Twoja sprawa o odszkodowanie za błąd medyczny jest już wystarczająco stresująca. Nie powinieneś rozbijać banku tylko po to, aby upewnić się, że jesteś chroniony

Odszkodowanie za zakażenie rany gronkowcem w szpitalu i przetokę ropną jako błąd medyczny

Odpowiedzialność deliktowa wywodzona z art. 415 KC (wina własna zakładu opieki zdrowotnej za błędy organizacyjne, brak higieny, niedostatki sprzętu, wadliwe procedury, itp.) i art. 430 KC (wina personelu medycznego) wymaga wykazania łącznie trzech przesłanek: powstania szkody, rozumianej jako uszczerbek w dobrach prawnie chronionych osoby poszkodowanej; winy sprawcy; związku przyczynowego pomiędzy poniesionym uszczerbkiem, a konkretnym zachowaniem sprawcy. W myśl art. 822 § 1, 2 i 4 KC odpowiedzialność za szkody wyrządzone osobom trzecim przez lekarza/placówkę medyczną ponosi także ich ubezpieczyciel, który może zostać pozwany w tym samym lub odrębnym postępowaniu.

Zachowanie lekarzy czy też innego personelu medycznego musi być obiektywnie bezprawne i subiektywnie zawinione. Placówka medyczna ponosi odpowiedzialność za szkodę wyrządzoną przez wskazane podmioty. Konstrukcja ta pozwala zerwać personalną więź między działaniem lub zaniechaniem prowadzącym do powstania szkody, a zarzutem niewłaściwego zachowania się, poprzestając na ustaleniu, że niewątpliwie zawinił organ lub któryś z pracowników pozwanego zakładu opieki zdrowotnej. Tym samym wina zostaje odniesiona do dostrzeżonych wadliwości w działaniu zespołu ludzi lub funkcjonowaniu określonej struktury organizacyjnej.

Zgłoszone przez stronę powodową żądanie należało zatem zbadać w kontekście zaistnienia błędów medycznych. Błąd medyczny w prawie cywilnym rozumiany jest wąsko, mianowicie jako postępowanie sprzeczne z zasadami wiedzy i nauki medycznej w zakresie dla lekarza dostępnym (por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 1 kwietnia 1955 r., sygn. akt IV CR 39/54; OSN 1957/7). Na lekarzu spoczywa bowiem szczególny obowiązek dochowania należytej staranności i powszechnie obowiązujących reguł postępowania według aktualnie obowiązującej wiedzy medycznej. Sformułowanie „w zakresie dla lekarza dostępnym” wyznacza granicę odpowiedzialności z uwagi na możliwość przewidzenia błędu lub zapobieżenie mu, gdyż pomimo dużego postępu medycyny w wielu sferach nauka ta pozostaje w dalszym ciągu bezsilna. Podnosi się, że obowiązująca wiedza medyczna powinna być oceniana na dzień nastąpienia błędu, w żadnym wypadku – na dzień wyrokowania, ponieważ możliwa jest sytuacja, w której w okresie między wystąpieniem błędu medycznego a wyrokowaniem powstały nowe rozwiązania, które mogłyby zapobiec powstaniu błędu. Błąd medyczny jest więc kategorią obiektywną, niezależną od indywidualnych cech czy zdolności konkretnego lekarza i od okoliczności, w jakich udziela świadczeń zdrowotnych. Ujęcie to odpowiada tendencjom panującym powszechnie w nauce i orzecznictwie innych państw Europy i świata, które wyłączają z zakresu błędu medycznego zaniedbania oraz uchybienia lekarza nie dotyczące sfery fachowej: diagnozy i terapii, lecz mające charakter pomyłek, błędów lub innego rodzaju niedociągnięć o charakterze technicznym bądź organizacyjnym, prowadzących do powstania u pacjenta szkody. W piśmiennictwie prawniczym i medycznym wprowadza się różne podziały i klasyfikacje błędów lekarskich. Sąd Najwyższy, oceniając na tle poszczególnych stanów faktycznych kwestię cywilnej odpowiedzialności za szkody wyrządzone przy leczeniu odwołuje się do trzech typów (kategorii) błędu, wyróżnionych w oparciu o kryterium czynności, w związku z podjęciem których dochodzi do błędu medycznego. Wyliczyć zatem należy błąd rozpoznania (tzw. diagnostyczny), błąd prognozy (rokowania) oraz błąd w leczeniu (terapeutyczny).

