Oczywistym jest, że szpital, nie może ponosić odpowiedzialności odszkodowawczej za każde powikłanie występujące w toku leczenia pacjenta, gdyż wiązałoby się to z jego odpowiedzialnością absolutną ( art. 444 § 1 i 2k.c. oraz 445 § 1 KC). Warunkiem jego odpowiedzialności jest przypisanie mu winy za powstanie szkody ( art. 415 KC), a ta , w niniejszym postępowaniu została wykazana. W niniejszej sprawie kluczowe wydaje się odniesienie do orzeczenia Sądu Najwyższego z 9 grudnia 1981 r., w myśl którego lekarz na podstawie uzyskanej wiedzy i dostępnej w publikacjach medycznych ogólnych lub specjalistycznych, powinien liczyć się z możliwością powstania określonego schorzenia. Powinien znać sposoby ujawnienia tego schorzenia oraz sposób jego leczenia, które to działania podjęte we właściwym czasie mogłyby uchronić organizm ludzki przed nieodwracalnymi, niekorzystnymi zmianami (wyrok SN I CR 335/81).
W przypadku szkód leczniczych (związanych z pogorszeniem stanu zdrowia w trakcie zabiegów lekarskich i procesu leczenia) wystarczające jest ustalenie istnienia związku przyczynowego z dużą dozą prawdopodobieństwa. Nie jest konieczne wykazanie związku przyczynowego o charakterze bezpośrednim i stanowczym, lecz wystarczy przyjęcie wystąpienia związku o odpowiednim stopniu prawdopodobieństwa. W zakresie odpowiedzialności za szkody na zdrowiu wyrządzone przez lekarzy przyjmuje się, że istnienie związku przyczynowego z reguły nie może być absolutnie pewne, wystarczy więc jego ustalenie z dostateczną dozą prawdopodobieństwa. Wykazanie przez poszkodowanego pacjenta przesłanek odpowiedzialności zakładu opieki zdrowotnej jest – ze względu na właściwości wchodzących w grę procesów biologicznych – zadaniem ogromnie trudnym, a niekiedy wręcz niewykonalnym. Istnienie związku przyczynowego między zdarzeniem sprawczym a szkodą z reguły nie może być – gdy chodzi o zdrowie ludzkie – absolutnie pewne, gdyż związków zachodzących w dziedzinie medycyny nie da się sprowadzić do prostego wynikania jednego zjawiska z drugiego. Dlatego też wymaganie całkowitej pewności istnienia związku przyczynowego byłoby w znaczącej liczbie wypadków nierealne. Za normalne skutki działania i zaniechania uznaje się takie, które zwykle w danych okolicznościach następują. Nie jest przy tym istotne, aby skutek pojawiał się zawsze. Lekarz nie odpowiada za nadzwyczajne, nie do przewidzenia komplikacje oraz za inne, nie pozostające w normalnym związku przyczynowym z jego postępowaniem skutki. Adekwatny związek przyczynowy między zachowaniem lekarzy, a szkodą może być bezpośredni lub pośredni. Nie ma znaczenia, czy przyczyna powstania szkody jest dalsza, czy bliższa, istotne jest, czy skutek pozostaje jeszcze w granicach „normalności”. Oznacza to, że wystarczający jest związek przyczynowy pośredni pomiędzy szkodą a zdarzeniem (zaniedbaniem lekarza), które doprowadziło do wyrządzenia szkody (wyrok Sądu Najwyższego z dnia 20 marca 2009 r. II CSK 564/08 wyrok Sądu Najwyższego z dnia 5 kwietnia II CSK 402/11 wyrok Sądu Apelacyjnego w Katowicach z dnia 30 października I A Ca 650/12 wyrok Sądu Apelacyjnego w Poznaniu z dnia 14 listopada 2013 r. I A Ca 819/13 wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z dnia 7 marca 2014 r. I A Ca 1244/13). Wystarczy zatem wykazanie, i to choćby na podstawie domniemania faktycznego, że miało miejsce zawinione naruszenie zasad i standardów postępowania z pacjentem przy udzielaniu świadczeń zdrowotnych, aby uznać , że podmiot leczniczy ponosi odpowiedzialność za szkody doznane przez pacjenta. Istnienie powyższych przesłanek – odpowiednio – po obu stronach Sąd wykazał w ustaleniach stanu faktycznego.
