. Wskazał także, że po upływie czterech tygodni nie odczuwał żadnej poprawy w prawym ramieniu, zaś w trakcie konsultacji medycznej u prof. S. D. we W., w oparciu a analizę wyników badań, został poinformowany o tym, że zaniechanie leczenia operacyjnego złamanej kości ramiennej doprowadziło do powstania zrostu przemieszczonych odłamów kostnych skutkującego utrwalonym kalectwem, a w konsekwencji jego stan wymagał natychmiastowego leczenia operacyjnego. Powód wskazał, że 14 marca udał się do Szpitala im. (…) w L., gdzie następnego dnia przeprowadzono operację wyrównania odstających fragmentów odłamów kostnych, a zabieg ten umożliwił odzyskanie częściowej ruchomości ramienia, jednak pełny powrót do zdrowia, mimo rocznej rehabilitacji, nie jest możliwy ze względu na utrwalone nieanatomiczne ustawienia nasady bliżej kości ramiennej prawej. Powód podniósł nadto, że odpowiedzialność za jego zły stan zdrowia ponosi SP ZOZ Szpital Wojewódzki w J. (obecnie Wojewódzkie Centrum (…)), gdzie doszło do licznych nieprawidłowości podczas jego leczenia, gdyż pomimo wyraźnego przemieszczenia odłamu kostnego nie został przeprowadzony zabieg operacyjny, co doprowadziło do niewłaściwego zrostu odłamów kostnych i konieczności przeprowadzenia operacji naprawczej. Powód zarzucił, że w trakcie jego pobytu w szpitalu w J. w procesie leczenia doszło do błędu w sztuce lekarskiej, bowiem nie przeprowadzono zabiegu operacyjnego mimo tego, że według obiektywnej wiedzy medycznej leczenie operacyjne było wskazane. Podniósł nadto, że w wyniku nieprawidłowego leczenia był wykluczony z życia zawodowego, rodzinnego i towarzyskiego przez sześć miesięcy, a długotrwała i bolesna rehabilitacja nie dała stuprocentowego powrotu do zdrowia. Argumentował także, że musiał zmienić dotychczasowy tryb życia, istotnie ograniczając aktywność zawodową i zrezygnować z uprawiania niektórych sportów. Według powoda, rozmiar jego cierpień fizycznych i psychicznych, będących następstwem nieprawidłowego leczenia, uzasadniają przyznanie zadośćuczynienia w rozmiarze dochodzonym pozwem. Powództwo skierował wobec strony pozwanej, będącej ubezpieczycielem odpowiedzialności cywilnej szpitala w J.

Niewątpliwie lekarze SP ZOZ Szpitala Wojewódzkiego w J. mieli prawny obowiązek zbadania stanu zdrowia powoda, rozpoznania uszkodzeń ciała oraz leczenia ich i rehabilitacji ( art. 2 ustawy z 05 grudnia 1996 roku o zawodach lekarza i lekarza dentysty – t.j. Dz.U. z 2015 r., poz. 464). Już z wstępnej analizy dokumentacji medycznej wynika, że o ile wykonano niezbędne badania i dokonano prawidłowej diagnozy stanu zdrowia powoda (rozpoznano złamanie nasady bliższej prawej kości ramiennej, złamanie nasady dalszej lewej kości promieniowej i złamanie rzepki lewej), to wręcz zapomniano o leczeniu złamania nasady dalszej lewej kości promieniowej. Jak wynika z karty leczenia szpitalnego SP ZOZ Szpitala Wojewódzkiego w J. w zaleceniach nie wspomniano nawet o nadgarstku, który pozostawiono bez zaopatrzenia w jakikolwiek sposób, bez unieruchomienia gipsowego czy chociażby bez zastosowania odpowiedniej ortezy. Powód sam z własnej inicjatywy wobec odczuwanego bólu zabezpieczył nadgarstek elastycznym bandażem. Wobec tego uszczerbek na zdrowiu w tym zakresie, czyli dysfunkcja ruchowa, jest wynikiem zaniechania przez lekarzy leczenia tego urazu. Odnośnie złamania rzepki w lewej nodze należało stwierdzić, że podjęte leczenie było prawidłowe i skuteczne, bowiem złamanie to wygoiło się pomyślnie (co stwierdzili obaj powołani w sprawie biegli) i w jego zakresie nie stwierdzono uszczerbku na zdrowiu. Natomiast odnoście leczenia wieloodłamowego złamania nasady bliższej prawej kości ramiennej z trwałym zniekształceniem nasady, dysfunkcją ruchową i zespołem bólowym Sąd stwierdził, że zostało ono przeprowadzone w sposób nieprawidłowy. Twierdzenie takie oparte zostało o treść uzasadnień stanowisk biegłych, przedstawionych w opiniach, oraz mając na uwadze dokumenty potwierdzające, że zlecony i przeprowadzony zabieg w postaci rewizji zrostów odłamów kości oraz wyrównania odstających fragmentów odłamów kostnych w sposób znaczący przyniósł ulgę powodowi oraz bardzo poprawił ruchomość prawego ramienia, co wynika między innymi z karty leczenia szpitalnego Szpitala im. (…) w L. gdzie wskazano, że przy zabiegu (wykonywanym niedługo po opuszczeniu szpitala w J.) stwierdzono zrost odłamów kostnych, które odstawały i wymagały wyrównania, co było widoczne na zdjęciach RTG, którymi dysponowano w szpitalu w J..

