Błąd medyczny sam przez się nie pociąga za sobą odpowiedzialności cywilnej. Do jej powstania błąd musi być zawiniony subiektywnie tj. stanowić następstwo niedołożenia należytej staranności tj. zwykłego niedbalstwa. Należyta staranność to według art. 355 KC. staranność ogólnie wymagana w stosunkach danego rodzaju. Od lekarza wymaga się staranności podwyższonej, ponad przeciętną miarę, z uwagi na profesjonalny charakter jego działań i ich przedmiot (zdrowie i życie ludzkie). W literaturze przedmiotu konstruuje się „wzorzec dobrego lekarza – specjalisty” obiektywny i abstrakcyjny całkowicie niezależny od indywidualnych właściwości sprawcy, niedoświadczenia itp. Stanowi on punkt odniesienia przy ocenie, czy lekarzowi można postawić zarzut, że gdyby zachował należytą staranność i wykorzystał wszelkie możliwe metody mógłby błędu uniknąć. W tym celu należy umieścić model wzorcowy w okolicznościach w jakich działał lekarz, porównać postępowanie lekarza z przyjętym dla niego standardem działania i stwierdzić czy ten wzorcowy, dobry lekarz w identycznych okolicznościach uniknąłby popełnienia błędu i wyrządzenia pacjentowi szkody. Art. 444 KC. nie modyfikuje w jakimkolwiek stopniu przesłanek odpowiedzialności odszkodowawczej. Jego zastosowanie możliwe jest dopiero wówczas, gdy sprawca doprowadził do uszkodzenia ciała lub wywołania rozstroju zdrowia w okolicznościach uznanych przez ustawodawcę za relewantne na gruncie określonego przepisu prawa materialnego, co spowodowało w dalszej kolejności szkodę majątkową pozostającą w adekwatnym związku przyczynowym z działaniem albo zaniechaniem sprawcy. Szkoda majątkowa stanowi bowiem konsekwencję uszkodzenia ciała lub wywołania rozstroju zdrowia danego podmiotu; samo zaś uszkodzenie ciała lub rozstrój zdrowia nie dają się zaś same przez się opisywać w kategoriach przyjętych dla definiowania szkody (tj. straty lub utraconych korzyści).
W konsekwencji samo wyrządzenie szkody na osobie (tj. uszkodzenie ciała lub wywołanie rozstroju zdrowia) nie daje jeszcze możliwości zastosowania tegoż przepisu, konieczne jest bowiem powstanie szkody majątkowej (definiowanej przez ustawodawcę jako wszelkie koszty wynikłe z uszkodzenia ciała lub wywołania rozstroju zdrowia) i to szkody majątkowej pozostającej w adekwatnym związku przyczynowym z działaniem albo zaniechaniem sprawcy. Odpowiedzialność samodzielnego publicznego zakładu opieki zdrowotnej na podstawie art. 430 KC. w zw. z art. 445 KC. zachodzi tylko wówczas, gdy spełnione są wszystkie przesłanki tej odpowiedzialności deliktowej, a mianowicie:
- wyrządzenie szkody przez personel medyczny,
- zawinione działanie lub zaniechanie personelu medycznego;
- normalny związek przyczynowy między tym działaniem lub zaniechaniem a wyrządzoną szkodą oraz
- wyrządzenie szkody przy wykonywaniu powierzonej czynności medycznej.
Przesłankami odpowiedzialności cywilnej lekarza są więc wina, szkoda oraz występujący między zawinionym postępowaniem lekarza a szkodą tzw. adekwatny związek przyczynowy. Wina obejmuje zarówno element obiektywny (bezprawność) czyli naruszenie reguł prawidłowego postępowania, jak również subiektywny (przypisywalność) w postaci np. niedbalstwa czy lekceważenia obowiązków. Błąd w sztuce medycznej jest powszechnie zaliczany do obiektywnych przesłanek zawinienia. Błędem w sztuce medycznej nazywamy takie postępowanie, które jest obiektywnie sprzeczne z powszechnie uznanymi zasadami wiedzy i praktyki medycznej (wyrok Sądu Najwyższego z dnia 18 stycznia 2013 r. IV CSK 431/12). W literaturze podkreśla się jednak, że nie stanowi błędu w sztuce tzw. „zwykłe” niedbalstwo, lecz „rażące niedbalstwo”. Zgodnie z art. 4 ustawy z 5 grudnia 1996 r. o zawodach lekarza i lekarza dentysty (t.j. Dz.U. 2011 r. Nr 277, poz. 1634) lekarz ma obowiązek wykonywać zawód zgodnie ze wskazaniami aktualnej wiedzy medycznej, dostępnymi mu metodami i środkami zapobiegania, rozpoznawania i leczenia chorób, zgodnie z zasadami etyki zawodowej oraz z należytą starannością. Wysokie wymagania stawiane lekarzowi nie oznaczają jego odpowiedzialności za wynik (rezultat) leczenia, ani odpowiedzialności na zasadzie ryzyka. Lekarz odpowiada na zasadzie winy, którą można mu przypisać tylko w wypadku wystąpienia jednocześnie elementu obiektywnej i subiektywnej niewłaściwości postępowania. Element obiektywny łączy się z naruszeniem zasad wynikających z zasad wiedzy medycznej, doświadczenia i deontologii i w jego ramach mieści się tzw. błąd lekarski, przez który rozumie się naruszenie obowiązujących lekarza reguł postępowania oceniane w kontekście nauki i praktyki medycznej. Dlatego stwierdzenie błędu lekarskiego wyczerpuje zasadniczo tylko obiektywny element winy (z tym zastrzeżeniem, że są takie kategorie błędu lekarskiego, które będą wystarczające dla stwierdzenia winy także w ujęciu subiektywnym). Element subiektywny odnosi się do zachowania przez lekarza staranności ocenianej pod kątem określonego wzorca, standardu postępowania, przy przyjęciu kryterium wysokiego poziomu przeciętnej staranności każdego lekarza jako jego staranności zawodowej (wyrok Sądu Najwyższego z dnia 10 lutego 2010 r. V CSK 287/09).
Odpowiedzialność lekarza powstanie zatem w wypadku „błędu w sztuce” czyli przeprowadzenia zabiegu niezgodnie z zasadami wiedzy medycznej, jeżeli był to błąd zawiniony czyli polegający na zachowaniu odbiegającym od ustalonego wzorca. Przy ocenie postępowania lekarza należy też mieć na względzie uzasadnione oczekiwanie nie narażania pacjenta na pogorszenie stanu zdrowia, przydatny może być również test oparty na pytaniu czy niekorzystnego skutku można było uniknąć oraz czy lekarz w danym przypadku powinien był i mógł zrobić więcej (lepiej). W nieodłącznym związku z określeniem podstaw odpowiedzialności lekarza pozostaje zjawisko określane mianem ryzyka medycznego. Nawet bowiem przy postępowaniu zgodnym z aktualną wiedzą medyczną i przy zachowaniu należytej staranności nie da się wykluczyć ryzyka powstania szkody. Pojęciem dozwolonego ryzyka jest objęte także niepowodzenie medyczne. Zasadniczo pacjent poinformowany o istniejącym ryzyku, wyrażając zgodę na zabieg przyjmuje je na siebie (pacjent nie obejmuje zgodą skutków żadnej postaci winy lekarza). Ryzyko, jakie bierze na siebie pacjent wyrażając zgodę na zabieg operacyjny obejmuje tylko zwykłe powikłania pooperacyjne, nie można natomiast uznać, by ryzykiem pacjenta były objęte komplikacje powstałe wskutek pomyłki, nieuwagi lub niezręczności lekarza, zwłaszcza uszkodzenia innego organu, także w sposób przypadkowy i niezamierzony (wyroki Sądu Najwyższego z dnia 19 października 1971 r. II CR 421/74, niepublikowany, z dnia 29 września 2000 r. V CKN 527//00, OSNC 2001, nr 3, poz. 42, z dnia 29 października 2003 r. III CK 34/02, OSP 2005, nr 4, poz. 54, z dnia 13 stycznia 2005 r. III CK 143/04 niepublikowany i z dnia 10 lutego 2010 r. V CSK 287/09, niepublikowany).