Zważyć też należy, że w obszarze deliktów prawa cywilnego rozróżnia się dwie postaci winy, to jest winę umyślną i nieumyślną. O ile przy winie umyślnej sprawca ma świadomość szkodliwego skutku swego zachowania i przewiduje jego nastąpienie, celowo do niego zmierza lub co najmniej na wstąpienie tych skutków się godzi, o tyle przy winie nieumyślnej (niedbalstwie) sprawca wprawdzie przewiduje możliwość wystąpienia szkodliwego skutku, lecz bezpodstawnie przypuszcza, że zdoła go uniknąć, albo też nie przewiduje możliwości nastąpienia tych skutków, choć powinien i może je przewidzieć. Pojęcie niedbalstwa wiąże się więc z niezachowaniem staranności wymaganej w stosunkach danego rodzaju, niezbędnej do uniknięcia skutku, którego sprawca nie chciał wywołać. O ile jednak pojęcie winy jest jednakowe, zarówno jeśli chodzi o odpowiedzialność deliktową, jak i kontraktową, o tyle różnice dotyczą zakresu odpowiedzialności. Podkreślić należy, że w ramach odpowiedzialności deliktowej stopień winy ma znaczenie drugorzędne, co oznacza że sprawca odpowiada w razie istnienia choćby lekkiego niedbalstwa (wyrok Sądu Apelacyjnego w Łodzi z dnia 15 maja 2014 r. I ACa 1320/12). Za takie też niedbalstwo Sąd uznał nienależytą staranność w wykonywaniu świadczeń medycznych wobec powódki.
W tym aspekcie wskazać należy, że żądanie zasądzenia zadośćuczynienia pieniężnego za krzywdę opiera się na przepisie art. 445 § 1 KC stanowiącym, iż w wypadkach przewidzianych w artykule poprzedzającym (czyli art. 444 KC dotyczącym wystąpienia uszkodzenia ciała lub rozstroju zdrowia) sąd może przyznać poszkodowanemu odpowiednią sumę tytułem zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę. Chodzi tutaj o krzywdę ujmowaną jako cierpienie fizyczne (ból i inne dolegliwości) i cierpienia psychiczne (ujemne uczucia przeżywane w związku z cierpieniami fizycznymi lub następstwami uszkodzenia ciała albo rozstroju zdrowia w postaci np. zeszpecenia, niemożności uprawiania działalności artystycznej, naukowej, wyłączenia z normalnego życia itp.), a więc doznany przez poszkodowanego uszczerbek niemajątkowy. Zadośćuczynienie pieniężne ma na celu przede wszystkim złagodzenie tych cierpień. Winno ono mieć w związku z tym charakter całościowy i obejmować wszystkie cierpienia fizyczne i psychiczne, zarówno już doznane, jak i te, które zapewne wystąpią w przyszłości. Użyte w art. 445 § 1 KC pojęcie „sumy odpowiedniej” ma charakter niedookreślony, jednakże w orzecznictwie wskazuje się kryteria, którymi należy kierować się przy ustalaniu wysokości zadośćuczynienia. Przy ocenie „odpowiedniej sumy” należy brać pod uwagę wszystkie okoliczności danego wypadku, mające wpływ na rozmiar doznanej krzywdy, tak aby przyznana poszkodowanemu suma mogła zatrzeć lub co najmniej złagodzić odczucie krzywdy i pomóc poszkodowanemu odzyskać równowagę psychiczną (por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 04 lutego 2008 roku, II KK 349/07, wyrok Sądu Najwyższego z dnia 11 lipca 2000 roku, II CKN 1119/98, niepublikowany; wyrok Sądu Najwyższego z dnia 03 lutego 2000 roku, I CKN 969/98, niepublikowany; wyrok Sądu Apelacyjnego w Katowicach z dnia 03 listopada 1994 roku, III APr 43/94, OSA 1995, nr 5, poz. 41; uzasadnienie uchwały Sądu Najwyższego z dnia 08 grudnia 1973 roku, III CZP 37/73, OSNC 1974, nr 9, poz. 145; G. Bieniek, K. Kołakowski, Komentarz do kodeksu cywilnego. Księga trzecia. Zobowiązania, tom I, Warszawa 2001, pkt 13 i 14 uwag do art. 445 KC) W szczególności uwzględniać należy nasilenie cierpień, długotrwałość choroby, rozmiar kalectwa, trwałość następstw zdarzenia oraz konsekwencje uszczerbku na zdrowiu w życiu osobistym i społecznym poszkodowanego (por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 