Stwierdzić jednak należy, że ustalenie winy lekarza w procesie diagnostycznym wymaga odwołania się do wiadomości biegłych sądowych. Opinią biegłych Sąd nie jest co prawda związany w zakresie zastrzeżonym do wyłącznej kompetencji Sądu, to znaczy co do oceny, czy zachowanie lekarza było obiektywnie bezprawne i subiektywnie zawinione. Jeżeli zachowanie lekarza odbiega na niekorzyść od przyjętego, abstrakcyjnego wzorca postępowania lekarza, przemawia to za jego winą w razie wyrządzenia szkody. Wzorzec jest budowany według obiektywnych kryteriów takiego poziomu fachowości, poniżej którego postępowanie danego lekarza należy ocenić negatywnie. Właściwy poziom fachowości wyznaczają kwalifikacje zawodowe (specjalizacja, stopień naukowy), posiadane doświadczenie, charakter i zakres dokształcania się w pogłębianiu wiedzy medycznej i poznawaniu nowych metod leczenia. O zawinieniu lekarza może zdecydować nie tylko zarzucenie mu braku wystarczającej wiedzy i umiejętności praktycznych, odpowiadających aprobowanemu wzorcowi należytej staranności, ale także niezręczność i nieuwaga, jeżeli oceniając obiektywnie nie powinny one wystąpić w konkretnych okolicznościach. Nie chodzi zatem o staranność wyższą od przeciętnej wymaganą wobec lekarza, lecz o wysoki poziom przeciętnej staranności każdego lekarza jako staranności zawodowej (zob. wyrok Sądu Apelacyjnego w Poznaniu z dnia 5 marca 2014 r., sygn. akt I ACa 1274/13).

Do obowiązków lekarzy oraz personelu medycznego należy podjęcie takiego sposobu postępowania (leczenia), które gwarantować powinno, przy zachowaniu aktualnego stanu wiedzy i zasad staranności, przewidywalny efekt w postaci wyleczenia, a przede wszystkim nienarażenia pacjentów na pogorszenie stanu zdrowia. Pojęcie bezprawności należy rozumieć szeroko jako sprzeczność z obowiązującym porządkiem prawnym, przez który należy rozumieć nie tylko ustawodawstwo, ale również obowiązujące w społeczeństwie zasady współżycia społecznego. Wśród nich mieści się działanie zgodne ze sztuką lekarską i z najwyższą starannością wymaganą od profesjonalistów w zakresie medycyny (zob. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 10 lutego 2010 r., sygn. akt V CSK 287/09).

Obowiązki informacyjne w służbie zdrowia i prawa pacjenta zostały wskazane w art. 31 ust. 1 ustawy z dnia 5 grudnia 1996 r. o zawodach lekarza i lekarza dentysty oraz art. 6 i nast. ustawy z 6 listopada 2008 r. o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta, z których najistotniejsze znaczenie dla niniejszej sprawy mają art. 8, art. 9 ust. 1-2 tej ustawy.