Takie określenie granic ryzyka pozostaje w związku z kryteriami oceny zawinienia lekarza zarówno w obiektywnym, jak i subiektywnym ujęciu z tym, iż zarówno w wymienionych orzeczeniach jak i w nowszym piśmiennictwie wymienione sytuacje zalicza się nie tylko do kategorii błędu, ale także nienależytej staranności, ocenianej przy zastosowaniu miernika staranności wymaganej w konkretnych okolicznościach. Lekarz nie poniesie natomiast odpowiedzialności za wynik operacji, podczas której doszło do powikłań spowodowanych szczególnymi okolicznościami, niezależnymi od jego zachowania. Obowiązki lekarza nie kończą się z chwilą dokonania zabiegu, gdyż pacjent powinien być objęty nadzorem pooperacyjnym zwłaszcza, gdy podczas zabiegu doszło do powikłań (wyrok Sądu Apelacyjnego w Lublinie z dnia 4 marca 2009 r. lACa 12/09, P. i M. 2011, nr 2).
Z obowiązkami lekarza dotyczącymi samego procesu leczenia wiąże się integralnie obowiązek udzielenia odpowiedniej informacji. Prawidłowe wypełnienie obowiązku poinformowania jest konieczną przesłanką wyrażenia przez pacjenta prawnie wiążącej zgody na ustalone leczenie (określanej mianem zgody „objaśnionej”, „poinformowanej” lub „uświadomionej”), a bezskuteczność zgody spowodowana nieudzieleniem właściwej informacji przesądza o bezprawności działania lekarza. Celem spoczywającego na lekarzu obowiązku wyjaśnienia pacjentowi skutków zabiegu operacyjnego jest, by pacjent podejmował decyzję o wyrażeniu zgody na zabieg z pełną świadomością tego, na co się godzi i czego w tym jakich powikłań, może się spodziewać. Obowiązek informacji uregulowany w art. 31 ust. 1 ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty obejmuje normalne, przewidywalne, choćby nawet występujące rzadko, ale niedające się wykluczyć, następstwa zabiegu operacyjnego zwłaszcza, gdy mają one niebezpieczny dla życia lub zdrowia charakter. Nie oznacza to, by informacja miała zawierać wszystkie możliwe następstwa zabiegu, nawet nietypowe i nieobjęte normalnym ryzykiem podejmowanego zabiegu, które mogą wystąpić w szczególnych wypadkach powikłań (wyroki Sądu Najwyższego z dnia 28 września 1999 r. II CKN 511/98 niepublikowany, z dnia 9 listopada 2007 r. V CSK 220/07 niepublikowany i z dnia 3 grudnia 2009 r. II CSK 337/09, P. i M. 2012, nr 2).
W razie uszkodzenia ciała lub wywołania rozstroju zdrowia naprawienie szkody obejmuje wszystkie wynikłe z tego powodu koszty. Z kolei art. 430 KC. stanowi, że kto na własny rachunek powierza wykonanie czynności osobie, która przy wykonywaniu tej czynności podlega jego kierownictwu i ma obowiązek stosować się do jego wskazówek, ten jest odpowiedzialny za szkodę wyrządzoną z winy tej osoby przy wykonywaniu powierzonej jej czynności. W orzecznictwie przyjmuje się, że powołany wyżej przepis znajduje zastosowanie w stosunku do odpowiedzialności jednostek szpitalnych, na rachunek których lekarze zatrudnieni w tych jednostkach wykonują czynności medyczne (wyrok Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu z 2 marca 2012 r. I ACa 123/12). Natomiast zgodnie z art. 445 § 1 KC. w takiej sytuacji sąd może przyznać poszkodowanemu odpowiednią sumę tytułem zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę. Zadośćuczynienie ma walor kompensacyjny, chociaż krzywda określana też jako szkoda niemajątkowa polegająca na cierpieniach fizycznych i psychicznych, ma charakter niewymierny i nie może być w pełni pokryta świadczeniem pieniężnym. Dlatego do kompetencji Sądu należy przyznanie pokrzywdzonemu odpowiedniej sumy, która złagodzi ujemne doznania i uczucia związane z wyrządzoną szkodą. Określenie wysokości tej sumy powinno następować przy uwzględnieniu wszystkich okoliczności występujących w indywidualnym przypadku, w związku z konkretną osobą poszkodowanego i sytuacją życiową w jakiej się znalazł (wyroki Sądu Najwyższego z dnia 13 grudnia 2007 r. I CSK 384/07 z 22 czerwca 2005 r. III CK 392/04 i z dnia 29 maja 2008 r. II CSK 78/08).
Swoboda Sądu przy ustalaniu sumy zadośćuczynienia – większa niż przy odszkodowaniu sensu stricte – musi opierać się na sprawdzalnych, obiektywnych kryteriach do których zalicza się w judykaturze rodzaj, intensywność, czas trwania cierpień, rokowania co do stanu poszkodowanego na przyszłość, trwałość następstw urazu skutkujących cierpieniami, nieodwracalność następstw uszkodzenia ciała lub wywołania rozstroju zdrowia (kalectwo, oszpecenie), rodzaj wykonywanej pracy, szanse na przyszłość, poczucie nieprzydatności społecznej oraz inne czynniki podobnej natury, wiek, płeć, dotychczasowe perspektywy życiowe, poczucie bezradności, zmiany w stosunkach rodzinnych i towarzyskich (uchwała pełnego składu Sądu Najwyższego z dnia 8 grudnia 1973 r. III CZP 37/73 OSNCP 1974/9/145, wyroki Sądu Najwyższego z dnia 10 marca 2006 r. IV CSK 80/05 OSNC 2006/10/177 oraz z dnia 9 listopada 2007 r. V CSK 245/07).
Judykatura konsekwentnie przestrzega zarazem zasady, że zadośćuczynienie nie może być symboliczne, ale nie może też prowadzić do nieuzasadnionego i nadmiernego bogacenia się poszkodowanego. Suma pieniężna przyznawana tytułem zadośćuczynienia mająca odpowiadać rozmiarowi krzywdy ustalonemu w opisany powyżej sposób, nie usuwa de facto szkody niemajątkowej. W doktrynie prawa cywilnego podkreśla się, że zadośćuczynienie ma charakter kompensacyjny, a nie karny i winno dostarczać poszkodowanemu realnej wartości ekonomicznej tak, by poszkodowany mógł za jej pomocą zatrzeć lub co najmniej złagodzić odczucie krzywdy i odzyskać równowagę psychiczną przy jednoczesnym utrzymaniu w rozsądnych granicach, odpowiadających aktualnym warunkom i przeciętnej stopie życiowej społeczeństwa (wyrok Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu z dnia 24 lutego 2012 r. I ACa 84/12, ww. uchwała pełnego składu Izby Cywilnej Sądu Najwyższego z 8 grudnia 1973 r.).
Sprawa sądowa opracowana przez Kancelarię nr 1
Sąd pierwszej instancji ustalił, iż powódka K. W. zgłosiła się do (…) Przychodni (…) w Ś., gdzie lekarz specjalista ginekolog – położnik B. B. stwierdził wczesną ciążę, potwierdzoną badaniem (…). Przez cały okres ciąży powódka była pod opieką tego lekarza, ciąża przebiegała prawidłowo, dziecko rozwijało się prawidłowo. Lekarz ten stwierdził przyspieszoną czynność serca płodu i skierował powódkę do szpitala. Powódka została przyjęta do Szpitala (…) w Ś. do Oddziału (…) Położniczego, gdzie przebywała w okresie od 5 do 8 czerwca. W wyniku badania (…) nie ujawniono żadnych wad rozwojowych serca i płodu, przepływ łożyskowy był prawidłowy. Ze względu na niski poziom (…) zalecono powódce konsultację endokrynologiczną.
