Odpowiedzialność Szpitala jako samodzielnego publicznego zakładu opieki zdrowotnej należy rozważyć na gruncie art. 430 KC, zgodnie z którym kto na własny rachunek powierza wykonanie czynności osobie, która przy wykonywaniu czynności podlega jego kierownictwu i ma obowiązek stosować się do jego wskazówek, ten jest odpowiedzialny za szkodę wyrządzoną z winy tej osoby przy wykonywaniu powierzonej czynności. Powołany przepis statuuje odpowiedzialność z tytułu czynu niedozwolonego za szkody wyrządzone osobie trzeciej przez podwładnego z jego winy. Przyjęcie odpowiedzialności podmiotu leczniczego na podstawie powyższego przepisu wymaga uprzedniego stwierdzenia, iż jego pracownik wyrządził szkodę w sposób zawiniony i odpowiada z tego tytułu na zasadach ogólnych (wyrok S.N. z dnia 26 stycznia 2011 r. IV CSK 308/10, OSNC z 2011 r. Nr 10, poz. 116).
Podwładnym w rozumieniu art. 430 KC jest członek personelu medycznego jednostki, w tym także lekarz, który mimo dalece posuniętej samodzielności w zakresie wyboru sposobów leczenia pacjenta jest podmiotem podlegającym kierownictwu organizacyjnemu zakładu opieki zdrowotnej, a także ma obowiązek stosowania się do jego wskazówek w zakresie organizacji pracy. Wina podwładnego jest natomiast przesłanką odpowiedzialności pozwanego na podstawie art. 430 KC przy czym ustawa nie uzależnia tej odpowiedzialności od konkretnego stopnia winy lub jej przypisania poszczególnym członkom personelu pozwanego (wina bezimienna). Wystarczy wykazanie, choćby na podstawie domniemania faktycznego, że miało miejsce zawinione naruszenie zasad i standardów postępowania z pacjentem przy udzielaniu świadczeń zdrowotnych, aby uznać, że zakład opieki zdrowotnej (obecnie podmiot leczniczy) ponosi odpowiedzialność za szkody doznane przez pacjenta (m.in. wyrok Sądu Apelacyjnego w Łodzi z dnia 18 marca 2013 r. I A Ca 852/12).
Błąd medyczny w prawie cywilnym rozumiany jest wąsko - jako postępowanie sprzeczne z zasadami wiedzy i nauki medycznej w zakresie dla lekarza dostępnym (por. wyrok SN z dnia 1.IV.1955 r., IV CR 39/54; OSN 1957, poz. 7). Na lekarzu spoczywa bowiem szczególny obowiązek dochowania należytej staranności i powszechnie obowiązujących reguł postępowania według aktualnie obowiązującej wiedzy medycznej. Sformułowanie „w zakresie dla lekarza dostępnym” wyznacza granicę odpowiedzialności z uwagi na możliwość przewidzenia błędu, lub zapobieżenie mu, gdyż pomimo dużego postępu medycyny, w wielu sferach nauka ta pozostaje w dalszym ciągu bezsilna. Podnosi się, że obowiązująca wiedza medyczna powinna być oceniana na dzień nastąpienia błędu, w żadnym wypadku – na dzień wyrokowania, ponieważ możliwa jest sytuacja, w której w okresie między wystąpieniem błędu medycznego a wyrokowaniem powstały nowe rozwiązania, które mogłyby zapobiec powstaniu błędu. Błąd medyczny jest więc kategorią obiektywną, niezależną od indywidualnych cech czy zdolności konkretnego lekarza i od okoliczności w jakich udziela świadczeń zdrowotnych. Ujęcie to odpowiada tendencjom panującym powszechnie w nauce i orzecznictwie innych państw Europy i świata, które wyłączają z zakresu błędu medycznego zaniedbania oraz uchybienia lekarza nie dotyczące sfery fachowej: diagnozy i terapii lecz mające charakter pomyłek, błędów lub innego rodzaju niedociągnięć o charakterze technicznym bądź organizacyjnym, prowadzących do powstania u pacjenta szkody. W piśmiennictwie prawniczym i medycznym wprowadza się różne podziały i klasyfikacje błędów lekarskich. Sąd Najwyższy oceniając na tle poszczególnych stanów faktycznych kwestię cywilnej odpowiedzialności za szkody wyrządzone przy leczeniu odwołuje się do trzech typów (kategorii) błędu, wyróżnionych w oparciu o kryterium czynności, w związku z podjęciem których dochodzi do błędu medycznego. Należą tu: błąd rozpoznania (tzw. diagnostyczny), błąd prognozy (rokowania), błąd w leczeniu (terapeutyczny).