10 czerwca 1999 roku, II UKN 681/98, OSNAP 2000, nr 16, poz. 626). Zadośćuczynienie ma więc przede wszystkim charakter kompensacyjny i tym samym jego wysokość musi przedstawiać jakąś ekonomicznie odczuwalną wartość. Wysokość ta nie może być jednak nadmierna w stosunku do doznanej krzywdy i aktualnych stosunków majątkowych społeczeństwa, a więc powinna być utrzymana w rozsądnych granicach (por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 04 lutego 2008 roku, III KK 349/07, wyrok Sądu Najwyższego z dnia 29 maja 2005 roku, II CSK 78/08, wyrok Sądu Najwyższego z dnia 26 lutego 1962 roku, 4 CR 902/61, OSNCP 1963, nr 5, poz. 107; wyrok Sądu Najwyższego z dnia 24 czerwca 1965 roku, I PR 203/65, OSPiKA 1966, na 4, poz. 92). Z tych też względów posługiwanie się jedynie tabelami procentowego uszczerbku na zdrowiu i stawkami za każdy procent trwałego uszczerbku dla rozstrzygnięcia zasadności roszczenia o zadośćuczynienie i jego wysokości, znajduje jedynie orientacyjnie zastosowanie i nie wyczerpuje tej oceny (por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 05 października 2005 roku, I PK 47/05, M.P.Pr. (…), wyrok Sądu Apelacyjnego w Katowicach z dnia 18 lutego 1998 roku, I ACa 715/97, OSA 1999, nr 2, poz. 7). Przy tym należy podkreślić, że aby ustalić rozmiary szkody wynikłej z błędu w sztuce lekarskiej należy porównać hipotetyczny stan zdrowia w jakim znajdowałaby się pacjent gdyby zastosowano właściwe leczenie ze stanem zdrowia, w jakim pacjent pozostaje w następstwie leczenia wadliwego (por. wyrok Sądu Apelacyjnego w Poznaniu z dnia 24 marca 2010 roku, I ACa 133/10). Jednocześnie w orzecznictwie przyjmuje się, że szpital ponosi odpowiedzialność za cierpienie pacjenta na skutek nie tylko błędnego pozostawienia w ciele ciała obcego, ale także za przeprowadzenie powtórnej reperacji i za wydłużenie procesu leczenia (por. wyrok Sądu Apelacyjnego z dnia 16 grudnia 2003 roku, I ACa 573/03, (…);).
Sprawa sądowa opracowana przez Kancelarię
W niniejszej sprawie niewątpliwe jest, że powódka K. Z. (1) przebywała we wskazanym Szpitalu, gdzie trafiła w stanie ciężkim po wypadku komunikacyjnym. Niekwestionowaną okolicznością jest, że w związku z wystąpieniem u powódki ostrej niewydolności oddechowej w dniu 08 lutego, została ona zaintubowana celem zastosowania wentylacji mechanicznej, a w dniu 15 lutego wobec niepowodzenia próby ekstubacji wykonano u powódki zabieg tracheostomii. Bezspornym, a zarazem przyznanym przez stronę pozwaną faktem pozostaje także, że w dniu 16 marca ujawniono u powódki przetokę tchawiczno-przełykową w odcinku szyjno-piersiowym wymagającą usunięcia w drodze zabiegu operacyjnego.
Sporne natomiast w niniejszej sprawie pozostawało, w jaki sposób doszło u powódki do komplikacji w postaci przetoki tchawiczno-przełykowej. Powódka K. Z. (1) bowiem konsekwentnie stała na stanowisku, iż komplikacja ta powstała na skutek nieprawidłowego kontrolowania ciśnienia balonika rurki tracheostomijnej, a zatem w wyniku zaniedbania obowiązków ciążących na personelu medycznym ubezpieczonej u strony pozwanej placówki medycznej. Z kolei strona pozwana, jak również działający po jej stronie interwenient uboczny, kwestionowali możliwość powstania opisanej powyżej komplikacji w wyniku działania, bądź zaniechania działania przez personel medyczny. Ich zdaniem przyczyna wystąpienia istotnej przetoki u powódki była niezależna od personelu medycznego, który w sposób należyty i zgodny ze sztuka lekarską kontrolował ciśnienie w baloniku rurki tracheostomijnej. Powstała ona samoistnie, bądź to w wyniku przewlekłego stosowania sztucznych dróg oddechowych, bądź w wyniku powikłania ciężkiego stanu pacjentki nie związanego z leczeniem.