Jak stwierdzono, 7 lipca w godzinach popołudniowych z powodu plamienia z dróg rodnych powódka ponownie zgłosiła się do Szpitala (…) w Ś. i została przyjęta na Oddział (…) Położniczy. W czasie badania w dniu przyjęcia lekarz G. W. stwierdził : macicę o wzmożonym napięciu, tkliwą, ujście zewnętrzne na 2 cm, krwiste upławy, pęcherz płodowy utrzymany. Wykonano powódce również badanie (…), którego zapisy lekarz G. W. ocenił jako pozostające w normie, zlecił kroplówkę i leki. W kolejnych dniach 8 i 9 lipca powódka była pod opieką lekarzy A. K. (1) i T. G.. 8 lipca ordynator A. K. (1) zbadał powódkę ginekologicznie i wykonano jej jedno badanie (…). Sąd pierwszej instancji ustalił, że nikt nie poinformował powódki o wynikach tego badania. W tym dniu ruchy płodu powódka odczuwała mniej intensywnie niż dotychczas.
W dniu 9 lipca wykonano powódce cztery zapisy (…), podczas których nie odczuwała ruchów płodu, o czym informowała pielęgniarki. Nikt natomiast nie informował powódki o wynikach kolejnych badań (…) w tym dniu. Podczas drugiego z nich ordynator A. K. (1) poinformował powódkę, że zostaną wykonane badania w celu zakończenia ciąży przez cesarskie cięcie. Tłumaczył jej, że ponieważ jest zawężona oscylacja, to może to zagrażać zdrowiu dziecka, ale wszystko będzie zależeć od kolejnych zapisów (…). Powódka była zaniepokojona całą sytuacją, przede wszystkim tym, że nie czuła ruchów płodu. Po południu po godz. 17 lekarz T. G. podpisał jedynie wykonany zapis (…), nie mówiąc powódce jakie są jego wyniki i zlecił powtórzenie badania ok. godz. 20tej. Matka i teściowa powódki 9 lipca w godzinach wieczornych rozmawiały z lekarzem T. G., który stwierdził, że powódka jest pod dobrą opieką i nie należy się martwić. Podczas wykonywania ostatniego zapisu (…) 9 lipca ok. godz. 23-ciej powódka, nadal zaniepokojona brakiem ruchów płodu, poprosiła pielęgniarkę, aby wezwała lekarza. Wówczas usłyszała od lekarza T. G., że wszystko jest pod kontrolą, a kolejne badanie (…) zostanie wykonane następnego dnia o 6 rano. Rano 10 lipca przy wykonywaniu tego badania pielęgniarki nie potrafiły odnaleźć tętna płodu. O godzinie 6.30 lekarz T. G. zdecydował o wykonaniu cesarskiego cięcia. Wykonano je o godzinie 6.50. W czasie cięcia cesarskiego stwierdzono odklejenia łożyska na powierzchni 2/3. Płód o masie 2800 g i długości 50 cm był martwy. Lekarz neonatolog B. W. nie stwierdziła u dziecka oznak życia. Brak było akcji serca i brak było oddechu. Pomimo to przystąpiła do czynności reanimacyjnych, lecz mimo 20-minutowej akcji nie udało się przywrócić akcji serca dziecka. Stwierdziła u dziecka liczne przykurcze mięśni kończyn górnych i dolnych, przybraną postać embrionalną. W dokumentacji medycznej odnotowano, że dziecko urodziło się bez oznak życia, otrzymało 0 punktów w 10 punktowej skali A..
Jak ustalił to Sąd Okręgowy, w dniu urodzenia wykonano patomorfologiczną sekcję zwłok płodu. W sporządzonym protokole obducent nie wskazał przyczyny obumarcia płodu. Pobrał wycinki z narządów wewnętrznych do badania histopatologicznego, odnotował także, że zabezpieczył „łożysko i pępowinę”, nie dokonał jednak opisu popłodu. Brak także w dokumentacji wyników badania histopatologicznego materiału.
W dniu 15 lipca wykonano sądowo – lekarską sekcję zwłok płodu, stwierdzając m.in. stan po wcześniejszej sekcji zwłok, rozwój świadczący o tym , że dziecko było donoszone i dojrzałe biologicznie oraz zdolne do życia pozałonowego. W konkluzji przyjęto, iż na podstawie przeprowadzonego badania sekcyjnego nie można rozstrzygnąć, co było przyczyną przedwczesnego zakończenia ciąży i zgonu płodu oraz martwego urodzenia. Również po przeprowadzeniu badania histopatologicznego wycinków narządów wewnętrznych nie rozstrzygnięto, co było przyczyną przedwczesnego zakończenia ciąży i zgonu płodu oraz martwego urodzenia, w rozumieniu przyczyny tkwiącej w jego organizmie.
Sąd pierwszej instancji ustalił, że po urodzeniu martwego dziecka powódka korzystała z konsultacji psychiatrycznej, a szpital opuściła 12 lipcaPo 2- 3 tygodniach powodowie wyjechali na krótki urlop , po powrocie z którego w sierpniu powódka zgłosiła się do psychiatry, który rozpoznał u niej zaburzenia adaptacyjne i wdrożył leczenie farmakologiczne. Powódka pobierała nadto leczenie zakażenia rany pooperacyjnej. Powódka wróciła do pracy zawodowej, po wykorzystaniu urlopu macierzyńskiego i zwolnienia lekarskiego od lekarza psychiatry. Z kolei powód przez dwa tygodnie po opuszczeniu przez powódkę szpitala opiekował się nią w domu, a następnie jeszcze przez trzy tygodnie korzystał z urlopu wypoczynkowego. Powód nie korzystał z pomocy psychiatry, ani psychologa, jednak ustalono, że w pierwszym okresie po śmierci dziecka oboje z powódką często płakali i unikali kontaktów z ludźmi, chodzili głównie na cmentarz. Syn J. był dzieckiem planowanym i oczekiwanym, był dla niego urządzony pokój. Po jego śmierci powód skupił się na pracy, pomagał powódce w domu i w opiece nad starszym synem. W związku ze śmiercią syna powód przeżywał w okresie żałoby zaburzenia adaptacyjne przez około czasokres 1 roku, obecnie nie występują u niego takie zaburzenia. Z kolei powódka po śmierci syna przez rok przeżywała żałobę z objawami depresyjnymi.
Ustalono ponadto, że 14 kwietnia powódka urodziła córkę. Obecnie u powódki nie występują już zaburzenia emocjonalne i nie wymaga leczenia psychiatrycznego. Powódka jest osobą dobrze zaadaptowaną psychologicznie do wymagań życia codziennego, ma dobry nastrój, jest skuteczna w działaniu.
W oparciu o dowód w powyższych opinii Sąd Okręgowy ustalił ponadto, że w dniu przyjęcia powódki do szpitala, mając na uwadze stwierdzone w badaniu położniczym krwiste upławy, których źródło nie zostało ustalone badaniem ginekologicznym oraz wzmożone napięcie mięśnia macicy, należało obligatoryjnie wykonać badanie (…) w celu oceny łożyska, a w szczególności w poszukiwaniu cech jego odwarstwiania. Wynik badania (…) z 8 czerwca nie był w żaden sposób przydatny dla diagnostyki przyczyn plamienia w 36 tygodniu ciąży, a wykonywanie zapisów (…) 7, 8 i 9 lipca miało drugorzędne znaczenie. Uwzględniając obraz wynikający z wywiadu i badania fizykalnego należało już 7 lipca wykonać badanie (…) w celu oceny łożyska; poprzestanie na badaniu (…) było postępowaniem nieprawidłowym, niedającym wystarczających podstaw do ceny dobrostanu płodu i niepozwalającym na ocenę łożyska i przepływów pępowinowych. Zastosowanie badania (…) dawało natomiast szansę na rozpoznanie przedwczesnego odwarstwienia łożyska. W opiece nad powódką należało wziąć pod uwagę objawy sugerujące ablację łożyska, co mogłoby doprowadzić do urodzenia wcześniaka w 36 tygodniu ciąży, którego można było przy obecnie zaawansowanym postępowaniu neonatologicznym bezpiecznie doprowadzić do okresu dojrzałości oczekiwanej od noworodka urodzonego o czasie.