Biegli w swoich opiniach co prawda nie zawarli wprost stwierdzenia, że doszło do błędu w sztuce lekarskiej, to przy tym oświadczyli, że obraz na zdjęciach rtg jednoznacznie sugerował inne niż czynnościowe postępowanie lecznicze jak i fakt, że zastosowany pierwotnie zachowawczy sposób leczenia stawu ramiennego nie jest zalecany według współczesnych zasad leczenia urazów. Obaj biegli wskazali na brak uzasadnienia odstąpienia od operacyjnego leczenia barku powoda, tym bardziej, że z przesłuchania powoda i zeznań świadka wynika, że zabieg taki był planowany, a ze zlecenia konsultacji wynika, że powód był pod tym kątem badany i stwierdzono wprost, że „może być operowany z powodu urazów ortopedycznych”. Lekarze dysponowali zdjęciami RTG kości ramiennej powoda, które obrazują wieloodłamowe złamanie nasady bliższej prawej kości ramiennej z rozejściem się odłamu obejmującego guzek większy i część nasady. Każdy sposób leczenia, który nie zapewniał odpowiedniego przemieszczenia tego odłamu z góry skazywał leczenie na niepowodzenie. Utrwalony w przemieszczeniu odłam blokowałby znacznie ruchomość barku, szczególnie ruch odwodzenia, zgięcia i rotacji zewnętrznej. Przedstawiany na zdjęciach RTG obraz złamania kości ramiennej sugerował jednoznacznie inne niż czynnościowe postępowanie lecznicze. Tego rodzaju postępowanie nie dawało szans na repozycję, pociąganego przez mięsień nadgrzebieniowy, mięsień podgrzebieniowy i mięsień obły mniejszy, odłamu.

Przed podjęciem decyzji w przypadku powoda nie zdecydowano o wykonaniu badania TK lub MR, których wynik mógł bardzo pomóc w podjęciu prawidłowej decyzji, przy czym konsultacja pod kątem leczenia operacyjnego wskazuje, że leczenie operacyjne miało być wdrożone, jednak bez podania przyczyn odstąpiono od niego. W przypadku wieloodłamowego złamania nasady bliższej kości ramiennej z przemieszczeniem części odłamów, według współczesnych zasad leczenia urazów, podejmuje się leczenie operacyjne celem odtworzenia struktury anatomicznej nasady bliższej kości ramiennej. Możliwe jest podjecie leczenia zachowawczego, jeżeli próba zamkniętego nastawienia złamania może dać szansę na prawidłową, stabilną repozycję odłamów. W przypadku powoda leczenie zachowawcze, co wprost stwierdził biegły Z. N., nie dawało szans na repozycję przemieszczonego odłamu. Według morfologii złamania nasady bliższej kości ramiennej prawej należało wdrożyć leczenie operacyjne. Te ustalenia poczynione w oparciu o opinie biegłych wskazują na błędne leczenie barku powoda. Należy jeszcze raz podkreślić, że biegli nie stwierdzili wprost, że doszło do błędu w sztuce lekarskiej (choć biegły L. Ż. stwierdził, że lekarze „nie dołożyli wszelkiej staranności”), jak również zastrzegli, że nie można stwierdzić, iż podjęcie leczenia operacyjnego dałoby efekt w postaci całkowitego wyleczenia powoda, to stwierdzenia, że obraz złamania sugerował inne czynności lecznicze i ze należało wdrożyć leczenie operacyjne (k. 179-verte), jak również pozostałe dokumenty i skutki przeprowadzonej operacji wskazują, że skutki złamania w przypadku podjęcia leczenia operacyjnego o ile byłyby trwałe, to na pewno byłyby mniejsze niż obecnie.