Sąd uznał, że powódka K. Z. (1) udowodniła w wystarczającym zakresie istnienie związku przyczynowego pomiędzy działaniem i zaniechaniem (…) Szpitala (…) we W. a powstałą po jej stronie szkodą w postaci przetoki tchawiczo-przełykowej. Przy tym strona pozwana nie zdołała skutecznie zakwestionować twierdzeń powódki. Po pierwsze należy wskazać, że strona pozwana i działający po jej stronie interwenient uboczny nie udowodnili swoich twierdzeń, iż do powstania istotnej przetoki u powódki doszło w sposób niezależny od personelu medycznego, np. w skutek powikłań po prawidłowo prowadzonym procesie leczniczym lub w sposób samoistny w wyniku doznanych przez powódkę w wypadku komunikacyjnym obrażeń. Nie zdołano także wykazać, iż ciśnienie w baloniku rurki tracheostomijnej sprawdzane było zgodnie z obowiązującymi procedurami. Powódka K. Z. (1) skutecznie zaprzeczyła twierdzeniem strony pozwanej i interwenienta ubocznego, że w należyty sposób dokonywano u niej sprawdzenia ciśnienia w istotnym baloniku. Jak wskazali biegli, sporządzający opinię sądowo-lekarską w niniejszej sprawie, balonik otaczający rurkę tracheostomijną jest wypełniony powietrzem celem uszczelnienia dróg oddechowych i ściśle kontaktuje się z błoną śluzową tchawicy. Niedostatecznie wypełniony nie zapewnia prawidłowego uszczelnienia, zbyt mocno wypełniony- powoduje ucisk na błonę śluzową, co powoduje jej niedokrwienie i stanowi istotne zagrożenie powstania uszkodzenia ściany tchawicy np. w postaci przetoki przełykowo –tchawiczej. Celem zapobieżenia wystąpieniu takich powikłań, wskazana jest regularna kontrola rurki tracheostomijnej, sprawdzanie szczelności tracheostomii, kontrola ciśnienia w baloniku rurki tracheostomijnej. Co istotne, czynności te powinny być wykonywane regularnie co kilka godzin.
Jak wynika natomiast z dokumentacji medycznej – u powódki w dniach 15-17 lutego ciśnienie w baloniku sprawdzano jedynie okazyjnie. Brak jest jakichkolwiek danych o kontroli ciśnienia w baloniku rurki tracheostomijnej w trakcie pobytu powódki K. Z. (1) w Oddziale Neurochirurgii w okresie od 17 do 21 lutego. Dalej w trakcie kolejnego pobytu na (…) kontrolę ciśnienia w rurce tracheostomijnej dokumentowano niezbyt regularnie zazwyczaj 2 razy dziennie, czasem raz, czasem wcale, jak to miało miejsce w dniach od 05 marca do 16 marca (z wyłączeniem dnia 7-8 marca gdzie odnotowano jednorazowy pomiar ranny). Dopiero po rozpoznaniu u powódki przetoki rozpoczęto regularne, z właściwą częstością, dokumentowanie pomiarów ciśnienia w baloniku rurki tracheostomijnej. W świetle zatem zapisów dokumentacji medycznej, twierdzenie strony powodowej o regularnym sprawdzaniu ciśnienia w baloniku rurki tracheostomijenj należało uznać za nieprawdziwe. Nie wykazano przy tym, że ciśnienie było kontrolowane, „przy każdej czynności przy powódce”, a jedynie brak jest adnotacji o tych czynnościach w dokumentacji. Tym samym nie podważono twierdzeń powódki o nieprawidłowościach w tym zakresie. Przedmiotowy balonik rurki tracheostomijnej umiejscowiony jest w tchawicy, a zatem mało prawdopodobnym pozostaje, by powódka mogła nie zauważyć czynności polegającej na kontroli ciśnienia w nim.