Za biegłymi wydającymi opinię Sąd pierwszej instancji stwierdził, iż „protokół sekcji zwłok” nie spełnia jakiegokolwiek kryterium, które stawia się takiemu dokumentowi oraz że brak protokołu badania sądowo – lekarskiego przeprowadzonego po badaniu pośmiertnym 10 lipca, wyników badań wycinków histopatologicznych, w szczególności pochodzących z łożyska, nie pozwala na przyjęcie lub odrzucenie związku przyczynowego między śmiercią syna powodów, a wskazywaną nieprawidłowością w postępowaniu pozwanego. Niemniej gdyby personel pozwanego zakończył ciążą powódki wcześniej, istniała umotywowane szansa na żywe urodzenie syna powodów. Jak wynika z dostarczonych wyników badań nie stwierdzono letalnej wady genetycznej lub rozwojowej, która uniemożliwiałaby samodzielne życie poza łonem matki po osiągnięciu dojrzałości rozwojowej.
Za biegłymi z (…) we W. uznał ponadto, że już pierwszy zapis (…) wykonany 7 lipca po przyjęciu powódki na oddział nie był prawidłowy (chociaż oceniony został jako w normie), nasuwał podejrzenie możliwości zagrożenia płodu wewnątrzmaciczną zamartwicą i wymagał poszerzenia diagnostyki w celu wykluczenia takiego podejrzenia. Takie postępowanie stwarzało szansę na potwierdzenie zagrożenia płodu, co stanowiłoby już wówczas wskazanie do zakończenia ciąży przez cesarskie cięcie. Postępowania takiego zaniechano, a nieprawidłowe, utrzymujące się w kolejnych dniach zapisy (…) potwierdzały zagrożenie płodu oraz je eskalowały. Prawidłowe postępowanie diagnostyczne stwarzało szansę na ustalenie wskazań do ukończenia ciąży już w dniu przyjęcia, a ponieważ szansy tej nie wykorzystano, stan konieczności podjęcia takiej decyzji był stanem trwałym, niezmiennym w kolejnych dniach hospitalizacji. Przyjął, w oparciu o twierdzenia biegłych, iż przyczyna wystąpienia niedotlenienia płodu z następowym wewnątrzmacicznym obumarciem nie była spowodowana stanem zdrowia płodu, należy więc ją wiązać z innymi powikłaniami ciąży. Powikłanie ciąży w postaci odklejenia łożyska może mieć charakter ostry i dokonać się w krótkim czasie, ale w przypadku powódki nie mogło być ono przyczyną obumarcia wewnątrzmacicznego płodu, gdyż stopień stężenia pośmiertnego stwierdzonego u dziecka powódki bezpośrednio po urodzeniu wskazuje , że od obumarcia musiało upłynąć co najmniej kilka godzin. Odklejenie się łożyska może także dokonywać się w dłuższym czasie, w innym mechanizmie – dochodzi wówczas do tworzenia się krwiaka pozałożyskowego, powiększającego się w miarę upływu czasu aż do odklejenia łożyska na przestrzeni powodującej obumarcie płodu. Oględziny łożyska po jego wydobyciu pozwalają na potwierdzenie takiego mechanizmu odklejenia. W tym przypadku takich oględzin ani badań histopatologicznych jego wycinków nie dokonano ani w szpitalu ani w zakładzie patomorfologii. Natomiast krwiak pozałożyskowy, tak jak i odklejanie się łożyska bez powstania krwiaka, można rozpoznać badaniem (…).
Sad Okręgowy oddalił wniosek pozwanego o dopuszczenie dowodu z kolejnej opinii uzupełniającej (…) J. w K. celem udzielenia odpowiedzi na pytania pozwanego zawarte w piśmie z 30 lipca, uznając, że z całokształtu zebranego w sprawie materiału dowodowego wynika, iż w sytuacji powódki badanie (…) nie miało wiodącego znaczenia. Miało je natomiast badanie (…), które bezwzględnie powinno było być wykonane już w dniu przyjęcia powódki, a następnie powinno być powtarzane w dniach kolejnych. Poprzestanie na badaniu (…) było postępowaniem nieprawidłowym, niepozwalającym na ocenę łożyska i rozpoznanie jego przedwczesnego rozwarstwienia. Jeśli chodzi natomiast o czas rozwarstwienia łożyska, to właśnie brak badań (…) oraz zaniedbania obducenta pozwanego podczas sekcji zwłok, uniemożliwiają ustalenie tej okoliczności. Niemniej stan płodu po urodzeniu wskazuje, że do jego obumarcia doszło co najmniej kilka godzin przed wykonaniem cesarskiego cięcia.
Sąd Okręgowy zważył, iż niniejsza sprawa należy do kategorii tzw. procesów medycznych, gdzie wykazanie przez poszkodowanego pacjenta przesłanek odpowiedzialności zakładu opieki zdrowotnej może być utrudnione ze względu na właściwości wchodzących w grę procesów biologicznych zaznaczył, iż istnienie związku przyczynowego między zdarzeniem sprawczym a szkodą z reguły nie może być – gdy chodzi o zdrowie ludzkie – absolutnie pewne, gdyż związków zachodzących w dziedzinie medycyny nie da się sprowadzić do prostego wynikania jednego zjawiska z drugiego. Dlatego też wymaganie całkowitej pewności istnienia związku przyczynowego byłoby w znaczącej liczbie wypadków nierealne. Uznał zatem, iż może w tym wypadku, po rozważeniu całokształtu okoliczności sprawy, poprzestać na ustaleniu odpowiednio wysokiego stopnia prawdopodobieństwa pomiędzy działaniem (zaniechaniem) sprawcy a powstałą szkodą.