Zgodnie z treścią § 1art. 445 KC w zw. z § 1art. 444 KC Stosownie do treści art. 444 § 1 KC w razie uszkodzenia ciała lub wywołania rozstroju zdrowia naprawienie szkody obejmuje wszelkie wynikłe z tego powodu koszty. Na żądanie poszkodowanego zobowiązany do naprawienia szkody powinien wyłożyć z góry sumę potrzebną na koszty leczenia, a jeżeli poszkodowany stał się inwalidą, także sumę potrzebną na koszty przygotowania do innego zawodu. W myśl art. 445 § 1 KC w wypadkach przewidzianych w artykule poprzedzającym sąd może przyznać poszkodowanemu odpowiednią sumę tytułem zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę. Krzywda polega na odczuwaniu cierpienia fizycznego (bólu i innych dolegliwości) i psychicznego (ujemnych uczuć przeżywanych w związku z wypadkiem). Zadośćuczynienie pieniężne ma na celu przede wszystkim złagodzenie cierpienia osoby poszkodowanej (tak Gerard Bieniek w Komentarzu do kodeksu cywilnego, Księga trzecia, Zobowiązania, teza 13 i 14 do art. 445, Warszawa 1999). Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 03 lutego 2000 roku w sprawie o sygn. akt I CKN 969/98 stanął na stanowisku, iż zadośćuczynienie przewidziane w art. 445 § 1 KC nie ma spełniać celów represyjnych, lecz jest sposobem naprawienia krzywdy wyrządzonej jako cierpienie fizyczne oraz cierpienia psychiczne związane z uszkodzeniami ciała lub rozstrojem zdrowia. Zadośćuczynienie nie jest karą, lecz sposobem naprawienia krzywdy, dlatego winno mieć charakter całościowy i obejmować wszystkie cierpienia fizyczne i psychiczne, zarówno już doznane, jak i te, które zapewne wystąpią w przyszłości (a więc prognozy na przyszłość). Ustawa stwierdza jedynie, że Sąd może przyznać poszkodowanemu odpowiednią sumę tytułem zadośćuczynienia.

Pogląd, że zadośćuczynienie powinno być umiarkowane, zapoczątkowany wyrokiem Sądu Najwyższego z dnia 24 czerwca 1965, I PR 203/65, (OSPiKA 1966, nr 4, poz. 92), podtrzymywany w późniejszym orzecznictwie, zachował aktualność również w obecnych warunkach społeczno-ekonomicznych. Jak wskazał Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 12 września 2002 roku (IV CKN 1266/00) zasada umiarkowanej wysokości zadośćuczynienia trafnie łączy wysokość zadośćuczynienia z wysokością stopy życiowej społeczeństwa, gdyż zarówno ocena, czy jest ono realne, jak i czy nie jest nadmierne, pozostawać musi w związku z poziomem życia. Jednak, co podkreśla się również w judykaturze (wyroki Sądu Najwyższego z dnia 12 września 2002 r., IV CKN 1266/00 i z dnia 30 stycznia 2004 r., I CK 131/03, OSNC 2005, nr 2, poz. 40), ma ona uzupełniający charakter w stosunku do kwestii zasadniczej, jaką jest rozmiar szkody niemajątkowej. Powołanie się na nią przez sąd przy ustalaniu zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę nie może prowadzić do podważenia kompensacyjnej funkcji zadośćuczynienia. W orzecznictwie Sądu Najwyższego odniesienie wysokości zadośćuczynienia do pojęcia przeciętnej stopy życiowej społeczeństwa sprecyzowane zostało w taki sposób, że nie może być ona wynikiem oceny najbiedniejszych warstw społeczeństwa (por. wyrok SN z dnia 06 czerwca 2003 r., IV CKN 213/01). Obecnie bowiem ograniczenie się do przeciętnej stopy życiowej społeczeństwa, przy znacznym zróżnicowaniu dochodów różnych grup społecznych, nie jest wystarczające. Biorąc jednak pod uwagę także dyscyplinującą funkcję odszkodowań i zadośćuczynienia, określanie jego wysokości na podstawie dochodów najuboższych warstw społecznych byłoby krzywdzące (wyrok Sądu Najwyższego z dnia 15 lutego 2006 roku, IV CK 384/05). Dlatego przyznawane aktualnie zadośćuczynienie jest stosunkowo wyższe niż jeszcze kilka lat temu (vide wyrok Sądu Najwyższego z dnia 10 marca 2006 roku, IV CSK 80/200, OSNC 2006/10/175). Dokonując więc ustalenia wysokości należnego powódce zadośćuczynienia Sąd przyjął założenie, że powinno ono przedstawiać ekonomicznie odczuwalną wartość, która nie może być jednak nadmierna do doznanej krzywdy i aktualnych stosunków majątkowych w społeczeństwie, a więc powinno być utrzymane w rozsądnych granicach.