Ani strona pozwana, ani interwenient uboczny nie udowodnili także w żaden sposób, że fakt sprawdzenia ciśnienia w rurce tracheostomijnej oraz jego wynik nie musi być każdorazowo odnotowywany w karcie pacjenta. Co istotne przesłuchany w sprawie świadek – W. R., zastępca ordynatora Oddziału Intensywnej Terapii (…) Szpitala (…) we W., wyjaśnił, że „czynności pielęgniarskie polegające na kontroli balonika powinny być odnotowywane w karcie, o ile w trakcie zleceń lekarz zlecił taką obserwację”. W ocenie Sądu, skoro początkowo tego rodzaju czynności pielęgniarskie były odnotowywane, to oznacza, że zespół pielęgniarski miał zalecone dokonywać sprawdzeń poziomu ciśnienia w baloniku rurki i te czynności zgodnie z zapisami wykonywano. Inną kwestią pozostaje, czy w ogóle zalecono dokonywania tego ciśnienia w wystarczającym zakresie, to jest kilkakrotnie w ciągu dnia. Zdaniem Sądu, skoro w dostępnej dokumentacji medycznej powódki brak jest zapisów dotyczących prawidłowego procesu kontroli ciśnienia w baloniku rurki, chociaż w karcie obserwacji pacjenta znajduje się osobna rubryka, w której w prosty i szybki sposób można nanieść dane odnośnie skontrolowanego ciśnienia w baloniku rurki tracheostomijnej, to świadczy to o tym, że ciśnienie to w istocie nie było kontrolowane w sposób zgodny z procedurami. Taka ocena jest uzasadniona także okolicznością, iż o wiele mniej istotne czynności wykonywane przy powódce (m.in. pielęgnacyjne) były odnotowywane w tej dokumentacji.
Tym samym Sąd uznał za zgodne z rzeczywistością twierdzenia powódki i jej matki odnośnie zaniechania przez personel medyczny regularnego i prawidłowego sprawdzania ciśnienia w baloniku rurki tracheostomijnej. Konsekwencją powyższego było przyjęcie przez Sąd, iż powódka uprawdopodobniła w wysokim stopniu, iż do powstania u niej przetoki tchawiczo-przełykowej doszło w wyniku zaniedbań po stronie personelu medycznego interwenienta ubocznego. Takiej ocenie nie sprzeciwia się brak określenia przez biegłych sporządzających opinię w niniejszej sprawie jednoznacznej rzeczywistej przyczyny powstania istotnej przetoki, wobec występowania u powódki kumulacyjnie innych czynników ryzyka (w tym niezależnych od personelu medycznego), które mogły wywołać przetokę tchawiczo-przełykową. W opinii sądowo-lekarskiej wskazano na wszystkie przyczyny stanowiące czynniki ryzyka wystąpienia tego rodzaju przetoki, a mianowicie: długotrwałą niewydolność oddechową, długotrwały pobyt na oddziale intensywnej terapii (nazywany też często Oddziałem Intensywnej opieki medycznej skrót (…)), konieczność wykonania tracheostomii, długotrwałe utrzymywanie rurki tracheostomijnej, infekcje dróg oddechowych, ciężki stan po rozległych urazach, a które wystąpiły u powódki K. Z. (1). Ponadto u powódki wystąpił uraz kręgosłupa szyjnego, zatem w pobliżu krtani i tchawicy, co też mogło stanowić czynnik sprzyjający wystąpieniu przetoki.
Biegli jednak wyraźnie wskazali, iż jedną z przyczyn przetoki może być nieprawidłowo wypełniony powietrzem balonik, który ściśle kontaktuje się z błoną śluzową tchawicy. Zbyt mocno wypełniony powoduje ucisk na błonę śluzową, co powoduje jej niedokrwienie i stanowi istotne zagrożenie powstania uszkodzenia ściany tchawicy np. w postaci przetoki tchawiczo-przełykowej. Niekontrolowanie zatem prawidłowego poziomu ciśnienia w baloniku przez personel medyczny mogło spowodować powstanie przetoki u powódki, a okoliczność ta nie została przez stronę pozwaną wykluczona.
Mając na uwadze powyżej przeprowadzoną analizę twierdzeń powódki i strony pozwanej, Sąd uznał, że K. Z. (1) udowodniła w sposób wysoce prawdopodobny, iż do powstania przetoki tchawiczo-przełykowej doszło w warunkach szpitalnych w wyniku zaniedbań personelu medycznego w postaci niekontrolowania w sposób prawidłowy ciśnienia w baloniku rurki tracheostomijnej. W działaniu personelu istotnego Szpitala należało zatem, upatrywać winy nieumyślnej w postaci niedbalstwa, wynikającego z niezachowania należytej staranności, która w przypadku jednostki, jaką jest szpital specjalistyczny o znaczeniu ponadregionalnym (wojewódzki), powinna być wyższa, niż przeciętny poziom staranności (np. w szpitalu miejskim, powiatowym).