Ocenił Sąd, iż w niniejszej sprawie to na powodach spoczywał ciężar wykazania nie tylko zawinionego zachowania personelu medycznego, ale i istnienia adekwatnego związku przyczynowego pomiędzy zawinionym zachowaniem personelu medycznego pozwanego szpitala, a śmiercią ich dziecka. W świetle ustalonego stanu faktycznego nie było możliwe przyjęcie w sposób pewny związku przyczynowego pomiędzy śmiercią dziecka powodów, a zachowaniem personelu medycznego strony pozwanej, polegającego na niewykonaniu badania (…). Nie wiadomo bowiem w sposób pewny, co było przyczyną wyjściową wewnątrzmacicznego niedotlenienia płodu prowadzącego do jego obumarcia, jednakże zachodzi tu odpowiednio wysokie prawdopodobieństwo istnienia ich związku oraz dostatecznie wysoki stopień prawdopodobieństwa. Zdaniem Sądu pierwszej instancji zawinione zachowanie personelu medycznego strony pozwanej pod postacią nienależytej staranności polegało na zaniechaniu w zakresie właściwego i dokładnego postępowania diagnostycznego (zaniechaniu wykonania badania (…)), zaś okoliczności sprawy wskazują, że jeśliby podjęto wymagane w danych okolicznościach działanie, to szansa wystąpienia szkody uległaby istotnemu zmniejszeniu. Zebrany w sprawie materiał dowodowy pozwalał w jego ocenie na ustalenie, że istnieje odpowiednio wysokie prawdopodobieństwo związku przyczynowego pomiędzy zaniechaniem personelu medycznego strony pozwanej a śmiercią dziecka powodów. Powódka zgłosiła się bowiem do pozwanego szpitala w 36 tygodniu ciąży z objawami w postaci wzmożonego napięcia mięśnia macicy i plamienia z dróg rodnych, którego źródło badaniem ginekologicznym nie zostało ustalone. Należało wówczas przeprowadzić diagnostykę specjalistyczną w kierunku odwarstwiania łożyska tj. stanu naglącego w położnictwie stwarzającego bezpośrednie zagrożenie dla życia płodu i matki. Tymczasem w przypadku powódki poprzestano na wykonaniu badania (…), którego zresztą wyniki w dniu przyjęcia powódki zostały błędnie ocenione jako w normie, a następnie na powtarzaniu tych badań, co nie było wystarczające dla oceny płodu i łożyska, gdyż to badanie (…) umożliwia pełniejszą ocenę dobrostanu płodu. Obrazuje nie tylko akcje serca płodu, jego ruchy, stan łożyska, mięśnia macicy, ale pozwala też na uchwycenie szeregu innych niuansów diagnostycznych, niedostępnych w badaniu (…). Badaniem tym można w szczególności ujawnić odwarstwianie się łożyska, zarówno o przebiegu ostrym (bez powstania krwiaka) jak i odklejanie się łożyska w dłuższym czasie w przebiegu powstania krwiaka pozałożyskowego. A zatem wykonanie badania (…) dawało szansę na rozpoznanie przedwczesnego odwarstwienia łożyska i wcześniejsze zakończenie ciąży powódki, nawet w dniu przyjęcia do szpitala. W takiej sytuacji istniała umotywowana szansa na żywe urodzenie syna powodów, gdyż nie był on obciążony żadną wadą genetyczną ani rozwojową, a jego stan wskazywał, że był zdolny do samodzielnego życia poza łonem matki. Podkreślano, że w pozwanym szpitalu powódka przebywała od 7 lipca i badania (…) nie wykonano nie tylko w dniu przyjęcia, ale również w dniach kolejnych, zaś stan płodu po urodzeniu (silnie rozwinięte stężenie pośmiertne) wskazywał, że do jego obumarcia doszło co najmniej kilka godzin wcześniej. Brak badań (…) uniemożliwił ocenę, w jakim tempie dochodziło u powódki do odwarstwiania łożyska; wyjaśnienie tego i wskazanie zasadniczej przyczyny śmierci dziecka mogło nastąpić w oparciu o wyniki sekcji zwłok, jednakże ze względu na istotne zaniedbania obducenta pozwanej, w szczególności brak badania łożyska tj. oględzin zewnętrznych i badania histopatologicznego jego wycinków, również ten dowód nie doprowadził do ustalenia w sposób pewny wyjściowej przyczyny wewnątrzmacicznego obumarcia płodu. Sąd uznał jednakże, iż wszystkie opisane powyżej okoliczności wskazują z wysokim prawdopodobieństwem, że przyczyną obumarcia płodu było przedwczesne odklejenie się łożyska w mechanizmie tworzenia się krwiaka pozałożyskowego. W związku z zaniedbaniami diagnostycznymi (brak badania (…)) personel medyczny pozwanego nie rozpoznał tego powikłania ciąży, nie zakończył jej w odpowiednim momencie, co skutkowało wewnątrzmacicznym obumarciem płodu.
W tym stanie rzeczy Sąd Okręgowy doszedł do przekonania, iż powodom jako najbliższym członkom rodziny zmarłego, należy przyznać na zasadzie art. 446 § 4 KC, odpowiednią sumę tytułem zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę. Skonstatował, że powodowie przeżyli ogromne cierpienie w związku ze śmiercią ich syna. J. W. był dzieckiem chcianym i oczekiwanym, z którym powodowie wytworzyli już podczas jego życia płodowego więzi emocjonalne o silnym natężeniu. Czyn niedozwolony powodujący zgon dziecka w sposób drastyczny zakłócił życie rodzinne powodów, ich prawo do pielęgnowania więzi z dzieckiem po jego urodzeniu i wyeliminował możliwość kontynuowania życia rodzinnego z jego udziałem. Wskazał nadto, że przy żądaniu zasądzenia odpowiedniej sumy tytułem zadośćuczynienia podstawowym kryterium oceny sądu winien być rozmiar ujemnych następstw w sferze psychicznej pokrzywdzonego bowiem celem przyznania ochrony w formie majątkowej jest zrekompensowanie i złagodzenie doznanej krzywdy moralnej. Podkreślał Sąd, że powodowie stracili syna, gdy ciąża powódki dobiegała ku końcowi, jej przebieg nie był powikłany, dziecko rozwijało się prawidłowo i nawet przy przedwczesnym zakończeniu ciąży było w stanie żyć poza organizmem matki. Zgłaszając się do pozwanego szpitala powodowie nie mieli zatem żadnych podstaw, aby obawiać się o życie dziecka. Sąd miał również na uwadze, że chociaż żałoba u powoda przebiegała z zaburzeniami adaptacyjnymi, a u powódki z zaburzeniami depresyjnymi wymagającymi psychoterapii, to czas trwania tych zaburzeń mieścił się w typowym rocznym okresie żałoby. Utraconego syna powodowie będą jednak z pewnością wspominać do końca życia. W ocenie Sądu pierwszej instancji, skoro zadośćuczynienie ma charakter kompensacyjny, to jego wysokość powinna przedstawiać odczuwalną ekonomicznie wartość i nie może stanowić zapłaty symbolicznej. Jednocześnie wysokość ta nie może być nadmierna w stosunku do doznanej krzywdy, ale musi być „odpowiednia” w tym znaczeniu, że powinna być, przy uwzględnieniu krzywdy poszkodowanego, utrzymana w rozsądnych granicach, odpowiadających aktualnym warunkom i przeciętnej stopie życiowej społeczeństwa. Z tych wszystkich względów wobec ogromnej krzywdy jakiej doznali powodowie w związku ze śmiercią syna, Sąd zasądził od pozwanego na ich rzecz tytułem zadośćuczynienia na podstawie art. 446 § 4 KC kwoty po 100.000 zł. Wyrok Sądu Apelacyjnego w Katowicach – I Wydział Cywilny z dnia 23 maja 2019 r. I ACa 1042/18
Sprawa sądowa opracowana przez Kancelarię nr 2
Powódka M. D. zaszła w ciążę. Ciąża powódki od początku przebiegała prawidłowo. Przyszła mama z najwyższą starannością dbała o siebie stosując się do zaleceń lekarza prowadzącego jej ciążę. Przestrzegała zaleconej diety, przyjmowała suplementy, a ponadto wykonywała wszystkie zalecone jej badania kontrolne, których wyniki były prawidłowe. Z uwagi jednak na stres, na który mogła być ona narażona w pracy za namową lekarza prowadzącego ciążę powódka przebywała prawie przez cały ten okres na zwolnieniu lekarskim.
Będąc w 38/39 tygodniu ciąży powódka udała się na wizytę kontrolną do lek. med. A. L.. Lekarz przeprowadził wszystkie niezbędne badania kontrolne, w tym KTG i USG i z uwagi na zbliżający się termin porodu wypisał powódce profilaktycznie skierowanie do (…) Szpitala (…) w B..
M. D. zgłosiła się do Izby Przyjęć (…) Szpitala (…) w B., w celu wykonania (kolejnego) badania KTG, którego wynik został określony jako prawidłowy. W tym dniu powódka czuła się gorzej niż zwykle- było jej słabo- poprosiła więc pielęgniarkę o zmierzenie ciśnienia. Przez cały okres ciąży powódka nie miała problemu z ciśnieniem, więc gdy ją poinformowano o wyniku pomiaru (137/94 mmHg) zaniepokoiła się. Wróciwszy do domu powódka kilkakrotnie dokonała pomiaru ciśnienia. Podwyższone wartości utrzymywały się i wykazywały tendencję wzrostową.