Sprawa sądowa opracowana przez Kancelarię

Z treści opinii biegłych wskazanych w sprawie jednoznacznie wynika, że postępowanie personelu medycznego (…) Szpitala (…) (…)nie było prawidłowe. Po prawidłowo wykonanym zabiegu operacyjnym doszło bowiem do kilku uchybień, które wpłynęły negatywnie na stan zdrowia powódki, doprowadzając do zakażenia patogenem (…)pochodzenia szpitalnego. Ostatecznie skutkowało to powikłaniem pooperacyjnym w postaci przepukliny pooperacyjnej na skutek przetoki. Krwawiąca rana powódki była zaopatrywana w sali pooperacyjnej zamiast na sali operacyjnej w znieczuleniu ogólnym, co umożliwiłoby pełną kontrolę rany. Personel medyczny obserwacje stanu zdrowia powódki po dokonaniu jej operacji ograniczył jedynie do opisu wyglądu rany, do oceny obecności perystaltyki. Było to działanie dosyć zachowawcze do procesu gojenia ran. Pracownicy szpitala w którym była operowana powódka liczyli na poprawienie się procesu gojenia za pomocą kolejnych antybiotyków bez rewizji rany i jej oczyszczenia z potencjalnych zbiorników wydzieliny. W dniu 08 października wystąpiły u powódki nudności, zaś w dniu 13 października wymioty, co nie wywołało odpowiedniej reakcji lekarz, chociażby w postaci zlecenia badania USG powłok brzucha w celu wykluczenia nieprawidłowego umiejscowienia jelit. Powódce zlecono jedynie leki przeciwwymiotne Z kolei kiedy powódka trafiła do szpitala po wytrzewieniu i kiedy stwierdzono u niej wydzielinę z rany pooperacyjnej podczas zabiegu wtórnego zszczycia powłok, nie zlecono wówczas wykonania badania bakteriologicznego wydzieliny. Podczas następnej wizyty powódki w ww. Szpitalu odstąpiono od chirurgicznego opracowania rany zaplanowanego na dzień 09 stycznia. Operacja ta mogła zaś doprowadzić do opróżnienia rany ze zbiorników ropnych oraz usunięcia zakażonego materiału szewnego, który ostatecznie został usunięty w dniu 28 stycznia. Brak usunięcia zakażonego materiału pochodzącego ze szwów, które z powodu zakażeń nie uległy wgojeniu się w tkanki, w znacznym stopniu opóźnił wygojenie się rany pooperacyjnej i spowodował stosowanie kolejnych antybiotykoterapii. Przedłużający się proces gojenia rany i związane z nim niedogodności miał negatywny wpływ na samopoczucie pacjentki. Na tej postawie Sąd przyjął, że działania personelu medycznego po przeprowadzaniu zabiegu u powódki w dniu 07 października nie były prawidłowe. Odpowiedzialność strony pozwanej za szkodę powódki, powstałą w wyniku nieprawidłowo prowadzonej profilaktyki antybiotykowej i zakażenia rany pooperacyjnej szczepem gronkowca, wobec treści art. 822 § 1, 2 i 4 KC nie budzi więc wątpliwości.