Ponieważ nie jest możliwym ustalenie uszczerbku na zdrowiu powoda, jaki został spowodowany przez zaniechanie leczenia operacyjnego barku, Sąd przy ustalaniu zadośćuczynienia miał na uwadze wiek powoda, który w chwili wypadku miał 30 lat, a więc jest mężczyzną w sile wieku, wobec którego oczekiwania społeczne wymagają sprawności fizycznej i zaradności w utrzymywaniu rodziny. Powód wraz z partnerką utrzymują się z osiąganych przez nich dochodów i mają na utrzymaniu córkę partnerki powoda z poprzedniego związku. Niezdolność do pracy powoda, spowodowana błędnym leczeniem uległa wydłużeniu, bowiem niezbędny był kolejny zabieg i bardziej intensywna oraz dłuższa rehabilitacja, mimo której nie odzyskał on pełnej sprawności. Co prawda nie można wykluczyć, że mimo prawidłowego leczenia powoda w szpitalu w J., nadal istniałaby dysfunkcja ruchomości barku, to jednak znaczna poprawa ruchomości po zabiegu operacyjnym z 15 marca wskazuje, że byłaby ona znacznie niższa. To trwałe ograniczenie w ruchomości barku sprawia, że powód nie może wykonywać wielu czynności, w tym wymagających użycia podniesionych obu rąk, jak w opisanych przez niego na rozprawie pracach domowych, czy wymagało od niego porzucenia wcześniej prowadzonej działalności gospodarczej, a odczuwany ból przy prowadzeniu pojazdu uniemożliwia mu podjęcie pracy np. jako kierowca. Powoduje to u niego znaczny dyskomfort psychiczny, a ponadto ogromnym cierpieniem powodującym pesymistyczne spoglądanie w przyszłość, była usłyszana przez niego diagnoza, po dodatkowych konsultacjach, że pozostanie do końca życia inwalidą, co dla każdego, a szczególnie 30-latka jest traumatycznym przeżyciem. Okoliczności te zostały ustalone w oparciu o zgodne w tym zakresie zeznania świadka W. P. i przesłuchanie powoda. Powód przedstawił własne przeżycia, a świadek W. P. potwierdziła je, a mając na uwadze ich wspólne zamieszkiwanie dysponowała w tym zakresie wiedzą i przedstawiła ją w sposób jasny i szczegółowy, a Sąd nie znalazł podstaw do odmówienia jej zeznaniom waloru wiarygodności. Mając to wszystko na uwadze Sąd uznał, że niewątpliwie życie powoda, w wyniku nieprawidłowego leczenia i powstania znacznej dysfunkcji ruchomości barku oraz nadgarstka, uległo zmianie na niekorzyść i zmiana ta ma trwały charakter, bowiem powód do końca życia nie odzyska pełnej sprawności prawego ramienia, co zdaniem Sądu uzasadnia zasądzenie kwoty 70.000, zł tytułem zadośćuczynienia. Wyrok Sądu Rejonowego w Lubinie – I Wydział Cywilny I C 1450/12

W przypadku jakichkolwiek pytań bądź wątpliwości w zakresie błędu medycznego lekarza albo szpitala, odszkodowania czy zadośćuczynienia pozostajemy do Państwa dyspozycji.

Z wyrazami szacunku.

Adwokat Mateusz Ziębaczewski

Mateusz Ziębaczewski to doświadczony adwokat i jedny w swoim rodzaju specjalista od błędów medycznych, odszkodowania i zadośćuczynienia. Swoją wiedzą i umiejętnościami służy klientom, pomagając im w najbardziej skomplikowanych sprawach. Z naszą kancelarią współpracują najbardziej znani profesorowie, doktorzy prawa oraz byli ministrowie, gdyż cenią jakość, pewność i bezpieczeństwo jakie oferujemy.

email telefon LinkedIn

Zobacz pozostałe wpisy autora

Odszkodowanie i zadośćuczynienie za błąd medyczny lekarza w szpitalu