Powódka miała zaplanowaną wizytę u lekarz medycyny rodzinnej – lek. (…). M. W. (1). Podczas wizyty powódka poinformowała lekarza o podwyższonym ciśnieniu. Po zbadaniu ciśnienia wynik pomiaru wyniósł 170/110 mmHg. Zaniepokojona lekarka skierowała powódkę do pozwanego Szpitala w trybie natychmiastowym z podejrzeniem „nadciśnienie ciążowe, zagrożenie rzucawką porodową”.
Bezpośrednio po wizycie u lekarza medycyny rodzinnej powódka wraz z mężem pojawiła się na Izbie Przyjęć (…) Szpitala (…) w B.. W pozwanym Szpitalu przeprowadzono u powódki szereg badań, m.in. wstępne, podczas którego raz jeszcze zbadano ciśnienie (wynik pomiaru 150/118 mmHg) i zlecono badanie ogólne moczu. W dalszej kolejności lekarz rezydent A. N. wykonała u powódki badanie ginekologiczne, a potem kolejno badanie USG i badanie KTG. Powódka uskarżała się na coraz bardziej dolegliwe bóle brzucha.
Wyniki badania moczu przeprowadzonego ok. 11:50 wykazały, iż jest w nim atypowa obecność białka w ilości powyżej 300 mg/dl (białkomocz). Pomiar biometryczny zawarty w badaniu USG (brak godziny wykonania) wskazał wartość poniżej 10 percentyla, co wskazywało na zbyt małą masę płodu w odniesieniu do stopnia zaawansowania ciąży, w jakiej była powódka, o cały miesiąc. Powódka otrzymała doustnie leki na nadciśnienie (D.) oraz antybiotyk (T.) i tabletki ziołowe (U.) w celu wyeliminowania bakterii z pęcherza moczowego.
Pomiędzy godziną 14:00 a 15:00 odwiedził powódkę lekarz rezydent M. Z.. Nie przeprowadził on badania fizykalnego, mimo że powódka uskarżała się na ból „rozsadzający miednicę”. Próbował on uspokoić pacjentkę i poinformował ją o infekcji pęcherza moczowego (co jego zdaniem było przyczyną bólu) oraz o utrzymującym się u powódki wysokim ciśnieniu, po czym opuścił salę powódki.
Stan powódki pogarszał się z godziny na godzinę. Była coraz słabsza, a ból brzucha był coraz silniejszy. Powódka miała nudności, miała trudności z oddawaniem moczu. Ok. godziny 18.20 powódka zgłosiła silny ból brzucha. Położna zgłosiła ten fakt niezwłocznie lekarzowi dyżurnemu, przebywającemu w tym czasie na sali porodowej z inną pacjentką.
Po kolejnej wizycie w toalecie powódka zwymiotowała. Ok. godziny 19.10 podczas badania tętna płodu aparatem nasłuchowym stwierdzono, iż jest ono niesłyszalne. Także aparat do KTG nie uchwycił tętna płodu. Zaalarmowany lekarz -rezydent M. Z. zlecił pilnie wykonanie badania USG, które ujawniło oddzielenie się łożyska i powstający krwiak. Powódkę przewieziono na blok operacyjny, gdzie lek. med. S. R. wykonał zabieg cesarskiego cięcia. W trakcie operacji wydobyto martwy płód, kompletne łożysko odklejone w 60 % oraz przetoczono powódce 3 jednostki krwi. Operacja trwała ok. 4 godzin.
W czasie tego zabiegu rodzina powódki, w tym mąż T. W. nie byli informowani o tym, co się dzieje z powódką, jaki jest jej stan i czy ciąży nie grozi niebezpieczeństwo. Po przeprowadzeniu zabiegu lek. med. R. poinformował rodzinę o martwym urodzeniu. Dodał, iż nie udało się uratować płodu, jednakże zatamowano krwawienie, jakie wystąpiło u powódki i przeprowadzony zabieg zakończył się sukcesem.
Powód złożył w Prokuraturze Rejonowej B.-P. w B. zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, na skutek którego toczyło się postępowanie karne przeciwko dr M. Z..
Stan powódki po operacji był zły pod względem fizycznym, jak i psychicznym. Miała anemię, cały czas była podłączona do kroplówki, przetaczano jej krew. Powódkę po zabiegu położono na oddziale noworodków, co jeszcze bardziej spotęgowało traumę wywołaną utratą dziecka.
Powódka została wypisana ze Szpitala z zaleceniami zawartymi w karcie wypisu i zgłoszenia się do położnej środowiskowej w celu zdjęcia szwów. Po wyjściu ze szpitala powódka zdecydowała się na kontynuowanie leczenia u lekarza (…), która zleciła przeprowadzenie u powódki wszystkich badań kontrolnych oraz rozpoczęła specjalistyczne leczenie schorzeń, jakie ujawniły się u niej podczas hospitalizacji w pozwanym szpitalu. Ze względu na utrzymujący się wysoki puls i kołatanie serca powódka została skonsultowana z lekarzem kardiologiem. Zdiagnozowana u niej takychardia była wynikiem silnego stresu pourazowego. Powódka do chwili obecnej miewa kołatania serca i w stanach silnego stresu oraz wystąpienia wysokiego pulsu przyjmuje lek M. 50 g.
W niecały miesiąc po opuszczeniu szpitala u powódki wystąpiło silne krwawienie z dróg rodnych. Powódka niezwłocznie umówiła wizytę u swojego ginekologa dr A. L.. W trakcie wizyty lekarz wykonał badanie USG i stwierdził obecność krwiaka o średnicy 33 mm nad macicą po stronie prawej. Podczas wizyty również dr L. zadzwonił do pozwanego Szpitala i poinformował o postawionej diagnozie, jak również o konieczności natychmiastowego przyjęcia powódki do Szpitala. Jeszcze tego samego dnia trafiła do (…) Szpitala (…), jednakże przyjmująca ją lekarka nie stwierdziła u niej obecności krwiaka. Pobyt w Szpitalu był ograniczony do zalecenia powódce leżenia i obserwowania krwawienia, zaś w dniu 30 lipca powódka została wypisana pomimo braku poprawy stanu zdrowia. Krwawienie ustąpiło samoistnie po kilku dniach. Kontrolne badanie USG u dr L. wykonane w dniu 30 sierpnia potwierdziło obecność krwiaka.
Powódka mając świadomość, iż ma krwiaka i mając obawy przed pogorszeniem stanu zdrowia rozpoczęła leczenie u innego lekarza ginekologa.
Odbyła pierwszą wizytę u dr hab. M. S., który w badaniu USG stwierdził ,, w okolicy prawego szczytu blizny po cięciu cesarskim twór o niejednorodnej hipoechogennej echostrukturze; kulisty, z dodatkowymi jamami wypełnionymi treścią płynną; nie jest unaczyniony-możliwe rozpoznanie: zorganizowany krwiak lub ropień’’. Po wykonaniu dodatkowych badań laboratoryjnych lekarz zalecił przyjmowanie leków wewnątrzotrzewnowych oraz leków przeciwzapalnych, co spowodowało poprawę stanu zdrowia. Zdiagnozowany krwiak stał się niegroźny, a obecne po operacji zrosty nie powiększyły się.
U Powódki wykonano USG-D. układu żylnego (na skierowanie od lek. M. W. (1)). W wyniku przeprowadzonego badania stwierdzono ,,zapalenie zakrzepowe lewej żyły odpromieniowej’’ ręki lewej. Powódka przeszła kurację przeciwzakrzepową, po której uzyskano znaczną poprawę.