Powódka na skutek zachowawczego działania personelu medycznego doznała zakażenia gronkowcem. Spowodowało to u niej przedłużajace się zakażenie rany pooperacyjnej spowodowało u niej przetokę ropną długotrwałą, przez co doszło do uszkodzenie powłok jamy brzusznej. Powódka doznała ostatecznie przepukliny w bliźnie pooperacyjnej, która jest trwałym uszczerbkiem na zdrowiu wynoszącym 25 %. Z tej pwodu zakażenia powódka I. N. była dodatkowo kilkukrotnie hospitalizowana oraz przebyła dodatkowe zabiegi. Stanowiło to dla niej źródło licznych cierpień fizycznych oraz stresu psychicznego, związanych z dolegliwościami bólowymi, dodatkowymi zabiegami związanymi z pielęgnacją rany, dojazdami do lekarzy i szpitali, koniecznością zażywania dodatkowych leków, ograniczeniem w wykonywaniu podstawowych zajęć domowych, a także z niepokojem o własne zdrowie. Przed operacją powódka była osobą bardziej sprawną fizycznie, a w związku z długotrwałym gojeniem się rany, przez znaczny okres czasu miała ograniczoną sprawność fizyczną, a aktualnie nie poziom jej sprawności jest niższy, niż dawniej. Powódka z uwagi na przepuklinę boi się wychodzić z domu, czuje się jakby była wiekową staruszką. Powódka do chwili obecnej odczuwa dolegliwości bólowe, które przeszkadzają jej w codziennym życiu. Zażywa leki przeciwbólowe oraz leki rozkurczowe, a także leki uspokajające. Powódka nie może pogodzić się z konsekwencjami niewłaściwego leczenia pooperacyjnego, które spowodowały u niej trwały uszczerbek na zdrowiu. Powódka doznała więc znacznego cierpienia fizycznego i psychicznego uzasadniającego przyznanie jej zadośćuczynienia.

Wychodząc z założenia, że zadośćuczynienie powinno przedstawiać ekonomicznie odczuwalną wartość, która nie może być jednak nadmierna do doznanej krzywdy i aktualnych stosunków majątkowych w społeczeństwie, a więc powinna być utrzymana w rozsądnych granicach, Sąd uznał, mając na względzie przytoczone wyżej okoliczności sprawy, że właściwym będzie przyznanie powódce zadośćuczynienia w kwocie 50 000 zł. Nie jest to kwota niska, jednakże w niniejszym przypadku, zdaniem Sądu, przyznanie zadośćuczynienia w tejże kwocie nie przekracza jego kompensacyjnej funkcji, gdyż niezaprzeczalnie aktualny stan zdrowia powódki i zgłaszane przez nią dolegliwości są skutkiem zaniedbania w trakcie jej leczenia w (…), za które odpowiedzialność przyjął na siebie pozwany ubezpieczyciel. W ocenie Sądu zasądzona kwota jest sumą adekwatną i właściwą, która w odpowiednim zakresie zrekompensuje doznaną przez nią krzywdę. Wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie – I Wydział Cywilny I C 716/14

W przypadku jakichkolwiek pytań bądź wątpliwości w zakresie błędu medycznego lekarza albo szpitala, odszkodowania czy zadośćuczynienia pozostajemy do Państwa dyspozycji.

Z wyrazami szacunku.

Adwokat Mateusz Ziębaczewski

Mateusz Ziębaczewski to doświadczony adwokat i jedny w swoim rodzaju specjalista od błędów medycznych, odszkodowania i zadośćuczynienia. Swoją wiedzą i umiejętnościami służy klientom, pomagając im w najbardziej skomplikowanych sprawach. Z naszą kancelarią współpracują najbardziej znani profesorowie, doktorzy prawa oraz byli ministrowie, gdyż cenią jakość, pewność i bezpieczeństwo jakie oferujemy.

email telefon LinkedIn

Zobacz pozostałe wpisy autora

Odszkodowanie i zadośćuczynienie za błąd medyczny lekarza w szpitalu