W niniejszej sprawie Sąd w pierwszym rzędzie zwrócił uwagę na fakt, iż powódka w związku z powstaniem u niej przetoki tchawiczno-przełykowej, musiała poddać się leczeniu operacyjnemu – zamknięciu przetoki, które miało miejsce dopiero w dniu 27 marca, a zatem niemalże po upływie 2 tygodni od jej wykrycia. W czasie do operacji powódka musiała być karmiona przez sondę w nosie, a której to utrzymywanie doprowadziło do bolesnych odleżyn.
W następstwie wystąpienia powikłania w postaci wskazanej przetoki konieczne było przeprowadzenie u powódki dodatkowego (poza zabiegami operacyjnymi, jakim została poddana powódka w związku z obrażeniami doznanymi w wypadku w dniu 05 lutego) zabiegu operacyjnego usunięcia przetoki. Niewątpliwie sytuacja ta wiązała się z dodatkowymi dolegliwościami bólowymi związanymi z koniecznością wykonania operacji. U powódki wystąpiło także podstawowe powikłanie po operacjach usunięcia przetoki, jakim jest występowanie zwężeń tchawicy, które skutkują pogorszeniem wydolności oddechowej. Zwężenia tego rodzaju pojawiają się najczęściej w okresie po zabiegu w trakcie gojenia się miejsca po operacji i stopniowo narastając, dają objawy duszności i spadku tolerancji wysiłku. Sąd zważył także, że wykonanie dodatkowego zabiegu operacyjnego przyczyniło się też do powstania u powódki dodatkowych blizn na szyi. Z uwagi na przeprowadzone leczenie przetoki wydłużył się nadto u powódki okres, podczas którego koniecznym było utrzymywanie u niej tracheostomii, to jest do sierpnia. Przebyte przez powódkę powikłanie w postaci przetoki tchawiczno-przełykowej wiązało się także z koniecznością wykonania kontrolnego badania bronchofiberoskopowego, które wiązało się z kolejnymi dolegliwościami i uciążliwościami. Istotnym także pozostaje, że konieczność wykonania zabiegu zamknięcia przetoki oraz okres gojenia się ran po tym zabiegu łączyło się z dodatkowymi dolegliwościami bólowymi o stopniu nasilenia średnim przez okres 1-2 tygodni po operacji, następnie przez okres około 2-4 tygodni dodatkowych dolegliwości bólowych o nasileniu niewielkim. U powódki po zabiegu zamknięcia przetoki tchawiczno-przełykowej nastąpił nadto czasowy bezgłos, który mógł – zdaniem biegłych (brak adnotacji na ten temat w dokumentacji medycznej) trwać do sierpnia. Mimo iż z opinii biegłych wynika, że problemy z głosem u powódki mogły wynikać ze złożenia się kilku przyczyn, to jednakże zdaniem Sądu, już sam fakt przyczyniania się do tego stanu poprzez wystąpienie u powódki wskazanej przetoki, wystarczy do uznania, iż bezgłos był negatywną konsekwencją tego uszkodzenia. Sam bowiem zabieg usunięcia przetoki tchawiczo-przełykowej z koniecznością manipulacji w obrębie struktur krtani mógł okresowo spowodować gorszą funkcję strun głosowych i przyczynić się do bezgłosu. Istotnym także pozostaje, że ujawnienie się komplikacji w postaci przetoki tchawiczno-przełykowej i związanych z tym utrudnień dla powódki, dodatkowo wpłynęło ujemnie na jej stan psychiczny, który był już i tak znacznie obniżony na skutek doznanych w wypadku urazów i wynikających z niego rozległych deficytów neurologicznych.
W tych okolicznościach, zdaniem Sądu, należne powódce zadośćuczynienie powinno wynieść kwotę 70 000 zł, a zatem kwotę żądną przez powódkę w niniejszym postepowaniu. W ocenie Sądu, przeżycie przez powódkę wyżej wymienionych cierpień, odczuwanie bólu, konieczność poddawania się przez nią kolejnym zabiegom operacyjnym oraz badaniom, w pełni uzasadniają przyznanie powódce zadośćuczynienia we wskazanej kwocie. Wyrok Sądu Rejonowego w Dzierżoniowie – I Wydział Cywilny I C 817/14
W przypadku jakichkolwiek pytań bądź wątpliwości w zakresie błędu medycznego lekarza albo szpitala, odszkodowania czy zadośćuczynienia pozostajemy do Państwa dyspozycji.
Z wyrazami szacunku.