Powódka tuż po porodzie i po operacji ratującej życie była załamana. Cały czas płakała i trudno było jej się pogodzić z tym co ją spotkało. W trakcie operacji była cały czas świadoma, odczuwała ból fizyczny i od razu wiedziała, że jej dziecko nie żyje. Potem została umieszczona na Oddziale Położniczym, gdzie przebywały inne matki ze swoimi nowonarodzonymi dziećmi. To miało dla powódki katastrofalne skutki w sferze jej życia psychicznego. Powódka popadła w depresję. Obawiała się komplikacji pooperacyjnych, bała się spać, bowiem myślała, że umrze we śnie. Początkowo Szpital nie zapewnił powódce pomocy psychologicznej. Dopiero po interwencji męża powódki psycholog został ,,ściągnięty z urlopu’’ w trybie natychmiastowym.
Po wyjściu ze Szpitala powódka rozpoczęła terapię indywidulną u psychologa. Terapia ta została poprzedzona wizytą u lekarza psychiatry, który zdiagnozował u powódki zaburzenia adaptacyjne.
Terapię indywidualną u psychologa rozpoczął również powód. Terapia indywidualna nie przynosiła pożądanych skutków zarówno dla powódki jak i dla powoda, więc oboje zrezygnowali z niej po ok. dwóch miesiącach.
Powodowie podjęli także terapię małżeńską u psychologa, również poprzedzoną wizytą u psychiatry. W trakcie terapii powodowie uczyli się jak być dla siebie wzajemnie wsparciem, przeżywania żałoby po stracie córki oraz jak radzić sobie z ogromną ilością skumulowanych w nich emocji oraz silnymi obawami powódki o jej stan zdrowia.
Mimo upływu czasu ciężko przeżywa rocznicę śmierci córki N., święta, rzadko chodzi na cmentarz, uważa, że widok grobu córki ją paraliżuje. Znacznie ograniczyła swoje kontakty społeczno-towarzyskie. Powódka obawiała się, że nie będzie mogła zajść w kolejną ciążę, a w drugiej ciąży była ciągle była w strachu czy drugi poród nie skończy się równie tragicznie jak pierwszy.
W okresie pomiędzy porodami powódka wróciła do pracy, gdyż samotne pozostawanie w domu nie wpływało korzystnie na jej stan psychiczny. Z drugiej strony obawiała się, że przy dłuższej nieobecności utraci dotychczas zajmowane stanowisko. Po powrocie do pracy pracodawca zaproponował jej zmianę miejsca zatrudnienia z zachowaniem stanowiska (powódka pracowała w Banku na stanowisku menedżera zespołu doradców klientów zamożnych). Powódka objęła kierownictwo nad mniejszym o połowę zespołem sprzedażowym w innym oddziale banku. Przeniesienie skutkowało utratą premii rocznej. Przełożyło się na to stan emocjonalny powódki po stracie dziecka, jak również nieznajomość możliwości i kompetencji nowego zespołu, z którym przyszło pracować powódce.
Co do opinii biegłego sądowego z zakresu ginekologii i położnictwa M. W. (2) oraz z zakresu psychologii- B. B., to Sąd I instancji uznał, że zostały one sporządzone w oparciu o badanie powodów oraz dokumentację znajdującą się w aktach sprawy i do nich dołączoną. Opinie są precyzyjne i zwięzłe oraz w sposób dokładny i wyczerpujący odpowiadają na zadane biegłym pytania. Wprawdzie opinie te podlegały uzupełnieniom na wniosek stron, niemniej jednak po skorelowaniu płynących z nich wniosków, Sąd uznał je za pełnowartościowy materiał dowodowy.
Z opinii biegłego M. W. (2) wynikało, że podjęta hospitalizacja związana z wystąpieniem wysokiego ciśnienia podczas ciąży przyczyniła się do wystąpienia u powódki szkody, bowiem zdaniem biegłego z chwilą gdy uzyskano wyniki badań takie jak: białkomocz > 300 mg %, utrzymujące się nadciśnienie indukowane ciążą, nieustępujące i nasilające się bóle podbrzusza, ukończony 38 tydzień ciąży, ciąża powinna była zostać rozwiązana za pomocą cesarskiego cięcia, a to uchroniłoby dziecko przed śmiercią.
Biegły sądowy M. W. (2) w treści swojej opinii wypowiedział się jednoznacznie, że w czasie pobytu powódki doszło do zaniedbań po stronie lekarza rezydenta M. Z., który pełnił dyżur w pozwanym Szpitalu i w czasie tego dyżuru zajmował się powódką, a które to zaniedbania finalnie doprowadziły do martwego urodzenia córki powodów. Zdaniem biegłego powódka powinna być tego samego dnia rozwiązana, przy spełnieniu pewnych obiektywnie istniejących i znanych osobie o wykształceniu specjalistycznym warunków (w szczególności dopiero po zbiciu wysokiego ciśnienia powódki). Lekarz rezydent oceniający zgłaszane przez powódkę objawy nie podjął się wykonania badania fizykalnego, co biegły ocenił jako zachowanie nieprawidłowe. Ewentualne decyzje, już w przedmiocie samego rozwiązania, powinien podjąć specjalista w postaci albo lekarza prowadzącego, albo kierownika dyżuru, po ustabilizowaniu stanu zdrowia powódki. Nie istniały podstawy do wykluczenia zagrażającego stanu przedrzucawkowego, wręcz przeciwnie – całokształt dostępnych informacji pozwoliłby specjaliście na uznanie już wcześniej, że powódka znajduje się w stanie przedrzucawkowym. Lekarz rezydent miał świadomość, iż problem powódki nie mieści się w zakresie jego specjalności, przez co nie rozpoznał zgłaszanych objawów prawidłowo, a tym samym – nie podjął „poprawnego zachowania”.
Biegły wskazał, że ma to szczególne znaczenie w kontekście przeprowadzonych badań, które wykazały obecność białka w moczu większą niż 300 mg/dl, tj. ponad normę (białkomocz). Nawet jeżeli wizytę świadka u powódki traktować jako odbytą w ramach obchodu (np. w celu rozmowy z pacjentem i uspokojenia go, że wszystko będzie dobrze), to i tak winien on przekazać lekarzowi specjaliście informacje uzyskane w trakcie rozmowy z powódką – tu również lekarz rezydent nie podjął „poprawnego zachowania”. Tego dnia na oddziale było wielu lekarzy, w tym odpowiadającej specjalności, a gdyby informacje o stanie zdrowia powódki zostały przez takiego lekarza specjalistę kompleksowo zebrane i przeanalizowane, postawienie diagnozy i dobór właściwego postępowania odbyłby się wcześniej.
Zdaniem biegłego powódka powinna być rozwiązana, względnie dokładnie zdiagnozowana i przygotowana do rozwiązania, na przykład na dzień następny. Nieszczęśliwy ciąg zdarzeń, czyli kolejno zignorowanie rozpoznania ze skierowania lek. med. M. W. (1), pobieżne przeglądanie wyników przeprowadzonych badań, a finalnie niedostateczny obieg informacji zbieranych przez kolejne osoby na oddziale (lekarzy, rezydentów, pielęgniarki) w rozmowie z powódką doprowadziły do tego, że właściwa diagnoza o stanie przedrzucawkowym została postawiona zbyt późno; gdyby nastąpiło to wcześniej, udałoby się uchronić dziecko powodów przed śmiercią. Sąd Okręgowy przychylił się do tak ukształtowanego stanowiska, wskazując, że wyprowadzone przez biegłego wnioski są spójne z materiałem dowodowym i zgodne z zasadami logiki.