Od błędu jako odstępstwa od wzorca i zasad należytego postępowania z uwzględnieniem profesjonalnego charakteru działalności sprawcy szkody, odróżnić należy powikłanie, które stanowi określoną, niekiedy atypową reakcję pacjenta na prawidłowo podjęty i przeprowadzony zespół czynności leczniczych, a także tzw. niepowodzenie medyczne (wyrok SN z dnia 18 stycznia 2013 r. IV CSK/12).
Ciężar dowodu winy podwładnego spoczywa na poszkodowanym. W orzecznictwie i doktrynie wskazuje się na dopuszczalność stosowania koncepcji winy anonimowej (bezimiennej). Pozwala ona uznać winę określonej jednostki organizacyjnej na podstawie ustaleń niewłaściwego postępowania bliżej niezidentyfikowanych osób fizycznych, działających w danej strukturze. Nie jest więc konieczne identyfikowanie osób, które dopuściły się zaniedbań, wykonując zabiegi wobec pacjenta. Wystarczy ustalić, że z pewnością należą do tej grupy osób, której powierzono wykonanie czynności. W praktyce oznacza to, że poprzestaje się na ustaleniu bezprawności zachowania podwładnego.
Przepis art. 445 § 1 KC w nawiązaniu do art. 444 KC stanowi, że sąd może przyznać poszkodowanemu w razie uszkodzenia ciała lub wywołania rozstroju zdrowia odpowiednią sumę tytułem zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę. Chodzi tu o krzywdę (szkodę niemajątkową) ujmowaną jako cierpienie fizyczne, a więc ból i inne dolegliwości oraz cierpienia psychiczne, to jest ujemne uczucia przeżywane w związku z cierpieniami fizycznymi. Zadośćuczynienie ma na celu przede wszystkim złagodzenie tych cierpień, ale jego wysokość nie może być dowolna, ściśle musi uwzględniać stopień doznanej krzywdy. Dlatego też ustawodawca wyraźnie zastrzegł, że ma to być odpowiednia suma tytułem zadośćuczynienia. Jest to rekompensata za całą krzywdę i przyznaje się ją jednorazowo. „W przypadku naruszenia zdrowia, obok życia najcenniejszego dobra osobistego człowieka, zadośćuczynienie powinno być ustalone w takiej wysokości, aby nie doszło do deprecjacji tego dobra, a umożliwiło ono poszkodowanemu złagodzenie doznanej krzywdy” (wyrok Sądu Apelacyjnego w Szczecinie z dnia 25 maja 2017 r., I ACa 70/17).
O wysokości zadośćuczynienia powinien decydować rozmiar cierpień jakich doznał pokrzywdzony - tak fizycznych, jak i psychicznych. Rozmiar ten należy każdorazowo określić na podstawie zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego. Przyznana suma pieniężna zadośćuczynienia ma stanowić ekwiwalent poniesionej szkody niemajątkowej wynagradzający doznane cierpienia oraz mający ułatwić przezwyciężenie ujemnych przeżyć, aby w ten sposób przynajmniej częściowo przywrócona została równowaga zachwiana na skutek doznanego wypadku. Oceniając rozmiar doznanej krzywdy, trzeba zatem wziąć pod uwagę całokształt okoliczności, a więc nie tylko procent uszczerbku, lecz także intensywność cierpień i czas ich trwania oraz nieodwracalność następstw wypadku, konieczność korzystania z pomocy innych osób oraz inne czynniki podobnej natury”(wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z dnia 28 marca 2017 r., I ACa 1481/16) „Zadośćuczynienie to suma pieniężna, która ma naprawić krzywdę wyrządzoną powodowi. Ustawodawca nigdzie nie sprecyzował sposobu ustalenia wysokości zadośćuczynienia, odwołując się do sędziowskiego uznania, opartego na całokształcie okoliczności sprawy. Decydującym kryterium jest rozmiar krzywdy, cierpienia fizyczne w postaci bólu i innych dolegliwości oraz cierpienia psychiczne polegające na ujemnych doznaniach przeżywanych w związku z cierpieniami i następstwami, zwłaszcza trwałymi lub nieodwracalnym, uszkodzeniem ciała lub rozstrojem zdrowia. Przy czym w pojęciu krzywdy mieszczą się nie tylko cierpienia fizyczne i psychiczne już doznane, ale również te, które mogą powstać w przyszłości Zadośćuczynienie jest bowiem świadczeniem jednorazowym i ma naprawić całą wyrządzoną krzywdę (wyrok Sądu Apelacyjnego w Łodzi z dnia 21 marca 2017 r., I ACa 1437/14).” Zasądzona kwota zadośćuczynienia nie może być symboliczna. Musi mieć charakter kompensacyjny (…). Suma ta powinna być bowiem odpowiednia a jej określenie musi uwzględniać wszystkie okoliczności sprawy, co nie zmienia faktu, że zależy od swobodnego uznania sędziowskiego” (wyrok Sądu Apelacyjnego w Łodzi, z dnia 22 marca 2017 r., I ACa 1183/16).