W opinii uzupełniającej biegły kategorycznie i rzeczowo argumentował za słusznością wniosków opinii, co skłoniło również Sąd do jej podzielenia w całej rozciągłości. Podczas pobytu powódki w Szpitalu jej zdrowie było poważnie zagrożone, nie można więc uznać, by stan zdrowia powódki był ustabilizowany. Brak stabilizacji, jak twierdzi biegły, jest podstawą do natychmiastowego rozwiązania ciąży, gdy zachodzi oczywiście odpowiedni zespół objawów, które muszą być wpierw trafnie zdiagnozowane.
Na potrzeby niniejszego postępowania została również sporządzona opinia psychologiczna, w której biegły sądowy B. B. rozpoznał po ponad pięciu latach od zabiegu cesarskiego cięcia, objawy żałoby u obu powodów z powodu tego, że ich upragnione, długo wyczekiwane dziecko, o którego poczęcie starali się przez kilka lat, urodziło się martwe. Według biegłego zarówno powódka, jak i powód wykazują, iż przeżyli oni zespół stresu pourazowego ((…)), byli również w depresji. Powódka dodatkowo nosi w sobie poczucie winy, miewa stany lękowe, zwłaszcza wieczorami i nocą przed położeniem się spać, kiedy wspomnienia zabiegu cesarskiego cięcia, przeprowadzonego późnym wieczorem, wracają. W przeszłości powódka miała plany posiadania trójki dzieci, jednak druga ciąża była dla niej wystarczająco stresująca – obawa i wieczne zmartwienie o to, czy przebiegnie ona dobrze towarzyszyły jej przez długie miesiące. Również teraz powodowie martwią się o drugą, szczęśliwie urodzoną córkę; przy każdej, najmniejszej nawet chorobie wpadają w panikę. Gdy dziecko zostaje u rodziców powodów, zamartwiają się, czy aby na pewno wszystko jest w porządku. Powódka nie wie, czy jeszcze kiedykolwiek będzie chciała przechodzić przez trud noszenia ciąży i zastanawiania się, czy zakończy się ona szczęśliwie. T. W. pragnie kolejnego dziecka, ale szanuje zdanie żony. Gdyby nie ta nieszczęśliwa w skutkach sytuacja, byliby dzisiaj szczęśliwą, czteroosobową rodziną.
W związku z powyższymi ustaleniami i oceną dowodów Sąd Okręgowy uznał, że powództwo jest zasadne i należało uwzględnić je w przeważającej części.
Z opinii lekarza ginekologa – M. W. (2) wynikało, że w trakcie pobytu powódki w placówce medycznej doszło do zaniedbań po stronie personelu szpitala i do błędu medycznego polegającego na nieprawidłowych czynnościach lekarzy związanych z wystąpieniem u powódki wysokiego ciśnienia podczas ciąży z chwilą gdy uzyskano wyniki badań takie jak: białkomocz > 300 mg %, utrzymujące się nadciśnienie indukowane ciążą, nieustępujące i nasilające się bóle podbrzusza, ukończony 38 tydzień ciąży. W tej sytuacji zdaniem biegłego ciąża powinna była zostać rozwiązana za pomocą cesarskiego cięcia, a to uchroniłoby dziecko powodów przed śmiercią.
Jak wskazał biegły W., w swojej opinii, przedwczesne odklejenie się łożyska w większości przypadków jest wydarzeniem nagłym, co oznacza, że występuje gwałtownie, często bez żadnych, innych objawów poprzedzających. Nagle pojawia się silny ból w podbrzuszu. Czasem ból ten promieniuje do okolicy krzyżowej. Mogą pojawić się nudności. Kobieta szybko zaczyna czuć niepokój, zaczyna czuć się źle, jej własne tętno przyspiesza, a skóra pokrywa się zimnym potem i blednie. Początkowo ruchy płodu mogą ulec krótkotrwałemu nasileniu, a potem ciężarna przestaje czuć ruchy płodu lub ulegają one stopniowemu, wyraźnemu osłabieniu aż do ich zaniku. Szybko dołącza się złe samopoczucie ciężarnej. Może pojawić się krwawienie z dróg rodnych (jeśli oddzielenie się łożyska ma charakter brzeżny), ale krwawienie na zewnątrz może się także nie pojawić (jeśli oddzielenie ma charakter centralny). Jeśli nie ma krwawienia na zewnątrz, zamiast niego zawsze jest krwawienie wewnętrzne tzn. powstawanie krwiaka między łożyskiem a ścianą macicy, który w miarę narastania, szybko przyspiesza oddzielanie się łożyska. W tym drugim przypadku objawy narastającego wstrząsu pojawiają się szybciej i przebiegają bardziej dramatycznie, co jest na ogół bardzo wyraźnie widoczne dla lekarza. Po oddzieleniu się łożyska, w miarę upływu czasu, szybko pojawiają się objawy wstrząsu. Jest to stan bardzo niebezpieczny dla życia płodu i ciężarnej.
Odnosząc obraz kliniczny bezpośrednio do powódki, biegły wskazał, że według dokumentacji medycznej nie zgłaszała ona objawów typowych dla przedwczesnego oddzielania się łożyska aż do godziny 18:20, kiedy to według notatek położnej pacjentka zgłosiła silny ból brzucha. Wtedy też u powódki na chwilę pojawił się lekarz, który zaniechał badania fizykalnego pacjentki. Zaniechanie badania zdaniem biegłego M. W. (2) było nieprawidłowe. Pacjentka D. bez wątpienia była pacjentką wysokiej troski, w ciąży wysokiego ryzyka, z dodatkowo złą przeszłością położniczą (leczona niepłodność). Zgłaszane przez nią objawy (utrzymujący się silny ból podbrzusza, nudności i wymioty) stanowiły w połączeniu z innymi informacjami wskazania do zakończenia ciąży i winny skłaniać do oceny, że ryzyko przedwczesnego oddzielenia się łożyska narasta. W zaistniałej sytuacji należało rozważyć rozwiązanie ciężarnej, a przynajmniej podjąć działania diagnostyczne celem sprawdzenia stanu ciąży wykonanie badania klinicznego, zapisu KTG, ewentualne wykonanie USG. Decyzję o ewentualnym rozwiązaniu powinien rozważyć kierownik dyżuru będący specjalistą, a nie rezydent.
Zgromadzone w sprawie dowody w postaci opinii biegłych specjalistów dały Sądowi Okręgowemu podstawy do uznania, iż personelowi pozwanego Szpitala należy postawić zarzut niedołożenia należytej staranności, zaniedbania i zaniechania, skutkujący przyjęciem odpowiedzialności (…) Szpitala (…) w B. oraz ubezpieczyciela za śmierć dziecka i aktualny stan zdrowia powódki i jej męża.
Uznając, że pomiędzy zawinionym zachowaniem personelu medycznego pozwanego Szpitala a wystąpieniem u powódki trwałego uszczerbku na zdrowiu istnieje związek przyczynowy, Sąd Okręgowy rozważał żądania powodów przez pryzmat przepisu art. 444 KC i 445 KC. Sąd Okręgowy zasądził na podstawie art. 446 § 4 KC zadośćuczynienie za krzywdę związaną ze śmiercią osoby bliskiej na rzecz każdego z powodów z osobna kwotę 100.000 zł.
Ze względu na powyższe Sąd I instancji zasądził z tytułu zadośćuczynienia za wywołanie rozstroju zdrowia oraz za naruszenia praw pacjenta na rzecz powódki kwotę 150.000 zł.
Łącznie zatem w ramach roszczeń o zapłatę zadośćuczynienia Sąd Okręgowy zasądził na rzecz powódki M. D. kwotę 250.000 zł, a na rzecz powoda T. W. – kwotę 100.000 zł. Wyrok Sądu Apelacyjnego – I Wydział Cywilny z dnia 27 listopada 2020 r. I ACa 253/20
W przypadku jakichkolwiek pytań bądź wątpliwości w zakresie błędu medycznego lekarza albo szpitala, odszkodowania czy zadośćuczynienia pozostajemy do Państwa dyspozycji.
Z wyrazami szacunku.