Stosownie do treści art. 444 § 2 KC w zw. z art. 444 § 1 KC jeżeli na skutek uszkodzenia ciała lub wywołania rozstroju zdrowia poszkodowany utracił całkowicie lub zdolność do pracy zarobkowej albo jeżeli zwiększyły się jego potrzeby lub zmniejszyły widoki powodzenia na przyszłość, może on żądać od zobowiązanego do naprawienia odpowiedniej renty. Zwiększenie się potrzeb poszkodowanego stanowi szkodę przyszłą, wyrażając się w stale powtarzających się wydatkach na ich zaspokojenie np. konieczność stałych zabiegów, rehabilitacji, specjalnego odżywania. Przyznanie renty z tytułu zwiększonych potrzeb na podstawie art. 444 § 2 KC nie jest uzależnione od wykazania, że poszkodowany te potrzeby faktycznie zaspokaja i ponosi związane z tym wydatki. Do przyznania renty z tego tytułu wystarcza samo istnienie zwiększonych potrzeb jako następstwa czynu niedozwolonego (por. wyrok SN z 11 marca 1976 r., IV CR 50/76, OSNCP 1977, nr 1, poz. 11). Prawo poszkodowanego w wypadku przy pracy do ekwiwalentu z tytułu zwiększonych potrzeb, polegających na korzystaniu z opieki osoby trzeciej, nie jest uzależnione od wykazania, że poszkodowany efektywnie wydał odpowiednie kwoty na koszty opieki. Okoliczność zaś, że opiekę nad poszkodowanym sprawowali jego domownicy, nie pozbawia go prawa żądania zwiększonej z tego tytułu renty uzupełniającej opartej na art. 161 k.z. (obecnie art. 444 § 2 KC –por. wyrok SN z 4 marca 1969 r. I PR 28/69, OSNCP 1969, nr 12, poz. 229).
Sprawa sądowa opracowana przez Kancelarię
W uzasadnieniu pozwu podniósł, że jadąc motocyklem uległ wypadkowi komunikacyjnemu, który został spowodowany przez innego uczestnika ruchu. W związku z tym zdarzeniem doznał złamania szyjki kości ramiennej lewej oraz wyrostka łokciowego kości łokciowej prawej. W pozwanym szpitalu podjęto leczenie tylko ręki lewej, podczas gdy zaniechano zdiagnozowania ręki prawej, wskutek czego, w późniejszym czasie zmuszony był do poddania się kolejnemu zabiegowi – operacji repozycji złamania wyrostka łokciowego prawej kości łokciowej płytą (...). Druga operacja wiązała się z kolejnym pobytem w szpitalu, z bólem, kolejnymi zabiegami rehabilitacyjnymi, co ostatecznie wydłużyło powrót powoda do zdrowia. W wyniku błędu, którego dopuścił się pozwany szpital, powód zmuszony był odłożyć w czasie rehabilitację ręki wcześniej operowanej (tj. lewej), gdyż czekał na operację drugiej ręki i dopiero po zagojeniu rany mógł podjąć rehabilitację. Opóźnienie w przeprowadzeniu rehabilitacji spowodowało deficyt w zgięciu, wyproście, odwiedzeniu i brak rotacji wewnętrznej i zewnętrznej lewej ręki. W dalszym ciągu w prawej kości łokciowej powód posiada płytę (...), a zakres ruchomości stawu łokciowego jest niepełny. Przy ruchu ręką czuje dyskomfort w postaci bólu w stawie łokciowym. Wypadek spowodował niemożność podjęcia aktywności zawodowej.
W tym celu zasięgnięto w sprawie opinii biegłego z zakresu traumatologii i narządu ruchu L. G., zlecono też pisemną opinię uzupełniającą sporządzoną na skutek złożonych przez stronę pozwaną zarzutów. W opiniach tych biegły stwierdził, że przeprowadzona u pozwanego diagnostyka i leczenie powoda nie zostały w pełni dokończone i brak rozpoznania złamania stanowi błąd medyczny. Konkluzje tych właśnie opinii korelują z opiniami wydanymi w postępowaniu przygotowawczym. Tam biegli również wskazali, że zabrakło personelowi medycznemu „wsłuchania się w pacjenta”, co świadczy o tym, że zgłaszane dolegliwości bólowe powoda nie były odnotowane. Raz tylko pojawia się wzmianka o bólu prawej ręki (prawej kończyny górnej), a mianowicie na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym pozwanego Szpitala. Z kolei informacja ta była wyraźnym sygnałem i sugestią podjęcia dalszej diagnostyki. Bagatelizowanie zaś tego rodzaju urazu niewątpliwie było zaniedbaniem personelu medycznego. Jak wskazali specjaliści, nierozpoznanie złamania wyrostka łokciowego prawego świadczy o nieprawidłowości i błędzie zespołu medycznego.
Trzeba mieć na uwadze, że powód uległ wypadkowi jadąc motocyklem, więc nie miał żadnej ochrony, a jego ciało było silnie narażone na wszelkiego rodzaju urazy i uszkodzenia. Skupienie się jedynie na jednej ręce (kończynie lewej) było zatem lekceważeniem podstawowych wartości jakimi są zdrowie i życie.
Sąd przy tym nie podzielił stanowiska wyrażonego w postępowaniu przygotowawczym przez biegłego A. C., że nieprecyzyjne posługiwanie się terminologią medyczną przez powoda mogło wprowadzać w błąd zespół medyczny i przez to usprawiedliwiać nierozpoznanie złamania prawej ręki. Przede wszystkim wskazać należy, iż stwierdzenie to padło w kontekście ustalenia winy lekarza (lekarzy) w zakresie ewentualnej odpowiedzialności karnej, gdzie oceniana jest wina w jej subiektywnej płaszczyźnie, nie zaś w kategoriach obiektywnej bezprawności, przy czym w postępowaniu karnym działa zasada domniemania niewinności i rozstrzygania wątpliwości na korzyść ewentualnego sprawcy czynu. Tu zaś tak dalekiego przerzucenia ciężaru dowodowego nie ma. Przyjęcie zatem tego stwierdzenia za decydujące dla zniweczenia odpowiedzialności Szpitala byłoby swoistą próbą przerzucenia obowiązku zdiagnozowania pacjenta na samego pacjenta, co jest z oczywistych przyczyn nie do przyjęcia.
Skoro bowiem pacjent zgłasza ból ręki, lekarz winien zbadać ją w całości i ostatecznie stwierdzić, co i w jakim zakresie wymaga interwencji. Wprawdzie nadal występuje u powoda śladowy przykurcz zgięciowy stawu łokciowego związany z doznanym urazem, jednakże nie ma on wpływu na codzienne funkcjonowanie powoda. Przy najbardziej zaś prawidłowym toku leczenia i rehabilitacji dość często dochodzi do kilkuprocentowego deficytu wyprostu stawu łokciowego. Powyższe sprawia, że nie jest do końca możliwym ścisłe rozgraniczenie możliwych następstw przy właściwej diagnozie a skutkami faktycznego jej poniechania, a tym samym ustalenie zakresu trwałego uszczerbku związanego z powyższym. Nie uniemożliwia to jednakże ocennego, odpowiedniego zmiarkowania zadośćuczynienia. W związku z powyższym, w ocenie Sądu zasadne jest przyjęcie odpowiedzialności pozwanego szpitala na poziomie 45.000 zł z tytułu zadośćuczynienia.
Wysokość zadośćuczynienia w przekonaniu Sądu, w pełni odzwierciedla ból i cierpienie związane z koniecznością przeprowadzenia dodatkowej operacji, tym razem w szpitalu w O.. W wyniku zaniechania szpitala, rehabilitacja lewej ręki operowanej w pozwanym szpitalu została zawieszona na czas rekonwalescencji prawej ręki operowanej w O.. W okresie niemożności poruszania lewą ręką (ta, bowiem była unieruchomienia w kamizelce ortopedycznej) oraz świeżo operowaną prawą ręką, powód wymagał pomocy i wsparcia w podstawowych czynnościach życia codziennego. W tym to pomagali mu członkowie rodziny. Opóźnienie rozpoznania złamania prawej ręki (kończyny górnej) spowodowało również opóźnienie właściwych procedur terapeutycznych, dłuższy okres odczuwania dolegliwości bólowych, dłuższą dysfunkcję prawej ręki, a w konsekwencji dłuższy okres rehabilitacji. Opóźnienie wystąpiło, lecz nie spowodowało trwałego pogorszenia stanu zdrowia, pogłębienia urazu. Powód nie odzyskał 100 % możliwości wyprostowania prawej ręki, niemniej jednak występujący u niego przykurcz jest niewielki i nie jest konsekwencją opóźnienia w leczeniu, lecz samego zabiegu, który spowodowany był wypadkiem, któremu powód uległ w dniu 27 lipca. Wyrok Sądu Okręgowego w Olsztynie - I Wydział Cywilny z dnia 13 stycznia 2021 r. I C 273/19
W przypadku jakichkolwiek pytań bądź wątpliwości w zakresie błędu medycznego lekarza albo szpitala, odszkodowania czy zadośćuczynienia pozostajemy do Państwa dyspozycji.
Z wyrazami szacunku.